Stop konserwantom mniej chemii.pdf

(58 KB) Pobierz
645722655 UNPDF
Stop konserwantom - mniej chEmii
Zawartość cukru w cukrze sprawdzała jedna z postaci komedii „Poszukiwany, poszukiwana” z lat
siedemdziesiątych. Pod przykrywką tych pseudonaukowych badań kryła się prozaiczna produkcja
bimbru i wszystko razem było niesłychanie śmieszne. Nikt nie przypuszczał, że kwestia zawartości
cukru w cukrze, sera w serze czy soku w soku stanie się tak poważna. 7 kilogramów rocznie – tyle
zjadamy dodatków do żywności. Czyli czegoś, co z punktu widzenia odżywiania, nie jest nam do
niczego potrzebne, a bywa szkodliwe. Konserwanty, barwniki syntetyczne, substancje
zakwaszające, preparaty zagęszczające, żelujące i utwardzające, preparaty zastępujące cukier,
antyutleniacze i emulgatory – to wszystko pochłaniamy jedząc chleb powszedni i świąteczne ciasto,
zdrowe ponoć jogurty i serki, krzepiące wędliny, a nawet sprzyjające szczupłej sylwetce muesli.
Dodatki mają poprawiać smak, zapach, wygląd oraz przedłużać okres przydatności do spożycia i
czas przechowywania żywności. Przemysł spożywczy używa około 2 tys. takich substancji. Kryją
się pod kryptonimami E z numerkiem, od 100 do 999, które powinny być wyszczególnione na
etykietach produktów. Największe emocje budzą konserwanty, czyli E 200 do E 299. Czy
rzeczywiście szkodzą?
Im mniej tym lepiej
Normy zawartości dodatków do żywności, w tym również konserwantów, są tak określone, by nikt
po ich zjedzeniu nie zachorował. „Żeby zatruć się np. benzoesanem sodu, konserwantem napojów,
trzeba by ich wypić całą cysternę, czyli 24 tysiące litrów w ciągu jednego dnia” – utrzymuje Polska
Federacja Producentów Żywności. Do tego organizm przyswaja tylko to, czego potrzebuje i ma
zdolność eliminowania tego, co nie jest mu potrzebne. Jeśli patrzeć na tę kwestię tylko od strony
bezpieczeństwa po zjedzeniu czy wypiciu, to istotnie, można by odnieść wrażenie, że szum
podniesiony wokół konserwantów jest przesadzony i niepotrzebny. Ale nikt z nas nie jest w stanie
policzyć dokładnie, ile konserwantów zjada każdego dnia we wszystkim. „Związki te po pierwsze
sumują się, po drugie kumulują w organizmie, bo zjadamy je latami” – przestrzega prof. Małgorzata
Kozłowska-Wojciechowska. Niektóre konserwanty mogą uszkadzać wrażliwy nabłonek jelita
cienkiego, miejsce, gdzie składniki pokarmowe przenikają do krwi. Wtedy przestaje dobrze
funkcjonować mechanizm chroniący nas przed wnikaniem szkodliwych dodatków do żywności.
Zdecydowanie przeciwko konserwantom wypowiadają się również alergolodzy. Badania przez nich
prowadzone pokazały, że przyczyniają się one do powstawania alergii i nasilają objawy u osób już
uczulonych. Mówił o tym w Polsce między innymi dr Adrian Morris ze Szpitala Royal Brompton w
Londynie, który takie badania prowadził. Według niego konserwanty zawarte w żywności mogą
być przyczyną różnych chorób alergicznych, w tym: pokrzywki, obrzęku naczynioruchowego,
zapalenia błony śluzowej nosa, astmy oraz niebezpiecznej dla życia człowieka reakcji
anafilaktycznej, czyli wstrząsu, który wymaga natychmiastowej interwencji lekarza. Poza tym
lekarze alarmują, że nieznane są długofalowe skutki stosowania konserwantów. Objawią się dopiero
w następnych pokoleniach. Im więc mniej żywności z konserwantami zjadamy, tym lepiej i
zdrowiej dla nas.
Omijajmy z daleka
Wśród całej gromady konserwantów trzy związki zasłużyły na niechlubną ocenę: benzoesan sodu,
dwutlenek siarki i azotyn sodowy. Kwas benzoesowy i jego związki, w tym benzoesan sodu,
oznaczone symbolami od E 210 do E 219 są powszechnie używanymi konserwantami.
Przeciwdziałają rozwojowi drożdży, pleśni i wielu gatunków bakterii, które niszczą produkty
spożywcze. Znajdują się w galaretkach, konserwach rybnych, gotowych sosach, sałatkach
warzywnych i owocowych, w marynatach, majonezach, margarynach oraz w bezalkoholowych
napojach gazowanych, a nawet w sokach owocowych. Mogą powodować wystąpienie zmian
skórnych: wysypki czy pokrzywki, ataku astmy oraz podrażnień śluzówki żołądka i jelit. Posądzane
są nawet o działanie rakotwórcze. Jak ograniczyć zjadanie kwasu benzoesowego i benzoesanu
sodu? Przede wszystkim zrezygnować z produktów wysoko przetworzonych, czyli gotowych sosów
i sałatek oraz konserw rybnych i mięsnych, a także z gazowanych napojów. Warto też ograniczyć
kupowanie gotowych soków owocowych na rzecz wyciśniętych w wyciskarce. Dwutlenek siarki E
220. Zarówno ten, jak i inne siarczany (od E 221 do E 228) zaliczany jest do niebezpiecznych
konserwantów. Dodaje się go do konserw, soków owocowych, win i produktów ziemniaczanych.
Jest mocno alergizujący. Żeby się uchronić przed jego działaniem, tak jak w przypadku benzoesanu
sodu, trzeba unikać konserw, soków owocowych, z win wybierać tylko te wysokogatunkowe.
Azotyny potasu i sodu (od E 249 do E 252) stosuje się do peklowania wędlin. Dzięki nim
zachowują apetyczny różowy wygląd i są zabezpieczone przed powstaniem jadu kiełbasianego.
Azotany i azotyny są bardzo niebezpieczne. Nie tylko z powodu alergii, które mogą wywołać. Są to
substancje chemiczne, które odgrywają poważną rolę w powstawaniu nowotworów. Sposób na ich
uniknięcie to rezygnacja z kupowania wędlin, na rzecz własnoręcznie pieczonych mięs lub
peklowanych w soli (z dodatkiem jedynie przypraw ziołowych) szynek czy boczku. Takie wędliny
nie będą różowe, ale na pewno zdrowsze.
Środki do oprysku owoców cytrusowych (E 230–E 233). Stosuje się je, by zabezpieczyć owoce
cytrusowe podczas transportu. Mogą powodować zatrucia pokarmowe oraz uczulenia. Trzeba więc
cytrusy przed zjedzeniem umyć dokładnie szczoteczką pod strumieniem zimnej wody. Gorąca
mogłaby spowodować przeniknięcie konserwantów przez skórkę do wnętrza owocu.
Autor: Anna Ławniczak
Zgłoś jeśli naruszono regulamin