Pościg za ukochaną.pdf

(3541 KB) Pobierz
Microsoft Word - Pościg za ukochaną
Pościg za ukochaną
- 1 -
566598840.026.png 566598840.027.png 566598840.028.png 566598840.029.png 566598840.001.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Książę Edward z królewskiej dynastii Cullenów zerwał się na równe
nogi. Wokół panowała atramentowa ciemność. Nie wiedział, co go obudziło,
ale najwyraźniej znowu dręczyły go koszmary, bo był sztywny z niepokoju,
a nerwy miał napięte jak postronki. Nawet we śnie nie był w stanie się
odprężyć.
Jęknął, zwlókł się z łóżka i spróbował po omacku trafić do łazienki.
Gdzieś w pobliżu rozległ się odgłos grzmotu. Odruchowo nacisnął kontakt i
zaklął, gdy przypomniał sobie, że zapewne ktoś ze służby odciął
elektryczność w tym opustoszałym od wielu miesięcy domostwie. Jakby w
odpowiedzi niebo przecięła błyskawica i na sekundę dostrzegł swe odbicie w
lustrze.
Wygląda tragicznie. Czego można się spodziewać po kimś, kto od
dawna nie przespał po bożemu całej nocy? Jakaś gwiazdka filmowa, której
imienia już nie pamiętał, wyprawiła na jego cześć szaleńczą zabawę na
jachcie, więc gdy tylko przycumowali w marinie w Cannes, wskoczył do
swojego lamborghini, ruszył z piskiem opon i jechał przez cały dzień,
przekraczając granice, ignorując ograniczenia prędkości, aż wreszcie dotarł
do domu.
Dom. Niewielkie królestwo Carnethii, którym po wieloletniej walce
znowu włada ród Cullenów i gdzie on, Edward, jako najmłodszy z braci jest
trzeci w kolejce do tronu. Najważniejsze miejsce na świecie, a jednocześnie
źródło tak wielkiej frustracji, że zamiast pojechać prosto do pałacu w
stolicy, gdzie rezydowała cała rodzina królewska, skierował się do
opuszczonej posiadłości w krainie górskich jezior.
W czasie ostatniej wojny była tu ich kryjówka i bastion ruchu oporu.
Idealne miejsce, by odzyskać siły i jasność umysłu konieczne do podjęcia
decyzji, co dalej robić. Edward potrzebował trochę czasu tylko dla siebie. I
samotności. Odkręcił kurek i z ulgą stwierdził, że wodociąg działa. Gdy
tylko się rozjaśni, zajmie się podłączeniem bojlera. Wtedy wreszcie będzie
mógł zmyć z siebie zapach Tanyi. Woń jej perfum dręczyła go jak zmora
senna. Ściągnął koszulę i rzucił ją na podłogę. Wyciągnął złożone dłonie, by
ochlapać się zimną wodą.
- Au! - Szybko cofnął ręce. Woda była gorąca. - Co u diabła?
Coś się tu nie zgadza. Nikt odpowiedzialny nie zostawiłby włączonego
bojlera w domu zamkniętym na cztery spusty. Dziwne.
Ale teraz nie ma siły na rozwikłanie zagadki. Ustawił odpowiednią
temperaturę, umył twarz i wrócił do sypialni. Rzucił się na łóżko z
westchnieniem. Może się walić i palić, ale nic nie przerwie mu snu.
Isabella Swan na paluszkach podkradła się do książęcej sypialni.
Panowała tam cisza jak makiem zasiał. Musi zaryzykować i odzyskać pęk
- 2 -
566598840.002.png 566598840.003.png 566598840.004.png 566598840.005.png 566598840.006.png 566598840.007.png
kluczy, który książę zabrał ze służbówki. Bez kluczy nie dostanie się do
zapasów, a w zamkniętej spiżarni znajdowało się coś, co było jej niezbędne.
Co za pech. Młody książę pojawił się jak spod ziemi. Znała ten dom
jeszcze z dzieciństwa i świetnie wiedziała, jak dostać się do środka, choć od
kilku miesięcy, od czasu restytucji monarchii, stał zamknięty na cztery
spusty. Kiedy rozglądała się za najlepszą kryjówką, opustoszały królewski
pałac wydawał jej się najwłaściwszym miejscem. Uznała, że znajdzie w nim
bezpieczne schronienie, odpocznie trochę i ułoży dalszy plan działania. A tu
klops.
Przymknęła oczy, usiłując przypomnieć sobie, czy jest inny sposób, by
się wkraść do spiżarni. Jeśli otworzy drzwi do sypialni księcia, musi brać
pod uwagę ryzyko, że zostanie złapana na gorącym uczynku. Jednak jedyne
alternatywne rozwiązanie, które jej przyszło do głowy, to sforsowanie
ciężkich drzwi spiżarni za pomocą siekiery. Odpada.
Huknął grzmot. Przy tej pogodzie nie ma mowy o dalszej ucieczce.
Przynajmniej nie teraz. Jakie licho go tu dziś przyniosło? Tyle planów, tyle
przygotowań i wszystko na nic. A przecież przez ostatnich parę miesięcy w
posiadłości nie pokazał się nikt z królewskiej rodziny. Była pewna, że
pościg jej tu nie znajdzie.
Dosyć tego marudzenia. Czas działać. Odrzuciła do tyłu długie jasne
włosy, wstrzymała oddech i delikatnie przekręciła gałkę w drzwiach.
W ciemności dostrzegła sylwetkę mężczyzny na łóżku. Kolejne błyskawice
przecięły niebo i wtedy zobaczyła go lepiej. Był półnagi. Może nawet
całkiem nagi, trudno zgadnąć, bo okrywało go prześcieradło.
To nieważne, może Edward się nie obudzi. Jeśli ją przyłapie, może ją
uznać za bezdomną lub złodziejkę, która włamała się w niecnych celach pod
nieobecność właścicieli. Wychowywano go na wojownika, a chociaż wojna
się skończyła, zanim zdążył się sprawdzić na polu walki, nigdy nie
wiadomo, jak zareaguje na widok intruza we własnym domu.
Następny rozbłysk, po którym dostrzegła obiekt pożądania - wielki
pęk kluczy na stoliku nocnym, tuż obok portfela. Wstrzymała oddech i na
paluszkach pokonała niewielki dystans.
Deski podłogi skrzypiały pod jej bosymi stopami. Przygryzła wargi,
ale nie cofnęła się. Jeszcze dwa kroczki i klucze znajdą się w zasięgu ręki.
Edward przewrócił się, pochrapując cicho. Bella zastygła. Nadchodził świt i
mimo burzy w pokoju zrobiło się trochę jaśniej. Teraz mogła się przyjrzeć
młodemu księciu. Widziała go wielokrotnie, ale to było dawno. Zawsze
uważała, że jest najładniejszy z braci. Od tego czasu wyrósł i zmężniał; z
chłopca zmienił się w atrakcyjnego i pewnego siebie mężczyznę. Poczuła, że
drżą jej ręce. Czyżby jego bliskość do tego stopnia wytrąciła ją z
równowagi?
Jest u celu i nie może stchórzyć. Nie stać jej na nieudaną próbę.
Zacisnęła zęby i wychyliła się bezszelestnie, by sięgnąć po klucze. Jeszcze
tylko centymetr...
- 3 -
566598840.008.png 566598840.009.png 566598840.010.png 566598840.011.png 566598840.012.png 566598840.013.png
Zdołała zaledwie musnąć metal, gdy nagle cały plan wziął w łeb.
Książę się poruszył. Uchyliła się gwałtownie, ale to nic nie dało. Znalazła
się na łóżku, unieruchomiona jego ręką. O ironio, dopiero teraz mogła w
pełni docenić, jak twarde ma mięśnie i gładką skórę.
- Puść - wykrztusiła, gdy rozluźnił uścisk.
- Czegoś szukasz? - spytał ironicznie.
Poczuła na twarzy jego oddech. Tego nie brała pod uwagę, gdy
zastanawiała się, co może pójść źle. Przygniatał ją własnym ciężarem i
przytrzymywał ręce. Jeszcze nigdy nie znalazła się w sytuacji tak
deprymującej, a zarazem tak intymnej.
Jak to się dzieje, że można czuć jednocześnie strach i podniecenie?
- Puszczaj! - Szarpnęła się, ale jej wysiłki były bezskuteczne.
- Nie mogę - odrzekł Edward spokojnie. Po jego twarzy przemknął cień
uśmiechu, jakby teraz, gdy minął pierwszy szok, sytuacja zaczęła go bawić.
- Jeśli cię puszczę, obudzę się sam, a bardzo mi się podobasz, zjawo senna.
Spiorunowała go wzrokiem. Poczuła się upokorzona, że on lekceważy
potencjalne zagrożenie z jej strony. I jeszcze z niej kpi! Złość wzięła górę
nad strachem.
- Zawsze tak bezceremonialnie traktujesz kobiety? Zwłaszcza nieznajome?
- Dla ciebie zrobię wyjątek - mruknął jej do ucha. Był tak blisko, że
wargami połaskotał jej szyję. - Zresztą zdążyliśmy się już trochę poznać.
Masz ochotę to kontynuować?
Teraz dopiero się zaniepokoiła. Czyżby zamierzał ją zniewolić?
Słyszała dziesiątki pikantnych historyjek o jego ekscesach seksualnych i
przygodach. Kobiety, które powtarzały sobie te plotki, zdawały się dobrze
wiedzieć, o czym mówią.
Może uprawiał seks z każdą dziewczyną, która wylądowała w jego
łóżku?
Biorąc pod uwagę jego opinię, pewnie uważał takie zachowanie za
całkiem normalne. Czeka go niemiłe przebudzenie, bo ona z pewnością nie
ulegnie jego uwodzicielskiemu urokowi.
- Puszczaj! - krzyknęła ponownie.
Odsunął się trochę, ale nadal trzymał ją mocno.
- Spałem sobie spokojnie - zauważył - gdy wtargnęłaś na moje terytorium.
Ma rację. Bella uspokoiła się trochę i postanowiła spróbować bardziej
racjonalnego podejścia. Najwyższa pora przejąć kontrolę nad sytuacją.
- Przepraszam - powiedziała pokornie i zabrzmiało to prawie zupełnie
szczerze. - Nie miałam zamiaru... Nie chciałam cię obudzić. Myślałam, że
po prostu sięgnę po klucze bez zawracania ci głowy.
Edward przyglądał się jej badawczo. Trudno było nie zauważyć, jaki
jest atrakcyjny z tymi ciemnymi potarganymi włosami spadającymi na
czoło. Dzieliła ich tylko cienka warstwa jedwabnych prześcieradeł i leciutka
bawełniana tkanina jej nocnej koszuli, więc miała wrażenie, że leżą obok
siebie zupełnie nadzy. Zawstydziła się nagle.
- 4 -
566598840.014.png 566598840.015.png 566598840.016.png 566598840.017.png 566598840.018.png 566598840.019.png
- Pójdę już - szepnęła.
- Obiecujesz?
- Nie rozumiem?
- Czy obiecujesz, że sobie pójdziesz? Włam się do innego domu, a mnie
pozwól spać.
Nagle dotarło do niej, że nie żartuje. Naprawdę jest śmiertelnie
zmęczony i chce, by go zostawić w spokoju. Co za ulga. Kłopot tylko w tym,
że Bella nie może spełnić jego życzenia. Jeszcze nie teraz.
- Wcale nie zamierzasz się stąd wynieść - odczytał trafnie z jej wyrazistej
twarzy. - Będziesz mi siedziała na karku.
- Może nie zauważyłeś, ale... strasznie pada. - To najlepsza wymówka, bo
prawdziwa.
- Rozumiem. Nie masz zamiaru szukać innego schronienia.
- Przynajmniej nie w czasie burzy - przyznała uczciwie.
Zaśmiał się cicho. Naburmuszyła się, trochę urażona.
- Co cię tak śmieszy?
- Ty. - Sturlał się na bok łóżka i oswobodził ją. - Nie masz wielkiej wprawy
w złodziejskim rzemiośle, co? Może powinnaś szukać szczęścia w innym
fachu. Zdecydowanie nie nadajesz się na włamywaczkę.
Usiadła, podciągając kolana i otulając się koszulą nocną.
- Wcale nie jestem włamywaczką.
Zmarszczył brwi, sygnalizując, że nie ma siły na nocne debaty. Przez
chwilę zatrzymał wzrok na piersiach Belli, rysujących się wyraźnie pod
cienkim materiałem.
- Jeśli próbujesz mnie uwieść, również tutaj przydałoby ci się parę lekcji. -
Ziewnął. - Przepraszam, ale oczy mi się same zamykają. - I nagle przyjrzał
jej się uważniej. - Chwileczkę. Czy my się przypadkiem nie znamy?
Mózg dziewczyny pracował gorączkowo. Chyba bezpieczniej będzie
przyznać się do wcześniejszej znajomości - o ile można ją tak określić.
Prawda i tak wyjdzie wkrótce na jaw.
- Nazywam się Bella Swan. Pewnie już mnie widziałeś. Może nawet tutaj,
w krainie jezior, przed laty. Albo ostatnio w pałacu. Mieszkam z moim
wujem, doktorem Zavierem.
Miał taką minę, jakby wszystkie kawałki układanki znalazły się
wreszcie na swoim miejscu.
- Oczywiście. Nasz poczciwy doktor. Człowiek, który zna wszystkie
rodzinne sekrety.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo - odparowała ostro. Nie wiedziała, co
chciał przez to powiedzieć, ale aluzje jej się nie podobały. - Z pewnością
nigdy nic mi nie powiedział na twój temat - wyjaśniła szybko.
- To dobrze. - Przyjrzał jej się przez zmrużone oczy. - Teraz sobie
przypomniałem. Byłaś na urodzinach mojej siostry w zeszłym miesiącu.
Zauważyłem cię wtedy. Grałaś na pianinie.
Oblała się rumieńcem na myśl o swojej dalekiej od wirtuozerii grze.
- 5 -
566598840.020.png 566598840.021.png 566598840.022.png 566598840.023.png 566598840.024.png 566598840.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin