Staff L., Dzieciństwo, Bogowie zmarli.doc

(23 KB) Pobierz
DZIECIŃSTWO

DZIECIŃSTWO

 

Poezja starych studni, zepsutych zegarów,

Strychu i niemych skrzypiec pękniętych bez grajka,

Zżółkła księga, gdzie uschła niezapominajka

Drzemie - były dzieciństwu memu lasem czarów...

 

Zbierałem zardzewiałe, stare klucze... Bajka

Szeptała mi, że klucz jest dziwnym darem darów,

Ze otworzy mi zamki skryte w tajny parów,

Gdzie wejdę - blady książę z obrazu Van Dycka.

 

Motyle-m potem zbierał, magicznej latarki

Cuda wywoływałem na ściennej tapecie

I gromadziłem długi czas pocztowe marki...

 

Bo było to jak podróż szalona po świecie,

Pełne przygód odjazdy w wszystkie świata częście...

Sen słodki, niedorzeczny, jak szczęście... jak szczęście...

 

 

BOGOWIE ZMARLI

 

Moc zbudziła w nim butę i dumny gniew wraży,

Iż nie ścierpiał nad sobą dłoni bóstw ciemięskiej.

Wchodzi w świątynię, w sile swej potęgi męskiej,

By tych, co nad nim władną, postrącać z ołtarzy.

 

Czul swą wielkość i wiedział, że sam sobie starczy

Być bogiem światowładnym, bo moc w duszy chował.

I posągi potrzaskał, obalił na pował -

Nie padł grom z twarzy bóstwa skamieniałej, starczej.

 

Bogi zmarły... Powraca ku drzwiom świętokradca

I lęk go zdjął, że kiedy otworzy wierzeje,

Ujrzy świat przerażony... bo tam skonał Władca!

 

Przestwór w rozpacznym szale zgrozy skamienieje!...

Rozchyla drzwi... otwiera oczy trwogą mętne...

Patrzy: Wszystko, jak było... zimne... obojętne...

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin