Komu bije dzwon.docx

(28 KB) Pobierz

PostWysłany: Czw Cze 03, 2010 10:24 pm    Temat postu:
Odpowiedz z cytatem 


Komu bije dzwon?

Zgodnie z przewidywaniami po dwóch i pół miesiącu od “katastrofy” ujawniono zapis jednej z tzw. czarnych skrzynek prezydenckiego Tu-145M. Oczywiście, zapisy ujawnione po takim czasie nie mają większej wartości. Ciekawe – co Rosjanie tak długo z tymi zapisami robili? Oczywiście, w żaden sposób nie ujawnili “what took them so long time” (co zajęło im tak dużo czasu) – jak mawiają Jankesi. Zapewne “strona polska” musiała dostarczyć “braciom zza Buga” próbki głosów załogi, by odpowiedni “zsyntezować wypowiedzi”, które nigdy nie miały miejsca. Potem należy wpleść je w oryginalne fragmenty taśmy… I tak powstaje swoisty misse-mage – i nie do uniknięcia niezgodności i sprzeczności. “No to katastrofa, będzie makabra” mówi jeden z członków załogi o pogodzie nad lotniskiem. Rzecz w tym, że prawdziwy pilot nigdy tak nie mówi. Choćby dlatego, że wie, iż prezydencki Tupolew ma system radiolokacyjnej mapy – I pilot ogląda na ekranie teren nad którym leci i teren przed nim. Ten Tupolew mógł bezpiecznie lądować nawet przy widoczności 0/0 – co w języku lotniczym znaczy: zero widoczności i zerowy pułap chmur (czyli chmury dotykają gruntu). I tak nawet raz było. Dokładnie ten sam samolot wiózł pewnego razu naczelnego wodza Układu Warszawskiego, sowieckiego marszałka Dimitra Ustinowa i wylądował perfekcyjnie na małym lotnisku wojskowym na Pomorzu przy warunkach dokładnie właśnie 0/0. Więc żaden pilot wojskowy, wiedząc jakie ma wyposażenie w kokpicie, nie mógł robić problemu z powodu widoczności 200 metrów, ani wieża kontrolna nie mogła odradzać lądowania, równie dobrze wiedząc, że to przecież nie zwykły liniowiec pasażerski, tylko “prezydencka maszyna”. Bo wszak kontroler wieży lotniczej to też nie amator, tylko wysokiej klasy fachowiec. I jak jest wyposażony samolot, który wozi głowę państwa, w dodatku samolot, który już wiele razy na tym lotnisku lądował – po prostu wie. Ale wypowiedzi “katastrofa, będzie masakra” są dobre medialnie dla gawiedzi – i do zwalania winy na pogodę i polskich pilotów… Ale nawet mimo takich – ewidentnie fałszywych wypowiedzi – musiały pozostać element autentycznej taśmy. I np. Kontroler z wieży lotniczej mówi: “Horyzont” (co znaczy macie wysokość lotu zero) w tej samej chwili, kiedy drugi pilot odczytuje pomiar wysokości: “30” (czyli 30 metrów). Jak to już wspomniałem, system MECON fałszuje dane satelity nawigacyjnego sterującego pilotem automatycznym do 30 metrów. Poza tym ścięcie skrzydłem małego drzewka przy prędkości ciężkiej maszyny 230 km/godz nie spowoduje ani zmiany linii lotu, ani “położenia samolotu na skrzydło” – czyli silnego przechyłu na lewe skrzydło – jak pokazują wszystkie ubeckie telewizornie na animowanych filmikach z ostatnich sekund lotu. Inaczej, jeżeli stery są zablokowanwe, albo ktoś z zewnątrz przejął kierowenie samolotem. Jak już 11 kwietnia wypowiedział się najwybitniejszy polski specjalista od katastrof lotniczych, urządzenie, które zablokuje stery (i samolot będzie cały czas opadał w dół nie reagując na próby poderwania go do gory) w Tu-154M można zamontować tylko w ten sposób, że uruchomi się ono dokładnie w momencie otwarcia klap lub wysunięcia podwozia… Oczywiście wypowiedzi pilotów, że utracili sterowanie maszyną i ma miejsce zamach – trzeba na oryginalnej taśmie zamazać, by były nieczytelne!

I tak powstało te coś (z rosyjskim stemplami, że autentyczne): coś dodali, coś zamazali, trochę autentycznego musieli zostawić… A ubeckie telewizornie robią z polski pilotów, którzy wożą prezydenta i premiera, idiotów, którzy nie latali na symulatorach… Ciekawe, czy ktoś w takie brednie wierzy? Bo wszak symulatory to już w szkole lotniczej niezbędny element szkolenia.

Z tym, że od momentu spreparowania i dostarczenia tych taśm z czarnej skrzynki z kabiny pilotów – państwo rosyjskie oficjalnie stało się współuczestnikiem zamachu. Współuczestnikiem, współpracownikiem zamachowców, stroną współodpowiedzialną… Ciekawe, jak spreparują taśmy z “czarnej skrzynki” z nagraniami z kabiny pasażerów? Bo wszak pierwszy wybuch (jeden z dwóch składowych wybuchu bomby izowolumetrycznej) – ten który powoduje rozprężający się gaz uwalniający się ze zbiornika, gdzie był w postaci cieczy pod ciśnieniem setek atmosfer – musi być na takiej taśmie słychać. Osoby najbliższe lokalizacji bomby będą też ranne – powinniśmy słyszeć wybuch, świst, głosy bólu i przerażenia, a potem drugi wielki wybuch – zanim zapadnie cisza… Naprawdę ciekawe – co zajmuje Rosjanom tyle czasu? Czyżby te skrzynki musieli wyprodukować od nowa i nanosić na nie zarówno element ze skrzynek prawdziwych, jak i spreparowane?

Bowiem pytania: kto to zrobił, dlaczego, i co z tego dla nas wynika – pozostają kluczowymi pytaniami. Bowiem po zamordowaniu Prezydenta Polski sytuacja naszego kraju bardzo się zmieniła. I co więcej – jak najbardziej to nas wszystkich dotyczy. I poniżej na te pytania odpowiemy. Nie postaramy się odpowiedzieć, tylko odpowiemy. Będę bowiem starał się wypowiadać jak były wojskowy. Dobitnie i konkretnie, i twardo trzymając się faktów i pozbawionej emocji logiki. Poszukując najlepszych dróg postępowania dla nas. Oceńcie to Państwo Czytelnicy sami.

Ale jeszcze jedna mała dygresja. Niewątpliwym dowodem na fałszerstwo przedstawionych zapisów z “czarnej skrzynki” z kabiny pilotów jest i czas katastrofy. Lotnikso wojskowe Smoleńsk-Siewiernyj (Smoleńsk-Północ) ma bowiem postać pasa startowego długości 2600 m dokładnie w linii wschód-zachód. Samolot prezydenta Polski podchodził do lądowania dokładnie od wschodu, lecąc na zachód. Na wschód od lotniska są tereny spacerowe (bagienny lasek), do którego od południa przylega osiedle mieszkaniowe. Zaopatruje je w prąd linia elektryczna biegnąca w linii północ-południe. Nasz Tu-154M tuż przed “katastrofą” ściął linię energetyczną zaopatrującą te osiedle. Prąd zgasł w mieszkaniach osiedla dokładnie o godzinie 10:39:50sek. Od miejsca “katastrofy” do uszkodzonej linii jest dystans, który nawet lecąc z prędkością 200 km/h – wymagał czasu lotu najwyżej 4 sekundy. Stąd czas “katastrofy” to 10:39:54sek. – dokładnie taki wyliczyli niezależni eksperci. A na taśmach z Moskwy rozmowy w kokpicie trwają jeszcze do 10:40:56sek. – czyli ponad minutę dłużej! Swoją drogą – nie dziwota, jeżeli do orginalnych rozmów “trochę” się dodało! (Czas został podany wg czasu lokalnego, wg czasu środkowo-europejskiego obowiązującego w Polsce była odpowiednio 8:39:54sek – jako czas “katastrofy”.) Oczywiście drugim niezależnym dowodem prawdziwego czasu katastrofy pozostaje seria zdjęć satelity amerykańskiego obserwującego ten region. A na zdjęciach jest nie tylko dokładny czas, ale i “a view to the kill” – fotografia zabójstwa, czyli wspomnianego wybuchu bomby izowolumetrycznej rozrywającej kadłub samolotu na strzępy…

Mój Boże – Rosjanie to mnie zawiedli. Muszę Państwu Czytelnikom powiedzieć, że gdybym tzw. zamachy przypisywane Putinowi miał oceniać jako analityk polityczny i wojskowy – byłbym bardzo sceptyczny. Kto zabija, jawnie i w biały dzień strzałami z pistoletu znaną międzynarodowo dziennikarkę Politkowską – i to w dniu urodzin (czy imienin) Putina? Ależ trzeba być niespełna rozumu! Albo kto truje w Londynie byłego oficera FSB (rosyjskiej Federalnej służby bezpieczeństwa), znanego krytyka Putina, radioaktywnym pierwiastkiem, w dodatku niezwykle rzadkim i wykorzystywanym wojskowo? Nadto łatwym do wykrycia nawet po setce lat? Kto tak nieudolnie truje kandydata na prezydenta Ukrainy – dokładnie tak, by było to łatwe do wykrycia, i by ten nie zginął? Tylko sprawca, który właśnie chce, aby podejrzenia padły na prezydenta Rosji, na rząd Rosji! Ależ zamachów tak się nie robi! Ileż jest lepszych sposobów… Ot, wypadek samochodowy, wybuch gazu w mieszkaniu – i sto innych, dyskretnych i trudnych do wykrycia! Raczej broniłbym tezy, że Putin może mieć u siebie groźną opozycję, przede wszytskim z kręgów dawnego GRU, która stara się pod nim “ryć”, jak tylko może… Car Rosji może się oczywiście nie przyznać do własnej “słabości”, może nawet zrobić zamachowca z Londynu deputowanym, ale to nie zmienia faktu, że początkowo mógł nie mieć z różnymi wydarzeniami nic wspólnego. Osobną sprawą jest fakt, że władca Rosji może być częściowo zakładnikiem dawnego GRU, które często robi sobie, co chce, nikogo o zdanie nie pytając. Każdy kraj despotyczny jest bowiem zawsze zgadką odnośnie widocznych I ukrytych mechanizmów władzy. Hipoteza, że Putin zwaryjował, ma skłonności do jakiegoś sadystycznego mordowania, oraz otoczył się miernotami i kompletnymi idiotami – jest mimo wszystko mocno fantazyjna i stoi w dość mocnej sprzeczności z działaniami Putina jako głowy państwa. W tych działaniach było bowiem widać wiele rozsądku i autentycznej troski o kraj. Dużo przykładów możnaby podawać: dyscyplina budżetowa, Chodorkowski, Bieriezowski, polityka wobec Iranu, twarde targi z USA dosłownie o wszytsko i z powodu byle pretekstu, etc., etc… Dlatego Putin i jego ekipa nigdy nie byli zbyt ciepło widziani w Waszyngtonie. I to naprawdę nie tylko z powodu embargo na import kurczaka z USA. Swoją drogą, sławne zdanie Putina: “Amerykańskie kurczaki zawierają takie ilości syntetycznych sterydów, że z punktu widzenia rosyjskiego prawa sanitarnego nie nadają się nawet na pokarm dla psów” – to nie tylko stwierdzenie faktu (Rosja jest akurat wymagająca jeśli chodzi o importowane mięso) – ale i jakby wizytówka osobowości tego polityka. A może nie ma w tym elementu “ zdrowej” troski o własny kraj? Musimy jednak skonstatować fakt, że od momentu przedstawienia fałszywych taśm z czarnej skrzynki rząd Rosji i Putin biorą w nowej zbrodni katyńskiej co najmniej aktywny współudział. Chociaż obiektywnie to właśnie Putin na tym zamachu po Polsce traci najwięcej. O tym bowiem, że to był zamach – cały świat dobrze wie, i to już od dłuższego czasu. To Putinowi grozi międzynarodowy ostracyzm jako nieobliczalnemu mordercy. A wspomnijmy, że wśród osób zamordowanych wraz z polskim prezydentem był i prawosławny arcybiskup, były osoby powszechnie znane międzynarodowo – jak Anna Walentynowicz… Bestialstwo tego mordu też mówi samo za siebie. I tak to oceniają nie tylko kraje NATO, mam na myśli polityków, ale i tzw. szeroka opinia publiczna. O czym można się przekonać na dowolnym formu internetowym – i dyżurni nasłani “ściemniacze” swoimi wpisami tego powszechnego przekonania wcale nie zmieniają. Tak, Putin obiektywnie bardzo stracił. I Rosja i jej wizerunek również. Będziemy zapewne obserwować podobne zjawisko jak w Polsce – kolejne rodem z debil-landu medialne szachrajstwa PO (tej partii polityków i propagandzistów) w rodzaju bredni jak to 50 osób naraz wyciągnęło komórki i zaczęło dzwonić, albo jak to nie miał doświadczenia pilot prezydenta kraju – co tylko pogłębiało powszechne w Polsce przekonanie o udziale PO w spisku, jak i przekonanie o nieuczciwości komentarzy ubeckich telewizorni – podobnie będzie teraz z Rosją. Każde następne fałszerstwo i brednia będzie tylko pogłębiało międzynarodowe przekonanie o rosyjskiej odpowiedzialności i winie… A rzecz w tym, że mogło to być nieco bardziej skomplikowane.

Kto to zrobił? Co wiemy na pewno? A co jest hipotezą? Jedno nie ulega wątpliwości: bombę izowolumetryczną (najparwdopodobniej wyglądem zewnętrznym udającą jedną z niewielkich gaśnic przeciwpożarowych) umieszczono w prezydenckim Tu-154M w Warszawie. Mechanizm blokujący stery i uniemożliwiający wzbicie się w powietrze (uruchamiający się w momencie otwarcia klap lub wysunięcia podwozia) – jeżeli taki zamontowano – to też tylko bezpośrednio przed lotem, w Warszawie. Szybkie włamania do pomieszczeń, mieszkań, komputerów i sejfów kluczowych ministrów odpowiedzialnych w Kancelarii Prezydenta RP za sprawy bezpieczeństwa państwa (zanim jeszcze było wiadomo, że ci ostatni nie żyją), ogłoszenie się przez Komorowskiego głową państwa przed oficjalnym powtwierdzeniem, że Lech Kaczyński nie żyje – sprawny i w oczywisty sposób uprzednio przygotowany charakter tej akcji – wskazują jednoznacznie na główną siłe wykonawczą zamachu – jaką mogła być tylko “polska razwiedka”, czyli osławiona Informacja Wojskowa i będąca jej emanacją partia polityczna: PO. Nadto fakty wskazują na współudział jakichś sił w Rosji, od momentu fałszerstwa czarnych skrzynek współudział i współodpowiedzialność rządu Rosji. Jest to tym bardziej dziwne – bo zachowania strony rosyjskiej od początku były jakby wzajemnie sprzeczne. Rosjanie uczestniczyli w “obróbce propagandowej” (zła pogoda, wina pilota, pilot nie znał rosyjskiego, i tym podobne brednie), a zarazem jakby starali się zachować pewien dystans, czy byli nieco wstrząśnięci. Dobitnie potwierdzać na cały świat winy Stalina za pierwszy Katyń wcale nie musieli. A preyzdent Rosji na pogrzeb prezydenta Kaczyńskiego przyleciał do Krakowa demonstracyjnie największym ze swoich odrzutowców, jawnie robiąc sobie kpiny z zachodnich polityków i chmury islandzkiego pyłu… Ale to wcale nie wyklucza hipotezy, że Rosja mogła od początku wiedzieć o zamachu, albo nawet sprawować tzw. sprawstwo kierownicze…

Tu zadajmy sobie pytanie: Czy Rosja mogła sama przeprowadzić taki zamach (z “polskimi” mętami z osławionej IW jako głównymi wykonawcami) bez jakiegoś międzynarodowego przyzwolenia? Teoretycznie tak. Ale znowu jest to mało prawdopodobne. Wszak Polska jest członkiem NATO. A co z możliwą reakcją USA? Czy może Rosja wiedziała, że żadnej reakcji USA (a co za tym idzie NATO) nie będzie? Dobre pytania.

Musimy pamiętać, że bracia Kaczyńscy wcale takimi za bardzo pro-polskimi politykami nie byli. Ulegli naciskom i zniszczyli własną koalicję, własny rząd i sejm. Cóż – głosowanie za poprawką Giertycha w sprawie wzmocnienia prawnej ochrony życia w Konstytucji RP (którą poparło o 5 osób więcej niż wynosi jedna trzecia posłów) pokazało, że w poprzednim sejmie większości dwóch trzecich głosów za traktatem lizbońskim by nie było. Polonia pamięta Lecha Kaczyńskiego torpedowanie lustracji i umizgi do polonijnej agentury. I tego człowieka, chwiejnego i niekonsekwentnego – bestialsko zamordowali. Cóż, nie trzeba było najgorszym post-stalinowskim kanaliom oddawać władzy, bo tak kazała europejska masoneria… Fakt, był to też pierwszy prezydent po 1989 roku, który przynajmniej próbował podejmować jakieś pro-polskie kroki. Jest też faktem, że jedyna sprawa, w której do końca był konsekwentny (przynajmniej nic nie wiadomo, by zmienił zdanie) – to stanowczy opór przeciwko “The Holocaust Industry”. I odmowa wypłacenia pewnemu kongresowi z USA 65 mld USD za rzekome mienie pozostawione w Polsce… Za mienie obywateli USA przejęte w Polsce po II wojnie światowej, nasz kraj zapłacił już zresztą gigantyczne odszkodowanie w latach 60-tych XX wieku. I miał rację Lech Kaczyński – zgodnie z prawem międzynarodowym sprawa ta jest załatwiona raz na zawsze. Wspomniany kongres bardzo Lecha Kaczyńskiego, zdaje się nie lubił… Ale hipoteza o “globalistycznym ukaraniu” (np. za chwiejność - w celu ewentualnego postraszenia innych przywódców politycznych, bo przecież politykiem uległym komu trzeba – np. salonowi w Warszawce – Lech Kaczyński był niewątpliwie) – wydaje się mi mimo wszystko zbyt fantazyjna. Nie strzela się z bomby atomomowej do polnego konika! Tak dodchodzimy do najważniejszego pytania:

Czy zamach na polskiego prezydenta był elementem szerszej międzynarodowej aktualnej gry politycznej? Otóż mógł być. Wypowiedzi senator Carla Levi’ego w Waszyngtonie, że trzeba znowu oddać Rosji Polskę w zamian za współpracę odnośnie Iranu i w Afganistanie, głośne od ponad roku, mogą być oczywiście indywidualnym idiotyzmem politycznego waryjata – ale mogą też być “balonem sondażowym” wypuszczanym przez ekipę Obamy wobec Rosji i Putina. A wspomniany senator jest też w bardzo ciepłych stosunkach z panią Clinton… I ostatnio bardzo awansował jako szef ważnej senackiej komisji! Oczywiście taką politykę: oddawać Rosji dosłownie za nic najbogatszy kraj świata i nadto decydujący o panowaniu w Europie – mogą robić tylko polityczni durnie do entej potęgi. Ale taka nieprawdopodobna głupota - w dziejach polityki amerykańskiej – albo to pierwszy raz? A Franklin Delano Roosvelt co wyrabiał? I czy przypadkiem za nowym Katyniem nie kryje się nowa Jałta? A rząd USA pozwolił bestialsko zamordować zawsze lojalnego i szczerego sojusznika USA, prezydenta Kaczyńskiego? Godzącego się na nawet najbardziej niekorzystne umowy z Ameryką?

Niestety może to być prawdą. Z tym, że nowa Jałta – o ile została uzgodniona – nie jest jawna. A w polityce, tak jak w życiu, zawsze należy uwzględnić najgorszą ewentualność. To trochę jak w medycynie z trudnym do rozpoznania, ale niesłychanie I śmiertelnie groźną chorobą o nazwie: zapalenie otrzewnej. Obowiązuje zasada: jeżeli podejrzewamy, że ono się rozwija, to znaczy, że ono już dawno jest faktem! Tyle, że świat w roku 2010 jest zupełnie inny niż świat w roku 1945. No i my Polacy też jesteśmy, i potencjalnie też od naszych postaw zależy nieco więcej niż w 1945 roku. I jeżeli złote myśli senator Levi’ego uległy realizacji, to trochę mi to przypomina autentyczną historię, jak pewien warszawski restaurator sprzedał w 1927 roku mocno podpitemu turyście z USA… kolumnę króla Zygmunta w Warszawie! Potem rzeczony turysta chodził na policję z restauracyjną serwetką ze spisaną “umową” kupna-sprzedaży z kompletnie nieczytelnym podpisem, rzekomo właściciela restauracji. Ten ostatni, jak się okazało, w ogóle nie przebywał w Warszawie (był na wczasach w Zakopanem). Aha, kolumna poszła za $ 1000… Ciekawe, kto wziął tego tysiaka? Student-kelner? Jeśli tak – Amerykanin musiał być nieźle pijany, a student dobry aktor!

A teraz nie chodzi o kolumnę Zygmunta, tylko o najbogatszy kraj świata. I jeżeli ktoś zapyta, zwyczajem “polactwa” (czyli zdegenerowanych Polaków i Polek – jak ich nazwał Rafał Ziemkiewicz) – a co mnie to obchodzi? – Odpowiem: właśnie tak jak było z polską siarką. Najbogatsze złoża na świecie. Odkrycie: rok 1958. Zakończenie eksploatacji – rok 1988. W czasie 30 lat wyeksploatowano je do cna. Co z tego miał przeciętny Polak? Ano dokładnie – NIC. (Sumaryczny zysk netto z tych złóż przekroczył 60 mld USD, a miliard dolarów w latach 60-tych i 70-tych – to pewno jak 10 obecnie. Cóż – sowieckie zbrojenia w kosmosie – I nie tylko – kosztowały…) Dziś wiadomo, że fenomen geotermalny w Polsce ma wartość, w przeliczeniu na tony paliwa umownego – najmniej 130 razy większą niż cały gaz i ropa pod dnem Morza Północnego. W dodatku elektrownia geotermalna jest elektrownią idealną – nie wymaga dowożenia żadnych surowców energetycznych. A parę wodną można z powrotem odprowadzać do rozgrzanych skał i produkować taniutką energię elektryczną w obiegu zamkniętym tejże pary praktycznie bez końca… Twór geologiczny cały jak gąbka nasycony gazem i ropą ciągnący się od Zatoki Perskiej do Morza Północnego, też osiąga kumulację właśnie w Polsce. Wiadomo już, że gazu ziemnego mamy tyle, że zapotrzebowanie własnego kraju możemy pokryć na co najmniej 1000 lat, a zapotrzebowanie całej Europy pokrywane importem na co najmniej lat 130… A nie przebadano jeszcze nawet połowy złóż… A pod tym gazem jest i ropa i jest jej moc. I co z tego, że jest ta ropa dość głęboko, 6 do 7 km? Ropa z Tatarstanu płynąca do Płocka rurociągiem “Przyjaźń” też jest wydobywana z głębokości 7 km, i jest do tego paskudnie zasiarczona. I oczywiście, jeżeli Polska zacznie eksploatować swoje bogactwa energetyczne – rosyjski gaz nie będzie Europie do niczego potrzebny. Polska to niezależność energetyczna Europy. A jeżeli USA tego nie rozumieją? A to proszę bardzo – musimy dogadać się z Rosją!

Jak mawiał marszałek Piłsudski – polityka Polska to dwie sprawy: Niemcy i Rosja. Wszystko inne nie ma znaczenia, chyba, że wpływa na politykę Rosji lub Niemiec. Obecnie cztery sprawy są kluczowe. Po pierwsze: Rosja musi eksportować swój gaz. Nic innego porównywalnego “na eksport” nie ma. Musi zarabiać “dewizy” – choćby dlatego, że czeka ją wielka modernizacja armii. Sprzęt tej ostatniej akurat mocno się postarzał. Nie mówiąc o braku innych źródeł dochodów na modernizację kraju… Po drugie: Niemcy – dążą do przywrócenia granicy z 1937 roku. Ale cały Dolny Śląsk, cała Ziemia Lubuska, cała Puszcza Notecka i całe Pomorze Szczecińskie – to wielkie zbiorniki gazu i ropy. Jeżeli Niemcy uzyskają te tereny, to nie tylko staną się samowystarczalne energetycznie, ale i staną się znaczącym eksporterem. Po trzecie: właśnie dlatego Rosja nie może dopuścić do podziału Polski i musi ją “zachować” w całości. Po czwarte: jeśli Polska nie będzie stawać Rosji przysłowiowym okoniem, w zamian za “nieprzeszkadzanie w Europie” – może otrzymać kawałek tego europejskiego energetycznego tortu. Ale to zależy od jednego – od tego jakich polityków teraz wylansujemy. Jeśli Rosja będzie miała możliwość nic Polsce nie dać – to nic nie da. Nasz złoża gazu i ropy będzie wydobywał Gazprom, a my będziemy z tego mieli tyle, co z siarki.

Bo jak pisała Agata Christie – zbrodnia jest głupia, morderca jest pyszałkowaty i głupi, bo myśli, że przechytrzy cały świat. Nasi zbrodniarze z razwiedki odegrali główną rolę w zabójstwie prezydenta, który szansę na reelekcję miał obiektywnie niewielką. Ale jednocześnie stali się kompletnymi zakładnikami Rosji. Bo Rosjanie, choćby z sekcji zwłok czy analizy spektrofotometrycznej szczątków samolotu dowody na zamach i wybuch bomby izowolumetrycznej niewątpliwie dokładnie zebrali I udokumentowali. I mogą ich zniszczyć w każdej chwili. Tak to jest, gdy obcemu państwu zleca się śledztwo… Tym sposobem kompletnie i bez żadnej możliwości manewru uzależnili się, w dodatku nijako “bezterminowo”! Zbrodniarz, jeśli ma jeszcze choć trochę rozsądku, zabija sam – a nie jednocześnie kręci sam sobie sznur na szyję. I daje do trzymania ten sznur sąsiadowi, który w dodatku jak się da, to lubi okraść cudzy dom. Lech i Jarosław Kaczyńscy byli chwiejni, nierzadko szujowaci (jak wobec Leppera czy Giertycha) – ale targować się potrafili. Ustąpili w sprawie Lizbony, ale wytargowali 46 mld Euro na projekty finansowane przez UE – czyli w lwiej części przez Niemcy. I Tusk z tych projektów się wycofał, w tym z tak potrzebnych wałów przeciwpowodziowych, budząc zdumienie w Brukseli, nie dlatego, że nienawidził PiS – tylko, że tak mu Angela Merkel kazała. Tusk przypomina pod tym względem Wałęsę, który po pierwszej wizycie jako prezydent RP w USA oświadczył, że podpisał “15 czy 16 porozumień, sam nie wie jakich, podpisał wszystko, co mu Amerykanie dali do podpisania”. Niestety, obaj panowie, et consortes z PO przypominają pod tym względem pewne panie, które wystawiają pewną część ciała, i nawet do głowy im nie przyjdzie, że za to przecież można brać pieniądze – byle tylko ktoś ich j…

Wybory w dniu 20 czerwca będą w znacznej mierze referendum. Wiem, że społeczeństwo polskie dzieli się na części dwie, nazwijmy je klerykalną i antyklerykalną. Ta ostatnia grupa pod wpływem zapiekłych emocji niechęci do tej pierwszej grupy, gotowa głosować i na PO, byleby przeciw tej pierwszej. Apelowałbym o poniechanie tym razem tych emocji i w zamian o pomyślenie o gazie, nafcie I pieniądzach…

A swoją drogą, jakby się chciało, żeby Kongres Polonii Amerykańskiej wystąpił o zdjęcia satelitarne z miejsca katastrofy do rządu USA (bo przecież widomo, ż eta okolica jest monitorowana satelitarnie), żeby zrobił w tej sprawie szum na Kapitolu, choćby poprzez swoich kongresmenów. A w zamachu na prezydenta Polski zginęli też obywatele USA – i samo wystąpienie do rządu USA o podjęcie działań wyjaśniających miałoby wszelkie podstawy prawne! Tyle, że KPA (i osobiście Frankie Spula) na pewno nic takiego nie zrobi… I też KPA nie ma takich kongresmenów, bo instrukcje uboli i razwiedki dla agentury w organizacjach polonijnych (porównaj: Instrukcja 02/90) przewidywały konsekwentne ich osłabianie i likwidację identyfikujących się z Polonią nie tylko kongresmenów i senatorów USA, ale nawet radnych miasta Chicago. Za to KPA I prezes Spula odegrali istotną rolę w akcji wymierzonej w polskich emerytów. I to jest skutek “rządów dusz” wśród Polonii tej bandy kryminalistów, której liderzy właśnie zamordowali Prezydenta RP, jego żonę, Annę Walentynowicz, wartościowych ministrów I generałów, liczne grono duchownych i innych osób, w tym naszego Wojtka Seweryna… I jak długo będziesz na to Polonio pozwalała I powierza ła swoje sprawy takim ludziom?

By zakończyć nieco bardziej optymistycznym akcentem; politycy jak najbardziej pro-rosyjscy, co do których wiadomo, że byliby wobec Rosji lojalni, a zarazem potrafiliby bronić polskich interesów – a praca, że tacy są i Rosja wcale nie musi w Polsce polegać na kanaliach z razwiedki – a to zostało wykonane. Jak nasz Sylwester Chruszcz, który przy okazji okazał się tak użytecznym dla Polonii. I nowa umowa emerytalna tak lansowana przez Spulę w ogóle nie weszła w życie – przynajmniej w tym zakresie, że Amerykanie nadal nie mają dostępu do baz danych polskiego systemu emerytalnego. Teraz wystarczy tylko wyłożyć 150 tys. USD i w Supreme Court i obalić “potrącanie wsteczne” jako ewidentnie niezgodne z prawem (przy okazji uzyskując dla poszkodowanych należne odszkodowania) – ale tego organizacje polonijne, jakie one aktualnie są - też nigdy nie zrobią. Za to w ZKP będą spotkania z jakimś miśkiem co to przekonuje, by Polacy, jak im ktoś sz…a prosto w oczy, żeby się nauczyli mówić, że ciepły deszcz pada… Zaś w drugim Katyniu straciliśmy też senator PiS Janinę Fetlińską, która tak poparła naszego Cyrana i zainicjowała interpelację podpisaną przez 111 posłów I 13 senatorów w obronie naszych emerytów. Wielka to strata – i cześć Jej pamięci! Polska polityka, nawet w Chicago, to na szczęście nie tylko Spula i Mika! I nawet w tak beznadziejnej, zdałoby się sytuacji, można było stwarzać znaczące fakty, i wywierać choć częściowo skuteczny wpływ!

I cześć Waszej pamięci, dzielni piloci polscy! Panie podpułkowniku Arkadiuszu Protasiuk! Nie wiem, czy się nie mylę, ale przez skórę czuję, jak próbowałeś ratować swojego prezydenta… Gdy zrozumiałeś, że dane satelitarne sterujące pilotem automatycznym są sfałszowane, a stery nie działają… Gdy zrozumiałeś, że to zamach i próbowałeś wcześniej wylądować, by zwiększyć szanse ocalenia Prezydenta RP… Co za reflex I poprawność decyzji! Bądźcie spokojni, dzielni żołnierze… Wszyscy, którzy nosili mundur i nigdy nie splamili swego honoru, zawsze lojalni wobec tego nieszczęśliwego kraju, któremu na imię Polska, będą walczyć o Wasze dobre imię na przekór tej całej szkalującej Was bandzie kanalii. Bądźcie o to spokojni, dzielni i świetnie wyszkoleni żołnierze!

Rafał Klimuszko


_________________
Jadwiga Chmielowska Przewodnicząca Oddziału Katowice i Komitetu Wykonawczego "Solidarnosci Walczącej"

Zgłoś jeśli naruszono regulamin