Elizabeth Bevarly - Niewłaściwy mężczyzna.pdf

(540 KB) Pobierz
46768091 UNPDF
Elizabeth
Bevarly
Niewłaściwy
mężczyzna
PROLOG
- Będę dziewicą aż do ślubu.
Piętnastoletnia Kirby Connaught wygłosiła te słowa, ani pizez
chwilę nie zastanawiając się nad ich znaczeniem. Było to dla niej
aż tak oczywiste. Potem, uśmiechając się słodko, nabiła na widelec
olbrzymi kawał ziemniaka i zaczęła zajadać go ze smakiem.
Jej przyjaciółka, Angie Ellison, która siedziała naprzeciwko
niej przy stoliku w Goldenrod Park, wzniosła oczy do nieba.
- No cóż, nic się na to nie poradzi. A może powiedziałabyś
nam o czymś, czego jeszcze nie wiemy?
Rosemary March, trzecia z paczki dziewcząt rozkoszujących
się wrześniowym słońcem, rozsiadła się wygodnie, opierając
stopy o sąsiednią ławkę.
- Wiesz, Kirby, że to dla nas żadna nowina.
- Dla was może nie, ale dla Stewarta Hogana - wymruczała
Kirby, przyglądając się podejrzliwie blondynowi o niebieskich
oczach siedzącemu o kilka stolików dalej. - Nawet sobie nie
wyobrażacie, jak on się zachowywał zeszłego wieczoru.
Angie i Rosemary wymieniły znaczące spojrzenia, uśmie­
chając się pod nosem. Twarz Kirby pokryła się rumieńcem. Jej
przyjaciółki chodziły na randki, odkąd skończyły trzynaście lat,
a teraz miały nawet stałych chłopaków. Oczywiście Kirby do­
brze wiedziała, jak wyglądają takie randki i co się na nich dzieje.
Była pewna, że przyjaciółki uważają ją za największą świę-
toszkę na świecie, ponieważ takie zachowanie nie było w jej
stylu. Jedyny powód, dla którego Stewart zaproponował jej
spotkanie, to jego niewiedza. Przeprowadził się do Endicott
kilka tygodni temu i nikt, jak dotąd, nie poinformował go o jej
reputacji bez najmniejszej skazy, która powodowała, że chłopcy
unikali Kirby jak ognia.
Ale zupełny brak doświadczenia z płcią przeciwną nie wy­
nikał w jej przypadku z wpojonych zasad moralnych czy też
cech charakteru. Często leżała bezsennie w nocy i rozmyślała,
jak to jest być z kimś naprawdę blisko. Próbowała sobie nawet
wyobrazić, że jakiś chłopak całuje ją i pieści, fantazjując na
temat tego wszystkiego, co przeczytała w ulubionych książkach
autorstwa Anyi Seton, Kathleen Woodiwiss czy Eriki Jong.
I kiedy w końcu zasypiała, nierzadko przytrafiały jej się bar­
dzo podniecające sny, po których wstawała rano, czując pustkę
i ból. Bez względu na to, co myślały o niej przyjaciółki i inni
ludzie w Endicott, miała najzdrowsze pod słońcem reakcje i ty­
pową dla jej wieku ciekawość związaną z seksem. Ale chciała
być pewna, że naprawdę czuje coś do chłopaka, z którym mia­
łaby się posunąć tak daleko. Mówiąc inaczej, pragnęła po prostu
być zakochana. Mogła się więc wydawać staromodna, ale na
pewno nie była pruderyjna.
- No tak, Stewart Hogan od niedawna tu mieszka - stwier­
dziła Angie, wzruszając ramionami i w ten sposób ponownie
zwróciła uwagę Kirby na toczącą się rozmowę. - Biedaczek nie
zdaje sobie sprawy, jaką jesteś sympatyczną dziewczyną. Daj
mu trochę czasu, żeby zobaczył cię w akcji. Na pewno nie będzie
ci już więcej zawracał głowy. Podobnie jak inni chłopcy w En­
dicott.
Rosemary parsknęła śmiechem.
- Jasne, jak cię tylko zobaczy w jednym z twoich tradycyj­
nych strojów: spódniczka za kolana i marynarski kołnierz, po­
winien natychmiast ochłonąć i nie będzie nawet próbował skła­
dać ci jakichkolwiek propozycji. No, a kiedy się dowie, że jesteś
przewodniczącą koła przyszłych pań domu Ameryki, ucieknie
gdzie pieprz rośnie.
- Przecież nie ma nic złego w tym, że chce się być panią
domu - zauważyła Kirby spokojnie.
- Nigdy niczego takiego nie twierdziłam - oświadczyła Rose­
mary. - Tylko powiedz mi, który chłopak myśli o założeniu rodziny
w wieku lat siedemnastu?
- Nie martw się, Kirby - uspokoiła ją Angie. - Jestem pew­
na, że któregoś dnia znajdziesz odpowiedniego człowieka na
męża i ojca twoich dzieci. To wspaniałe, że chcesz na niego
czekać.
- Fakt, jesteś odważniejsza od nas - stwierdziła Rosemary.
Kirby uśmiechnęła się niepewnie. Była przekonana, że chło­
pak jej marzeń żyje gdzieś w dalekim świecie. Zastanawiała się
tylko, co może go przygnać do takiej mieściny jak Endicott
w Indianie.
Trzy dziewczyny, podobnie jak i pozostali mieszkańcy
Endicott, zjawiły się na tradycyjnym pikniku, który odbywał
się zawsze w miejskim parku na rozpoczęcie święta komety.
Kometa ta, powszechnie zwana Bobem, faktycznie miała inną
nazwę, pochodzącą prawdopodobnie od nazwiska jej odkrywcy,
ale ponieważ ludzie spoza kręgów uniwersyteckich nie byli
w stanie poprawnie jej wymówić, gdyż brzmiała ona Bobrzyń-
-Kłonicki, skrócono ją do używanej przez wszystkich formy:
Bob.
Tenże Bob miał zwyczaj pojawiać się systematycznie nad
tym właśnie miasteczkiem, więc jego mieszkańcy uważali, że
mają do niego prawo. Regularnie jak w zegarku, co piętnaście
lat, kometa powracała nad ziemię we wrześniu. I właśnie wtedy
pojawiała się nad Endicott.
I stąd święto komety, które od końca dziewiętnastego wieku
organizowano w Endicott co piętnaście lat, zawsze we wrześniu.
Bob pojawiał się z regularnością, która od momentu odkrycia
komety wciąż zadziwiała naukowców. A na dodatek, z powodu
swego tajemniczego zachowania, kometa stała się czymś, w cze­
go cudowne odziaływanie wierzyli wszyscy mieszkańcy Endi­
cott, od dzieci po starców. Wiele osób twierdziło, że kometa
wywołuje przedziwne zachowania u niektórych mieszkańców
Endicott. Kiedy się pojawia, ludzie całkowicie zmieniają swoje
zachowanie. Panie w średnim wieku zaczynają wychodzić na
ulicę w skórzanych minispódniczkach. Nastolatki, szalejące na
punkcie big beatu, stają się wielbicielkami muzyki poważnej.
Mężowie proponują pomoc w gotowaniu i innych zajęciach do­
mowych. Wszystko to jest naprawdę niezwykłe, a na dodatek
ludzie, którzy normalnie nawet by na siebie nie spojrzeli, zako­
chują się w sobie szaleńczo.
Uważa się powszechnie, że ci, którzy urodzili się w Endicott
w roku komety, mają dużo więcej szczęścia od innych. Mówi
się również, że jeśli ktoś urodził się w roku komety właśnie tutaj,
w Endicott, a podczas następnej jej bytności wygłosił swoje
najbardziej skryte życzenie, może oczekiwać, że ono się spełni
po następnych piętnastu latach.
Kirby, Rosemary i Angie urodziły się podczas poprzedniego
przelotu komety nad miasteczkiem. A dwa dni temu, leżąc wie­
czorem na trawie w ogrodzie rodziców Angie, każda wypowie­
działa swoje życzenie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin