Legacy of Kain ... Soul Reaver 2 (PS2).txt

(20 KB) Pobierz
Legacy of Kain ...  Soul Reaver 2  (PS2)


TWIERDZA SARAFAN
Po tym, jak Moebius wymusi� na mnie zawarcie z nim przymierza postanowi�em roz�adowa� nieco m�j gniew i ruszy�em w prawo przez podw�jne drzwi, a potem wzd�u� korytarza. Wreszcie! Pierwsze ofiary pad�y nim spostrzeg�y moj� obecno��. Wessa�em ich dusze i przeszed�em przez wrota. Z kolejnym stra�nikiem pobawi�em si� chwilk�. S� �mieszni � pomy�la�em. � Wymachuj� �elazem, tak jakby mogli wyrz�dzi� mi krzywd�. Kiedy si� znudzi�em, zabi�em go szybkim atakiem. To, �e chcia� mnie zniszczy�, nie oznacza, �e mo�e cierpie�... prawdziwe m�ki zostawi� dla Kaina.

Przeszed�em pierwszymi drzwiami na prawo. Co� mi m�wi�o, �e g��wne wrota s� zamkni�te. W mi�dzyczasie zar�n��em kolejnego cz�owieczka i uda�em si� drzwiami naprzeciwko.

Widok witra�y i pos�g�w, na kt�rych uwieczniono wojowniczych Rycerzy Sarafan o�ywi� zapomniane dzieje... ale tylko na chwil�. Mam powa�niejsze zadania, ni� rozczulanie si� nad straconym �yciem.

B�d�c na podw�rku zauwa�y�em dziwn� zale�no�� - gdy zabijam trzech stra�nik�w, krata podnosi si�. Doszed�em jednak i do takiej, kt�ra nie chcia�a stan�� otworem. Broni�a dost�pu do wi�kszego pomieszczenia, wi�c szybko przeszed�em do spektralnego planu i min��em �elazn� zapor�. Wy�oni�em si� z powrotem na �rodku sali.

Wreszcie wr�ci�o do mnie moje ostrze � Soul Reaver, czyli �upie�ca Dusz. Teraz ju� wiem, w jaki spos�b Moebiusowi uda�o si� wybi� wampiry tego �wiata. By�y bezbronne, gdy przysz�o im walczy� bez ich zdolno�ci, na warunkach, kt�re stawia� cz�owiek.

Darowa�em �ycie gwardzistom, kt�rzy sami si� nawin�li i przeszed�em przez du�e �elazne wrota przede mn�. Pojawi� si� Moebius. W komnacie znajdowa� si� gr�b kr�la Williama Sprawiedliwego, kt�rego zabi� Kain. By� tam te� z�amany pierwowz�r Soul Reavera. Nie mia�em poj�cia, �e nadal przechowuje w sobie tak pot�n� moc. Oba Ostrza po��czy�y si�, staj�c si� tym samym zbyt pot�ne... nawet dla mnie. Sta�em si� niewolnikiem, ale znios� wszystko, co w ostatecznym rozliczeniu pozwoli mi dopa�� i unicestwi� Kaina. Zostawi�em nawet g�upiego starca, nie �ami�c mu cho�by r�ki. Niech zobaczy moje zwyci�stwo.

Wyszed�em drzwiami po lewej, zarzynaj�c stra�nika, kt�ry na mnie czeka� w kolejnym pomieszczeniu. U�y�em drzwi na ko�cu korytarza.

Trafi�em do kaplicy. Zda�em sobie spraw�, jak prawym rycerzem by� Raziel. To straszne, jak� pod�� istot� si� sta�em. To wszystko przez Kaina. Zap�aci za to.

Zabi�em stra�nik�w i otworzy�a si� brama. Wszed�em po spiralnych schodach ulokowanych w lewej cz�ci pomieszczenia i wyszed�em drzwiami na szczycie. Nast�pnie przeszed�em drzwiami na ko�cu korytarza.

PO�UDNIOWE JEZIORO
Nosgoth wydaje si� by� taki pi�kny... A� trudno uwierzy�, �e Kain go zniszczy. 

Zeskoczy�em z platformy i p�yn��em w lewo, a� dotar�em do kawa�ka l�du, na kt�rym znajdowa� si� jaki� mechanizm. Uruchomi�em go. Jak si� okaza�o, otworzy�em podwodne przej�cie po mojej lewej. Przep�yn��em przez nie i nadal zmierza�em w lewo. Dotar�em do kolejnego kawa�ka ziemi. Odkry�em tam jakie� pradawne obeliski. Pewnie i tak nie przydadz� mi si� do niczego. Wr�ci�em do wody i dosta�em si� na wy�ej osadzony grunt. Pobieg�em przed siebie, wskakuj�c na kolejne urwisko i poszybowa�em ponad przepa�ci�, a� znalaz�em si� na kolejnym fragmencie sta�ego l�du. Tym razem chyba ostatecznie.

Poszed�em �cie�k�, zabijaj�c wszystkich, kt�rzy zagrodzili mi drog�. Nie powinni byli tego robi�. Dotar�em do rzeczki. Po prawej stronie zauwa�y�em schody. Wszed�em po nich, wyniszczaj�c s�aby op�r gwardzist�w.

Dotkn�a mnie przykra aura wampir�w nadzianych na pale. Bardziej przypominali bezbronnych ch�op�w, ni� bezwzgl�dnych my�liwych.

W ko�cu stan��em przed zamkni�t� bram�. Zbi�em stra�nik�w i poci�gn��em za d�wigni�. Przytrzyma�em j�, a� wrota stan�y otworem. Nie czekaj�c d�ugo, przeszed�em przez nie.

KOLUMNY
Wreszcie spotka�em Kaina. Mojego zab�jc� i ofiar� zarazem. Nim zd��y�em si�gn�� mu do gard�a i pozbawi� go �ycia opowiedzia� mi smutn� histori�, z kt�rej wynika�o, �e jest on Stra�nikiem R�wnowagi, nast�pc� Ariel, kt�ra zosta�a zamordowana. Zabi� reszt� Stra�nik�w, ale wbrew przeznaczeniu zachowa� swoje �ycie, �eby uratowa� wampirzy gatunek przed wygini�ciem. Jak na m�j gust, to po prostu chcia� zosta� w�adc� �wiata, ale teraz ja dope�ni� jego losu. 

Niestety, przebieg�y Kain uciek� szybciej, ni� zd��y�em zareagowa�. No c�, �ciga�em go ju� tak d�ugo, �e jeszcze ta chwila nie zrobi r�nicy.

Przeszed�em si� po okolicy, za kolumny. Sytuacja wydawa�a si� by� bez wyj�cia, ale gdy przeszed�em do spektralnej rzeczywisto�ci wszystko okaza�o si� jasne. Tuz za kolumnami znajdowa�o si� przej�cie. U�y�em go zatem i ja. Postanowi�em jak najszybciej wr�ci� do materialnego �wiata. Nied�ugo p�niej zobaczy�em b��kitny portal s�u��cy temu celowi.

Nagle, ogarn�o mnie przeczucie, �e jestem obserwowany. Ale kto to m�g� by�? Kain? Raczej nie.

Nie wyzbywaj�c si� tego dziwnego wra�enia poszed�em �cie�k� przed siebie. Nied�ugo p�niej dostrzeg�em na drzwiach pewien wizerunek. Je�li mia�bym lustrzane odbicie pewnie tak by wygl�da�o. 

Zaraza, czy�bym by�, a� tak paskudny? � pomy�la�em i u�y�em mojego �upie�cy Dusz, aby otworzy� zabytkowe drzwi.

PODZIEMNE RUINY
Gdy wszed�em do �rodka, wrota zatrzasn�y si� za mn� i owia� mnie przykry zapach zasta�ego powietrza.

Gdybym tylko mia� powonienie na pewno poczu� bym si� niedobrze � pomy�la�em i ruszy�em w g��b korytarzy. Powita�y mnie cieniste bestie, kt�re chyba od dawna nie mia�y go�ci. Nie potrafi�y si� zachowa� i mimo i� nic im nie zrobi�em rzuci�y si� na mnie. Zabi�em je bez skrupu��w.

Tak, jak bym mia� jakie�... � pomy�la�em melancholijnie i pod��y�em przed siebie.

Doszed�em do pomieszczenia z kolumnad�, gdzie czeka�a mnie wzgl�dnie przyjemna niespodzianka � spotkanie z Pradawnym Bogiem.

Nie by�o innego wyj�cia ze �wi�tyni, wi�c zanurkowa�em w poszukiwaniu jakiego� tunelu. Odpowiednim okaza� si� ten z o�wietlonym wej�ciem. Pop�yn��em wzd�u� niego, a� wynurzy�em si� po�r�d grupki cienistych bestii. Zabi�em je i pod��y�em do rampy po lewej stronie jaskini. Wskoczy�em na platform� i poszed�em tam, gdzie prowadzi�a �cie�ka. Dotar�em do kolejnego oczka wodnego. Musia�em zanurkowa�, aby przekona� si�, �e jest ono tylko pocz�tkiem kolejnego tunelu. P�yn��em tak d�ugo, a� zobaczy�em �cian�, po kt�rej bez problemu m�g�bym si� wspi��, gdyby nie to, �e jaskinia jest wype�niona wod�.
BAGNA
Wynurzy�em si� na bagnach. Poza szcz�tkowym sta�ym l�dem b�oto by�o tak g�ste, �e wbita drzewcem halabarda nie przewr�ci�a by si� przez wieki. M�j my�liwski instynkt zdecydowanie odradza� mi walk� w tej ziemisto-wodnej mazi.

Poszed�em w kierunku, w kt�rym prowadzi�a prowizoryczna �cie�ka. Po kamieniach w prawo. Doszed�em wreszcie do drzwi, kt�re ugi�y si� pod moj� moc� i nagle zrozumia�em, kto mnie obserwowa�. To by� Vorador � wampir.

Postanowi�em, �e dowiem si�, dlaczego to robi. Poszed�em wiec przed siebie, tam dok�d prowadzi�a nowoodkryta �cie�ka. Zabi�em przeciwnik�w i kr��y�em po okolicy, nim nie natrafi�em na �uk, podobny do tego, kt�ry by� nad wej�ciem z powalonymi drzwiami. Pod��y�em wzd�u� szerokiej �cie�ki, morduj�c cokolwiek stan�o mi na drodze. K�adka, do kt�rej d��y�em okaza�a si� zbyt wysoko, aby j� dosi�gn��, a usypywanie kopczyka by�o nie do pomy�lenia. Musia�em znale�� inny spos�b, aby si� tam dosta�. Nie szuka�em d�ugo. Na lewo st�d znajdowa�a si� �ciana, po kt�rej bez problemu wspi��em si� wy�ej i zeskoczy�em po drugiej stronie. Po czym uda�em si� wzd�u� nowej �cie�ki, a� dotar�em do ruin, w kt�rych widzia�em Voradora. 

Ostatecznie, postanowi�em otworzy� wrota u�ywaj�c �upie�cy Dusz i spenetrowa� Ku�ni� Mroku.

KU�NIA MROKU
Wrota zamkn�y si� tu� za mn�, pozostawiaj�c mnie samego w pustym hollu. Uda�em si� przed siebie, wzd�u� korytarza i przy pomocy �upie�cy Dusz pokona�em stra�nika przy drzwiach. Podnios�em tarcz�, kt�ra po nim zosta�a i z ci�kim sercem (gdybym tylko je mia�) pozby�em si� jej, u�ywaj�c j� jako klucza.

Poszed�em wzd�u� nowego korytarza. Natrafi�em jednak na konkretny, �elazny problem � krat�, kt�rej nie by�em w stanie nawet leciutko pchn��. Nie deliberuj�c d�ugo przeszed�em do spektralnej rzeczywisto�ci i omin��em przeszkod�. Poszed�em przed siebie i skr�ci�em w prawo, znajduj�c b��kitny portal, dzi�ki kt�remu mog�em wr�ci� do �wiata materii. Wr�ci�em do kraty, kt�r� wcze�niej omija�em i wspi��em si� po �cianie w lewej cz�ci pomieszczenia.

Wszed�em schodami na g�r� i zabi�em �upie�c� Dusz kolejnego stra�nika. Nast�pnie wykorzystuj�c moje szcz�tkowe skrzyd�a poszybowa�em na platform� u szczytu kolumny. Potem jeszcze drugi lot na platform� ze schodami, naprzeciwko kolumny.

Rozejrza�em si� doko�a i zobaczy�em lustra... a my�la�em, �e machiny do podr�y w czasie s� dziwne i skomplikowane...

Odwraca�em lustro, a� otworzy�o si� pomieszczenie na prawo. Sfrustrowany (a by�em do tego zdolny) uda�em si� wzd�u� korytarza i przy jego ko�cu przeszed�em do spektralnego planu,. Aby poradzi� sobie z kolejn� przeszkoda na drodze do zemsty � �elazn� krat�. Doszed�em do ogromnej sali, w kt�rej ros�o drzewo, podtrzymuj�ce platform�. 

Wr�ci�em do materialnego �wiata i wspi��em si� po �cianie w p�nocnym ko�cu pomieszczenia. Nast�pnie z powodzeniem szybowa�em na platform�. Nie bardzo wiedzia�em co zrobi�, wi�c przeszed�em do spektralnej rzeczywisto�ci i kiedy �wiat si� wypaczy� okaza�o si�, �e platforma znalaz�a si� du�o wy�ej, ni� realnie. Bez problem�w pokona�em na skrzyde�kach odleg�o�� miedzy k�adk�, a wej�ciem do korytarza przede mn�. Powr�ci�em do szarej rzeczywisto�ci i �upie�c� Dusz zabi�em stra�nika. Zabra�em mu tarcz� i otworzy�em ni� pobliskie drzwi. Poszed�em nowym korytarzem przed siebie i na jego ko�cu u�y�em zdolno�ci �upie�cy Dusz do generowania pocisk�w w celu otwarcia sufitu nad lustrem. Chwyci�em kolumn�, kt�r� da�o si� przesuwa� i umie�ci�em j� na �rodku pomieszczenia, a nast�pnie odwr�ci�em lustro ta...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin