Gotowosc bojowa - CLANCY TOM.txt

(1039 KB) Pobierz
CLANCY TOM





Gotowosc bojowa





TOM CLANCY





general Tony Zinni, Tony Koltz

Tytul oryginalu BATTLE READY



Tlumaczenie: KRZYSZTOF

BEDNAREK,



PRZEMYSLAW BIELINSKI,



KRZYSZTOF KUREK,



PAWEL MARTIN





Zolnierzom Armii Amerykanskie. To nasze dzieci.

Najwiekszy skarb naszego narodu.

Nasi prawdziwi bohaterowie.

Dzieki nim cenie kazda sekunde czterdziestu lat mojej sluzby. Obdarzyli mnie najwiekszym zaszczytem, jakiego w zyciu dostapilem - przywilejem dowodzenia nimi.

Tony Zinni





1. "Pustynny Lis"





Tomahawki namierzaly cel. Byl 12 listopada 1998 roku. General amerykanskich marines Tony Zinni, wodz naczelny Centralnego Dowodztwa Sil Zbrojnych USA (CENTCOM*[* objasnienia skrotow na koncu ksiazki]), stal w pokoju operacyjnym, patrzac na centrum dowodzenia w kwaterze glownej CENTCOM-u w Tampie na Florydzie. Kierowal przygotowaniami do ataku na Irak, ktory mogl sie okazac najbardziej miazdzacy od czasu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku.Rozlegle centrum dowodzenia wyposazono w biurka, telefony, komputery, mapy oraz duze i male ekrany, ukazujace najnowsze doniesienia oraz aktualne pozycje samolotow i okretow. Poza zwyklym sprzetem biurowym w oszklonym pomieszczeniu znajdowaly sie zabezpieczone linie telefoniczne i wideo, sluzace do komunikacji z przelozonymi Zinniego i podleglymi mu komandorami. To tu znajdowal sie mostek kapitanski Zinniego.

Z koncem pierwszej wojny w Zatoce Perskiej Irak zgodzil sie zniszczyc pod nadzorem ONZ posiadana bron masowego razenia i wycofac sie z programow jej projektowania i tworzenia. Porozumienie to bylo klamstwem. Rezim Saddama Husajna nigdy nie mial zamiaru zrezygnowac z programu budowy broni masowego razenia. Przez kolejnych siedem lat prowadzil wojne podjazdowa z Komisja Specjalna ONZ (UNSCOM) - misja inspektorow ONZ w Iraku - starajac sie na wszelkie mozliwe sposoby program ten chronic, kryjac bron, przemieszczajac ja, lzac, grajac na zwloke i odmawiajac wspolpracy.

Mandat ONZ obejmowal dwie zasadnicze kwestie: przestrzeganie porozumienia i rozliczanie sie z tego. Oznaczalo to, ze inspektorzy musieli uzyskac wyczerpujace odpowiedzi na dwa proste pytania: "Czy Irakijczycy spelniaja wymagania ONZ w zakresie zniszczenia broni masowego razenia i zaprzestania jej budowy?" oraz "Czy w zadowalajacy sposob zdaja relacje z tych czynnosci?" Brak wspolpracy w obu tych kwestiach doprowadzil UNSCOM do oczywistego wniosku, iz Irakijczycy cos ukrywaja - albo bron nadal istnieje, albo Irak chce przynajmniej zachowac zdolnosc do jej produkcji. Inspektorzy ONZ musieli zakladac najgorsze[* W 2003 roku, w trakcie i po inwazji Stanow Zjednoczonych na Irak, stalo sie jasne, ze w owym czasie Irakijczycy w rzeczywistosci posiadali niewielka ilosc broni masowego razenia - o ile w ogole jakas tam istniala. Wydaje sie, ze celem ich wieloletniej rozgrywki bylo ukrycie mozliwosci podjecia budowy takiej broni.].

Kiedy UNSCOM nastawal na realizacje mandatu ONZ, Irakijczycy podniesli stawke, jeszcze bardziej utrudniajac inspektorom wykonanie ich zadania. Coraz wiecej bylo grozb, klamstw, utrudnien i wrogosci. Towarzyszyly im starania dyplomatyczne, ktorych celem bylo sklocenie przyjaznie nastawionych mocarstw (przede wszystkim Francji, Rosji i Chin) z reszta Rady Bezpieczenstwa ONZ i wykorzystanie ich wsparcia do sabotowania programu rozbrojeniowego.

W odpowiedzi na kazda eskalacje niesubordynacji ze strony Iraku ONZ grozila atakiem Stanow Zjednoczonych, gdyby inspektorzy opuscili Irak, nie ukonczywszy swojej pracy. Grozby nie uchodzily uwadze Irakijczykow. Kiedy eskalacja napiecia siegala szczytu i inspektorzy zaczynali wycofywac sie z kraju, Saddam naraz ustepowal i pozwalal im powrocic, za kazdym razem jednak oslabiajac ich pozycje.

Tym razem wydawalo sie jednak, iz Irakijczycy nie ustapia. Dzien wczesniej, 11 listopada, inspektorzy ONZ znow wyjechali - najwyrazniej na dobre. Kiedy opuscili Irak, prezydent Clinton dal Zinniemu sygnal do dzialania. Rozpoczelo sie 24-godzinne odliczanie.

General wiedzial, ze zbliza sie moment odpalenia pociskow - chwila prawdy. Tomahawki to nie samoloty. Kiedy juz znajda sie w powietrzu, nie bedzie odwrotu.

Bezposrednia linia laczyla go z Bialym Domem, gdzie zasiadal wiceprzewodniczacy Komitetu Szefow Polaczonych Sztabow (ICS), general lotnictwa Joe Ralston. Ten z kolei mial bezposrednie polaczenie z dowodca floty, wiceadmiralem Willym Moore'em, stacjonujacym w Bahrajnie. Moore utrzymywal stala lacznosc z osmioma okretami, ktore mialy odpalic pierwsze pociski balistyczne. Zegar wciaz tykal.

Uplynely 24 godziny. Zinni wczesniej poinformowal prezydenta, ze atak mozna wstrzymac w dowolnym momencie, do szesciu godzin przed planowanym uderzeniem pociskow w cel. Byl to ostateczny termin podjecia decyzji o odwolaniu ataku. Zinni potajemnie zostawil sobie jeszcze 15 minut marginesu bezpieczenstwa...

Jednak ostateczny moment na odwolanie decyzji minal. A potem 15 minut, ktore Zinni zostawil sobie w zapasie.



General wzial gleboki oddech... i zapalila sie kontrolka polaczenia z Bialym Domem. Irak znoW Sie Ugial. Zgodzil sie na Zadania inspektorow ONZ-tu.

W sluchawce zabrzmial glos generala RaJstona.

-Atak odwolany. Nie strzelaj - oznajmil Zinniemu. - Zostalo nam jeszcze troche czasu?

Sam Zinni nie znal odpowiedzi na to pytanie. Mogl tylko chwycic za sluchawke i zadzwonic do Willy'ego Moore'a...

Dla Zinniego cala ta historia miala poczatek 15 miesiecy wczesniej, 13 sierpnia 1997 roku, kiedy zostal mianowany szostym z kolei CINC - naczelnym dowodca CENTCOM-u*[*Do jego poprzednikow nalezeli general Norman Schwarzkopf, dowodca wojsk koalicji podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, admiral Joe Hoar, jeden z najstarszych przyjaciol Zinniego oraz general Binnie Peay. Jego nastepca zostal w 2000 roku general Tommy Franks, ktory byl dowodca CENTCOM-u podczas wojny w Afganistanie w 2001 roku oraz wojny w Iraku w 2003 roku. Dobrane towarzystwo...].

Do jego obowiazkow nalezalo nadzorowanie ogromnego rejonu, obejmujacego wiekszosc Bliskiego Wschodu, wschodnia Afryke oraz poludniowa i srodkowa Azje. Stal przed nim caly szereg wyzwan: delikatne i skomplikowane relacje z miejscowymi sprzymierzencami, rosnace zagrozenie terrorystami pod wodza jeszcze nie tak slawnego Osamy bin Ladena, rozprzestrzenianie sie broni masowego razenia, chroniczne problemy krajow przechodzacych kryzys wladzy, wojny domowe, spory graniczne i dzialalnosc przestepcza, taka jak przemyt czy handel narkotykami, wreszcie trudnosci z zapanowaniem nad dwiema regionalnymi potegami, Iranem i Irakiem.

Chociaz Zinni wolal zrownowazone podejscie do wszystkich problemow rejonu od skupiania calej swojej energii i wszystkich mozliwosci CENTCOM-u na amerykanskiej obsesji na punkcie Saddama Husajna, to jak dotad najwiekszym wyzwaniem bylo dla niego wymuszanie przestrzegania sankcji ONZ nalozonych na rezim Saddama po wojnie w Zatoce Perskiej. W opinii generala dyktatora mozna bylo zmarginalizowac - robienie z niego glownego problemu tylko zwiekszalo jego wplywy i odciagalo Stany Zjednoczone od wazniejszych kwestii regionalnych, takich jak proces pokojowy miedzy Izraelem a Palestyna, Iran, terroryzm i tworzenie sojuszow.

Niedlugo po objeciu dowodztwa przedstawil Williamowi Cohenowi - sekretarzowi do spraw obrony prezydenta Clintona - szesciopunktowy program strategiczny, zmierzajacy do takiej rownowagi. Po uprzejmym wysluchaniu przez Cohena oraz sesji z liderami wiekszosci i mniejszosci senackiej tudziez przewodniczacym Kongresu, powiedziano mu, by trzymal sie z dala od planowania strategii i skupil sie na wykonywaniu rozkazow.

-Tak jest - odparl jak na dobrego marine przystalo.



Tymczasem przypomniano mu o wadze kwestii irackiej juz w piec dni po objeciu dowodzenia, na odbywajacym sie w kwaterze glownej CENTCOM-u spotkaniu z ambasadorem Richardem Butlerem, nowym szefem UNSCOM-u; CENTCOM wspieral UNSCOM w zakresie nadzorowanych przez ONZ lotow U-2 nad Irakiem.

Misje te nie byly dla Zinniego niczym nowym. Zanim zostal mianowany naczelnym dowodca, koordynowal - jako zastepca generala Peaya - misje wsparcia CENTCOM-u z poprzednikiem Butlera, Rolfem Ekeusem.

Na pierwszy rzut oka mandat UNSCOM-u byl nieskomplikowany. Rezolucja ONZ nr 687, ktora powolywala do zycia UNSCOM (i ktora Irak zaakceptowal i zgodzil sie realizowac), nakazywala Irakowi "zniszczenie, usuniecie lub unieszkodliwienie" posiadanej broni masowego razenia oraz wszelkich rakiet o zasiegu wiekszym niz 150 kilometrow. Proces ten mial obejmowac trzy etapy: Irak deklaruje, jaka posiada bron masowego razenia, UNSCOM weryfikuje te deklaracje, a nastepnie razem przystepuja do niszczenia broni.

Ekeus nie mial z Irakijczykami latwego zycia, jednak jego problemy byly niczym w porownaniu z przeszkodami, jakie stawiali przed jego nastepca. Ich wysilki zmierzajace do ukrycia programow budowy broni masowego razenia - "szkaradna szarada", jak mawial o nich Butler - mialy okazac sie dramatyczne w skutkach dla Tony'ego Zinniego.

Choc Tony Zinni nie wygladal na zywcem wyjetego z plakatu poborowego, od razu znac bylo po nim marine. Byl wzrostu nieco nizszego niz przecietny, solidnej budowy, o szerokiej klatce piersiowej i ciemnych wlosach przystrzyzonych na modle marine - bardzo krotko, z wygolonymi bokami i tylem glowy. Spojrzenie mial zazwyczaj skupione, bezposrednie i przyjazne. Byl skory do smiechu, a jego otwartosc, cieplo i umiejetnosc trafiania do serca prostego czlowieka byly wynikiem dlugiego obcowania z najprzerozniejszymi rodzajami ludzi. Zahartowany przez cale zycie spedzone w wojsku - a zwlaszcza przez sluzbe w Wietnamie, ktora go radykalnie zmienila - nie obawial sie podejmowania trudnych decyzji.

Zanim zostal szefem UNSCOM-u, Richard Butler byl australijskim ambasadorem ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin