Maciej Szukiewicz, Wspomnienia.doc

(140 KB) Pobierz
Maciej Szukiewicz, Wspomnienia, oprac

Maciej Szukiewicz, Wspomnienia, oprac. i wstępem opatrzył T. Linkner.

 

Wstęp

 

I

- Maciej Szukiewicz urodził się w Sztokholmie 13 maja 1870 roku (zm. 28 września 1943r).

- szkolne lata w Krakowie (podobnie jak resztę życia J)

- debiut – 1890 wiersz W zimową noc, w czasopiśmie „Przyszłość”

- po maturze w Pradze – tu miał okazje świetnie poznać tamtejszą Modernę – potem uchodził za jej najlepszego znawcę

- współpraca z krakowskim czasopismem „Młodość”, „Kurierem Krakowskim” i „Życiem”

- korespondencyjna przyjaźń z Przybyszewskim (jego twórczość poznał w Pradze), którą Szukiewicz zerwał, bo nie podobały mu się „alkoholiczne i erotyczne ekscesy” Przybyszewskiego

- najbardziej interesował go dramat

·         1897 Śnieg – sztuka, która nie zyskała uznania, to jednak nie zniechęciło autora i w 1898 Ułuda odniosła sukces, następny był Kwiat pleśni (też się nie spodobał), kolejny znów się podobał i tak dalej na zmianę J

- pisywał tez wiersze, fraszki, nowele, prace o Krakowie, Matejce

- dużo zostało w maszynopisach (w tym Wspomnienia)

- Wspomnienia to dzieło opowiadające o Krakowie (forma wierszowana)

- opisał m.in. Tadeusza Pawlikowskiego, Helenę Modrzejewską, Stanisława Wyspiańskiego, Jana Matejke, Tadeusza Sinkę, Stanisława Przybyszewskiego

 

II

- Wspomnienia powstawały w okresie międzywojennym

- wędrówki po Krakowie we wspomnieniach były pewnego rodzaju autoterapią

- jednocześnie sam ówczesny Kraków w mniemaniu Szukiewicza powinien być opowiedziany, zachowany, przekazany następnym pokoleniom  – jak (uwaga, uwaga!) Pan Tadeusz – stąd forma eposu

- w Młodej Polsce motyw, mit drogi i wędrówki był bardzo istotny (potwierdzają to choćby biografie twórców, którzy nie mogli usiedzieć w miejscu) – u Szukiewicza wędrówka ścieżkami wspomnień, pamięci, a zatem do miejsc, które już się zna; raczej odwiedziny; czas czyni z nich tułaczkę

- dużo szczegółów, wydarzeń – dlatego utwór jest ciekawy

- w „normalnej”, realnej wędrówce napotyka się niekiedy przeszkody, w wirtualnej wędrówce po pamięci również, są to luki w pamięci, które czasem zapełnia się czymś zmyślonym (czasem człowiek jest przekonany o prawdziwości tego zmyślenia J) – tak tez jest u Szukiewicza

- forma eposu sprawia, ze młodopolski Kraków staje się legendarna i zarazem mityczną krainą, a ludzie, o których się opowiada są jak herosi

 

III

- najpierw odwiedzamy Tadeusza Pawlikowskiego – dyrektor Teatru Miejskiego w Krakowie, i Teatru lwowskiego oraz redaktor tygodnika „Nasz Kraj”, krytyk, reżyser

(maszynopis nie podawał kolejności wspomnień. Były one po prostu zaczynane od nowej strony. „Ciągłą paginację zawdzięczamy pracownikowi Biblioteki Jagiellońskiej, który najpewniej kierował się taką ich kolejnością, jaką zastał w maszynopisie.”)

·         zamiłowanie do teatru i kontakty z aktorskim światkiem

·         dobieranie przez Pawlikowskiego aktorów (upijał ich na bankietach, żeby zobaczyć ich dusze i w ten sposób przekonać się, który do jakiej roli się może nadać J)

·         jednocześnie grzeczny, dobrze wychowany i cyniczny, ironista – jednak nawet jak komuś dokopał, to nikt się na niego nie obrażał (z wyjątkiem jednego Kotarbińskiego, którego Pawlikowski zatrudnił, ożenił się z jego siostrą, a gdy małżeństwo się rozpadło, Pawlikowski obraził Kotarbińskiego, potem go wylał, co było taką traumą, że Kotarbiński już nigdy nie zagrał dobrze na scenie)

·         nie dbał o pełne sale, wystawiał sztuki nawet wtedy, kiedy nikt nie przychodził

·         na końcu jest osobiste doświadczenie spotkania Szukiewicza z Pawlikowskim

·         wjeżdżał na ambicję autorom sztuk i aktorom, żeby zdopingować ich do jak najlepszej pracy

o Pawlikowskim dowiadujemy się również z innych części utworu (podobnie są opisani inni bohaterowie)

- następny jest opis Gustawa Groegera – prawnika (Linkner o nim nie pisze więcej, bo on nie był z krakowskiej bohemy, podobnie np. Modrzejewska)

·         Znalazł się we Wspomnieniach tylko dlatego, że też interesował się Matejką i zabiegał o pośmiertne uhonorowanie go „gwiazdą Restituty”

- Stanisław Wyspiański

·         Najpierw opisuje „franciszkańskie witraże”, potem przygotowania do wystawienia Legendy, w kolejnej część i jest o Weselu, potem osobista wizyta Szukiewicza u Wyspiańskiego, podczas której dowiadujemy się, że Wyspiański napisał o Szukiewiczu w swoim Raptularzu, druga wizyta u Wyspiańskiego

·         Opis inspiracji dla witraży franciszkańskich – Wyspiański miał się zapatrzeć na freski Michała Anioła i podobnie jak on przejść „twórczą Golgotę”, opis walki Michała Anioła ducha z materią

·         Fragment o freskach napisał Szukiewicz dopiero w 1940 roku, stąd nieco inna stylistyka (bardziej hymniczna)

·         Rzecz o wystawieniu Legendy jest bardziej dynamiczna, ekspresyjna i żywa – Pawlikowski (który miał tę sztukę wystawić) nie lubił sztuk Wyspiańskiego i zrobił wszystko, by sztuka nie odniosła sukcesu (udało mu się J) – za dużo elementów artystycznych

·         Wesele wystawiał już Kotarbiński – tekst sztuki nie rzucił go na kolana, ale jego żona „swą kobiecą intuicją wyczuła jego wartość i przekonała męża.” Wyspiański zażyczył sobie, by aktorzy znali tylko swoje role, całość treści była im nieznana aż do premiery. Uzyskano efekt napięcia, wyczekiwania, bo aktorzy nie byli pewni, czy ich interpretacja będzie pasować do reszty, grali niepewnie. Następne wystawienia były już odważniejsze.

·         Pierwszy opis wizyty u Wyspiańskiego – opis klatki schodowej w starej kamienicy: najpierw drażniące zapachy, potem wygląd – wydeptane schody, brzydka niestabilna balustrada, dziecięce rysunki na ścianach (różniły się od innych tym, że były namazane nie węglem lub kredą, ale pastelami, które dzieciaki zapraszane przez Wyspiańskiego do modelowania, zwijały artyście J). To te rysunki zaprowadziły Szukiewicza pod drzwi pracowni Wyspiańskiego. Kiedy wszedł, zobaczył kartony do witraży i powstający obraz. Dalej opis techniki pisarskiej Wyspiańskiego (nie pisał po kolei, jak Mickiewicz – najpierw była II, potem IV i I, na końcu III cz. Dziadów , Wyspiański podobnie, miał w głowie od początku całość, choć niekoniecznie od razu we właściwej kolejności)

·         Cel i dokładniejszy opis tej wizyty znajduje się w dalszych fragmentach. Szukiewicz był u Wyspiańskiego z Rydlem i Feldmanem, żeby dowiedzieć się, co Wyspiański myśli o propozycji objęcia stanowiska nowego dyrektora teatru. (zgodził się, ale w końcu niem nie zostało, m.in. dlatego, ze obawiano się, że Wyspiański nie będzie dobrym menagerem)

- Stanisław Przybyszewski

·         Szukiewicz pisze, że to dzięki niemu Przybyszewski wraz z rodziną sprowadził się do Krakowa – to nie do końca tak. Po pierwsze nie wiadomo dzięki komu tak naprawdę się przeniósł (sam Przybyszewski napisał, że przyjechał wyłącznie dzięki Miraimowi, ale w innym miejscu, że dzięki Micińskiemu…). Po drugie najpierw przyjechał sam (1898 r.), rodzinę sprowadził później.

·         Szukiewicz i Adolf Nowaczyński byli najgorliwszymi popularyzatorami Przybyszewskiego w Polsce (choć nie jedynymi)

·         Kiedy Przybyszewski, a potem Dagny z dziećmi przybyli do Krakowa, powitano ich niezbyt przychylnie, bo krążyły o nich czarne legendy (m.in. o jego satanizmie i pijaństwie)

·         Szukiewicz opisuje masę różnych ekscesów (których Linkner nie decyduje się opisać, bo i tak nie zrobi tego lepiej J)

 

- mimo że forma jest poetycka, nie udaje się dowieść zmyśleń Szukiewicza

- „poezja Wspomnień przydaje tutaj wszystkiemu legendy i mitycznej patyny” – to się dzieje dla dobra naszej kultury, „która obecnie, w unijnym czasie, powinna być bardziej widoczna i uważana.” (no nie byłby sobą, gdyby na koniec nie ponarzekał na dzisiejsze czasy J)

- dalej jest nota edytorska, którą pozwolę sobie pominąć J 

 

 

TREŚĆ – WSPOMNIENIA

 

[Tadeusz Pawlikowski]

Tadeusz Pawlikowski lubił się otaczać aktorami. Często zapraszał ich na kolacje, bankiety, pili wtedy ostro, na koszt Pawlikowskiego. Ale pieniądze się nie liczyły, bo Pawlikowski chciał upiwszy aktorów wydobyć z nich prawdziwe dusze i w ten sposób przekonać się który do jakiej roli się nada. Ale czasem po prostu bawiło go, gdy zwykle mądry człowiek, po alkoholu, okazywał się być półgłówkiem.

Kiedyś Pawlikowski był sędzią zakładu między Romanem [Żelazem] Żelazowskim a Stanisławem Knake-Zawadzkim. Założyli się, który więcej zdoła wypić, tylko przy malutkich zakąskach. Ich celem były wszystkie krakowskie knajpy. Zakład wygrał Knake. W sumie wypili 300 wódek.

 

[Doktor praw]

Gustaw Groeger (znany krakowski prawnik, sędzia apelacyjny) był miłośnikiem Jana Matejki, ustalił nową datę urodzin mistrza (choć dla niektórych mogłoby to być zupełnie nieistotne, dowodziło skrupulatności Groegera). Wpadł na pomysł, że z okazji roku Matejki powinno się odznaczyć go pośmiertnie orderem Polonia Restituta (konkretnie klasy II, czyli Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą). Jednak komisja odrzuciła ten pomysł, gdyż ordery należą się żywym, a nie zmarłym. Komitet nawet nie odpisał, tylko przez jakiegoś przydupnika przekazał tę wiadomość. Miesiąc później okazało się, że z okazji uwolnienia marszałka Piłsudskiego masa niegodnych wyróżnienia ludzi dostała ordery. Wśród nich znalazł się nawet jeden, który już nie żył (niejaki Bobrowski, działacz polityczny, poseł, senator). „Ale czymże artysta wobec senatora!” Dalej ironiczne stwierdzenie, że Matejko mimo wielkich zasług dla sztuki, Polaków nie dostał odznaczenia, bo nie uczestniczył w prawdziwym życiu, jakim jest polityka (choćby w nędznym wydaniu…).

 

[I to będzie]

Szukiewicz wspomina swoją rozmowę z praskim przyjacielem Jelonkiem, który z kolei opowiadał mu o przyjeździe Heleny Modrzejewskiej do Pragi. Modrzejewska przyjechała tylko dlatego, że prosił o to Pawlikowski. Dyrektor praskiego teatru nie chciał się zgodzić, bo miał inne, plany i bał się, że na Modrzejewskiej nie zarobi. Jednak się zgodził. Rozzłościł się, kiedy zobaczył ją po raz pierwszy, bo taka była malutka, drobna, niepozorna, nie wierzył jak taka kobieta może porwać widownię. I z początku publiczność faktycznie dość chłodno się odnosiła do Modrzejewskiej, ale w końcu po scenie, w której pojawia się bajka Gołąbki, ludzie się ożywili. Szczyty swojego talentu aktorka pokazała w Makbecie i Marii Stuart. Dyrektor teatru zatrzymał ja dłużej niż zamierzał, chciał, żeby jeszcze została, ale wyjechała na tournee po Europie i Ameryce.

 

Franciszkańskie witraże Wyspiańskiego (jest tytuł i jest on podkreślony przez autora)

Obraz Michała Anioła, który „złorzecząc papieżowi, że mu pęta skrzydła”, zamknął się w kaplicy i mocuje się Bogiem, jak z równym sobie. W końcu artysta zwyciężył – w tym sensie, że Bóg na jego freskach przybrał taką postać, jakiej życzył sobie artysta.

***

Czterysta lat później w tej samej kaplicy znalazł się młody Wyspiański i z przestrachem myślał, że w swoim kraju powierzono mu podobne zadanie, jak kiedyś Michałowi Aniołowi. Wyspiański jednak nie buntował się, ale się korzył przed tym boskim wyrokiem. Wyspiański nie miał pokazywać „Boga Ojca  w chwale”, tylko „trud Jego i mocy niespożyte fale”. Opis witraża Bóg Ojciec, witraża ze św. Franciszkiem (stygmaty zesłane przez Chrystusa i zaschnięte róże), św. Salomeą (w gąszczu lilii). Te witraże będą wielbić Boga, a Polska będzie chwalić geniusz, który cielił się w ich twórcę

 

[Tadeusz Pawlikowski]

Pawlikowski był oczkiem w głowie matki (z pochodzenia hrabianki Dzieduszyckiej), miał dobre maniery, zawsze grzeczny, zawsze w dobrym tonie. Ale najbardziej się w nim objawiało poczucie wyższości, lubił czasem ludziom dokopywać. Posługiwał się przy tym sarkazmem i ironią, ale robił to tak wdzięcznie, że nikt się na niego nie obrażał.

Pawlikowski ożenił się z siostrą Kotarbińskiego. Z Kotarbińskim podpisał zaś trzyletni kontrakt. Jednak małżeństwo Pawlikowskiego się rozpadło. Kotarbiński chciał się więc zwolnić z teatru, ale Pawlikowski się nie zgodził, bo przecież szwagier miał mieć niedługo swój benefis. Ów benefis wystawiono, ludziom się bardzo podobało (bo Kotarbiński był świetnym aktorem). Pawlikowski wykupił lożę dyrektorską (choć jako dyrektor wcale nie musiał) i stwierdził, że chciałby raz w roku widzieć genialnego szwagra w tym samym przedstawieniu. I tak przez trzy lata kontraktu Pawlikowski nie obsadzał Kotarbińskiego w innych sztukach, tylko w tej jednej. Kotarbiński przeżył traumę i nigdy już później nie grał tak dobrze, jak kiedyś.

Pawlikowski nie przejmował się publicznością, nazywał ja pogardliwie „P.T. Publika”, wystawiał sztuki, nawet kiedy nikt nie przychodził (choć nie przynosiło to zysków).

Kiedyś Szukiewicz odwiedził Pawlikowskiego w pracy i był świadkiem sporu o sztukę Wdowa z Efezu. Pawlikowski musiał z niej zrezygnować (bo jego współpracownicy stwierdzili, że sztuka oburzy publiczność), choć uważał, że byłaby świetnym pocieszeniem dla wdów (był okres wszystkich świętych). Pawlikowski opowiedział treść: Była sobie pewna wdowa, której nic nie dawało ukojenia po śmierci męża. Pewnego razu, kiedy płakała na jego grobie, pojawił się piękny młodzieniec, który szukał schronienia, ponieważ ścigano go za nieudany zamach na władcę tyrana. Wdowa stwierdziła, że ten władca był tyranem również dla jej męża i w dodatku młodzieniec jest do tego męża taki podobny, więc jak ona mogłaby mu nie pomóc. „Nietrudno się domyślić końca tej aktówki” J Po tej rozmowie Szukiewicz i Pawlikowski poszli razem do knajpy.

 

[Co? Jeszcze Pawlikowski]

Bywało, że Pawlikowski czegoś lub kogoś nie lubił, nie wahał się wtedy przed niczym, żeby to coś lub kogoś, ośmieszyć. Tak było ze sztukami Wyspiańskiego. Dyrektor pod silna presją zgodził się wystawić Legendę. Ze swoim reżyserem – Ludwikiem Solskim – uzgodnił, że nie będą żałować pieniędzy i dadzą taką oprawę przedstawieniu, jaka mu się należy. Kiedy ludzie usłyszeli, że będzie wystawiana Legenda, biegali do teatru i wyrażali swoje życzenia odnośnie tej sztuki. Studenci architektury chcieli jak największej polskości w scenografii, kobiety chciały bardzo ozdobnych, typowo sarmackich kostiumów, jeszcze dużo różnych grup przychodziło, a każda grupa czegoś żądała. Pawlikowski polecił spełniać każdą zachciankę. W ten sposób namnożyło się tyle różnych elementów teatralnych, że sztuka okazała się klapą.

 

[Znając dusze aktorów]

Pawlikowski stosował specyficzne metody mobilizacji aktorów i autorów do pacy. Obiecywał większe pieniądze. Wjeżdżał im na ambicję, proponując rolę w dobrej sztuce. Kiedyś w ten sposób złapał Szukiewicza. Poprosił go o napisanie sztuki, która mogłaby być wystawiona razem z którąś ze sztuk Maeterlincka. Szukiewicz mile połechtany propozycją zabrał się do pracy. Na razie tylko zastanawiał się nad swoją sztuką. Jakiś czas później siedział w loży z Zapolską i podziwiał jej wdzięki. Nagle kobieta wyszła, wróciła za chwilę i oznajmiła, że Pawlikowski zaproponował jej napisanie sztuki, która będzie wystawiona obok Maeterlincka J.  Szkiewicza szlag trafił, Zapolska od razu przestała go tak bardzo interesować („Nastrojów Maeterlincka się babie zachciewa! (…) Niedoczekanie twoje!” oczywiście tylko to pomyślał J). Poleciał biegiem do domu i w ciągu jednej nocy napisał Kwiat pleśni. Dramat wzorowany trochę na Godzinie myśli Słowackiego. O siostrach bliźniaczkach, wychowywanych przez surowego ojca. Obie były spragnione miłości. Jedna wyjechała do miasta, tam oddała się szaleństwom, które w końcu doprowadziły ja do śmierci. Druga dla odmiany (albo i nie) oddała się przypadkowemu przyjezdnemu i „niezdolna ni chwili żyć od siostry dłużej,/Równocześnie w objęciach Podróżnego kona.” Szukiewicz zaniósł rano swoje dzieło do Pawlikowskiego, a wieczorem dowiedział się, że Zapolska też już napisała swą sztukę, ale żadna z nich nie będzie wystawiona obok Maeterlincka. Sztuka Szukiewicza okazała się niewypałem, mimo że była dobrze przygotowana. Sam autor przyznaje się do błędów.

 

[Na skutek moich listów]

Szukiewicz pisze, że na skutek jego listów do Krakowa razem z rodziną przyjechał Stanisław Przybyszewski. Przybyszewski przyjechał bez grosza i miał nadzieję, że w Polsce będzie mu się lepiej żyło, bo przecież przyjechał już jako uznany w Niemczech pisarz. Tymczasem rodacy powitali go „krzywdzącą legendą”. Plotkowano na lewo i prawo, że Przybyszewski już od rana jest pijany, że jest satanistą, że ciągle pisze o jakichś zboczeniach seksualnych (nekrofilia) i to tak wprost, że jego żona „panna będą przeszła przez niejedne ręce i że nadal jest bardzo łaskawa dla facetów. Szuniewicz próbował bronić przyjaciela, ale wobec plotki, nie było to proste.

Przybyszewski kiedyś został poproszony przez właściciela składu fortepianów o krótki koncert szopenowski (bo słyszał, że Przybyszewski bardzo lubi grać Chopina, miała to być oczywiście reklama – w sumie dla obydwu panów). Przybyszewski się zgodził, ale grał tak żywiołowo (niektórym gościom się oczywiście nie podobało), że pękły trzy struny. Gabryjelski (ten od fortepianów) nie chcąc doprowadzić do większej straty, podarował Przybyszewskiemu pianino. Potem mu je zresztą zabrał (razem z butami, o których ma być później).

***

Szukiewicz żegna się z Przybyszewskim. W poetycki sposób opisuje, że zawiódł się na Przybyszewskim, wypomina mu zatrucie umysłów. Mówi, że świat mu przebaczy, choć nie zawahał się nawet uwieść cudzą żonę (chodzi o żonę Kasprowicza, Jadwigę).

 

[Nieraz poważni ludzie]

Przybyszewski wg Szukiewicza nie był dobrym dramaturgiem. Raz mu się tylko zdarzyło napisać dobrą sztukę (Goście). Za to Wyspiański napisał świetną Warszawiankę. Przybyszewski oglądał tę sztukę w teatrze razem z ciotką Wyspiańskiego i powiedział do niej, że Stanisław nie powinien pisać dramatów. Szukiewicz uznał to za faux pas, bo przecież Wyspiański stał się nieśmiertelny dzięki swym dramatom, a Przybyszewski nie. Przybyszewski się ośmieszył tą radą dla Wyspiańskiego.

 

[Dość było]

Zdzisław Gabryelski (ten od fortepianów) postanowił kiedyś wyleczyć Przybyszewskiego z jego skłonności hulaszczych. Zaczęło się od tego, że ludzie w jakiejś knajpie się nabijali, że Przybyszewski w poprzednim wcieleniu był królem i teraz jest nieprzyzwyczajony do życia w ubóstwie. Gabryelski postanowił, że pomoże Przybyszewskiemu i odda mu swoje buty. Jakiś czas później Przybyszewski szedł pijany z grupką młodzieży ulicą i spotkał Gabryelskiego. Ten zaczął upominać pisarza, że to nieprzyzwoicie i niezdrowo tyle pić. Przybyszewski go wyśmiał. Gabryelski wobec tego zażądał oddania butów. Deszczowa pogoda nie zniechęciła Przybyszewskiego, który zdjął buty i stwierdził, że może i urodził się na wsi, ale ma w sobie honor i buty odda. Młodzi wzięli mistrza na ręce i ponieśli go dalej, a Gabryelski został w deszczu na ulicy ze swoimi butami.

 

[Wśród poetów Krakowa]

Lucjan Rydel był jednym z najlepszy ówczesnych poetów krakowskich. Bywał na różnych spotkaniach, rautach, odczytach, zawsze wtedy dużo gadał. Miał skrzekliwy głos, ale i tak było przyjemnie go posłuchać. Pewnego razu nie słychać było Rydla i wszyscy się zastanawiali, co się z nim stało. Miał swoją mową pogrzebową żegnać Lenartowicza, więc nie mógł tak sobie zniknąć. Niejaki Fe-Felek zażartował, że Lucjan już pilnuje dla siebie ostatniego miejsca na Skałce, żeby czasem nie było problemów gdzie go pochować, kiedy umrze. W tym momencie pojawił się Rydel, przebaczył przyjacielowi żart i znów zaczął gadać

 

 

 

[Ręce miała maluchne]

Mała drobna kobietka, zawsze w ruchu, zawsze uśmiechnięta, nigdy się nie poddawała. Siostra Samuela. Prowadziła kuchnię-jadłodajnię dla biednych studentów. Pewnego razu zabrakło jej jedzenia. Modliła się do Jezusa, by jej pomógł nakarmić biednych ludzi, tak jak karmił ludzi tylko kilkoma rybami i chlebem. W tym momencie przybył do kuchni jakiś nieznany parobek i przywiózł mnóstwo jedzenia, wystarczyć miało aż do wakacji. Siostra Samuela dziękowała Bogu za cud.

***

Raz Szukiewicz przyszedł do siostry Samueli oddać jej zebrane od ludzi pieniądze. Ona go przytuliła i pocałowała w czoło, a on się od tego poczuł jak w raju. Siostra wydawała mu się piękna jak madonna, jak anioł.

***

Szukiewicz dzięki niej zrozumiał, że człowiekowi niepotrzebne są sława i bogactwo, tylko czasem kawałek chleba, a przede wszystkim dobroć i czystość serca. Prosi ją o wstawiennictwo za siebie u Boga (ona już dawno nie żyje).

 

[Za Młodej Polski]

Za czasów Młodej Polski łatwiej było się upić niż porządnie najeść. Toteż Szukiewicz się bardzo ucieszył, kiedy dostał list od Sarneckiego, w którym gospodarz zapraszał go na kolację, przy okazji której miał odczytać zgromadzonym swoje nowe dziełko. Sarnecki nie był dobrym pisarzem, ale za to świetnie znał się kuchni, rewelacyjnie gotował. Nauczył się tego będąc we Francji. Sarnecki miał tendencję do przepuszczania pieniędzy (głównie właśnie na gotowanie). Kiedyś udało mu się zarobić trochę na baśni dramatycznej Szklana Góra. Zdołał za to wykupić swoją zastawę z lombardu i niewielki dworek, na przedmieściach Krakowa, który nazwał również Szklaną Górą. Szukiewicz wraca do spotkana. Sarnecki zaczął czytać gościom swój nowy utwór, ale przynudzał tak, że goście zasnęli J Towarzystwo się ożywiło, kiedy przyjechał Ludwik Solski z żoną. Opis talentu i dorobku aktorskiego Solskiego. Potem była obfita i pyszna kolacja. Na końcu Szukiewicz opisuje jak Sarnecki przepuściwszy majątek przodków i to, co dostał od innych, skończył w przytułku dla biedaków i umysłowo chorych.

 

[Spotykam pana Sinkę]

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin