Fielding_Joy_-_Zabojcze_piekno.txt

(684 KB) Pobierz
Zab�jcze pi�kno
JOY FIELDING
Zab�jcze pi�kno
Z angielskiego prze�o�y�a Anna Zieli�ska
�wiat Ksi��ki
Tytu� orygina�u HEARTSTOPPER
Redaktor prowadz�cy El�bieta Kobusi�ska
Redakcja merytoryczna Jerzy Lewi�ski
Redakcja techniczna Julita Czachorowska
Korekta Marianna Filipkowska Jolanta Rososinska
Copyright 2007 by Joy Fielding, Inc. All rights reserved Copyright for the Polish translation by Bertelsmann Media sp. Warszawa 2008
�wiat Ksi��ki Warszawa 2008 Bertelsmann Media sp. z o.o. ul. Roso�a 10, 02-786 Warszawa
Sk�ad i �amanie
Piotr Trzebiecki
Druk i oprawa GGP Media GmbH, P�ssneck
ISBN 978-83-247-0700-3 Nr 5993
Podzi�kowania
Jak zawsze sk�adam podzi�kowania Larry'emu Mir-kinowi i Beverley Slopen za rady, wsparcie i przyja��. Dzi�kuj� r�wnie� mojej rodzinie i przyjacio�om oraz wszystkim osobom z William Morris Agency, a tak�e z Atria Books w USA i z Doubleday w Kanadzie za wszystko, co przyczyni�o si� do sukcesu tej ksi��ki. Co-rinne Assayag dzi�kuj� za bardzo profesjonalne opracowanie mojej strony internetowej, a wszystkim zagranicznym wydawcom i t�umaczom za mistrzowsk� prac� przy reprodukcji moich powie�ci.
Przede wszystkim jednak, korzystaj�c z okazji, pragn� podzi�kowa� Owenowi Lasterowi, kt�ry jako m�j agent i przyjaciel sta� przy mnie murem od ponad dwudziestu lat. Ten wspania�y artysta w swej dziedzinie, dusza cz�owiek i prawdziwy d�entelmen odchodzi na emerytur� po czterdziestu pi�ciu latach pracy w bran�y. I chocia� wiem, �e zostawia mnie w dobrych r�kach, b�d� bardzo odczuwa� jego brak. Mam nadziej�, i� ten niepowtarzalny cz�owiek b�dzie nadal ze mnie dumny. Owenie, dzi�kuj�. Kocham Ci� i �ycz� Ci wszystkiego najlepszego.
Z DZIENNIKA ZAB�JCY
Dziewczyna si� wybudza.
Porusza si�, rz�sy pokryte tuszem trzepocz� zmys�owo, du�e niebieskie oczy otwieraj� si�, zamykaj� i znowu otwieraj�, tym razem na d�u�ej, mimochodem rejestruj�c obco�� otoczenia. Dopiero po paru sekundach u�wiadamia sobie, �e jest w nieznanym miejscu i �e nie pami�ta, jak si� tu znalaz�a. W jednej chwili dociera do niej �wiadomo�� zagro�enia i z si�� ogromnej, zdradzieckiej fali wciska w prycz� - kt�ra przezornie zosta�a tu wcze�niej wstawiona - cho� dziewczyna za wszelk� cen� stara si� z niej wsta�.
T� cz�� lubi� najbardziej. Wol� j� nawet od tego, co nast�pi p�niej.
Nigdy nie rajcowa� mnie widok krwi i wn�trzno�ci. Te filmy, kt�rymi dzisiaj epatuje telewizja: popularne, pe�ne zakr�conych ekspertek od medycyny s�dowej w obcis�ych spodniach i w stanikach push-upach w og�le do mnie nie przemawiaj�. Absolutnie nie ruszaj� mnie zw�oki nieszcz�snych ofiar wysy�anych na tamten �wiat na wszelkie wymy�lnie okrutne sposoby, kt�re na zimnych stalowych sto�ach w supernowoczesnych kostnicach oczekuj� na otwarcie i beznami�tn� inwazj� paluch�w w gumowych r�kawiczkach. Mnie to nie kr�ci, nawet je�li fantomy wygl�daj� realistycznie, a lateksowe biusty sprawiaj� wra�enie bardziej naturalnych od
9
wszechobecnych implant�w, heroicznie podtrzymywanych przez biustonosze push-upy.
Przemoc jako taka nigdy mnie nie poci�ga�a. Od samego zdarzenia zdecydowanie wol� to, co do niego prowadzi.
Podobnie jak wol� nie do ko�ca doskona�y zarys naturalnych piersi od idealnie kr�g�ych - i idealnie ohydnych - monstrualnych biust�w, tak dzisiaj powszechnych. I to nie tylko w telewizji. Mo�na je zobaczy� wsz�dzie. Nawet tu, na �rodku Alligator Alley, w samym sercu po�udniowo-�rodkowej cz�ci Florydy.
W miejscu, gdzie diabe� m�wi dobranoc.
Chyba to Alfred Hitchcock najlepiej podsumowa� r�nic� pomi�dzy szokiem i napi�ciem. Szok - m�wi� -jest b�yskawicznym wstrz�sem dla zmys��w, trwaj�cym zaledwie sekund�, napi�cie bardziej przypomina ich powolne dra�nienie. Mog� doda� od siebie, �e to co� w rodzaju r�nicy pomi�dzy wyd�u�on� gr� wst�pn� a przedwczesn� ejakulacj�, i my�l�, i� stary Alfred przyzna�by mi racj� z chichotem. Zawsze wola� napi�cie od szoku - efekt by� w�wczas wi�kszy, zdecydowanie bardziej satysfakcjonuj�cy. Zgadzam si� z nim pod tym wzgl�dem, chocia� podobnie jak Hitch nie mam nic przeciwko sporadycznym wstrz�som w trakcie. Musi by� ciekawie.
I ta dziewczyna wkr�tce si� o tym przekona.
W�a�nie siada i nerwowo zaciskaj�c pi�ci po bokach, rozgl�da si� po s�abo o�wietlonym wn�trzu. Odgaduj� ze zdziwionego wyrazu �adnej twarzy - jest naprawd� �zab�jczo pi�kna", jak by to uj�� m�j dziadek -�e stara si� zachowa� spok�j, zorientowa� w sytuacji, zrozumie�, co si� w�a�ciwie sta�o, jednocze�nie kurczowo trzymaj�c si� nadziei, �e to tylko sen. Bo przecie� to nie mo�e dzia� si� naprawd�. Niemo�liwe, aby na jawie siedzia�a na skraju pryczy w miejscu, kt�re wygl�da na jak�� piwnic�, o ile w og�le na Florydzie trafiaj� si� podpiwniczone domy. Przecie� z zasady ich
10
tu nie ma, jako �e prawie ca�y stan le�y na podmok�ych terenach.
Nied�ugo wpadnie w panik�. Gdy tylko do niej do-tize, �e to nie sen, lecz przera�aj�ca - szczerze m�wi�c -rzeczywisto�� i �e naprawd� siedzi uwi�ziona w jakiej� norze, o�wietlonej jedn� lampk� strategicznie umieszczon� na wyst�pie, wysoko nad g�ow�, tak �e nie ma szansy jej dosi�gn��, nawet je�li postawi�aby ��ko na sztorc i jakim� cudem si� po nim wdrapa�a. Ostatnia dziewczyna pr�bowa�a tak zrobi� i run�a na klepisko, ze szlochem �ciskaj�c p�kni�ty nadgarstek.
W�a�nie wtedy zacz�a si� drze� jak op�tana.
Bawi�o mnie to - przez jaki� czas.
Dziewczyna dostrzega drzwi, lecz w przeciwie�stwie do poprzedniczki nie podchodzi do nich. Siedzi i przygryzaj�c doln� warg�, rzuca tylko wok� przera�one spojrzenia. Oddycha g�o�no, biust wyra�nie faluje, a serce wali, jakby chcia�o si� wyrwa� na wolno�� spod du�ych, ci�kich piersi (na jej korzy�� przemawia fakt, �e przynajmniej s� naturalne), zupe�nie jak u tych podekscytowanych uczestnik�w teleturnieju �Podaj prawdziw� cen�". Czy ma wybra� drzwi numer jeden, dwa, czy trzy? Tu jednak s� tylko jedne, a wi�c czy powinna je otworzy�, a je�li to zrobi, co za nimi znajdzie? Dam� czy tygrysa? Ratunek czy zag�ad�? Czuj�, jak usta krzywi� mi si� w u�miechu. Prawd� m�wi�c, niczego tam nie znajdzie. Przynajmniej na razie. Dop�ki nie zdecyduj� inaczej.
Dziewczyna d�wiga si� z ��ka, bo ciekawo�� ka�e jej i��, popycha ku drzwiom, mimo �e niepokoj�cy szept w uszach ostrzega, i� to w�a�nie ciekawo�� zabi�a kota. Czy�by wierzy�a w bajania starych babek o dziewi�ciu �yciach tego zwierz�tka? S�dzi, �e kupa zgrzybia�ych, bezu�ytecznych wied�m jest w stanie j� uratowa�?
Wyci�ga trz�s�c� si� r�k� do klamki.
- Hej?! - wo�a cicho, g�osem dr��cym jak jej palce. -Hej! Jest tam kto?! - powtarza, tym razem dono�niej.
11
Korci mnie, �eby odpowiedzie�, ale wiem, �e to kiepski pomys�. Przede wszystkim zorientowa�aby si�, �e j� obserwuj�. Jeszcze to do niej nie dotar�o, lecz mo�e za minut� czy dwie, gdy sobie ten fakt uzmys�owi, jej oczy zaczn� jak oszala�e bezowocnie omiata� pomieszczenie. Nie ma problemu. Na pewno mnie nie dostrze�e. Ma�y otw�r, wyd�ubany przeze mnie w �cianie, jest za wysoko, aby odkry�a m� obecno��, szczeg�lnie przy takim kiepskim o�wietleniu. Ponadto m�j g�os nie tylko poinformowa�by j� o tym, �e tu jestem i z grubsza, gdzie, lecz m�g�by tak�e pom�c mnie zidentyfikowa�, co da�oby jej niepotrzebn� przewag� w zbli�aj�cym si� pojedynku na inteligencj�. Nie, ujawni� si� we w�a�ciwym momencie. Nie ma sensu przyspiesza� gry. Jeszcze nie nadszed� odpowiedni czas. A przecie� si� m�wi, �e najwa�niejsze jest jego wyczucie.
- Hej?! S�yszy mnie kto�?!
Jej g�os, teraz bardziej natarczywy, traci dziewcz�ce brzmienie, staje si� ostry, niemal wrogi. To jedno z tych ciekawych zjawisk, charakterystycznych dla kobiecego g�osu - jak�e szybko potrafi z serdecznego zmienia� si� w szorstki, z koj�cego w rani�cy; jak bezwstydny bywa w swej ch�ci m�wienia wszystkiego bez ogr�dek, jak zuchwale ciska oskar�enia w zaskoczone powietrze. Subtelny flet zag�uszaj� skrzekliwe dudy; zesp� kameralist�w zadeptuje maszeruj�ca orkiestra.
- Hej?!
Dziewczyna �apie za klamk� i pr�buje otworzy� drzwi. Ani drgn�. Jej ruchy staj� si� teraz niezgrabne, mniej wywa�one, bardziej rozpaczliwe. Szarpie za klamk�, potem popycha drzwi, napiera na nie barkiem, powtarzaj�c kilkakrotnie ca�y proces, zanim w ko�cu zrezygnuje i wybuchnie p�aczem. To nast�pna rzecz, jak� ju� wiem o kobietach - zawsze p�acz�. Pod tym wzgl�dem nigdy ci� nie rozczaruj�, zawsze na to mo�na liczy�.
- Gdzie jestem?! O co tu chodzi?!
12
Dziewczyna wali pi�ciami w drzwi w narastaj�cej z�o�ci. Jest rozgniewana i jednocze�nie przestraszona. Mo�e nie wiedzie�, gdzie jest, ale na pewno zdaje sobie spraw�, �e nie znalaz�a si� tu z w�asnej woli. Jej umys� gwa�townie wype�niaj� przera�aj�ce obrazy: �wie�e nag��wki w gazetach o zaginionych dziewczynach, wiadomo�ci telewizyjne, w kt�rych pokazuj� cia�a wyci�gane z p�ytkich grob�w, katalogi z kolekcjami no�y i r�nych narz�dzi do tortur, urywki film�w, gdzie bezbronne kobiety s� gwa�cone i duszone, zanim wyl�duj� w bagnach pokrytych szlamem.
- Ratunku! - zaczyna krzycze�. - Niech mi kto� pomo�e!
My�l�, �e gdy tak skamle, a zawodzenie roznosi si� w zat�ch�ym powietrzu, dobrze wie, �e te b�agania s� bezsensowne, bo nikt jej nie s�yszy.
Nikt opr�cz mnie.
Nagle zadziera g�ow� i jej wzrok, niczym snop �wiat�a latarki, kieruje si� prosto na mnie, wi�c odskakuj� od �ciany i zataczam si�, niemal si� potykaj�c o w�asne nogi. Gdy zmieniam pozycj�, wyr�wnuj� oddech i odzyskuj� r�wnowag�, ona ju� kr��y po ma�ym pomieszczeniu i rzucaj�c spojrzenia we wszystkie strony, obmacuje d�o�mi nagie, betonowe �ciany w poszukiwaniu jakichkolwiek s�abych miejsc.
- Gdzie ja jestem?! Czy kto� mnie s�yszy?! Dlaczego mnie tu trzymacie?! - wykrzykuje, jak gdyby podnosz�ca na duchu odpowied� zale�a�a od poprawnie zadanego pytania. W ko�cu rezygnuje, opada na prycz� i znowu p�acze. Gdy podnosi g�ow� - i po raz drugi patrzy prosto na mnie - jej du�e niebieskie oczy s� zasnute �zami i maj� brzydkie czerwone obw�dki. A mo�e to tylko wytw�r mojej wyobra�ni. Pobo�ne �yczenie.
Siada na ��ku i robi kilka g��bokich wdech�w. Wyra�nie stara s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin