ERICH SEGAL AKTY WIARY z ANGIELSKIEGO PRZE�O�YLI EL�BIETA ZYCHOWICZ (ROZDZ. 1/44) WITOLD NOWAKOWSKI (ROZDZ 45/82) WARSZAWA 2000 Tytu� orygina�u: ACTS OF FAITH Copyright (C) Ploys, Inc.1992 Copyright (C) for the Polish edition by Wydawnictwo Albatros 1997 Copyright (C) for the Polish translation by El�bieta Zychowicz 8c Witold Nowakowski 1997 ! Redakcja: Anna Jutta-Walenko Konsultacja merytoryczna: dr Zbigniew Miko�ejko, Instytut Filozofii i Socjologii PAN Opracowanie graficzne ok�adki: Andrzej Kury�owicz ISBN 83-88087-12-6 Wydawnictwo ALBATROS Andrzej Kury�owicz Adres do korespondencji: skr. poczt. 55, 02-792 Warszawa 78 E-mail: wydawnictwo a7prima.waw.pl Zam�wienia hurtowe i wysy�kowe: Internovator, Zwrotnicza 1/3, 01-219 Warszawa tel. (22)-632-2381, (22)-862-7011, 0-501-060-891 Zam�wienia wysy�kowe: Albatros, skr. poczt. 55, 02-792 Warszawa Ksi�garnia Wysy�kowa Faktor skr. poczt. 60, 02-792 Warszawa 78, tel. (22)-649-5599 Warszawa 2000. Wydanie V Obj�to��: 28 ark. wyd., 32 ark. druk. Karen, Francesce i Mirandzie ..kt�re podtrzyma�y moj� wiar� Sero te amavi, pulchritudo tam antiqua et tam nova, sero te amavi! Et ecce intus eras... Zbyt p�no ci� pokocha�em, o Pi�kno�ci, tak dawna, a zarazem tak nowa! Zbyt p�no ci� pokocha�em - i dojrza�em, �e by�a� we mnie przez ca�y czas... �w. Augustyn, Wyznania X.27 Prolog 1 Daniel Zosta�em ochrzczony krwi�. Moj� w�asn� krwi�. Nie jest to �ydowski obyczaj, lecz jedynie fakt historyczny. Porozumienie, jakie m�j nar�d zawar� z Bogiem, wymaga, by�my potwierdzali nasz� lojalno�� dwa razy dziennie. I aby nikt z nas nie zapomnia�, �e jeste�my jedyni w swoim rodzaju, B�g stworzy� innowierc�w, �eby nam stale o tym przypominali. W moim przypadku Ojciec Wszech�wiata umiejscowi� irlan- dzk� katolick� dzielnic� w po�owie drogi mi�dzy szko�� a do- mem. Tak wi�c, w regularnych odst�pach czasu, gdy szed�em do jesziwy albo wraca�em do domu, ch�opcy z parafialnej szko�y St. Gregory's, widz�c, �e si� zbli�am, obrzucali mnie stekiem wyzwisk. - Mosiek! - Parch! - Morderca Chrystusa! Mog�em ucieka�, gdy dzieli�o ich ode mnie jeszcze kilkana�- cie metr�w, ale w�wczas musia�bym rzuci� moje ksi��ki - mo- dlitewnik, �wi�t� Bibli�. A to by�aby profanacja. Sta�em wi�c, ob�adowany ksi��kami, boj�c si� poruszy�, oni za� podchodzili do mnie z pysza�kowatymi minami, pokazywali palcami moj� jarmu�k� i odprawiali sw�j rytua�. - Popatrzcie tylko na tego faceta - do zimy daleko, a on ma na g�owie czapk�! - To �ydek. Musz� nosi� czapki, �eby ukry� pod nimi rogi! Sta�em, bezradny, oni za� otaczali mnie kr�giem i zaczynali popycha�. Potem brali si� do bicia, ciosy trafia�y mnie ze wszystkich stron, w usta, w nos, odbija�y si� echem w mojej czaszce. Mimo �e od tamtego czasu min�o wiele lat, wci�� jeszcze czuj� te uderzenia i smak krwi. Z czasem nauczy�em si� stosowa� mniej obronne taktyki. Na przyk�ad, lepiej jest, �eby ofiara nie upad�a podczas b�jki (je�li to mo�liwe, warto oprze� si� plecami o �cian�), albowiem gdy cz�owiek le�y, napastnicy mog� go r�wnie� skopa�. Poza tym, trzeba wykorzysta� du�e ksi��ki w charakterze tarczy. Talmud nie tylko zawiera najwa�niejsze komentarze religijne - ma r�wnie� wystarczaj�co du�y format, by os�oni� podbrzusze przed kopniakami. Czasami my�l�, �e moja matka sp�dzi�a �ycie na czekaniu na mnie pod drzwiami, bo �ebym nie wiem jak cicho pr�bowa� wkra�� si� do domu po kt�rej� z takich potyczek, zawsze j� tam zastawa�em. - Danny, m�j kochany ch�opcze, co si� sta�o? - Nic, mamo, po prostu upad�em. - Spodziewasz si�, �e w to uwierz�? To na pewno zn�w sprawka tej bandy irlandzkich kozak�w z ko�cio�a, co? Czy znasz imiona tych chuligan�w? - Nie. Oczywi�cie k�ama�em. Pami�ta�em ka�dy pryszcz na wy- krzywionej pogard� twarzy Eda McGee, kt�rego ojciec pro- wadzi� miejscow� gospod�. S�ysza�em, �e trenuje, gdy� chce zdoby� Z�ote R�kawice czy co� w tym rodzaju. Mo�e traktowa� mnie po prostu jak worek treningowy. - Jutro wybior� si� na rozmow� z ich matk� prze�o�on� czy jak si� tam ona nazywa. - Daj spok�j, mamo, i co takiego jej powiesz? - Zapytam j�, jak potraktowaliby samego Chrystusa. Mo�e przypomni tym ch�opcom, �e Jezus by� rabinem. Dobrze, mamo - pomy�la�em sobie' - r�b, co chcesz. Nast�pnym razem zaczaj� si� na mnie z kijami do baseballu. Urodzi�em si� jako ksi��� - jedyny syn rabina Mosesa Lurii,.monarchy naszego szczeg�lnego kr�lestwa wierz�cych. Moja rodzina przyjecha�a do Ameryki z Silcza, ma�ego mias- teczka w Karpatach, kt�re niegdy� nale�a�o do W�gier, potem do Austrii, a jeszcze p�niej do Czechos�owacji. Zmieniali si� zewn�trzni w�adcy, lecz mimo to jedna rzecz pozostawa�a nie- zmienna: Silcz by� ojczyzn� B'nai Simcha - "Syn�w Rado- �ci" - i w ka�dym pokoleniu m�ski potomek rodu Luri�w by� uhonorowany tytu�em silcza�skiego rebego. Na kilka miesi�cy wcze�niej, zanim nazi�ci unicestwili jego gmin�, m�j ojciec wyprowadzi� swoje stadko do jeszcze innej Ziemi Obiecanej - Ameryki. Tutaj, w niewielkim zak�tku Brooklynu, stworzyli Silcz na nowo. Cz�onkowie gminy nie mieli problem�w ze zwyczajami no- wego kraju. Po prostu je ignorowali i �yli nadal tak jak od wiek�w. Granice ich �wiata nie si�ga�y poza podr� szabatow�, odbywan� w dzie� szabatu do bimy ich duchowego przyw�dcy. Ubierali si� jak niegdy� w czarne d�ugie cha�aty, w dni powszednie nosili bobrowe kapelusze, w dni �wi�teczne okr�g�e aksamitne czapki ozdobione futrem, sztrejmle. My, ch�opcy, wk�adali�my w dzie� szabatu czarne filcowe kapelusze, hodo- wali�my pejsy i wyczekiwali�my z niecierpliwo�ci� dnia, gdy b�dziemy r�wnie� mogli zapu�ci� brody. Niekt�rzy z g�adko wygolonych i zasymilowanych wsp�- wyznawc�w naszej religii byli zak�opotani tym, �e znajdujemy si� w�r�d nich - wygl�dali�my tak dziwnie, tak bardzo rzuca�o si� w oczy nasze �ydostwo. "Frumerzy" - mruczeli pod nosem na nasz widok. A poniewa� to s�owo oznacza po prostu orto- doks�w, ich pogard� zdradza� ton g�osu. Moja matka, Rachela, by�a drug� �on� mojego ojca. Jego pierwsza �ona, Chawa, urodzi�a mu tylko dwie c�rki. Umar�a przy porodzie kolejnego dziecka - synka, kt�ry prze�y� j� zaledwie o cztery dni. Pod koniec obowi�zkowych jedenastu miesi�cy �a�oby kil- koro najbli�szych przyjaci� ojca zasugerowa�o mu, �eby po- szuka� sobie nowej �ony. Nie tylko z dynastycznych wzgl�d�w, ale dlatego �e, jak m�wi B�g w Ksi�dze Rodzaju, "m�czyzna nie powinien by� sam". Tak wi�c rabin Moses Luria po�lubi� moj� matk�, Rachel�, m�odsz� od niego o dwadzie�cia lat c�rk� uczonego Vilny, kt�ry by� g��boko zaszczycony wyborem rabina. Niespe�na dwana�cie miesi�cy po �lubie urodzi�o im si� dziec- ko. Niestety, by�a to kolejna c�rka - moja starsza siostra, Debora. Jednak�e, ku ogromnej rado�ci ojca, zosta�em pocz�ty w nast�pnym roku. M�j pierwszy krzyk potraktowano jako bezpo�redni� odpowied� na �arliwe modlitwy pobo�nego cz�o- wieka. Kolejne pokolenie zyska�o pewno��, �e z�oty �a�cuch nie zostanie przerwany, b�d� mieli nowego silcza�skiego rebego. Przyw�dc�, nauczyciela, pocieszyciela. I, co najwa�niejsze, po�rednika mi�dzy nimi a Bogiem. Nie�atwo by� jedynym synem i przygl�da� si�, jak twoje siostry s� traktowane niczym powietrze, poniewa� nie s� ch�op- cami. Jednak�e najtrudniejsza dla mnie by�a �wiadomo��, �e tak d�ugo i tak gor�co si� o mnie modlono. Od pocz�tku d�wiga�em brzemi� oczekiwa� mego ojca. Przypominam sobie m�j pierwszy dzie� w przedszkolu. By- �em jedynym dzieckiem, kt�re odprowadzi� ojciec. A gdy po- ca�owa� mnie w drzwiach sali, poczu�em, �e ma policzki wil- gotne od �ez. By�em zbyt ma�y, �eby zrozumie�, i� jest to znak. Sk�d mog�em wiedzie�, �e pewnego dnia stan� si� przyczyn� jego znacznie bardziej gorzkich �ez? 2 Timothy Tim Hogan urodzi� si� gniewny. I nic dziwnego. By� sierot�, cho� jego rodzice �yli. Ojciec, Eamonn, marynarz na statku handlowym, wr�ciwszy z d�ugiej podr�y, zasta� swoj� �on� brzemienn�. Mimo to Margaret Hogan przysi�ga�a na wszystkie �wi�to�ci, �e nie dotkn�� jej �aden �miertelnik. Zacz�a miewa� halucynacje, rozpowiadaj�c wszem i wobec, �e zosta�a pob�ogos�awiona, nawiedzi� j� Duch �wi�ty. Jej rozw�cieczony m�� po prostu odp�yn��. Wie�� niesie, �e znalaz� w Rio de Janeiro now� "�on�", z kt�r� mia� pi�cioro "�mier- telnych" dzieci. Gdy stan Margaret si� pogorszy�, pastor z St. Gregory's za�atwi� dla niej miejsce w sanatorium prowadzonym przez siostry zmartwychwstanki w stanie Nowy Jork. Z pocz�tku wszystko wskazywa�o na to, �e Timothy, o wy- gl�dzie cherubina, z w�osami koloru lnu i porcelanowoniebies- kimi oczami Margaret, b�dzie si� wychowywa� w domu dziec- ka. Jego ciotka, Cassie Delaney, kt�ra mia�a ju� trzy c�rki, uwa�a�a, �e nie da rady wy�ywi� jeszcze jednej osoby z pensji, kt�r� przynosi� do domu nowojorski policjant. W dodatku, Tim urodzi� si� wkr�tce po tym, gdy zdecydo- wali z Tuckiem, nie bacz�c na nakazy religii, �e nie b�d� mieli wi�cej dzieci. Cassie by�a ju� zm�czona latami bezsennych nocy i zmienianiem pieluch. . Tuckowi jednak uda�o si� j� przekona�. - Margaret to twoja rodzona siostra. Nie mo�emy po- zwoli�, �eby ch�opak nie mia� rodziny. Odk�d tylko Tim pojawi� si� w ich �yciu, trzy starsze siostry nie ukrywa�y swej wrogo�ci wobec niego. Odwzajemnia� j� gor�co. Gdy tylko potrafi� utrzyma� jaki� przedmiot w r�ku, pr�bowa� je nim uderzy�. Jego przeciwniczki nigdy nie zanie- cha�y plan�w prze�ladowania go. Pewnego razu ciotka Cassie wesz�a w sam� por�, by zapobiec wypchni�ciu trzyletniego Tima przez okno sypialni. W ostatniej chwili wybawiwszy ch�opca z opresji, przetrze- pa�a mu sk�r� za prowokowanie si�str. - Grzeczni ch�opcy nigdy nie bij� dziewcz�t - zbeszta�a go. Timothy prawdopodobnie lepiej przyswoi�by sobie t� na- uk�, gdyby nie s�ysza�, jak w sobotnie wieczory wujek traktuje brutalnie ciotk�. Tim r�wnie niecierpliwie jak oni oczekiwa� chwili, gdy opu�ci dom. Gdy sko�czy� osiem lat, Cassie...
amicusveritas