Jonasz Kofta.pdf

(567 KB) Pobierz
302350984 UNPDF
JONASZ KOFTA
WIERSZE I PIOSENK
str. 1
A my jak dzieci
Wiosennej burzy zielona grzywa
Horyzont smuży, bruki obmywa
A my naprzeciw
A my naprzeciw
Jak dzieci
Skaleczy serce bolesna drwina
Świat się nie kończy i nie zaczyna
A my naprzeciw
A my naprzeciw
Jak dzieci
Oby nam dane było najwięcej
Otwarte oczy i czułe serce
A my naprzeciw
A my naprzeciw
Jak dzieci
Jest frasobliwa radość istnienia
Kto nie przeżywa świata nie zmienia
A my naprzeciw
A my z nadzieją
A my jak dzieci
Niech nas wyśmieją
My pomachamy do nich z daleka
Zbyt długa droga jeszcze nas czeka
Anastazja
Biełaja nocz' nieukojona
Bielą i bólem
Tiomnaja grust' uspokojona
Pistoletową kulą
W Sant Petersburgu w białą noc
Ktoś dziwny idzie ulicą
Lśnią załatyje epolety i biełoje lico
Skłamała mu Pikowa Dama
Od jej piękności ślepł
Przegrał, co kochał: żądzę, pieniądze
I zaraz sobie strzeli w łeb
Anastazja Pietrowna: Ramans
Anastazja Pietrowna, Anastazja
Kto ty jesteś?
str. 2
Europa czy Azja?
Twoi biełyje ruki
Twoi czornyje głaza
Tak czornyje, czto bolsze nielzia!
Anastazja Pietrowna, Anastazja
Pół na pół wódka i małmazja
Tyś liryka, deliryka w sztok!
Anastazja
Proszę Panią
Odwróć wzrok!
Biełaja nocz' nieukochana
Bólem i bielą
Tiomnaja grust' uspokojona
I lata dzielą
W Sankt Petersburgu w białą noc
Ktoś śmiał się w dorożce na moście
Śmiał się czy płakał, wsio rawno
Wszystko z miłości
A głos to taki gruby miał
I w takie uderzał forte
Że durak jamszczik wydumał:
Wiezu kakowa to czorta!
Anastazja Pietrowna: Ramans
Anastazja Pietrowna, Anastazja
Biełaja nocz' już zakończona
Bielą i bólem
Coś w dur zadrżało, a coś w moll
Urwanym trylem
W Sant Petersburgu białym rankiem
Dziewczyna odsuwa firankę
Gdzieś na Prospekcie tli się coś
Sinoróżowym dymkiem
Zasnął idiota nad ruletą
I piękny sen miał on
Cokolwiek będzie, wszystko nie to
Tak trudno trafić w tamten ton
Anastazja Pietrowna: Ramans
Anastazja Pietrowna, Anastazja
Kto ty jesteś?
Europa czy Azja?
Twoi biełyje ruki
Twoi czornyje głaza
Tak czornyje, czto bolsze nielzia
Anastazja Pietrowna, Anastazja
Pół na pół wódka i małmazja
Tyś liryka, deliryka, trans
Anastazja Pietrowna
Ja praszu Was
Ja praszu Was...
Para kanczit' ramans
str. 3
Autobusy zapłakane deszczem
Łezka do łezki
Aż będę niebieski
W smutnym kolorze blue
Jak chłodny jedwab
Pustego nieba
Zaśpiewa
Kolor blue
Autobusy zapłakane deszczem
Wożą ludzi od siebie do siebie
Po błyszczącym mokrym asfalcie
Jak po czarnym gwiaździstym niebie
Od tygodnia leje w tym mieście
Ścieka wilgoć po sercu i palcie
Z autobusu spłakanego deszczem
Liczę gwiazdy na mokrym asfalcie
Łezka do łezki
Aż będę niebieski
W smutnym kolorze blue
Jak chłodny jedwab
Pustego nieba
Zaśpiewa
Kolor blue
Autobusy zapłakane deszczem
Jak ogromne polarne foki
Przepływają w hamulców piskach
Wydmuchują spalin obłoki
Po zmęczonych grzbietach ich dreszczem
Przelatują neonów błyski
Autobusy zapłakane deszczem
Mają takie sympatyczne pyski
Łezka do łezki
Aż będę niebieski
W smutnym kolorze blue
Jak chłodny jedwab
Pustego nieba
Zaśpiewa
Kolor blue
str. 4
Bajka 1002-ga
Żył, o Efendi, w pięknym kraju
Kędy gorący, korzenny ląd
Władca - co oprócz innych zwyczajów
Miał tysiąc dwieście czterdzieści żon
(Może się mylę o jedną żonę
Bo wszystkie były zaokrąglone)
Władca nie lubił bałaganu
Intryg, w przedsionku przepychania
Żony więc ponumerowano
Uczciwą drogą losowania
By w usprawnieniach swych nie spocząć
I wszystko mieć w każdej porze
Kazał zbudować kryty taśmociąg
Między haremem a własnym łożem
(Sadzono w taśmę kolejne żony
Włączył - i był zadowolony)
Aż - jak kroniki stare podają -
Taśmociąg zawył, zachrzęścił
Stanął! - A w całym Seraju
Nie było zamiennych części
Wnet po pałacu rozniosło się
Że plan się chyba wali
W łożu jest żona 508
A części nie dostarczyli
(Zawsze są takie kłopoty
Kiedy w rozruchu prototyp)
Władca w sypialni kąt wtulony
Przeżywa nudy dramat
Na taśmie więdną nowe, nie użyte żony
A w łożu wciąż ta sama
Nawet niebrzydki biust ma
Ta moja żona pięćset ósma
Dalej nie można przy dzieciach -
Patrz: van de Velde plansza trzecia
Coraz to nowych doznań
Zapragnął władca jak byle łasuch
We dwoje przecież wiele można
Gdy ma się chwilę czasu
Pierzchło zmęczenie i znudzenie
Haremu masą przerobową;
Cieszył się z tego niestrudzenie
Choć nie był wcale Casanovą
(Rzeczy w szczegółach streścić nie potrafię
Nie popadając w pornografię)
str. 5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin