Cyprian Kamil Norwid - Poezje liryczne.doc

(65 KB) Pobierz
Poezje liryczne

Cyprian Kamil Norwid

Poezje Liryczne

 

MOJA PIOSNKA [I]

POL.- I'II speak to him again

What do you read, my lord?...

HAM. - Words, words, words!

Shakespeare

Źle, źle zawsze i wszędzie,

Ta nić czarna się przędzie:

Ona za mną, przede mną i przy mnie,

Ona w każdym oddechu,

Ona w każdym uśmiechu,

Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie...

*

Nie rozerwę, bo silna,

Może święta, choć mylna,

Może nie chcę rozerwać tej wstążki;

Ale wszędzie - oj wszędzie --

Gdzie ja będę, ta będzie:

Tu - w otwarte zakłada się książki,

Tam u kwiatów zawiązką,

Owdzie stoczy się wąsko,

By jesienne na łąkach przędziwo,

I rozmdleje stopniowo,

By ujednić na nowo,

I na nowo się zrośnie w ogniwo.

*

Lecz, nie kwiląc jak dziecię,

Raz wywalczę się przecie.

Niech mi puchar podadzą i wieniec!...


 

I włożyłem na czoło,

I wypiłem, a wkoło

Jeden mówi drugiemu: "Szaleniec!!"

*

Więc do serca o radę

Dłoń poniosłem i kładę,

Alić nagle zastygnie prawica:

Głośno śmieli się oni,

Jam pozostał bez dłoni,

Dłoń mi czarna obwiła pętlica.

*

Źle, źle zawsze i wszędzie,

Ta nić czarna się przędzie:

Ona za mną, przede mną i przy mnie,

Ona w każdym oddechu,

Ona w każdym uśmiechu,

Ona we łzie, w modlitwie i w hymnie.

*

Lecz, nie kwiląc jak dziecię,

Raz wywalczę się przecie;

Złotostruna, nie opuść mię, lutni!

Czarnoleskiej ja rzeczy

Chcę - ta serce uleczy!

I zagrałem...

...i jeszcze mi smutniej.

Pisałem we Florencji 1844 r.

BEMA PAMIĘCI ŹAŁOBNY - RAPSOD

...Iusiurandum parti datum usque ad hanc

diem ita servavi...

Annibal

I

Czemu, Cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz,

Przy pochodniach, co skrami grają około twych kolan? --

Miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan,

Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz.

- Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie,

Jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie.

Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą, i znaki

Pokłaniają się z góry opuszczonymi skrzydłami,

Jak włóczniami przebite smoki, jaszczury i ptaki...

Jako wiele pomysłów, któreś dościgał włóczniami...

II

Idą panny żałobne: jedne, podnosząc ramiona

Ze snopami wonnymi, które wiatr w górze rozrywa;

Drugie, w konchy zbierając łzę, co się z twarzy odrywa,

Inne, drogi szukając, choć p r z e d w i e k a m i z r o b i o n a...

Inne, tłukąc o ziemię wielkie gliniane naczynia,

Czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia.

III

Chłopcy biją w topory pobłękitniałe od nieba,

W tarcze rude od świateł biją pachołki służebne,

Przeogromna chorągiew, co się wśród dymów koleba,

Włóczni ostrzem o łuki, rzekłbyś, oparta pod-niebne...

IV


 

Wchodzą w wąwóz i toną... wychodzą w światło księżyca

I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął,

I po ostrzach, jak gwiazda spaść nie mogąca, prześwieca,

Chorał ucichł był nagle i znów jak fala wyplusnął...

V

Dalej - dalej - aż kiedy stoczyć się przyjdzie do grobu

I czeluście zobaczym czarne, co czyha za drogą,

K t ó r e a b y p r z e s a d z i ć L u d z k o ś ć n i e z n a j d z i e

s p o s o b u,

Włócznią twego rumaka zeprzem, jak starą ostrogą...

VI

I powleczem korowód, smęcąc ujęte snem grody,

W bramy bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów,

Aż się mury Jerycha porozwalają jak kłody,

Serca zmdlałe ocucą - pleśń z oczu zgarną narody...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dalej - dalej - -

[COŚ TY ATENOM ZROBIŁ, SOKRATESIE]

I

Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie,

Że ci z e z ł o t a s t a t u ę lud niesie,

Otruwszy pierwej?...

Coś ty Italii zrobił, Alighieri,

Że ci d w a g r o b y stawi lud nieszczery,

Wygnawszy pierwej?...

Coś ty, Kolumbie, zrobił Europie,

Że ci t r z y g r o b y w e t r z e c h m i e j s c a c h kopie,

Okuwszy pierwej?...

Coś ty uczynił swoim, Camoensie,

Że po r a z d r u g i grób twój grabarz trzęsie,

Zgłodziwszy pierwej?...

Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,

Że d w a c i ę g ł a z y w e d w u s t r o n a c h g n i e c i e

Bez miejsca pierwej?..

Coś ty uczynił światu, Napolionie,

Że cię w d w a g r o b y zamknięto po zgonie,

Zamknąwszy pierwej?...

Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu?

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

II

Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,

Gdzie? kiedy? w jakim sensie i obliczu?

Bo grób Twój jeszcze odemkną powtórnie,

Inaczej będą głosić Twe zasługi

I łez wylanych dziś będą się wstydzić,

A lać ci będą łzy p o t ę g i d r u g i e j

Ci, co człowiekiem nie mogli Cię widzieć...


 

III

Każdego z takich jak Ty ś w i a t nie może

Od razu przyjąć na spokojne łoże,

I nie przyjmował n i g d y, j a k w i e k w i e k i e m,

Bo glina w glinę wtapia się bez przerwy,

Gdy sprzeczne ciała zbija się aż ćwiekiem

Później... lub pierwej...

Pisałem w Paryżu 1856 r., w styczniu

DO OBYWATELA JOHNA BROWN

(Z listu pisanego do Ameryki w 1859, listopada)

Przez Oceanu ruchome płaszczyzny

Pieśń Ci, jak m e w ę, posyłam, o! Janie...

Ta lecieć długo będzie do ojczyzny

Wolnych - bo wątpi już: czy ją zastanie?...

- Czy też, jak promień Twej zacnej siwizny,

Biała - na puste zleci rusztowanie:

By kata Twego syn rączką dziecinną

Kamienie ciskał na mewę gościnną!

*

Więc, niźli szyję Twoją obnażoną

Spróbują sznury, jak jest nieugiętą;

Więc, niźli ziemi szukać poczniesz piętą,

By precz odkopnąć planetę spodloną -

A ziemia spod stóp Twych, jak płaz zlękniony,

Pierzchnie --

więc, niźli rzekną: "Powieszony..." --

Rzekną i pojrzą po sobie, czy kłamią? - -

Więc, nim kapelusz na twarz Ci załamią,

By Ameryka, odpoznawszy syna,

Nie zakrzyknęła na gwiazd swych dwanaście:

"Korony mojej sztuczne ognie zgaście,

Noc idzie - czarna noc z twarzą Murzyna!"

*

Więc, nim Kościuszki cień i Waszyngtona

Zadrży - p o c z ą t e k p i e ś n i przyjm, o! Janie...

B o p i e ś ń n i m d o j r z y, c z ł o w i e k n i e r a z s k o n a,

A n i ź l i s k o n a p i e ś ń, n a r ó d p i e r w w s t a n i e.


 

z Vade-mecum

PRZESZŁOŚĆ

1

Nie Bóg stworzył p r z e s z ł o ś ć, i śmierć, i cierpienia,

Lecz ów, co prawa rwie;

Więc - nieznośne mu dnie;

Więc, czując złe, chciał odepchnąć s p o m n i e n i a !

2

Acz nie byłże jak dziecko, co wozem leci,

Powiadając: "O! dąb

Ucieka!... w lasu głąb..."

- Gdy dąb stoi, wóz z sobą unosi dzieci.

3

P r z e s z ł o ś ć - jest to d z i ś, tylko cokolwiek dalej:

Za kołami to wieś,

Nie jakieś tam c o ś, g d z i e ś,

G d z i e n i g d y l u d z i e n i e b y w a l i !...

CZASY


 

Czasy skończone! - historii już nie ma,

Tworzenie tylko w bezbrzeżnej otchłani.

Wiwat!... lecz czemuż to ogromne tema

Ludzie kształtami ras napiętnowani,

I usta mową zaprawne rozliczną,

I serca głoszą w kraj cieknące styczną?

O, nie skończona dziejów jeszcze praca,

Jak bryły w górę ciągnięcie ramieniem:

Umknij - a już ci znów na piersi wraca;

Przysiądź, a głowę zetrze ci brzemieniem...

O, nie skończona dziejów jeszcze praca,

Nie przepalony jeszcze glob sumieniem!...

W WERONIE

1

Nad Kapuletich i Montekich domem,

Spłukane deszczem, poruszone gromem,

Łagodne oko błękitu -

2

Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,

Na rozwalone bramy do ogrodów,

I gwiazdę zrzuca ze szczytu --

3

Cyprysy mówią, że to dla Julietty,

Że dla Romea, ta łza znad planety

Spada - i groby przecieka;

4

A ludzie mówią, i mówią uczenie,

Że to nie łzy są, ale że kamienie,

I - że nikt na nie nie czeka!

PIELGRZYM


 

1

Nad stanami jest i s t a n ó w - s t a n,

Jako wieża nad płaskie domy

Stercząca, w chmury...

2

Wy myślicie, że i ja nie Pan,

Dlatego że dom mój ruchomy

Z wielbłądziej skóry...

3

Przecież ja - aż w nieba łonie trwam,

Gdy ono duszę mą porywa,

Jak piramidę!

4

Przecież i ja - z i e m i t y l e m a m,

I l e j e j s t o p a m a p o k r y w a,

D o p o k ą d i d ę !...

FATUM

I

Jak dziki zwierz przyszło N i e s z c z ę ś c i e do człowieka

I zatopiło weń fatalne oczy...

- Czeka - --

Czy, człowiek, zboczy?

II

Lecz on odejrzał mu, jak gdy artysta

Mierzy swojego kształt modelu;

I spostrzegło, że on patrzy - co? skorzysta

Na swym nieprzyjacielu:

I zachwiało się całą postaci wagą

- - I nie ma go!

JĘZYK-OJCZYSTY


 

"Gromem bądźmy pierw niźli grzmotem,

Oto tętnią i rżą konie stepowe;

Górą czyny!...

- a słowa? a myśli? ...

- potem!...

Wróg pokalał już i Ojców mowę - "

Energumen tak krzyczał do Lirnika

I uderzał w tarcz, aż się wygięła.

Lirnik na to: . . . . . . . . . . . . . . . . .

. . . . . . . . "Nie miecz, nie tarcz - bronią Języka

Lecz - arcydzieła!" -

FORTEPIAN SZOPENA

Do Antoniego C......

La musique est une chose etrange!

Byron

L'art?.. c'est l'art - et puis, voila tout

Beranger

I

Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie

Nie docieczonego wątku - -

- Pełne, jak Mit,

Blade, jak świt...

- Gdy życia koniec szepce do początku:

"N i e s t a r g a m C i ę j a - n i e ! - J a, u - w y d a t n i ę

!..."

II

Byłem u Ciebie w dni te, przedostatnie,

Gdy podobniałeś - co chwila, co chwila --

Do upuszczonej przez Orfeja liry,

W której się rzutu-moc z pieśnią przesila,

I rozmawiają z sobą struny cztery,

Trącając się,

Po dwie - po dwie --

I szemrząc z cicha:

"Z a c z ą ł ż e o n


 

U d e r z a ć w t o n ?...

C z y t a k i M i s t r z !... ż e g r a... c h o ć - o d p y c h a ?..."

III

Byłem u Ciebie w te dni, Fryderyku!

Którego ręka... dla swojej białości

Alabastrowej - i wzięcia - i szyku -

I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro --

Mięszała mi się w oczach z klawiaturą

Z słoniowej kości...

I byłeś jako owa postać, którą

Z marmurów łona,

Niźli je kuto,

Odejma dłuto

Geniuszu - wiecznego Pigmaliona!

IV

A w tym, coś grał - i co? zmówił ton - i co? powie,

Choć inaczej się echa ustroją,

Niż gdy błogosławiłeś sam ręką Swoją

Wszelkiemu akordowi --

A w tym, coś grał: taka była prostota

Doskonałości Peryklejskiej,

Jakby starożytna która Cnota,

W dom modrzewiowy wiejski

Wchodząc, rzekła do siebie:

"O d r o d z i ł a m s i ę w N i e b i e

I s t a ł y m i s i ę a r f ą - w r o t a,

W s t ę g ą - ś c i e ż k a...

H o s t i ę - p r z e z b l a d e w i d z ę z b o ż e...

E m a n u e l j u ż m i e s z k a

N a T a b o r z e !"

V

I była w tym Polska, od zenitu

Wszechdoskonałości dziejów

Wzięta, tęczą zachwytu - --

Polska - p r z e m i e n i o n y c h k o ł o d z i e j ó w !

Taż sama, zgoła,

Złoto-pszczoła!...

(Poznał-ci-żebym ją - na krańcach bytu!...)

VI

I - oto - pieśń skończyłeś - - i już więcej

Nie oglądam Cię - - jedno - słyszę:

Coś?.. jakby spór dziecięcy - --

- A to jeszcze kłócą się klawisze

O niedośpiewaną chęć:

I trącając się z cicha,

Po ośm - po pięć --

Szemrzą: "P o c z ą ł ż e g r a ć ? c z y n a s o d p y c h a ??..."

VII

O Ty! - co jesteś Miłości-profilem,

Któremu na imię D o p e ł n i e n i e;

Te - co w Sztuce mianują Stylem,

Iż przenika pieśń, kształci kamienie...

O! Ty - co się w Dziejach zowiesz E r ą,

Gdzie zaś ani historii zenit jest,

Zwiesz się razem: D u c h e m i L i t e r ą,

I "consummatum est"...

O! Ty - D o s k o n a ł e - w y p e ł n i e n i e,

jakikolwiek jest Twój, i gdzie?.. znak...

Czy w F i d i a s u ? D a w i d z i e ? czy w S z o p e n i e ?

Czy w E s c h y l e s o w e j scenie?..


 

Zawsze - zemści się na tobie: BRAK!...

- Piętnem globu tego - niedostatek:

D o p e ł n i e n i e ?... go boli!...

On - r o z p o c z y n a ć woli

I woli wyrzucać wciąż przed się - zadatek!

- Kłos?... gdy dojrzał jak złoty kometa,

Ledwo że go wiew ruszy,

Deszcz pszenicznych ziarn prószy,

Sama go doskonałość rozmieta...

VIII

Oto - patrz, Fryderyku!... to - Warszawa:

Pod rozpłomienioną gwiazdą

Dziwnie jaskrawa - --

- Patrz, organy u Fary; patrz! Twoje gniazdo:

Owdzie - patrycjalne domy stare

Jak P o s p o l i t a - r z e c z,

Bruki placów głuche i szare,

I Zygmuntowy w chmurze miecz.

IX

Patrz!... z zaułków w zaułki

Kaukaskie się konie rwą

Jak przed burzą jaskółki,

Wyśmigając przed pułki,

Po s t o - po s t o - --

- Gmach zajął się ogniem, przygasł znów,

Zapłonął znów - - i oto - pod ścianę

Widzę czoła ożałobionych wdów

Kolbami pchane - --

I znów widzę, acz dymem oślepian,

Jak przez ganku kolumny

Sprzęt podobny do trumny

Wydźwigają... runął... runął - Twój f o r t e p i a n !

X

Ten!... co Polskę głosił, od zenitu

Wszechdoskonałości Dziejów

Wziętą, hymnem zachwytu --

Polskę - przemienionych kołodziejów;

Ten sam - runął - na bruki z granitu!

- I oto: jak zacna myśl człowieka,

Poterany jest gniewami ludzi,

Lub j a k - o d w i e k a

W i e k ó w - w s z y s t k o, c o z b u d z i !

I - oto - jak ciało Orfeja,

Tysiąc Pasyj rozdziera go w części;

A każda wyje: "N i e j a !...

N i e j a" - zębami chrzęści -

*

Lecz Ty? - lecz ja? - uderzmy w sądne pienie,

Nawołując: "C i e s z s i ę, p ó ź n y w n u k u !...

J ę k ł y - g ł u c h e k a m i e n i e:

I d e a ł - s i ę g n ą ł b r u k u - -"

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin