Yetulani Jerzy - Neurobiologia szczęścia.pdf

(154 KB) Pobierz
128210349 UNPDF
NEUROBIOLOGIA SZCZĘŚCIA
PODEJŚCIE FILOZOFICZNE
Mówiąc o szczęściu w Polskiej Akademii Umiejętności
209 lat później Władysław Stróżewski zajął się jego trzema
definicjami:
- epikurejską: szczęście = przyjemność + rozum
- stoicką: szczęście = cnota + wolność, oraz
- augustiańską: szczęście = znajdowanie prawdy.
Popularnie w naszej kulturze XXI wieku, zdominowanej
przez wzorce amerykańskie, a więc wzorce młodego spo­
łeczeństwa o pionierskim charakterze, raczej walczącego
o przeżycie niż oddającego się refleksjom filozoficznym,
nastawionego na sukces materialny, powiedzmy sobie wzorce
bardzo prymitywne (co nie znaczy nieskuteczne w walce
o byt), osiągniecie szczęścia to zdobycie bogactwa i sławy,
władzy i utrzymanie przy tym wszystkim zdrowia.
Oczywiście jednak szczęście jest czymś bardziej skompli­
kowanym. W „pozytywnej psychologii" Martina Seligmana
szczęście ujmowane jest jako jedność pozytywnych emocji
i pozytywnych działań. Te pozytywne emocje mogą doty­
czyć stanów przeszłych, obecnych lub przyszłości. Emocje
pozytywne związane z naszą przeszłością to m.in. poczucie
satysfakcji i spełnienia z powodu osiągnięć, uzasadnione
poczucie dumy oraz pogoda ducha. Na te emocje pracowa­
liśmy całe życie.
Aktualne emocje pozytywne mogą dotyczyć doznań zmy­
słowych, związane z przyjemnościami jedzenia czy seksu, ale
tu należą także przyjemności z przeżyć uważane za wyższe,
na przykład radość płynąca ze słuchania muzyki czy z emocji
sportowych, a także przyjemności gratyfikacyjne, takie jak
przyjemność w pochłonięciu przez lekturę czy wejście w stan
ekstatyczny. Tych doznań poszukujemy na bieżąco.
Równie istotne dla aktualnego poczucia szczęścia są po­
zytywne emocje antycypujące wydarzenia przyszłe - wiara,
optymizm, nadzieja, zaufanie do świata. Istnieją różne drogi
zdobywania szczęścia:
- materialne, opierające się na seksie i innych pobudze­
niach czuciowych, na powodzeniu finansowym, zdrowym
śnie czy stymulacji chemicznej;
- społeczne, takie jak zakupy, przyjaźń, randki, flirt,
wymiana prezentów, wymiana pozdrowień, rodzina, muzyka,
kultura, popularność;
- emocjonalne, wśród których znajduje się miłość, ro­
mans, dzieci, wnuki, zwierzęta domowe, a także hazard czy
władza;
- duchowe, do których należy tantra, religia, filozofia,
uduchowienie, medytacja, joga, hobby, a także nauka, po­
szerzanie wiedzy i działania altruistyczne.
Wszystkie one są komplementarne i mogą być eksploro­
wane jednocześnie. Szczęście materialne bez społecznego,
emocjonalnego i duchowego jest jałowe, szczęście duchowe
bez materialnego możliwe, ale trudne, i powinno mu towa­
rzyszyć przynajmniej szczęście emocjonalne.
Szczęście było i jest tematem rozważań wielu filozofów,
chyba także dlatego, że wymyka się ono definicji, nawet
w przybliżeniu ścisłej i jednoznacznej. W rzeczy samej
o szczęściu raz mówimy jako o szczęśliwym trafie, raz jako
o pewnym stanie emocjonalnym, kiedy indziej natomiast jako
o skutku dążenia do wytyczonego sobie celu. Nawet kiedy
chcemy odpowiedzieć na konkretnie pytanie, czym dla nas
samych jest szczęście, odpowiedź jest trudna. Jeżeli spotka
Cię dobra wróżka i spyta, co mogłaby dla Ciebie zrobić,
prawdopodobnie odpowiesz: „Uczyń mnie szczęśliwym".
Ale co odpowiesz, kiedy spyta: „Co konkretnie mam dla
Ciebie zrobić?"
Filozofowie od dawna rozpatrywali problem szczęścia.
Grecy używali terminu eudaimonia, rozumiejąc go jako
stan szczęścia związanego z posiadaniem dobrego ducha czy
geniusza. Szczęście w tym ujęciu było jedyną rzeczą, która
sama przez się posiada wartość. Jest ono stanem ducha wy­
nikającym z jakichś działań, lub im towarzyszącym, chociaż
Arystoteles raczej uważa, że eudajmonią jest sama akcja,
zgodna z cnotą, bo tylko realizacja cnót może być szczę­
ściem lub przynosić szczęście. Moraliści brytyjscy z XVII
i XIX wieku, Jeremy Bentham i John Stuart Mili, uważali, że
szczęście to przyjemność i brak bólu. Averroes, największy
teolog islamu, uważał, że prawa religijne są zgodne z prawdą
i podają wiedzę o działaniach, które zapewniają szczęście ca­
łemu stworzeniu. W Polsce zagadnieniu szczęścia wiele uwagi
poświęcili dwaj wybitni filozofowie - Władysław Tatarkiewicz
i Władysław Stróżewski. Dobre streszczenie podstawowego
dzieła Tatarkiewicza, O szczęściu, znajduje się pod adresem
http://prace.sciaga.pl/33225.html. Warto się z nim zapoznać,
jeżeli nie ma się czasu na przeczytanie całego dzieła.
Jak widać odpowiedź na pytanie: „czym jest szczęście?"
nie jest prosta. Wszyscy jednak mamy jakieś pojęcie, czym
jest szczęście i, co więcej, uważamy, że mamy do szczęścia
prawo. Filozofowie, w tym i Tatarkiewicz, uważali, że prawo
do szczęścia mają tylko osoby moralne. Z kolei człowiek
miałby obowiązek moralny czuć się szczęśliwym. Jednakże
w polityce pojawiło się w końcu XVIII wieku przekonanie,
że prawo do szczęścia mają wszyscy ludzie.
Prawo do szczęścia dla każdego po raz pierwszy zostało
sformułowane w Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczo­
nych Ameryki Północnej. Od 11 czerwca do 1 lipca 1776 na
zlecenie Kongresu Stanów Zjednoczonych Thomas Jefferson,
Roger Sherman, Benjamin Franklin, Robert Livingston i John
Adams opracowali Deklarację Niepodległości USA, w której
stwierdzono: Uważamy za oczywiste, że Stwórca wyposażył
nas w pewne niezbywalne prawa, wśród nich prawo do życia,
wolności i dążenia do szczęścia. 4 lipca Deklaracja została
przyjęta przez Kongres i obowiązuje do dziś.
18
ALMA MATER
PODEJŚCIE ARTYSTY
Jak to trafnie sformułował Theodosius Dobzhanski,
w biologii nic nie ma sensu, jeżeli nie jest rozpatrywane pod
kątem ewolucji. Zgodnie z paradygmatem biologii ewolucyj­
nej szczęście powinno służyć namnażaniu własnych genów,
i rzeczywiście przyjemność odczuwamy
w czasie czynności zwiększających
nasze szanse w walce o byt i skuteczną
reprodukcję. Dla szczęścia, a właściwie
przyjemności, kluczową rolę odgrywa
funkcjonalny układ nagrody w mózgu,
dość dobrze poznany i opisany fizycz­
nie. W jego skład wchodzą określone
struktury podkorowe, takie jak jądro
półleżące przegrody, zespół jąder mig­
dałowatych, pole brzuszne nakrywki
i hipokamp, oraz części kory mózgowej:
kora przedczołowa i orbitofrontalna.
Słynny manierystyczny malarz włoski Agostino Bron-
zino (1503-1572) w roku 1564 namalował na zamówienie
księcia Francesco de Medici niewielki
obraz Alegoria szczęścia. Namalowany
farbami olejnymi na niewielkim (320 x
40 cm) kawałku miedzi wisi od połowy
XVII wieku w Gallerii degli Uffizi
we Florencji i jest s'wiadectwem tego,
jak wyobrażali sobie szczęście ludzie
u schyłku Odrodzenia. Obraz Bron-
ziniego to skomplikowana alegoria.
Postacią centralną jest Szczęście. Do
niej z prawej strony przytula się Amor.
Amor jest niewielki i nieszczególnie
erotyczny. Być może dojrzały wiek ar­
tysty (przekroczył sześćdziesiątkę) spo­
wodował, że jego witalna seksualność,
reprezentowana we wcześniejszych
dziełach, jak choćby w słynnym obrazie
Venus, Amor, Szaleństwo i Czas uległa
osłabieniu, a miłość wyraża się również
w zaufaniu, oddaniu i zachowaniach
opiekuńczych. Po bokach Szczęścia
stoją Sprawiedliwość, która rządzić
powinna światem (trzyma w ręku globus) oraz Roztropność.
Sprawiedliwość jest jednak postacią niejednoznaczną - do­
kładniej wpatrując się zobaczymy, że ma podwójną twarz.
Ta druga, mniej rzucająca się w oczy, może symbolizować
Sylena, element wolny i dziki. Również Roztropność nie jest
jednoznaczna. Prawą ręką wspiera się na mieczu, natomiast
w lewej trzyma jakiś tajemniczy przedmiot, sugerujący na­
rzędzie do zadawania bólu, być może klęczącej obok starej
kobiecie, której postać jest zresztą niewyraźna. Szczęście
powinno rządzić klęczącymi u jej stóp Czasem i Losem. Los
trzyma w ręku koło fortuny, którego obroty od Szczęścia
zależą. Wrogowie pokoju leżą pokonani i pohańbieni u stóp
Szczęścia, a nad nią unosi się Chwała, trzymająca w ręku
wieniec laurowy, oraz dmąca w trąbkę Sława. Szczęście
trzyma w ręku kornukopię - róg obfitości - symbol dostatku,
a w drugiej dzierży kaduceusz - laskę Merkurego, zwiastu­
jącą pokój.
Taka wizja szczęścia jako spełnienia marzeń, zdobyciu
pozycji i władzy nad czasem i losem nie jest nam obca po
niespełna pół tysiącu lat.
UKŁAD NAGRODY
Agostino Bronzino, Alegoria Szczęścia, 7564 r.
System oceniający, mogący „za
dobre nagradzać, a za złe karać", został
odkryty przypadkowo z początkiem lat
50. w wyniku błędu doświadczalnego.
Doktorant profesora Jamesa Oldsa,
Peter Milner, miał badać wpływ pobu­
dzenia mózgu wywołanego drażnieniem tworu siateczkowa-
tego na uczenie. Olds chciał sprawdzić, czy drażnienie istoty
siateczkowatej nie ułatwi uczenia. Przypadkowo, zapewne
wskutek wygięcia elektrody drażniącej przy jejwprowadza-
niu, wylądowała ona daleko od miejsca przeznaczenia -
w podwzgórzu. Obserwacja wykazała, że zwierzę ewidentnie
znajdowało przyjemność w przepuszczaniu prądu i z chęcią
powracało do doświadczenia. Olds i Milner zmodyfikowali
klatkę tak, że szczur mógł sam, naciskając dźwignię, drażnić
mózg. Po ukończeniu doświadczenia i zabiciu zwierzęcia
zlokalizowano dokładnie położenie elektrody, a następnie
eksperymentowano na innych zwierzętach wprowadzając im
elektrody w różne miejsca w mózgu i badając częstość naci­
skania dźwigni w zależności od natężenia prądu. W ten sposób
skonstruowano mapę obszarów przyjemności w mózgu.
Samodrażnienie elektryczne opisano potem u bardzo róż­
nych zwierząt, poczynając od złotych rybek, poprzez świnki
morskie, psy, koty, do delfinów, małp i ludzi. Stwierdzono
też istnienie miejsc, których drażnienie powodowało uczucia
niemiłe. Z badań na ludziach, prowadzonych czasem przy
operacjach neurochirurgicznych na otwartej czaszce nieuś-
pionego pacjenta, dowiedzieliśmy się, że drażnienie miejsc
powodujących przyjemność powodowało uczucie ogólne­
go uniesienia i szczęścia i bardzo dobrego samopoczucia,
a drażnienie miejsc awersyjnych powodowało uczucie lęku,
nadciągającego niebezpieczeństwa, izolacji i opuszczenia.
W centrum układu nagrody znajduje się obszar brzuszny
nakrywki, w którym znajdują się neurony wysyłające wy­
pustki do jądra półleżącego i zespołu jąder migdałowatych
w obszarze zwanym przodomózgowiem limbicznym. Neu­
rony te po obudzeniu w strukturach docelowych uwalniają
neuroprzekaźnik dopaminę, działającą na odpowiednie recep­
tory. Gdy brzuszny obszar nakrywki zostaje pobudzony bez-
PODEJŚCIE PRZYRODNICZE
Przyrodnik, w odróżnieniu od filozofa, opiera się twardo
na faktach, a definicja przez niego sformułowana musi być
naukowa, a więc posiadać walor falsyfikowalności. Szczęście
może być przez biologa wstępnie zdefiniowane jako pozytyw­
na emocja, mająca podłoże neurobiologiczne, i będąca silnie
uwarunkowana kulturowo. Samo szczęście jest nieuchwytne
dla metod biologii eksperymentalnej, ale próbując je opi­
sać w takich ramach zakładamy, że - zgodnie z poglądami
hedonistów, jest związane z przyjemnością, którą możemy
w pewnych wypadkach obiektywnie mierzyć.
ALMA MATER
19
128210349.001.png
pos'rednio, lub przez podrażnienie innych, aktywujących go
struktur, neurony są również pobudzone i na zakończeniach
uwalniają dopaminę. Pobudzenie receptorów dopaminowych
w tych strukturach powoduje silne uczucie przyjemności.
Aktywność tych struktur, pobudzaną przez bodźce przyjemne,
możemy obecnie śledzić technikami obrazowania mózgu.
Dla poczucia szczęścia ważne są nagrody naturalne,
płynące z:
- zachowań mających na celu utrzymanie życia, takich jak
jedzenie,
- zachowań pozwalających nam na dopięcie celu wbrew
przeciwnościom, a więc zachowań ryzykownych,
- zachowań podnoszących naszą pozycję społeczną, a więc
zachowań agresywnych, i oczywiście
- zachowań związanych z reprodukcją, a więc u człowieka
poza orgazmem również z bezpośredniej opieki nad nośni­
kami naszych genów: radość macierzyństwa i ojcostwa, ra­
dość wychowywania wnuków, radość opieki nad członkami
rodziny (prowadząca niekiedy do nepotyzmu).
Do przyjemności biologicznie uwarunkowanych należy
również odczuwanie radości płynącej z wykonywania działań
zmierzających do zwiększania potencjału grupy, a więc rado­
ści płynącej z pracy twórczej i zachowań altruistycznych.
Prawidłowo działający układ nagrody zapewnia maksy­
malne korzystanie z życia, które jest wówczas pożyteczne
i szczęśliwe. Czasem jednak może się coś popsuć i przyjem­
ności zaczynają dostarczać nam zachowania niesprzyjające
sukcesowi życiowemu. Należą tu m.in. hazard, obżarstwo
(konsekwencje chorób układu nagrody związanego z beha-
wiorem pokarmowym to anoreksja i bulimia), patologiczna
dbałość o kondycję fizyczną, patologiczne zakupy i klepto­
mania oraz pracoholizm. Jeszcze poważniejsze zaburzenia to
poszukiwanie nagród sztucznych, gdzie brak jest naturalnych
mechanizmów regulacyjnych. Zwykle jest to próba samole-
czenia wrodzonych defektów układu nagrody, w wyniku któ­
rych nagrody naturalne nie wystarczają do utrzymania stanu
dobrego samopoczucia. W rezultacie sięga się po substancje
uzależniające: bądź legalne, takie jak alkohol i nikotyna,
bądź nielegalne, które bezpośrednio pobudzają chemicznie
ośrodki nagrody, i które zamiast przynieść szczęście, prowa­
dzą z reguły do nieszczęścia, ponieważ powodują w mózgu
zmiany, które osłabiają lub uniemożliwiają odczuwanie
przyjemności.
Warunkiem prawie koniecznym, choć niedostatecznym, do
osiągnięcia szczęścia jest wypełnianie naszej roli biologicznej,
a więc aktywny udział w procesie przekazywania naszych
genów w następne pokolenia, a wymagana do tego celu jest
dobra kondycja zdrowotna i - przynajmniej na wczesnych
etapach tego procesu - atrakcyjność seksualna. Zmniejszają
się one z wiekiem, i stąd nawet dobre starzenie się, z zacho­
waniem niezłej sprawności, niesie zazwyczaj kłopoty natury
psychologicznej. Dla wielu osób starzejących się bolesnym zja­
wiskiem jest fakt, że zanikowi funkcji reprodukcyjnych towa­
rzyszą zmiany zmniejszające ich atrakcyjność jako partnerów
seksualnych. Trzeba jednak dodać, że chociaż bezpośrednia
reprodukcja seksualna i opieka nad własnym potomstwem jest
najprostszą drogą zdobycia szczęścia, pomoc genom spokrew­
nionym również jest ewolucyjnie preferowana i nagradzana.
Pomoc grupie krewniaczej, szczepowej (klan), narodowej,
a nawet całemu gatunkowi ludzkiemu daje poczucie szczęścia
i satysfakcji. Stąd poczucie szczęścia daje nam opieka nad
wnukami, bratankami i siostrzeńcami, a także radość budzi
w nas powodzenie członków rodziny, którzy też są nosicielami
bądź opiekunami (powinowaci) części naszych genów. Nie
ulega też wątpliwości, że więcej genów podobnych do naszych
znajduje się wśród członków naszego narodu, i stąd patriotyzm,
posunięty często do najwyższego stopnia - poświęcenia życia
za Ojczyznę -jest źródłem szczęścia.
Oczywiście pewne formy ochrony naszych genów społecz­
nie często mogą być trudne do akceptacji. Zjawiskiem płyną­
cym z tego źródła jest na przykład nepotyzm - faworyzowanie
własnych krewniaków. Ale tu w grę wchodzi także zmienia­
jący się kontekst kulturalny: nepotyzm średniowiecznych
i renesansowych papieży, osób wyznaczających obowiązujące
standardy moralne, był powszechnie uznawany za naturalny
i chwalebny. Klasycznym przykładem nepotyzmu była ro­
dzina delia Rovere: pochodzący ze zubożałej szlacheckiej
rodziny Francesco delia Rovere wstąpił do zakonu Braci
Mniejszych, którego został Generałem i w roku 1471 został
wybrany papieżem. Rządząc jako Sykstus IV wkrótce wielu
ze swych bratanków i siostrzeńców mianował kardynałami
i wysokimi urzędnikami kościelnymi. Jeden z bratanków,
Giulio delia Rovere, został późniejszym papieżem Julianem
II. Przykładem aspołecznego preferowania własnej grupy
związanej genetycznie jest również szowinizm i rasizm.
W pewnych okresach i w pewnych kręgach społecznych te
zachowania były uznane za dopuszczalne, chwalone, a nawet
zyskały status ideologii narodowej. Co gorsza - zachowa­
nia rasistowskie czy szowinistyczne dają poczucie radości
i uniesienia nacjonalistom i rasistom.
Na szczęście wielkiej liczbie ludzi satysfakcję i poczucie
szczęścia dają zachowania związane z niesieniem pomocy
wszystkim bliźnim, zwłaszcza cierpiącym choroby i niedo­
statek, ale także zachowania zmierzające do przekazywania
swojej wiedzy do wykorzystania dla dobra powszechnego. To
podstawa szlachetnych zawodów, będących również powoła­
niami: zawód nauczyciela, lekarza, pielęgniarki czy uczonego.
Najwybitniejsi przedstawiciele tych profesji to zazwyczaj
intelektualiści o szerokich horyzontach, a większość z nich
to ludzie, których układ nagrody prawidłowo funkcjonując
zapewnia poczucie szczęścia.
Jerzy Yetulani
SPROSTOWANIE
W listopadowym numerze „Alma Mater", nr 75, pod tekstem Jubileusz krakowskich hispanistów autorstwa Marii Fili-
powicz-Rudek i Rosanny Krzyszkowskiej-Pawlik, zamieszczonym na s. 82, podpisana została Małgorzata Jędrusiak. Za
zaistniałą sytuację Autorki tekstu oraz Panią Małgorzatę Jędrusiak serdecznie przepraszamy.
Redakcja
20
ALMA MATER
Zgłoś jeśli naruszono regulamin