Cyfrowy koniec świata.pdf

(35 KB) Pobierz
Cyfrowy koniec świata
Cyfrowy koniec świata
Czy zdarzyło wam się kiedyś utracić jakiś bardzo ważny plik, którego przez nieuwagę nie zapisaliście w
kilku miejscach? A może nawet zapisaliście, ale dysk w komputerze padł, klucz USB gdzieś się
zapodział, a plik wysłany na skrzynkę pocztową został w ferworze jej czyszczenia przez pomyłkę
skasowany?
Konsekwencje takiej straty, chociaż bardzo dla nas dotkliwe, jeśli utraconym plikiem była na przykład prawie gotowa
praca magisterska, z punktu widzenia świata nie są katastrofalne. Wyobraźmy sobie jednak co by się stało gdyby w
wyniku jakiejś globalnej katastrofy ludzkość miała utrudniony dostęp do cyfrowo zapisanych informacji?
Chociaż taki czarny scenariusz jest trudny do wyobrażenia to są na świecie ludzie, którzy go rozważają. W przypadku
jakiegoś kosmicznego kataklizmu, który zmiótłby z powierzchni ziemi większość śladów naszej cywilizacji problemu
nie ma, bo nie byłoby komu z tych informacji korzystać. Istnieją jednak inne scenariusze zdarzeń, w których część
ludzkości udaje się przetrwać. Przyjrzyjmy się jednemu z nich.
W wyniku bardzo pechowej dla nas mutacji, łatwo rozprzestrzeniające się wirusy, na przykład z rodziny Rhinoviridae,
które zazwyczaj wywołują katar, nabierają cech czyniących je śmiertelnie groźnymi i jeszcze bardziej zakaźnymi.
Zakładamy teraz, że jakiś odsetek populacji nabiera odporności wystarczająco szybko, żeby przeżyć. Czy ocaleni będą
mieli szansę odtworzyć cywilizację jaką znamy teraz? Skąd będą czerpali specjalistyczną wiedzę? Najprostsza
odpowiedź jaka od razu się nasuwa to książki. Niestety nie wszystkie informacje, których potrzebowaliby ludzie są
zapisane w ten sposób. Nowoczesne technologie produkcji specjalistycznej stali, tworzyw sztucznych czy przede
wszystkim potrzebnych leków i antybiotyków coraz częściej archiwizuje się wyłącznie w postaci cyfrowej. Jak
wytrzymałe są takie nośniki? Najmniej trwałe okazują się współczesne twarde dyski. W porównaniu do tych sprzed
zaledwie dwudziestu lat ich odporność na działanie czasu jest znacznie mniejsza. Wynika to ze znacznie większej
gęstości upakowania danych. Nowoczesne dyski, mają dziś gęstość przekraczającą 200 gigabajtów na cal
kwadratowy. Chociaż systemy kompensujące utratę niewielkich sektorów na dysku są dość zaawansowane to
zależność jest prosta. Im gęściej upakowane informacje, tym większa szansa utraty dużej ilości danych w przypadku
uszkodzenia. Jak na razie z powodzeniem udaje się odczytać część danych z dysków nieuruchamianych od lat
osiemdziesiątych. Czas pokaże na ile wytrzymałe są te, z których korzystamy dzisiaj.
Pamięć typu flash ma trwałość około dziesięciu lat, więc jej przydatność jako środka do długotrwałego
przechowywania danych jest bardzo niewielka. Okazuje się, że najbardziej wytrzymałe z obecnie wykorzystywanych
cyfrowych nośników danych są „nagrywalne” płyty CD, pokryte warstwą złota i zawierające barwnik zwany
ftalocyjaniną. Ich trwałość to około stu lat.
Globalna katastrofa to oczywiście nie tylko zmniejszenie populacji ludzi, ale również zahamowanie światowego
transportu i systemów energetycznych, centrów produkcyjnych i przemysłu w ogóle. Aby ocaleni mogli korzystać z
zapisanych informacji musieliby ponownie uruchomić lub zbudować elektrownie i fabryki zdolne wytworzyć
podzespoły do odczytania i ponownego zapisania danych.
Nawet dysponując odpowiednią infrastrukturą, moglibyśmy jednak mieć problem z odzyskaniem części wartościowych
informacji z powodu nieznajomości sposobu kompresji lub szyfrowania. Dopóki w takim post-kataklizmowym
społeczeństwie żyli by jeszcze naukowcy pamiętający tajniki technologii dopóty dane dałoby się być może odtworzyć.
Podobne sytuacje zdarzają się już dziś. Kilka lat temu grupa naukowców z NASA chciała odzyskać zdjęcia powierzchni
księżyca w wysokiej rozdzielczości, zrobione przez sondy Lunar w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Dane
przesłane z orbity za pomocą fal radiowych zostały zapisane na taśmach magnetycznych. Niestety ówczesna
technologia umożliwiała odczytanie jedynie zdjęć w niskiej rozdzielczości. Zadanie wyciągnięcia danych z taśm
okazało się bardzo pracochłonne. Mimo przechowywania szpul w szczelnych pojemnikach informacje były w dużym
stopniu zdegradowane. Kiedy wreszcie udało się je przekopiować okazało się, że skonwertowanie danych do
użytecznej formy wymagało zastosowania równań matematycznych, których nikt już nie pamiętał. Na szczęście udało
się je odnaleźć w formie papierowej. Projekt zakończył się sukcesem po trzech miesiącach pracy sztabu naukowców.
Wyobraźmy sobie teraz ile czasu zajęłoby to ludziom nieprzygotowanym teoretycznie?
Jak więc zapisać cyfrowe dane w sposób umożliwiający ich odczytanie po dziesiątkach, a nawet setkach lat?
Najprościej drukując je w formie mikroskopijnej wielkości kodów kreskowych na papierze powielonym w wielu
kopiach umieszczonych następnie w bezpiecznych miejscach. Odczytanie takich informacji wymagałoby jednak
specjalistycznego sprzętu.
Dlatego naukowcy wpadli na pomysł tworzenia dysków niklowych na których metodą rytografii zapisuje się potrzebne
informacje. Taki dysk zaczyna się znakami wyrytymi czytelną czcionką, która sukcesywnie się zmniejsza, by po
krótkim czasie skurczyć się do mikroskopijnych rozmiarów. Przy rozmiarze czytelnym dopiero w 1000 krotnym
powiększeniu dysk mógłby zawierać ilość formacji porównywalną z 30.000 stron tekstu lub obrazów.
Tak czy inaczej należałoby stworzyć globalny system archiwizacji istotnych danych, aby w razie czego można było
zacząć od nowa, ale już nie od samego początku, ponieważ według analityków ponowny rozwój cywilizacji
przemysłowej od zera mógłby się nie udać. Ludzkość wykorzystała już bowiem większość z łatwo dostępnych złóż
ropy i rud metali, a obecne wydobycie wymaga zaawansowanych technologii. Miejmy nadzieję, że piłka pozostanie
jednak w grze.
wuwu
2010-02-04 (12:24)
(wp.pl)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin