Miesiąc w Grecji - Rebecca Winters.pdf

(525 KB) Pobierz
Rebecca Winters
Miesiąc w Grecji
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Mamo, jak wyglądam? - Dominique wyszła z łazienki ubrana w
żółte bikini.
Pełne miłości oczy matki wypełniły się łzami.
- Niewiarygodnie pięknie.
- Wiesz, o co pytam.
- Nikt by się nie domyślił, że miałaś usuniętą pierś.
- Andreas z pewnością zauważy różnicę.
- Wyłącznie wtedy, gdy będziecie we własnej sypialni.
Dominique spojrzała na matkę.
- Jeśli kiedyś jeszcze dopuści mnie do siebie na tyle blisko.
- Ożenił się z tobą po mastektomii, a od chwili, gdy go opuściłaś,
wciąż odmawia zgody na rozwód. W ogóle nie widzę problemu.
Dominique była odmiennego zdania.
- Po tym, w jaki sposób odeszłam, wątpię, żeby chciał mnie
przyjąć z otwartymi ramionami.
- No cóż, przyznaję, tego bym się nie spodziewała. Lecz kiedy
zrozumie, dlaczego tak się stało i przez co musiałaś przejść, obdarzy
cię jeszcze większym uczuciem.
- Mówisz jak każda matka. Boję się jednak, że samo zrozumienie
nie wystarczy. - Serce bolało ją z tęsknoty za mężem. Od rozstania
minął rok, ale dla niej ta separacja trwała całą wieczność.
- Na szczęście już jest po wszystkim. Doktor Canfield zapewniła
cię przecież, że jesteś całkiem zdrowa.
Dominique przytaknęła z widoczną radością.
- Tak czekałam na tę wiadomość! W szkole średniej żałowałam,
że nie mam większego biustu, lecz okazało się, że dzięki małym
piersiom jestem idealną kandydatką do operacji. Modlę się, żeby to
była prawda, bo jeśli coś pójdzie źle i zrobi się jakiś wyciek albo
implant zacznie się otorbiać, znów będą mnie kroić.
- Kochanie... Sama słyszałam, jak doktor Canfield mówiła, że
takie komplikacje zdarzają się najwyżej u dziesięciu procent
pacjentek. Nie szukaj problemów, gdzie ich nie ma.
- Masz rację. Powinnam się skoncentrować na tym, jak
zorganizować spotkanie z Andreasem.
- A czemu po prostu do niego nie zadzwonisz?
- Wolę, żeby najpierw mnie zobaczył. Chcę go zaskoczyć,
rozumiesz? Kiedy już wrócimy do Bośni, przeprowadzę małe
śledztwo, ale tak, by się nie zorientował, że próbuję się czegoś
dowiedzieć.
- W takim razie może zaczniesz się przebierać? Inaczej nie
zdążymy na lotnisko.
Dominique pospiesznie umknęła do łazienki. W żadnym wypadku
nie chciała spóźnić się na samolot. Trzęsącymi się rękami pakowała
nowy kostium. Następnym razem, kiedy go włoży, będzie stała przed
swoim mężem. Po jego oczach pozna, czy nadal jej pragnie. Wtedy
będzie wiedziała, czy jest jakaś szansa dla ich małżeństwa.
Dwanaście godzin później wchodziła do pokoju w konsulacie
Stanów Zjednoczonych w Sarajewie, gdzie pracowała dla swojego
ojca. Nadszedł czas, żeby zrealizować powzięty plan.
Podczas lotu z Nowego Jorku wymyśliła, że z automatu
telefonicznego spróbuje zadzwonić do firmy Andreasa w Atenach.
Postanowiła udawać sekretarkę bośniackiego importera, który pragnie
przedyskutować możliwości wspólnego interesu. W ten sposób się
dowie, czy Andreas jest w mieście.
Przejrzała korespondencję i już zamierzała wymknąć się na
pobliską pocztę, gdy odezwał się dzwonek telefonu wewnętrznego.
- Tak, Walterze? - spytała, słysząc głos recepcjonisty.
- Przyszedł Paul Ghristopoulos.
Serce zaczęło jej walić jak młot. Najlepszy przyjaciel Andreasa, a
zarazem jego asystent, był tutaj? Mogła się spodziewać różnych
zbiegów okoliczności, lecz ten omal nie zbił jej z nóg. Opadła na
krzesło i przez chwilę siedziała nieruchomo, czekając, aż minie
oszołomienie.
Mógł być tylko jeden powód wizyty Paula w konsulacie w
Sarajewie. Prawdopodobnie Andreas chciał się z nią rozwieść i wysłał
przyjaciela, żeby omówił warunki ugody.
Rok temu poprosiła Andreasa o rozwód, ale jedyną odpowiedzią,
jaką dostała, były pieniądze, które przekazał na jej konto. Pieniądze,
których nigdy nie tknęła. Milczeniem odpowiedział też na dwie
kolejne prośby, które wystosował jej nowojorski adwokat. Miała już
pewność, że Andreas nie zamierza pozwolić jej odejść. Dysponował
majątkiem i władzą, które pozwalały mu na narzucanie swoich reguł.
W końcu zrozumiała, że przemawia przez niego zraniona duma i
zgodzi się na rozwód, dopiero gdy ochłonie. Pojawienie się Paula
oznaczało, że zbyt długo odwlekała zasadniczą rozmowę z mężem.
- Mam powiedzieć, że musi umówić się na spotkanie? Czy
przyjmiesz go od razu? - ponaglił ją Walter.
Jednak Dominique była myślami tysiące kilometrów stąd.
Najwidoczniej Andreas ma jakąś kobietę i chce zacząć nowe życie.
Zupełnie jak ona, tyle że ona pragnęła żyć u boku swojego męża...
- Poproś, żeby wszedł, Walterze. I nie łącz mnie z nikim.
Podniosła się z krzesła, żeby powitać Paula. Obaj przyjaciele byli
dobrze zbudowani i wysocy. Kruczowłosy Andreas mierzył prawie
metr dziewięćdziesiąt, rudy Paul był jeszcze wyższy.
Lojalny, niezawodny Paul... Przyjaciel, któremu Andreas ufał jak
własnemu bratu. Z satysfakcją spostrzegła, że z pewnym opóźnieniem
zareagował, gdy wyciągnęła na powitanie rękę. Od chwili, gdy
widział ją po raz ostatni, w jej wyglądzie nastąpiła spora zmiana.
Co więcej, rok temu stosunki między nimi były dość napięte,
czemu zresztą zawiniła Dominique. Rozhisteryzowana z bólu,
opuściła gmach sądu, zanim jeszcze rozpoczęła się sprawa przeciw
Andreasowi.
Paul towarzyszył jej na lotnisko, próbując wytłumaczyć, że nie
powinna wyjeżdżać, zanim nie porozmawia z Andreasem. Jednak była
tak rozgorączkowana i pogrążona w smutku, że w ogóle nie słuchała
Zgłoś jeśli naruszono regulamin