Szkoły filozoficzne XXw.pdf

(162 KB) Pobierz
9558676 UNPDF
Tekst 1
Ćwiczenia:
Wybrane koncepcje i systemy filozoficzne”
Prowadzący:
mgr Mroczkiewicz Paweł
Tekst pochodzi z książki:
„Filozofia” Jerzy Pilkowski
wyd. ZamKor Kraków 2001
s.95-1005
Szkoły filozoficzne
w XX wieku
1.1. Filozofia religijna (teocentryczna)
Filozofia religijna (teocentryczna) wychodzi z ontologicznego przekonania o istnieniu Boga
(lub „sacrum" niekoniecznie pojmowanego w sposób chrześcijański). Bóg jest siłą sprawczą
świata i najwyższą wartością. Świat jest nie tylko materialny. Istnieje rzeczywistość
duchowa (idealna), złożona z samego Boga, nieśmiertelnych dusz i zapewne istot
stworzonych, choć czysto duchowych (np. aniołów).
Człowiek może poznać świat, o ile taka jest wola boża. Tu występują różnice między
poszczególnymi „podszkołami" filozofii teocentrycznej. Dla filozofów związanych z religią
hinduską świat jest złudą. Filozofowie chrześcijańscy nigdy nie uważali świata
materialnego za zupełną nicość, gdyż świat ten jest dziełem samego Boga. Tym niemniej
myśliciele chrześcijańscy nawiązujący do św. Augustyna drogę poznania świata i Boga
widzą w intuicji. Tym też śladem idą mistycy: poznanie jest iluminacją daną przez Boga, o
ile zasłużmy na to wyróżnienie modlitwą i ascezą.
Kontynuatorzy św. Tomasza (neotomiści, neoscholasty-cy) twierdzą, że człowiek może
poznać świat za pomocą przyrodzonych władz (zmysły, rozum). Człowiek powinien czerpać
pierwsze dane z objawienia i obserwacji, a potem opracowywać je drogą rozumową. Bóg
nie oszukuje swego stworzenia: zmysły pozwalają nam poznać realny świat. Neotomiści
oddalają więc zastrzeżenia wysuwane przez Locka, Huma i Kanta, a streszczające się w
znanym nam już twierdzeniu, że znamy tylko zmysłowe wrażenia, a o „substancji" ani o
„rzeczach samych w sobie" nie możemy wiedzieć nic pewnego. Neotomiści są optymistami
poznawczymi. Gwarancję prawidłowego poznania świata doczesnego widzą w istnieniu
Boga.
Wielu filozofów chrześcijańskich nie akceptuje jednak tomizmu. Szukają innych dróg.
Drogą taką może być fenomenologia. Bóg, wartości moralne, osoba ludzka, fakt spotkania
człowieka z bliźnim i z Bogiem, stają się ideami poznawanymi w intuicyjnym oglądzie.
1
9558676.003.png 9558676.004.png
Chrześcijańską fenomenologię rozwijał Max Scheler. W Polsce podobny styl myślenia
prezentuje ksiądz Józef Tischner.
Niezależnie jednak od podejścia do spraw poznania, etyka wszystkich „teocentryków"
zasadza się na nadrzędności Boga, jako prawodawcy i gwaranta sensu życia. Zdaniem
augustynistów i mistyków Bóg wzywa dusze do wyzwolenia się z grzesznego ciała i
powrotu do sfery nadprzyrodzonej. Tomiści uważają, że Bóg jest najwyższą formą i aktem
sprawczym świata, a człowiek syntezą ciała i ducha. Stąd większe dowartościowanie
porządku doczesnego. Fenomenologowie chrześcijańscy Boga stawiają na szczycie
hierarchii rozpoznawanych przez nich wartości.
1.2. Materializm
Za materialistów powinni uznać się ci, którzy twierdzą, że Bóg nie istnieje, nie uznają
istnienia duszy, są przekonani, że wszechświat rozwinął się od pierwotnej mgławicy (lub
zgęszczenia materii w chwili pierwotnego wybuchu) aż do stanu dzisiejszego, z ożywioną
przyrodą i myślącym człowiekiem, drogą ewolucji bez ingerencji sił nadprzyrodzonych.
Na sprawę ewolucji warto zwrócić szczególną uwagę. Ewolucjonizm rozwijany z
pozytywistycznych pozycji przez Spencera i przejęty do materializmu dialektycznego przez
Marksa, zdawał się stać w nieodwołalnej sprzeczności z ideą stworzenia świata przez Boga.
Dopiero Bergson stwierdził, że sama ewolucja wymyka się regułom nauki, uznawanym
przez pozytywistów i materialistów. Dziś nikt nie zaprzecza ewolucji. Wybitny filozof i
jezuita przy okazji, Piotr Teilhard de Chardin, uważał ewolucję za realizację planu bożego.
Zdaniem Teilharda bez współudziału Boga nie można jej pojąć. Przecież musiał powstać
świat (aby miało co ewoluować), musiał zostać przekroczony próg pojawienia się życia i
wreszcie próg uświadomienia sobie przez materię własnego istnienia (w człowieku).
Materialista wierzy jednak w samoistną ewolucję materialnego świata. Sądzi też, że
życie człowieka zamyka się w jego doczesnych dokonaniach. Człowiek nie może sensu
życia szukać w obietnicy pozagrobowego zbawienia. Dąży więc do realizacji własnej
osobowości w świecie ludzkim, w spełnieniu własnych aspiracji, w pracy, w osiągnięciach
pozostawionych potomnym (więcej w rozdziale trzynastym).
1.3. Pozytywizm
„Pozytywizm" będziemy tu rozumieć bardzo szeroko, tak szeroko, że może to wzbudzić
sprzeciw filozofa specjalisty. Przyjmujemy, że za pozytywistę powinien uważać się każdy,
kto nie jest ateistą, ale też nie jest przekonany o stworzeniu świata przez Boga i nie do
końca wierzy w bożą opiekę nad światem i człowiekiem. Pozytywista zawiesza sąd co do
istnienia poza materią czynnika duchowego. Przyznaje, że nie wie, czy sam jest istotą
wyłącznie materialną, czy też obdarzoną nieśmiertelną duszą. Jest więc agnostykiem.
Pozytywista stara się przyjmować tylko to, co można udowodnić na gruncie nauk
empirycznych (i to go odgradza od światopoglądu teocentrycznego), ale też liczy się z
ograniczeniami ludzkich władz poznawczych i przyjmuje, że na świecie może istnieć
jednak coś więcej niż nauka jest w stanie stwierdzić (i to go dzieli od materialistów).
Do etycznych poglądów pozytywistów jeszcze wrócimy.
1.4. Egzystencjalizm
Istota egzystencjalizmu. Każdy wrażliwy i myślący człowiek w pewnym momencie swego
życia zadaje sobie pytanie: „Kim jestem? Skąd przychodzę? Dokąd idę?" W naszych
czasach właśnie egzystencjaliści zajmują sie tymi problemami w sposób najbardziej
konsekwentny. Oto ich najważniejsze tezy:
1.Kluczowym pojęciem (jak na to wskazuje sama nazwa tego kierunku) jest egzystencja,
czyli istnienie, bytowanie. Chodzi tu jednak nie o istnienie świata, ale człowieka. Dla
każdego z nas podstawowym zagadnieniem jest własne istnienie, świat zaś jest tylko
kontekstem, który to istnienie umożliwia (i równocześnie mu zagraża).
2
9558676.005.png
2. To wstępne założenie może prowadzić do różnych wniosków ontologicznych. Jedni
egzystencjaliści uważali, że Boga nie ma, twierdzili, że człowiek jest sam we wszech-
świecie. Ci zbliżali się do materialistów (ateizm) lub podzielali zdanie pozytywistów, o
ile mieli pytanie o Boga za nierozstrzygalne (agnostycyzm).
Inni łączyli egzystencjalizm z postawą chrześcijańską. Jednak „egzystencjalna wiara"
nie jest źródłem optymizmu. Człowiek postawiony w obliczu wszechmogącego i wiecznego
Boga odczuwa tylko „lęk i drżenie".
3.W teorii poznania (epistemologii) egzystencjaliści twierdzą, że człowiek zawsze
pozostaje w jakimś stosunku do poznawanego świata, gdyż bytuje wraz z nim, i
twierdzili, że pytanie o poznanie wyizolowane z „egzystencjalnego" kontekstu nie ma
sensu. Posiłkują się fenomenologią, uważając istnienie człowieka za fenomen godzien
badania na drodze logicznej redukcji i intuicji (fragment ten może być zrozumiały tylko
dla kogoś, kto bliżej zapozna się z myślą Husserla).
Egzystencjaliści twierdzą, że człowiek jest „wrzucony" w świat. Nikt go nie pytał, czy chce
istnieć, nikt mu nie powiedział, jakimi wzorami ma się kierować. Istnienie człowieka
wyprzedza określenie jego istoty. Człowiek musi tworzyć siebie niejako w biegu, w trakcie
jedynego i przemijającego życia. To samotworzenie polega na dokonywaniu nieustannych
wyborów. Człowiek sam określa normy, jakimi się chce kierować, decyduje o swych
zajęciach, o odniesieniach do ludzi, jakich spotyka na swej drodze. Musi też rozstrzygnąć
swój stosunek do Boga, do wieczności, do śmierci...
Nikt człowiekowi w dokonaniu tych wyborów nie może pomóc. O ile inni filozofowie,
szczególnie liberalnie nastawieni pozytywiści i kantyści, uważają wolność za najwyższą
wartość, decydującą wręcz o godności człowieka, o tyle dla egzystencjalistów wolność jest
zadaniem nieraz ponad ludzkie siły.
5.Egzystencjaliści są świadomi tego, że człowiek istnieje w świecie. Człowiek jest istotą
społeczną, tylko w społeczności może stać się pełnowartościową jednostką, tylko
wspólny wysiłek zapewnia ludziom ekonomiczne podstawy ich bytu. Jednak
równocześnie inni ludzie i świat rzeczy osaczają nas, stanowią zagrożenie dla naszej
osobowości. Czujemy się w tym świecie obcy (wyalienowani), nie łączą nas z innymi
ludźmi silne więzi. Nawet miłość jest zagrożona wychłodzeniem i zamieniem w rutynę,
nie dającą już wsparcia duchowego. O ile humaniści renesansowi i wszelacy późniejsi
entuzjaści nawołujący do budowy lepszego świata (bywali tacy wśród zwolenników
wszelkich szkół filozoficznych) widzieli najwyższą wartość w pracy i twórczości dla
dobra wspólnoty ludzkiej, o tyle egzystencjaliści do wspólnoty odnosili się nieufnie.
Stosunki międzyludzkie w świecie budziły w nich „obrzydzenie", wielkie hasła
powodowały „mdłości", społeczeństwo uznawali za „wspólnotę galerników". Jean Paul
Sartre, twórca obiegowej ezgystencjalnej terminologii, wszystkie zastrzeżenia przeciw
wspólnotowemu optymizmowi podsumował dosadnym stwierdzeniem: „piekło to inni".
6.Cechą egzystencjalizmu jest głęboki pesymizm. Twórcy z tego kręgu (niekoniecznie
„zawodowi" filozofowie, ale także publicyści, pisarze, twórcy filmowi, autorzy i piosen-
karze z literackich kabaretów) nie podzielali wiary w łatwą ucieczkę przed dramatem
istnienia. Bóg albo nie istnieje albo też jest sędzią budzącym trwogę. Wspólnota ludzka
jest jednostce raczej wroga. Człowiek jest skazany na przemijanie, poznaje świat i go nie
rozumie, ma aspiracje do wieczności i codziennie częściowo obumiera.
Egzystencjalista mniema, że człowiekowi przystoi tylko pesymizm. Ale właśnie ze
spojrzenia na swój los bez złudzeń czyni on podstawę do aktywności w świecie. Ale do
„etycznego zużytkowania" egzystencjalizmu jeszcze powrócimy.
Tradycja egzystencjalizmu. Przedstawiliśmy powyżej założenia filozofii
egzystencjalistycznej w sposób oderwany od postaci poszczególnych myślicieli. Trzeba
nadrobić ten brak.
Egzystencjalną postawę możemy już wytropić u rzymskich stoików. Seneka i cesarz
Marek Aureliusz głosili, że spory o materialną substancję 'wszechświata czy o niuanse
logiki są dla człowieka nieważne. Czy takie rozważania uczą nas lepiej żyć, czy
przygotowują nas na spotkanie cierpienia i śmierci? Takie pytania zadawał Seneka w listach
3
9558676.006.png
do swego przyjaciela Lucyliusza (książka ta jest wymieniona w literaturze po rozdziale
trzecim).
Wszystkie problemy egzystencjalne postawił już w swych dziełach św. Augustyn.
Mawiał on, że człowiek w świecie czuje się obco. Boi się wieczności i śmierci. Nie daje się
łatwo pocieszyć drobnymi przyjemnościami (recepta hedonistów). Augustyn dostrzegał, że
człowiekiem miotają nieokiełznane popędy woli. Chęć poznania ostatecznych tajemnic i
życia wiecznego w kontraście ze znikomością człowieka budzi rozpacz. Dlatego człowiek
szuka Boga. Ale znajduje go tylko dzięki nadprzyrodzonej łasce, której nie czuje się godny.
Rozwiązanie to wiązało się z pewnymi trudnościami. Powstawało pytanie o wolność
człowieka i Boga. Tysiąc sześćset lat po Augustynie Sartre stwierdził: „Albo człowiek jest
wolny, albo Bóg". Ponieważ Sartre zakładał wolność człowieka, tym samym wykluczał
istnienie Boga. Augustyn w odróżnieniu od Sartra wierzył w Boga, ale równocześnie
uważał, że człowiek jest wolny i odpowiedzialny. Jak więc rozwiązywał tę antynomię
(sprzeczność)? Augustyn nie podważał wolności Boga. Sądził, że swoimi dobrymi
uczynkami nie możemy „zmusić" Boga do tego, aby nas zbawił. Bóg był więc ojcem
tajemniczym i surowym. Człowiek mógł zbliżać się do niego tylko z lękiem.
W XVII w. działał Błażej (z francuska: Blaise) Pascal. Znamy go jako wybitnego
matematyka i fizyka, odkrywcę praw z dziedziny hydrostatyki. Pascal był jednak przede
wszystkim filozofem. Naukom ścisłym oddawał się „w wolnych chwilach". Nurtował go
przede wszystkim problem istnienia Boga. Był sceptykiem. Nie sądził, że możemy na
pewno wiedzieć, że Bóg jest, ale radził przyjąć, że istnieje. Uważał, że nic nam nie
zaszkodzi wiara w nieistniejącego Boga, podczas gdy brak wiary zagraża nam utratą życia
wiecznego („zakład Pascala").
Tenże „zakład" może nam się wydawać trochę płaski, kupiecki. Jest tak, gdyż każda
próba zastosowania racjonalnego rozumowania do spraw bożych musi wypaść trywialnie. Z
tego powodu Pascal obok porządku rozumu wyróżniał „porządek serca", zdolność do
poznania drogą uczuć i mistycznego natchnienia. Kierując się taką intuicją, pytał o cel życia
i o zasady postępowania. Pytał o to, dlaczego przyszedł na świat właśnie w tym zakątku
wszechświata a nie w innym, dlaczego w tej cząstce wieczności, a nie w innej, oddalonej o
tysiące lat. Mówił, że przeraża go pustka i chłód nieskończonych przestrzeni wszechświata.
Ale też twierdził, że sam przewyższa cały wszechświat, gdyż wszystkie gwiazdy kręcą się
w przestrzeni przez całą wieczność nic o tym nie wiedząc, a człowiek wie, że istnieje. Kiedy
umiera, ginie wraz z nim cały niepowtarzalny świat jego myśli i doznań. Pascal stwierdzał
więc małość i zagubienie człowieka, a równocześnie głosił jego wielkość i godność.
Kierkegaard. Do założeń właściwego egzystencjalizmu zbliżył się duński filozof S0ren
Kierkegaard. Żył i działał w pierwszej połowie XIX w., współcześnie z Heglem i
Schopenhauerem. O filozofii Hegla miał zdanie lekceważące. Cóż człowieka obchodzą
przemiany wyimaginowanego ducha obiektywnego lub absolutnego, o ile nie może on
poradzić sobie sam z sobą, odpowiedzieć na podstawowe pytania dotyczące własnej
egzystencji? Z Schopenhauerem zaś łączył go nastrój pesymizmu i przekonanie o
„bolesności bytu" (przekonanie o tym, że trwałe szczęście nie jest możliwe, za to cierpienie
nieuniknione).
To Kierkegaard twierdził, że wiara w Boga budzi „lęk i drżenie", zaś niewiara oznacza
pustkę i bezsens wszystkiego. Kierkegaard zauważył też, że człowiek nie może uciec od
konieczności wyboru, i to pozbawia go spokoju. Największym zaś dramatem człowieka jest
rozdarcie między doczesnością i wiecznością. Człowiek jest śmiertelny, ale ma poczucie, że
stworzony został do życia wiecznego. Sprzeczność ta przeraża go (jak wskazywali św.
Augustyn i Pascal), zasklepia się więc w codziennych zajęciach i myślenie o sprawach
zasadniczych odkłada na jutro. Jednak w chwilach cierpienia lub wewnętrznej iluminacji,
człowiek staje na granicy swego bytu (w sytuacji granicznej) i wtedy widzi, w oślepiającej
wizji, że codzienna rutyna odgradza go od głębszej warstwy jego egzystencji.
Pod koniec XIX w. wzrosło zainteresowanie dla dzieł Schopenhauera i Kierkegaarda. Ich
pesymizm i lęk przed światem stały się modne w środowisku modernistycznych
dekadentów. Równocześnie Nietzsche zaatakował tradycyjną moralność. Jego rozumienie
4
9558676.001.png
„życia", jako naczelnego zagadnienia filozoficznego, nie było odległe od pojęcia
„egzystencji". „Życie" Nietzschego było irracjonalne, poddane porywom woli, łamiące
reguły etyczne, „egzystencja" zaś nieokreślona, tajemnicza, skazująca na trudną wolność.
Egzystencjaliści współcześni. Filozofia egzystencjalna rozwijała się głównie w
Niemczech i we Francji. W Niemczech jeszcze pod koniec lat dwudziestych publikował swe
prace Martin Heidegger. Na gruncie fenomenologii Husserla drążył pojęcie „bycia".
Formułował swe myśli bardzo trudnym językiem i pozostawał wizjonerem dla wąskiego
kręgu znawców.
Dopiero po drugiej wojnie światowej egzystencjalizm zdobył popularność w opracowaniu,
jakie nadał mu Jean Paul Sartre. Już tytuł jego głównego dzieła („Byt i nicość") wskazuje
na główną oś jego poglądów. Człowiek istnieje i dopiero musi swój świat
„zagospodarować".
Drugi obok Heideggera wielki przedstawiciel egzystencjalizmu niemieckiego, Karl
Jaspers, analizował zagrożenia, jakie dla ludzkiej autentyczności niesie współczesna cywili-
zacja. Podkreślał rolę wspomnianych już „sytuacji granicznych", jako chwil bolesnych, ale
cennych dla człowieka, gdyż otwierają go one na transcendencję (rzeczywistość, która
przekracza nas i nasz codzienny świat).
Niektórzy filozofowie wiązali egzystencjalizm z silną wiarą (szli tu szlakiem
Kierkegaarda). Najwybitniejszym z nich był Gabriel Marcel. Jak każdy egzystencjalista
twierdził, że dla człowieka najważniejsze jest jego istnienie. Ale nie zgadzał się z Sartrem,
który był przekonany o tym, że człowiek podlega w świecie nieuchronnemu wyobcowaniu
(alienacji). Marcel uważał, że istnienie jest otwartością ku innemu bytowi, ku drugiemu
człowiekowi. W takim ujęciu ,Ja" istnieje w relacji do jakiegoś „Ty". Bóg zaś jest „Ty"
absolutnym, dającym układ odniesienia dla ludzkich dramatów.
Ten bardziej optymistyczny wyraz egzystencjalizmu był obcy także działającym we
Francji filozofom ze środowiska rosyjskiej emigracji. Główną rolę wśród nich grał Mikołaj
Bierdiajew. Myśliciele ci wyrośli w kręgu oddziaływania prawosławia. Prawosławie zawsze
kontynuowało mroczną myśl św. Augustyna o nieodgadnionych wyrokach bożych, o
marności świata i samotności człowieka (zdanego tylko na łaskę Bożą).
Wybitnymi egzystencjalistami byli również liczni pisarze. Problemy ludzkiego wyboru,
granic wolności i odpowiedzialności oraz alienacji były rdzeniem twórczości Fiodora
Dostojewskiego, Józefa Conrada, Franza Kafki, Miguela de Unamuno, Alberta Camusa. Z
Polaków do tego kręgu wpisuje się Stanisław Ignacy Witkiewicz. Zacytujmy tylko jedno
jego zdanie: Jestem sam i absolutnie nie wiem, po pierwsze — kim jestem, po drugie, po co
jestem. Jest jeszcze jedno pytanie: jak? Ale kiedy dwa pierwsze są bez odpowiedzi —
wszystko jedno jak".
Czy ludziom o takim nastawieniu psychicznym warto zadać pytanie o to, czym jest
ludzkie szczęście? Jednak warto. Ale do tego wrócimy nieco dalej.
1.5. Nowe horyzonty -dekonstrukcja
Postmodernizm. Już Locke, Hume i Kant przekonująco udowodnili, że metafizycznych
tajemnic nigdy nie poznamy. W XIX w. Comte i Mili ugruntowali owo agnostyczne
przekonanie. Równocześnie głosili równość obywatelską i tolerancję dla odmiennych
poglądów. Mieli także swoje dogmaty: utylitarystyczną etykę (o czym jeszcze pomówimy),
wiarę w postęp i potęgę nauki, przekonanie o wyższości europejskiej kultury. Te właśnie
elementy charakteryzują epokę „nowoczesną" (w odróżnieniu od „przednowoczesnej", gdy
to jeszcze ludzie mieszkali raczej na wsi, nie znali cywilizacji przemysłowej i „poczciwie"
wierzyli w Boga). Dopiero Nietzsche zadał temu dobremu samopoczuciu pozytywistów i
scjentystow bolesny cios. Później przyszły wojny i totalitarne ustroje XX w., zagrożenie
ekologiczne, zanik więzi międzyludzkich w wielkomiejskim społeczeństwie, kryzys
rodziny i laicyzacja. W latach sześćdziesiątych, w okresie młodzieżowej kontrkultury na
Zachodzie, liczna grupa filozofów, znawców sztuki, krytyków literackich i pisarzy,
działająca głównie we Francji i później w Stanach Zjednoczonych, ogłosiła, że epoka
„nowoczesna" (trwająca od oświecenia) dobiegła kresu. Świat wkroczył w epokę
5
9558676.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin