Inglot Jacek - Quietus.pdf

(869 KB) Pobierz
Inglot_Jacek_-_Quietus
JACEK INGLOT
QUIETUS
 
315795784.001.png
1997
 
Cytaty w książce pochodzą z następujących źródeł:
1. Fragmenty utworów poetów rzymskich – Pierre Grimal,
Miłość w Rzymie, przełożył Jerzy Roman Kaczyński, PIW,
Warszawa 1990.
2. Cytat z rzymskiego historyka Libaniusza – Edward Gibbon,
Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego, przełożył Stanisław
Kryński, PIW, Warszawa 1995.
3. Fragmenty z Biblii – Pismo Święte Starego i Nowego
Testamentu, wydanie III poprawione, Wydawnictwo
Pallottinum, Poznań-Warszawa 1980.
4. Marek Aureliusz – Rozmyślania, PIW, Warszawa 1997
 
Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy
mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą,
tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie
radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci,
którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali.
Przemija bowiem postać tego świata.
Pierwszy List do Koryntian 7, 29-31
 
I. Chrześcijanie
Po raz pierwszy zobaczył Nipuańczyków, przechodząc przez Forum Apostaty.
Stali na szerokiej podstawie kolumny wielkiego cesarza, otoczeni przez hałaśliwy
tłum żebraków. Na przedzie tkwił nieduży, pomarszczony mężczyzna, w chitonie
dziwacznego kroju, przepasanym pośrodku szerokim czarnym pasem, za którym miał
zatknięty krótki miecz. Trzymał w ręku sakiewkę i rzucał w tłum żebraków płci
obojga drobne monety. Gdzie upadły, tam od razu powstawał niesamowity harmider i
wrzask, konkurencyjne bandy usiłowały kijami poprzepędzać się nawzajem z placu.
Suchy mężczyzna obserwował to z nieruchomą twarzą, patrząc małymi, ciemnymi
oczyma – dopiero teraz Quietus zauważył, że są lekko skośne, jak to kiedyś słyszał.
Za mężczyzną, nieco z tyłu i bliżej trzonu kolumny, stała kobieta, mała i
delikatna niczym figurka z przejrzystego prawie alabastru, ubrana w osobliwe peplos
kroju nieco podobnego do chitonu mężczyzny – znacznie jednak dłuższe, sięgające
poza kostki stóp, i przy tym nieskazitelnie białe. Głowę miała pochyloną i pokornie
patrzyła w dół, tak że ledwo widział drobny, łagodny nos i zarys czerwonych ust. Za
nią dostrzegł dwóch zamaskowanych mężczyzn, nieco wyższych od pierwszej pary,
odzianych w czarne, obcisłe szaty podobne do tocharyjskich. Zza pasów sterczały im
po dwa skrzyżowane długie miecze. Ci tkwili zupełnie nieruchomo, prawie że
przyklejeni do kolumny, a spod zawojów na głowach bez przerwy błyskały białka
oczu, pilnie przepatrujących kotłujący się dookoła tłum.
„A więc tak wyglądają” – pomyślał Quietus, który nigdy dotąd nie oglądał
prawdziwych Nipuańczyków, tyle że o nich słyszał. Nie dotarli jeszcze do tej
prowincji, jednej z najbardziej zapadłych w imperium. W ogóle ostatnio mniej
obcokrajowców odwiedzało Calisję, co tylko potwierdzało tezę, że stają się coraz
bardziej pograniczni i prowincjonalni. Tu kończyło się imperium, a zaczynały
nieokiełznane ludy Wschodu i niezmierzone lody Północy. Przyśpieszył kroku. Na
ostatnim skrawku Forum, kiedy już miał skręcić w uliczkę zwaną Zaułkiem Kotlarzy,
odwrócił się i jeszcze raz zerknął na plac. Nipuańczyk rzucił właśnie ostatnią monetę
i chował sakiewkę za pasem; podniósł na moment wzrok i niespodziewanie popatrzył
prosto na Quietusa, który drgnął uderzony jego zimnym wejrzeniem. Nipuańczyk
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin