calzone ze szpinakiem(2).docx

(174 KB) Pobierz

Me. You. Calzone. Now.

Yup.
Obiecałam nie tylko sobie, że ten przepis pojawi się dziś na blogu.
Uda się! (zaklinam rzeczywistość)
Uda się mimo późno-piątkowego spowolnienia, mimo macowej matrycy, której uparcie nie daję odejść za podzespołowy most, mimo pościeli z cicha czającej się nawet nie o krok od mojego stanowiska (siedziska?) pracy.
Marudzicielu, skończyłeś już?
No to do roboty!

http://1.bp.blogspot.com/-ZJsYJD7dFIA/UEEnh8ftfLI/AAAAAAAAHqQ/9SRcsdWyen8/s400/IMG_20120831_222911.jpg

 

 

Mini-calzone ze szpinakiem

 

Wiem, że długie przepisy mogą zniechęcać, nawet jeśli potrawa jest prosta w wykonaniu, a przepis po prostu opisuje wszystko krok po kroku.

 

Dlatego mówię, tadadadam: jak zrobić mini-calzone? 

Skrót:

 

1) wyrabiamy proste ciasto drożdżowe z mąki pszennej, wody (ew. mleka roślinnego), oliwy, soli i drożdży (najpierw zaczyn), miekkie i elastyczne, nie lejące się, odstawiamy do wyrośnięcia; ja dodaję jeszcze mak albo zioła prowansalskie do środka, taki bonus

 

2) robimy dowolny farsz, na mój ulubiony składają się: podsmażony na oleju czosnek (kilka wyciśniętych lub posiekanych ząbków), dużo curry (DUŻO), mrożony szpinak liściasty lub rozdrobniony, sól i pieprz, ok. pół szklanki ugotowanej wcześniej kaszy jaglanej lub pokruszone tofu wędzone (cała kostka)

 

3) wyrośnięte ciasto dzielimy nożem na pół, na pół, na pół... aż powstaną małe porcje ciasta, w sam raz na nasze pieczone pierogi

 

http://3.bp.blogspot.com/-LADmN8gME7c/UEElxfgvINI/AAAAAAAAHqI/c5cAeh4R4R0/s400/IMG_20120831_223208.jpg

 

 

4) kulkę rozwałkowujemy, nakładamy na środek farsz, zamykamy jak zwykłe pierogi lub łącząc brzegi widelcem, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia lub posmarowanej olejem, wkładamy do piekarnika, najlepiej z opcją pieczenia góra-dół, ok. 200 stopni (mój piekarnik nie ma podziałki, sorry), 15 do 25 minut;
kiedy będą złote z obu stron (czasem trzeba je poprzewracać) są gotowe.

5) Podajemy je z dowolnym sosem, np. śmietanowo-czosnkowym na bazie nerkowców (robimy tak jak śmietanę słonecznikową, tylko nie trzeba nic odcedzać) albo pesto ze świeżych pomidorów z rewelacyjnego przepisu Jadłonomii (moja wariacja na temat w kolejnym poście).

Mini-calzone ze szpinakiem mają jedną poważną wadę: nie można się od nich odkleić.

http://1.bp.blogspot.com/-NIUgT4CuTMY/UEEg9VgKUYI/AAAAAAAAHp0/mil3SFNX0bg/s400/IMG_20120831_223047.jpg

Ostrzegałam!
Smacznego!
MW

PS. Po szczegółowy opis wykonania ciasta zapraszam do przepisu na struclę.
A jeśli chcecie bardzo chrupiące pierożki, to polecam zrobić je z przepisu na pizzę.



MW
 

Autor: matkaweganka o 23:21 21 komentarzy:

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin