Arkady Gajdar - Timur i jego drużyna-1971.pdf

(1025 KB) Pobierz
Timur i jego drużyna
434989108.001.png
Timur i jego drużyna
Arkady Gajdar
JużtrymieiąceminłyodkądpułkownikAleksandrowdowódcadywijonupancernegowyjechał
z domuPrawdopodobniebyłteranaroncieWpołowielatapryłaodniegodepeakaał
córkomOldeiŻenipreniedinaotatnietygodniewakacjinapodmokiewkieletniko
MłodaŻenia, w kolorowejchuteccenagłowieunitejdotyłupodpierającicotkądo
zamiataniatoinaburmuonapredOlgą i łuchajejpoleceo
- Japojad z rzeczami - mówiOlga- a tymaprątnądmiekanie!Niemarcbrwi i nie oblizuj
warg!Nieapomnijamknądnaklucmiekania!Kiążkiodniedowypożycalni!Niewtpujpo
drodedokoleżanekidwprotnadworecZdworcanadadoojcadepektórącidajdorki
Potemwiądiedopociąguno i wyiądienamiejcuEugenio!Wieżemamniełuchad!
Jetemtwojąiotrą
- Jateżjetemtwojąiotrą
- TakalejajetemtaraZretąojciectakkaał
KiedynadoleadudniłaodjeżdżającaciżarówkaŻenia wetchnła i roejrałaiwokoło
w miekaniubyłropacliwynieładPodeładoakuronegolutra w którymodbijałaiwiąca
nacianieotograiaojca
Cóż!NiechtakbdieOlgajettara i naraietrebajejłuchad!leatoŻenia jest taka podobna
do ojca: ma taki sam nos, jak on, i takie usta i brwiInapewnobdiemiałapoobnodwykaadże
odiedicyłateżojcowski charakter!
MocniejwiąałachutecknagłowieZułaandałkiChwyciłacierkciągnłaetołuobru
podtawiławiadropodkran i wymiotłaaprógwielkitomieci
Pochwilijużpykał i ycałprymuPodłogaalanabyławodąWblaanejbaliiburyłyi i pkały
pieniste mydliny... a niedługopotemprechodnie z podiwemoberwowaliboądiewcynk
w cerwonejukiencektórabetrwogitałanaparapecietreciegopitramyjącamaycie
otwartenaocieżokno
*
CiżarówkamknłaerokąołonecnionądrogąOlgauadowiłaiwygodnie w wyplatanym
otelikuoparłaiplecami o mikkitobółnogitrymałanawaliceRudykotekleżałnajejkolanach
i paurkamitarmoiłbukietbławatków
ZaraatrydietymkilometremdogoniłaichmotoryowanakolumnawojkaŻołniereiedieli
grdaminadrewnianychławachtrymająckarabinymidynogami i piewalichórem
Nagłonypiewwdieotwierałyierokookna i drwimijanychchałuppoapłotówpre
urtkibiegałyiewąducieonedieciwymachiwałyrkamirucałycerwonoarmitom
niedojrałejabłuka a wykryknąwyanimiotatnie„hura”wracałynatychmiatdowoichwalk
i bojówprypucającotrąkawaleryjkąarżnagącepokryw i piołunów
potemamochódkrciłkuletnikowemuoiedlu i niebawemtanąłpredniedużąobronitą
blucemwillą.
Szofer i jegopomocnikotwarlibocnąklap i acliwyładowywadbagażeOlgatymcaempoła
otworydoklonąwerand
ZwerandyrotacałiwidoknaroległyapuconyogródWgłbitałaniegrabnapitrowa
opanadachujejpowiewałacerwonachorągiewka
OlgawróciładociżarówkiPochwilipodbiegładoniejżwawataruka- jakiokaałomlecarka
miekająca w ąiedtwieZaoiarowałaidoprowadidwilldoporądkuwyorowadpodłogi
wymydokna i ciany
Potemąiadkaabrałaidocierek i miednic, a Olga z kotkiemnarkueładoogrodu
Nadrewachwinibłycałyopleżywicy- owocebyłypodiobaneprewróblePachniałotu
mocno czarnymi porzeczkami, rumiankiem i piołunemDaleko w głbiogrodu z licznych dziur
w dachuopygtoporonitegomchemrochodiłyiprewody z cienkiego sznurka, w dalszym
woimbiegunikając w koronachotacającychdrew
Olgapredarłaiprekrakilecynytrepnła z twarypajcyn
Co za dziwo - cerwonachorągiewkanikła z dachu!tercałtamjużtylkonagiprt
Pochwiliułyałaybkitrwożnyept a arapotemciżkadrabinaprytawionadookna
trychutrecącobunłaipocianie i runła z głonymhukiemprygniatającliciełopianu
TajemniceprewodywibrowaływokołodachuopyKotekwyrwałi z rąkOlgi i dałnura
w pokrywyonanicnieroumiejąctałaroglądałaina wszystkie strony i nałuchiwała
lenicjużniebyłowidad i łychadwródgtejielenianiaparkanemani w czarnym kwadracie
strychowego okienka.
Olgawróciłanaganek
- Chłopakibroją w cudzych ogrodach - tłumacyłajejmlecarka- Wczoraj u ąiadówotrlidwie
jabłonie i łamaligruWiadomojakatoteramłodieżamełobuyOdprowadałamniedawno
ynkadoCerwonejrmiiGałgannawetinieupiłjaktodawniejbywałopowiediałtylko„Bąd
zdrowa, matko!” IpoedłIdie i gwiżdżeynekmójnajmilyWieczorem, jak to matka,
potkniłamza nimpopłakałamWnocyraptembudi i cymiidajecycoalejakbykto
krciłi i mykowałpopodwórku„No - mylobie-ijetemteraamajednajaktenkołekkto
iujmieamojąkrywdą?Cytowielepotrebażebytarąkobietukatrupid?tukniecicegłąpo
głowie i koniec”leBógilitowałnicnieukradliPokrcilii i poszli. Stoi tam u mnie na
podwórkubeczka z dbowychklepektakaciżkażewedwieniedamyrady a tełobuypreunły
ją o dwadieciakrokówI nicwicejlektotobyłcoajedni- licho ich wie...
OmierchupokooconymprątaniuOlgawyłanaganekOtrożniewyjłaekóranego
uterałubiałybłycącyperłową maąakordeonDotałagoodojcanaurodiny
Położyłagonakolanachpreruciłapaekpreramii acładobieradmuykdołówniedawno
ułyanejpioenki
O, gdyby tylko jeszcze raz
Zobacydciebie
Obodajkrótkikrótkica
Bo ty nawet nie wiesz, ty nawet nie wiesz,
ybując w zimnym niebie,
Jakjacekałamdrogimójnaciebie
Do rana,
żdorana!
Hej, ptaku, ptaku-samolocie,
Cemumigoabrał?
Kiedyondomniewróciły
Jakdługotknidmam z tknotychnąd?
Tonicżemnieporucił
Bylebypowróciłbylebypowrócił
Kiedykolwiekbąd!
piewającrucałachwilamibytrepojrenia w tronkrakaktórytał w cieniu parkanu.
Dopiewałapioenkdokoocaybkoipodnioła i apytałagłono
- Hejtam!Ktoitamchowa?Cego wam trzeba?
Zakrakawyedłmłodycłowiek w białympłóciennymubraniuchyliłgłow i odpowiediał
uprzejmie:
- Niechowami. JetemteżtroeckartytąNiechciałemprekadadwictałem i łuchałem
- Takaletad i łuchadmożna z ulicyNietrebabyłowłaidpreparkandocudegoogrodu!
- Ja? Przez parkan? - nienajomyażiżachnął- Przepraszam bardzo, ale nie jestem kotem! W rogu
brakparudeekwicpretenotwórdotałemitu z ulicy.
- To rozumiem! - odpowiediałaOlga z umiechemleprootourtkaprektórąmożna
wydotadi z powrotemnaulic
NienajomynicjużnatonieodrekłWyedłpołuniepreurtk i amknąłjąaobąOlde
podobałoijegopotpowanie
- Proacekad!- awołałachodąc z werandyRecywiciejetecieartytą?
- NieJeteminżynieremmechanikiemale w wolnychchwilachwytpuj w naszej fabrycznej
operepiewam i amobieakompaniuj
- Cymogwa o copoproid?- wróciłaidoniegoOlgaotwarcienierobiącjużdalych
ceregieli. - Czy nieechcielibycieodprowadidmnienatacj?Ocekujmojejmłodejiotry
Ciemnopónapora a jejjeceniemaWłaciwieniebojiludialenieorientuji
w tutejszych drogach... Zaraarapoconówotwieradurtk?Proacekadnamniea
parkanem.
Odnioładomiekaniaakordeonnaruciłachutknaramiona i wyłanadrog- ciemną
pachnącąroą i kwiatami.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin