McCaffrey Anne & Lackey Mercedes - Statek 2 - Statek,który poszukiwał.pdf

(876 KB) Pobierz
1016299933.002.png
1016299933.003.png
ANNE McCAFFREY
Statek #3 Statek ktory
poszukiwal
1016299933.004.png
MERCEDES LACKEY
(Przełożył: Andrzej Łukaszewicz)
POWRÓT MIĘŚNIOWCA – ŁADOWNIA
– ROZBAWIENIE
Powodowany czymś, co było mieszaniną natchnienia i szaleństwa, włączył silniki hamujące.
Ślizgowiec zatrzymał się w połowie obrotu; siła odśrodkowa cisnęła Alexem w bok, na pasy
bezpieczeństwa oraz wyrzuciła szakala na sam koniec pojazdu i w ogóle z sań. Zwierzę
poleciało w kierunku sfory, robiąc przy tym co najmniej tuzin koziołków.
Pojazd pomknął w stronę Tii; w tym czasie ona otworzyła wnękę ładunkową i włączyła pole
siłowe. Miała nadzieję, że Alex zdoła na czas wyhamować, by nie uderzyć w tylną ścianę.
Wiedziała, że nierówno lecący ślizgowiec bardzo łatwo mógł otrzeć się o coś, wchodząc z taką
szybkością w pole siłowe.
Nawet nie zwolnił, gdy zahaczył o drzwi ładowni. Tia zamknęła je tuż za nim. Nie zwracając
na to uwagi, Alex zmniejszył moc silników; pojazd wytracał prędkość, sunąc brzuchem po
podłożu, co wywołało deszcz iskier. Zboczył z kierunku lądowania i uderzył w tył ładowni.
Przytomny manewr Alexa, wspierany działaniem pola siłowego, osłabił jednak impet uderzenia
do tego stopnia, że ślizgowiec lekko tylko wgniótł ścianę wychwytującą. Jeszcze raz Alex
zawisł na pasach bezpieczeństwa. Na bokach i z tyłu ślizgu widoczne były ślady zębów
próbujących go zatrzymać szakali.
Alex siedział przez chwilę nieruchomo, ciężko dysząc. Sensory Tii nie sygnalizowały jakichś
obrażeń, więc postanowiła poczekać, aż złapie oddech.
Kiedy wreszcie podniósł głowę, Tia z uwagą przyjrzała się jego twarzy. Pokrywał ją
rozpalony rumieniec, ale nie było na niej widać oznak szoku lub bólu.
–Cóż – powiedziała spokojnym i zrównoważonym głosem. – Zdaje się, że wiesz, jak zrobić na
kimś wrażenie.
Zamrugał oczami – zaraz potem opadł swobodnie na fotel i szczerze się roześmiał.
1016299933.005.png
CZĘŚĆ PIERWSZA
Rubinowe światło comu pulsowało, gdy Hypatia Cade oderwała się od lekcji. Przed oczami
siedmiolatki wciąż tańczyły równania kwadratowe, zwróciła jednak uwagę, że pulsacja comu
nie była taka jak zwykle. Urządzenie zatem nie nagrywało wiadomości ani nie sygnalizowało
próby połączenia się z nią rodziców. Błyski były parzyste i powtarzały się w regularnych
odstępach czasu. Znaczyło to, że ktoś był na orbicie i czekał, aż Hypatia odpowie na wezwanie.
Pojawienie się kogoś na górze oznaczało niespodziewane przybycie jakiegoś statku – Tia na
pamięć znała rozkład przylotów. Wszystkie wizyty wahadłowców były bowiem dokładnie
zaplanowane, a AI rozpoczynał swój codzienny raport przy śniadaniu właśnie od przypomnienia
ewentualnych odwiedzin. Tia poczuła dreszcz emocji i postanowiła jak najszybciej
odpowiedzieć. Zdecydowała, że nie będzie traciła czasu na powiadomienie rodziców. Zresztą, to
nie mógł być jakiś nagły wypadek, gdyż wtedy AI na pewno przerwałby jej lekcję.
Przetarła oczy, by wymazać obraz tańczących zmiennych, i podsunęła swój stołeczek pod
tablicę kontrolną comu. Mogła teraz z łatwością dosięgnąć wszystkich przycisków sterujących.
Z godną podziwu sprawnością dostroiła com, rozgrzała przekaźniki i włączyła linię.
–Grupa poszukiwawcza C – 121 – powiedziała, zwracając uwagę na dykcję, ponieważ
mikrofon był stary i często gubił słowa wypowiadane niewyraźnie. – Grupa poszukiwawcza C –
121, powtarzam. Linia wolna. Odbiór.
Odliczyła nerwowo cztery sekundy, które musiały upłynąć, by dotarła do niej odpowiedź.
Jedna przeciwprostokątna, dwie przeciwprostokątne, trzy przeciwprostokątne, cztery
przeciwprostokątne. Kto to może być? Nie zapowiedziane wizyty nieczęsto tu się zdarzały. Tia
zdawała sobie sprawę, że mogło to być coś niebezpiecznego. W swoim młodym życiu słyszała
wiele opowieści o napaściach na bezbronne stacje archeologiczne. Nie mogła zatem odrzucić
takiej możliwości. Chociaż na terenie wykopalisk na Salomon – Kildaire rzadko można było
znaleźć przedmioty cenione przez kolekcjonerów zabytków, to czy złodzieje musieli o tym
wiedzieć? Gdyby ktoś taki się pojawił, miała natychmiast zanurkować do ukrytego tunelu
ewakuacyjnego, który wyprowadziłby ją z kopuły do schronu poza wykopaliskami. Była to
pierwsza rzecz, o której dowiedziała się od matki i ojca, gdy tylko kopuła została wzniesiona…
–Tutaj kurier TM – 370. Tio, moja droga, czy to ty? Nie bój się, kochana, odbywamy właśnie
niezbyt pilną misję, a że było nam po drodze, więc przywieźliśmy wcześniej waszą pocztę.
Odbiór.
Mocny, kontraltowy głos był trochę zniekształcony przez nie najnowsze już głośniki, mimo to
sprawił Tii wielką radość. Zaczęła lekko podskakiwać na swoim stołeczku, nie mogąc ukryć
podniecenia.
–Moira! Tak, tak, to ja! Ale… – Jej radość trochę przygasła. Kiedy ostatnio Moira tu
zawitała, jej kod wywoławczy brzmiał CM, nie TM. – Moiro, co się stało z Charliem? – Jej głos
1016299933.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin