Szostak Wit - Pierwsza taka druzyna.txt

(24 KB) Pobierz
Autor: WIT SZOSTAK
Tytu�: pierwsza taka dru�yna

Z "NF" 2


Dziesi�tki pie�ni i sag s�awi�o czyn ich i bohaterstwo, z jakim zabili smoka Serapa. A zacz�o si� tak:
Z po�udniowych krain, znu�ony s�o�cem i soczyst� winoro�l�, przyw�drowa� do Mi�dzyg�rza smok. Szed� przez sio�a i miasta, co jaki� czas czerni�c p�omiennym oddechem szopy i mosty. Szed� nie niepokojony przez nikogo, Mi�dzyg�rzanie nie wiedzieli, jak powstrzyma� jego niszcz�cy marsz. Szed�, wyprzedzany przez opowie�ci z rozstaj�w i gaw�dy w ober�ach. Pojawia� si� znienacka jak zaraza, cho� zapowiadany przez kupc�w i wagabund�w. Po dotarciu  do p�nocnych krain Mi�dzyg�rza �ukiem omin�� miasto Aspis i ruszy� ku G�rom W�owym. 
Wtedy to zaniepokojony w�adca Aspis rozes�a� herold�w po kr�lestwie, by zebrali dru�yn�, co zabije gro�nego gada.  Ludno�� ba�a si� wychodzi� z chat, pustosza�y trakty, wymiecione opowie�ciami pe�nymi grozy. Do stolicy za� przybywali �mia�kowie, kt�rzy s�dzili, �e ich si�a i m�stwo pomog� zg�adzi� poczwar�. Serap by� pierwszym smokiem, jaki zapu�ci� si� do Mi�dzyg�rza. Nie znano tam wi�c �adnych smokob�jc�w ani pogromc�w, kt�rych do�wiadczenie wspomog�oby w walce z gadem. Ani mog�oby od spotkania ze smokiem odstraszy�.
Wreszcie Wielki �owczy bez trudu wybra� spo�r�d wielu �mia�k�w pierwsz� dru�yn�, kt�ra ruszy�a na P�nocne Bagniska, gdzie pono� zapad�  znu�ony gad. 
Czterech by�o m�czyzn, kt�rych Wielki �owczy uzna� za szczeg�lnie godnych i zdolnych do wype�nienia ba�niowego celu. Kurkuma, najstarszy wiekiem, krzepki Po�udniowiec, co twierdzi�, �e zna si� na smokach, za� Serapa tropi a� od Bogertii. By� milcz�cy i szczup�y Wrzosiec z Lacerty, posta� dziwnie ma�om�wna i sw� tajemnic� celebruj�ca, o kilka lat od Kurkumy m�odszy. By� te� szlachetny Kaleb, rycerz aspiski i arystokrata, kt�rego czyny wojenne odstrasza�y rywali na turniejach. Wreszcie najm�odszy, m�odzieniec Oczar, zaprawiony wojak, kt�ry mimo dwudziestu wiosen z niejednego pieca chleb jada� i niejedn� blizn� m�g� si� poszczyci�. 
I ruszy�a pierwsza taka dru�yna, by da� pocz�tek pi�knej legendzie, a i wz�r stworzy� na nast�pne dziesi�ciolecia, kiedy to wielkie smoki cz�ciej mia�y po Miedzyg�rzu w�drowa�.  

�mia�kowie ruszyli na p�nocny zach�d. Z pocz�tku mierzyli si� nieufnymi spojrzeniami i gadali niewiele. Wrzosiec milcza� ironicznie, �mi�c fajk� na gnomsk� mod��, co nie dziwi�o nikogo, gdy� w Aspis, le��cym opodal Baraghonu, cz�sto spotyka�o si� niskich i kud�atych kowali, kt�rzy zachwalali swoje wyroby, pal�c wykwintne tytonie. Kaleb zachowywa� wynios�y dystans, z godno�ci� obracaj�c pos�gowe oblicze to ku jednemu kompanowi, to ku drugiemu. Kurkuma, obcy i niesw�j, trzyma� si� na uboczu. M�odzik Oczar najbardziej mo�e skory do rozmowy wola� bez powodu nie indagowa� starszych i bardziej do�wiadczonych towarzyszy.
Mijali wioski i ma�e miasteczka. Wdzi�czny lud podejmowa� ich kasz� ze skwarkami, piwem i g�ogowym winem, Kurkuma pija� je jedynie z grzeczno�ci, wspominaj�c rodzime, rubinowe trunki; pozostali z przyjemno�ci�. Przestraszone spojrzenia wie�niak�w wskazywa�y im drog�,  prowadz�c� na P�nocne Bagniska, kraj zabobonu  �ywi�cego si� magiczn� zawiesin� b�ot. Jedynie Oczar, pochodz�cy z region�w pobliskich  trz�sawiskom, oswojony by� z gro�nym ba�niowym nieumiarkowaniem  tamtejszych poda�. Przekroczyli Agamur�, pod��aj�c tropem smoka, szlakiem wypalonych m�yn�w, gosp�d i zagajnik�w. Wreszcie, brn�c w wilgotnym jesiennym powietrzu przesyconym woni� spalenizny, dotarli do Bia�ej Wody. Wodospady zlewaj�ce si� na r�wnin� z trz�sawisk tworzy�y tu rozszemran� i skoczn� Agamur�.    
Obozowali pod rozhukan� wod�, w�r�d mokrego py�u, unosz�cego si� wok� wodospad�w. Wrzosiec wygrzeba� z kieszeni jab�ko zerwane w ostatnim z mijanych sad�w. Ober�n�� no�em �a�cuszek sk�rki i schowa� j� do p�katego kapciucha. W kocio�ku bulgota�a grzybowa, g�sta i zawiesista, tak �e drewniana �y�ka sta�a w niej na sztorc. I wtedy, w obliczu bliskiego niebezpiecze�stwa, porozmawiali ze sob� w�a�ciwie po raz pierwszy.    
Kaleb wyzna�, �e nie mo�e zdradzi� swego prawdziwego imienia ani rodu, gdy� �wi�te �luby rycerskie p�taj� mu j�zyk a� do czasu zabicia smoka. Oczar wspomina� dawne wojny, kiedy walczy� jeszcze pod starym kr�lem, kt�ry bohatersko poleg� w�a�ciwie na jego oczach. Wrzosiec opowiada� o wyprawie przeciw smokowi Yanilsamie, kt�ry �erowa� w g�rach na p�noc od Dorkhaboru. Bra� w niej udzia�, ogl�da� smocz� siedzib� i �mier� gada zad�ganego kopiami. Widzia� te� zmia�d�onych uderzeniami wielkiego ogona �mia�k�w i wraz z ocala�ymi liczy� z�ote monety, na kt�rych spoczywa� martwy gad. Wzdrygn�li si�, gdy� groz� powia�o z opowie�ci Wrzo�ca, a mo�e to jesienna ch�odna noc dotkn�a dreszczem ich cia�a. Pierwszy otrz�sn�� si� m�� z Lacerty, wyj�� z juk�w kaset� z szachami i zapraszaj�cym spojrzeniem powi�d� po towarzyszach. Kaleb, jako jedyny, zna� szachowe prawid�a, tote� we dw�ch rozpocz�li parti�, nie patrz�c na pozosta�ych. By�y to czasy, kiedy aspiska szlachta przej�a zwyczaj gry w szachy od gnom�w z Baraghonu i nikt spo�r�d rycerstwa i arystokracji nie m�g� si� nawet przyzna�, �e niemi�a mu jest ta kr�lewska gra, dana jakoby od bog�w. Kaleb uchodzi� w swoim domu za niepokonanego, tote� przegrywaj�c owego wieczoru z tajemniczym rywalem, nie wiedzia� ju�, czy kiedykolwiek pojmowa� gr�, czy te� druhowie z Aspis pozwalali mu wygrywa�, wiedzeni szacunkiem i rozs�dkiem. 
Ranek zasta� ich niewyspanych, lecz ruszyli w drog�, gdy� zadanie, kt�re si� przed nimi pi�trzy�o, nie pozwala�o na zw�ok�. Nadto w stolicy, w razie rzetelnego wywi�zania si� z misji czeka�a nagroda. Przecie� dla niej ruszyli na P�nocne Bagniska. Tak wyja�nia� swoje motywy Oczar, jak r�wnie� Kurkuma, co tropi� smoka a� od Bogertii. 
Ca�y ranek wspinali si�, klucz�c pomi�dzy kaskadami, by wznie�� si� na poziom trz�sawisk. Wreszcie zdyszani, ub�oceni i spoceni stan�li ponad Bia�� Wod�. Ostatni raz spojrzeli na wioski �ycz�ce im sukcesu i ruszyli w g��b moczar�w. 
P�nym popo�udniem dotarli do monastyru Burej Kongregacji, ostatniej ludzkiej sadyby znanej aspiskim kartografom. Dalej mia�y by� tylko opustosza�e i rozbulgotane trz�sawiska. Mimo to wiedzieli, �e poza monastyrem znajduj� si� w tej krainie pojedyncze chaty i ziemianki, a bagniska pe�ne s� wied�m, banit�w i dzikich stworze�, o wygl�dzie i obyczajach przerastaj�cych wyobra�ni� autor�w bestiariuszy. 

Monastyr wznosi� si� na wzg�rzu, otoczony palisad� ze zbrunatnia�ych bali. Bezimienny mnich otworzy� skrzypi�ce wierzeje i znale�li si� na przestronnym podw�rcu. Po prawej  sta�a pod�u�na kaplica, po lewej mieszkania mnich�w, za� dziedziniec zamyka� budynek gospodarczy, mieszcz�cy r�wnie� refektarz. Po b�otnistym placu przechadzali si� mnisi  w grubych, burych habitach, zakrywaj�c twarze roz�o�ystymi kapturami, spod kt�rych wy��ca�y si� brody splugawione resztkami jedzenia. Mnisi podj�li przybysz�w kaszank� i cienkim piwem oraz opowiedzieli o smoku, kt�ry trzy dni wcze�niej min�� ich monastyr.
Bura Kongregacja powsta�a na przek�r okolicznemu ruchowi monastycznemu. Podczas gdy wi�kszo�� mnich�w Mi�dzyg�rza by�a w owych czasach lud�mi �wiat�ymi, obytymi z nauk� i m�dro�ci�, wsp�lnoty Burych cechowa�o prostactwo, smr�d i niech�� do ksi�g. Nie po to wst�powali w klasztorne mury, by pod os�on� religijno�ci rozkoszowa� si� duchowymi i fizycznymi przyjemno�ciami. Kontemplacja b�stwa, na kt�rej trawili czas eremici i pustelnicy, by�a im obca, gdy� nios�a przecie� rado�� i ukojenie. A asceza Burej Kongregacji by�a absolutna i ca�kowita. Nawet piwo specjalnie warzyli kwa�ne i niesmaczne, by nie czerpa� z niego zb�dnej przyjemno�ci. 
Wrzosiec zauwa�y� wtulonego w k�t dziedzi�ca mnicha, pieczo�owicie rozcieraj�cego co� w poczernia�ym mo�dzierzu. Ten okaza� si� by� zielarzem, kt�ry z ro�linnego dobrodziejstwa bagien sporz�dza� lecznicze mikstury. Zakonnego piwa nikt nie chcia� kupowa�, ale pieni�dze ze  sprzeda�y lek�w zasila�y skromn� klasztorn� kas�. Mnich, podobnie jak jego wsp�bracia, by� bezimienny, wyrzeczenie si� w�asnego imienia stanowi�o pierwszy krok do zerwania  wi�z�w ze �wiatem. Wsp�lnota zatraconych to�samo�ci nie tolerowa�a indywidualizmu. Zielarz mia� jedyn� w monastyrze ksi�g�, w kt�rej opisano zasuszone bagienne ro�liny. Wskaza� Wrzo�cowi te rosn�ce na suchszych terenach; trzymaj�c si� miejsc z t� ro�linno�ci�, mogli  kierowa� si� w g��b moczar�w, unikaj�c zatopienia. A �e zdradzieckie bagniska niech�tnie przepuszcza�y obcych, raczej wci�ga�y ich w popielate kipiele, Wrzosiec w milczeniu rejestrowa� w pami�ci kszta�ty li�ci, �odyg, kolory jag�d. Trawiaste, wysuszone drogowskazy zdawa�y si� u�miecha�  blado i troch� pos�pnie. Zielarz nie u�miecha� si� w og�le. 
Wrzosiec s�ysza� w Lacercie o dziwnych duchach  bagien. S�ysza� o oparach, kt�re odurzaj� w�drowc�w, usypiaj�c ich b�d� wybudzaj�c ze snu. S�ysza� te� o dziwnych wizjach, ich opisy znajduj� si� w dziennikach podr�nik�w. Wywo�ane ci�kim bagiennym powietrzem, zapachem truj�cych zi�, szczepi�ce si� na zas�yszanych ongi� legendach, wizje te - dla ka�dego inne - pe�ne by�y z�udze�, pozor�w i iluzji. 
Po wieczerzy dru�yna uda�a si� z mnichami na modlitwy. Jedynym wyrazem surowej liturgii by� prosty, monodyczny i monotonny chora�, odurzaj�cy nie gorzej ni� bagienne wyziewy. Cz�onkowie Burej Kongregacji wy�piewywali chropawymi g�osami istot� swej wiary, po�wi�cenia i ascezy, a Kurkuma z zadziwieniem stwierdzi�, �e brudnym mnichom daleko do delektowania si� w�asnym ub�stwem, co powszechne by�o w owych czasach po�r�d pustelnik�w Po�udnia, celebruj�cych swe praktyki i niez�omno�� ducha. Chora� Burych obna�a� ich s�abo�ci, nie by�o w nim �ladu ascetycznej pychy. Oczar s�ucha� zafascynowany; �piew przypomnia� mu o �ywym ca�y czas celu, kt�ry opromienia� zasadno�� jego udzia�u w wyprawie. Ko�o p�nocy wymkn�li si� do swoich legowisk. Kurkuma i Oczar zasypiali ko�ysani si�gaj�cym nieba �piewem. Kaleb za� z Wrzo�cem grali w szachy, jakby odurzeni. Mnisi �piewali ca�� noc, po czym udali si� na p...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin