Piers Paul Read 3.doc

(2218 KB) Pobierz

stał ranny, a następnie ewakuowany na Cypr, napisał potem do przeora za­konnego klasztoru w Saint-Gilles, Wilhelma z Yillaret, list, z którego tonu można wywnioskować, że zdawał on sobie w pełni sprawę z tego, iż byli tacy, których zdaniem lepiej by było, gdyby był poległ na posterunku316. Równocześnie bohaterska śmierć Wilhelma z Beaujeu nie do końca zdjęła z jego osoby odium odpowiedzialności za rozłam, do którego doszło w kró­lestwie łacinników. Papież Mikołaj IV publicznie stwierdził, że spory po­między świątynnikami i hospicjuszami przyczyniły się do upadku Akry, a następnie wyraził przekonanie, że te dwa rycerskie zakony powinny się połączyć. Poparły tę sugestię niemal wszystkie sobory, które zbierały się po 1291 roku, a sekundowały im jeszcze inne propozycje, jak na przy­kład ta, którą uchwaliła rada Canterbury, obradując w lutym 1292 roku w londyńskiej siedzibie templariuszy — aby nowa krucjata została sfinan­sowana z funduszy obu zakonów. Gdy jednak następnego roku odszedł z tego świata papież Mikołaj IV, razem z nim umarła idea nowej wyprawy krzyżowej.

Pomysł połączenia dwóch rycerskich zakonów spotkał się ze zdecydowanie nieprzychylną reakcją ich członków, którzy nie chcieli zrezygnować z od­rębności i autonomii, a ponadto mieli poczucie krzywdy, gdyż uczyniono z nich kozły ofiarne, ich właśnie oskarżając o to, czemu w istocie winni by­li ci, którzy nie przyszli Akrze z pomocą. I jedni, i drudzy mieli pewność, że nie tylko są za silni na to, żeby na nich wymuszono zjednoczenie, ale — co więcej — będą niezbędni w każdej przyszłej krucjacie. Niemniej fakt, że ich zakony istniały po to, by bronić Ziemi Świętej, a tymczasem — choć doceniano odwagę, jaką się wykazali, broniąc Akry — poddały bez wal­ki Sydon i zamek Pielgrzyma, jakkolwiek dawało się to usprawiedliwić względami strategicznymi, nie przysporzyło im prestiżu.

Zakon rycerzy teutońskich, jakby przewidziawszy dalszy rozwój wypad­ków, po upadku Akry przeniósł swoją główną kwaterę najpierw do Wenecji, a w roku 1309 do pruskiego Malborka, całkowicie się od tej pory poświę­cając zwalczaniu pogaństwa w Prusach i na Litwie. Hospicjusze przeprowa­dzili się śladem rycerzy Świątyni na Cypr, gdzie mieli znaczne majątki, i w 1292 roku wznieśli w Limassol swój klasztor. Ponieważ rozbudowali flotyllę swych galer, które zgodnie z zaleceniem drugiego soboru liońskie-go uczestniczyły w próbach odcięcia Egiptu od dostaw zaopatrzenia, zaczę­li się rozglądać za jakąś bazą, która nie podlegałaby jurysdykcji króla Cyp-


ru. Ich Wielki Mistrz, wybrany w 1305 roku Fulk z Villaret, upatrzył sobie wyspę Rodos.

Formalnie wciąż wchodząc w skład Cesarstwa Bizantyjskiego, wyspa ta od trzydziestu lat znajdowała się we władaniu genueńskich piratów. W re­gionie Morza Egejskiego nie ostało się ani jedno suwerenne państwo: po­łudniową Grecją w dalszym ciągu rządzili łacińscy książęta, Wenecja pano­wała nad Kretą i częścią Wysp Jońskich, a w całym tym regionie roiło się od rabusiów; trudno wręcz było odróżnić kupców od piratów, a najemni­ków od poszukiwaczy przygód. W marcu 1302 roku zakon musiał zapłacić czterdzieści pięć tysięcy sztuk srebra, żeby odzyskał wolność Guy z Ibeli-nu, który został wraz z rodziną porwany przez piratów ze swego zamku na

Cyprze.             

Wyrazisty obraz chaosu, jaki panował w owym czasie w regionie Srod-morza, daje nam biografia Rogera z Flor, templariusza,, któiy^wymuszał pieniądze od zamożnych obywateTeTcTAkry w zamian za miejsce na po­kładzie dowodzonej przez siebie galery. Mówiono o nim, że będąc synem sokolnika cesarza Fryderyka II, Richarda von der Blume, po upadku Ho-henstaufów Roger zatrudnił się w wieku ośmiu lat na jednej z zakotwiczo­nych w porcie Brindisi zakonnych galer jako chłopiec okrętowy. Potem, już jako Roger z Flor, został templariuszem i wybił się na dowództwo galery „Falcon".

Wykluczony z szeregów zakonu za naganne zachowanie się w Akrze, popłynął do Marsylii, a następnie do Genui, gdzie dostał pod swoją ko­mendę nową galerę, „Olivettę". Najpierw jako pirat, a potem przywódca oddziału katalońskich najemników, którzy brali udział w walkach na Sycy­lii, Roger nadzwyczajnie się wzbogacił, co w 1302 roku pomogło mu w ob­jęciu dowództwa handlowej flotylli, która oprócz trzydziestu dwóch ga­ler dysponowała środkami transportu lądowego oraz własnym wojskiem w liczbie dwóch i pół tysiąca zbrojnych. Oddał ich on na usługi cesarza Bi­zancjum Andronika Paleologa w zamian za rękę jego siostrzenicy Marii, przyznanie mu tytułu megas dux i dwukrotnie wyższe niż powszechnie obowiązujące opłaty za korzystanie z usług jego Kompanii Katalończyków. Po przeprowadzonej pod jego dowództwem tryumfalnej akcji przeciwko anatolijskim Turkom Roger z Flor został skrytobójczo zamordowany, Kom­pania Katalończyków zaś, już pod nową komendą, w 1311 roku przejęła kontrolę nad Księstwem Ateńskim, którym miała władać przez następne siedemdziesiąt siedem łat317.

Błyskawiczna kariera i nagły upadek jednego z nielicznych w dziejach


 


284


285


templariuszy renegatów świadczą o tym, jak mogła w tamtych czasach do­brze zorganizowana zbrojna grupa stosunkowo łatwo zawładnąć upatrzo­nym terytorium. Z panującej w regionie Śródmorza anarchii skorzystali również joannici, którzy w czerwcu 1306 roku wylądowali na wyspie RP-dos i już pod koniec roku mieli w swoich rękach jej stolicę, Filermo. W n&-stępnym roku papież Klemens V poparł ten podbój, i chociaż zakon potrze­bował jeszcze trzech lat na to, by opanować całą wyspę, jednak wszedł w posiadanie dobrze ufortyfikowanego i samowystarczalnego księstwa, kt^-re zapewniało mu niezależność oraz kontrolę nad całym regionem.

Templariusze nie byli równie sprytni. Wprawdzie mieli na Cyprze bo­gate posiadłości, wznoszącą się na północ od Famagusty twierdzę or£z otoczone fortyfikacjami obronne wieże w miastach Limassol, Yermasoyia i Chirokitia, ale to w żadnym razie nie wystarczało, żeby rządzić wysp& a nawet stanowić na niej dominującą siłę. Co gorsza, król Hugon ukar#* ich za popieranie Karola z Anjou w jego staraniach o koronę Jerozolimy' zajął ich limasolską siedzibę, zwracając ją dopiero pod naciskiem papie#a Marcina IV, który w latach osiemdziesiątych trzynastego wieku wstawi^ się za templariuszami.

To, że po upadku Akry zakon przeniósł się na Cypr, nie poprawił0

jego politycznego położenia. Król Henryk II w żadnej mierze nie mógł byc

zadowolony z napływu krzyżowych rycerzy, sierżantów i licznych służ"3

pomocniczych. W obradach kapituły generalnej, która wkrótce po kiesoe

zgromadziła się w Nikozji, uczestniczyło czterystu zakonnych braci, a juz

w 1300 roku templariusze byli w stanie wzmocnić swój garnizon na wyśpie

Ruad oddziałem, który liczył stu dwudziestu rycerzy, pięciuset łucznikó^

i czterystu giermków. Jak zawsze do tej pory, tak i teraz obrońcy Świątyr*1

ściągali na siebie powszechną niechęć z powodu przyznanych im przywile*'

jów i zwolnień podatkowych. W 1298 roku Henryk II wysłał do papież^

swojego ambasadora, który poskarżył się na postępowanie zakonu, a gd^

w 1306 cypryjscy feudałowie zmusili króla do abdykacji na rzecz jego bra'"

ta Amaury'ego, templariusze opowiedzieli się po stronie tych, którzy byt1

przeciwko niemu318.

W roku 1293 zmarł Wielki Mistrz Teobald Gaudin i przywództwo żako " nu objął Jakub z Molay. Wywodził się on z niższej rangi szlachty, zatniesz " kującej region Franche-Comte, który niegdyś stanowił część postkaroliń-' skiego królestwa Lotaryńczyków i który regularnie wzmacniał szeregi za^~ konu swoimi rycerzami. Ojcem Jakuba był Jan z Longwy, a od strony' matki łączyły go więzy krwi z wielce szanowanym rodem Rohanów. Towa-""

286


rzyszące jego imieniu Molay było nazwą rodzinnej posiadłości na terenie diecezji Besanęon; posłużył się nim, składając w 1265 roku śluby zakonne w burgundzkim mieście Beaune dzięki rekomendacji dwóch mistrzów za­konu: angielskiego, Humberta z Pairaud, oraz francuskiego, Amaury'ego z La Roche. Potem przez dłuższy czas służył na Terytoriach Zamorskich, ale nie wiadomo, czy był w Akrze podczas oblężenia.

Legitymując się po trzydziestu latach wojowania niezaprzeczalnym do­świadczeniem oraz różnorakimi umiejętnościami, Jakub z Molay był zara­zem człowiekiem pozbawionym wyobraźni, nadto zaś brakowało mu ela­styczności i sprytu, które charakteryzowały Wielkiego Mistrza hospicjuszy, Fulka z Yillaret. Widział on zakon w jednej tylko roli awangardy w walce ** o odzyskanie Ziemi Świętej, i to właśnie z myślą o wywiązaniu się z tego zadania utrzymywał garnizon na wyspie Ruad oraz przyzywał z Europy ry­cerzy i sierżantów, którzy by uzupełnili mocno przetrzebione w Akrze sze­regi zakonu.

W 1294 roku Jakub udał się do Europy, żeby pozyskać szersze poparcie dla swojego zakonu. Był w Rzymie podczas nadzwyczajnego w dziejach Kościoła katolickiego wydarzenia, którym była pierwsza i ostatnia w tych dziejach abdykacja papieża: Celestyn V przekazał tiarę następcy; okazał się nim jeden z jego kardynałów, który przyjął imię Bonifacego-VIII. Z Rzymu Wielki Mistrz podążył do środkowej Italii, a stamtąd najpierw do Paryża, potem zaś do Londynu. Osobiście lub korespondencyjnie nawiązał kontakt ze wszystkimi monarchami zachodniej Europy, przy czym szczególnie ser­decznie zaprzyjaźnił się z królem Anglii Edwardem I, który w liście z 1302 roku tłumaczył mu się ze swej nieobecności na krucjatach, zapewniając za­razem, że to wojny, toczące się w Szkocji i we Francji, uniemożliwiają mu „udanie się do Jerozolimy, co uroczyście ślubował [...] na której to po­dróży skupiony jest całym sercem"319. Edward uchylił w odniesieniu do za­konu całkowity zakaz wywożenia z Anglii kosztowności, dzięki czemu ze­brane przez londyński oddział Świątyni fundusze można było przesłać na Cypr.

Także i rzymskie starania Jakuba z Molay okazały się owocne; nowy papież Bonifacy VIII wydał bullę zawierającą stwierdzenie, że zakon ma na Cyprze prawo do takich samych przywilejów i zwolnień, z jakich korzystał w Ziemi Świętej, Karol II zaś oznajmił w Neapolu, że żywność, którą tem­plariusze sprowadzali z portów na południu Italii, będzie zwolniona od cła dopóty, dopóki zakon będzie jej wyłącznym konsumentem. Z myślą o trans­porcie tej żywności świątynnicy przystąpili do budowy statków towaro-

287


wych, a w roku 1293 dodatkowo kupili od Wenecji sześć galer. Weszły one w skład floty, która w lipcu 1300 roku dokonała kilku wypadów na wybrze­ża Egiptu i Syrii, a w listopadzie przetransportowała sześciuset rycerzy na wyspę Ruad, która miała posłużyć jako baza ataku na Tortosę.

Ten powrót do Ziemi Świętej miał być wspólną operacją templariuszy, Mongołów, na których czele stał Il-chan Gazan, i Ormian pod wodzą króla Hetouma; kiedy jednak sojusznicy w lutym 1301 roku nareszcie dotarli do Tortosy, łacinników już tam nie było, gdyż nie czekając na nich, wrócili na Cypr. Templariusze w dalszym ciągu fortyfikowali Ruad i zapewniali jej niezbędne dostawy, ale egipscy mamelucy uświadomiwszy sobie, że wy­spa mogłaby pełnić funkcję bazy w wypadku, gdyby chrześcijanie ponow­nie spróbowali odzyskać Ziemię Świętą, wysłali przeciwko niej flotyllę złożoną z szesnastu galer, po czym przystąpili do oblężenia. Zakonny gar­nizon stawił muzułmanom opór, który złamał dopiero głód. Dowódca obro­ny, brat Hugon z Dampierre, w rozmowach na temat kapitulacji uzyskał gwarancję bezpiecznego wymarszu, jednakże i tym razem mamelucy nie dotrzymali danego mu słowa i templariusze albo zostali zabici, albo wzięci w niewolę; w późniejszych relacjach pielgrzymów była mowa o tym, że za­konni rycerze cierpią nędzę w Kairze, a jeszcze w 1340 roku opowiadano, że pracowali na wybrzeżu Morza Martwego jako drwale.

Atak na Tortosę nastąpił w momencie, gdy przez zachodnią Europę przeta­czała się fala entuzjastycznego poparcia dla idei nowej krucjaty, w której czołową rolę miałyby odegrać zakony rycerskie, uważane za „najważniej­sze źródło krzyżowych inicjatyw"320. Przez większość 1300 roku w Kurii Papieskiej dominował nastrój bezkrytycznego optymizmu, sądzono bowiem, że Mongołowie Il-chana Gazana zdobyli Jerozolimę i zamierzają oddać ją w ręce chrześcijan. Nie był to bynajmniej przejaw życzeniowego myślenia, jako że w pierwszej połowie owego roku w Syrii nie było już ani jednego eddziału mameluków, a Mongołowie w rzeczy samej panowali nad Ziemią Świętą, jednakże optymizm Stolicy Apostolskiej okazał się przedwczesny, gdyż następnego roku muzułmanie wrócili.

Jak się zdaje, z chwilą, gdy łacinnicy utracili Ruad, największe nadzieje na zorganizowanie zwycięskiej krucjaty raz jeszcze wiązano z osobą króla Francji. Filip IV wstąpił na tron w roku 1285, zastępując ojca, Filipa III, który zmarł na febrę w trakcie przedsięwziętej przez papieża Marcina IV „krucjaty" przeciwko Aragończykom. Niechętny tej wojnie z bratem swej


zmarłej matki Filip IV z chwilą objęcia władzy zawarł pokój^: Aragonią i całą swoją energię przeznaczył na modernizację administracji państwa. W tej pierwszej fazie panowania nowy monarcha okazywał niewielkie za­interesowanie ideą wyprawy krzyżowej, a nawet zwrócił się w grudniu 1290 roku do papieża Mikołaja IV z prośbą o zwolnienie go z odziedziczo­nego po ojcu obowiązku sprawowania opieki nad Ziemią Świętą.

Podobnie jak cesarz Fryderyk II, Filip IV ciężko przeżył w dzieciństwie przedwczesną śmierć matki. Ojca widywał bardzo rzadko, a gdy w wieku sześciu lat obdarzony został macochą, przebiegłą i skłonną do intryg Marią Brabancką, przyszło mu zmagać się z uczuciem zagrożenia; kiedy dwa lata później zmarł jego starszy brat Ludwik, rozeszła się pogłoska, że został on otruty przez Marię, która jakoby zamierzała w podobny sposób pozbyć się także pozostałych pasierbów. W miarę upływu czasu Filip coraz szczelniej chronił się za pancerzem pobożności, wzorując się na swym nadzwyczaj re­ligijnym dziadku, Ludwiku IX.

Filip, ożeniony w wieku szesnastu lat z towarzyszką dziecięcych zabaw, Joanną z Nawarry, która wniosła w posagu nie tylko Nawarrę, ale i Szam­panię, już rok później został królem. Był on jedenastym członkiem za­początkowanej w 987 roku przez Hugona Kapeta dynastii i przejął po swych przodkach nader wzniosłą koncepcję królewskości. Nowy monarcha cieszył się poparciem zarówno dworu, jak i duchowieństwa, w opinii sobo­ru w Sens był „najbardziej chrześcijańskim" spośród władców Francji, a zdaniem Gilesa z Rzymu „więcej niż człowiekiem, bo w pełni boską ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin