Anastazja t1 - Dzwoniące cedry Rosji 1.pdf

(1379 KB) Pobierz
590904083 UNPDF
590904083.001.png
DZWONIÑCE CEDRY ROSJI
ksi´ga I
Spis treÊci
Od t∏umacza..........................................................
3
O autorze..............................................................
3
Dzwoniàcy cedr.....................................................
3
ANASTAZJA - ksi´ga I .........................................
8
Spotkanie................................................................
8
Zwierz´ czy cz∏owiek? / ...........................................
10
Kim oni sà? .............................................................
11
LeÊna sypialnia.........................................................
12
Ranek Anastazji........................................................
12
Promyczek Anastazji ...............................................
13
Koncert w tajdze........................................................
16
Kto zapala nowà gwiazd´? .......................................
18
Jej kochani ogrodnicy................................................
23
Nasionko-lekarz.........................................................
24
Kogo ˝àdlà pszczo∏y? ................................................
25
Witaj, poranku! ...........................................................
26
Wieczorne czynnoÊci..................................................
26
Sen pod w∏asnà gwiazdà.............................................
27
Pomocnik i opiekun waszego dziecka .........................
28
LeÊne gimnazjum..........................................................
30
Odczuwanie cz∏owieka...............................................
31
Latajàcy talerz? Nic nadzwyczajnego ...........................
33
Mózg-superkomputer....................................................
35
“W nim by∏o ˝ycie, a ˝ycie by∏o Êwiat∏oÊcià ludzi” ..........
38
MusImy zmIemac Êwmtopoglàd ................
39
Âmiertelny grzech..........................................................
40
Dotkni´cie raju...............................................................
41
Kto wychowuje syna? ...................................................
43
Przez jakiÊ czas.............................................................
44
Dziwna dziewczyna.......................................................
45
Robaczki........................................................................
47
Marzenia tworzàce przysz∏oÊç........................................
48
Przez odcinek ciemnych si∏.............................................
52
Silni ludzie.......................................................................
55
Kim jesteÊ, Anastazjo? ...................................................
58
Bohaterka ksià˝ki, Anastazja, stwierdza,
˝e w tekÊcie funkcjonuje taka ∏àcznoÊç liter i kombinacja s∏ów,
która bosko oddzia∏uje na cz∏owieka.
Wp∏yw ten odbierany jest podczas czytania,
kiedy na s∏uch nie oddzia∏ujà dêwi´ki wydawane przez sztuczne przedmioty i mechanizmy.
Naturalne dêwi´ki - Êpiew ptaków, plusk kropel deszczu, szelest liÊci na drzewach
- pozytywnie wp∏ywajà na odbiór. Prawda to czy nie - decydujesz sam, Czytelniku.
2
 
W∏adimir Megre
ANASTAZJA
“Istniej´ dla tych, dla których istniej´”
OD T¸UMACZA
Drodzy Czytelnicy! Od dwóch lat mieszkam w Polsce. Jeszcze niezbyt dobrze i poprawnie pos∏uguj´ si´
j´zykiem polskim, ale postanowi∏am przekazaç Wam te treÊci, które sà bardzo rozczytywane w ca∏ej Rosji i
innych krajach Europy i Êwiata. Najlepiej jak potrafi´, odtworzy∏am w j´zyku polskim kombinacj´ liter, którà
stworzy∏a Anastazja, bohaterka tej ksià˝ki. Dodam tylko, ˝e w Rosji powsta∏y szko∏y, w których realizuje si´
wychowawcze metody Anastazji. Mam nadziej´, ˝e Paƒstwo równie˝ z zainteresowaniem odniesiecie si´ do
treÊci ksià˝ki. ˚ycz´ jak najlepszych doznaƒ i uczuç w ˝yciu.
OAUTORZE
W∏adimir Megre urodzi∏ si´ 23 lipca 1950 roku. Ta ksià˝ka jest jego pisarskim debiutem. On sam jest zna-
nym biznesmenem, prezesem zarzàdu Mi´dzyregionalnego Zwiàzku Przedsi´biorców Syberii. W latach 1994-
1995 zorganizowa∏ na swój rachunek dwie du˝e handlowe ekspedycje po rzece Ob na statkach ˝eglugi Êród-
làdowej na trasie Nowosybirsk - Salechard - Nowosybirsk.
O jego pierwszej ekspedycji “Kupiecka karawana” du˝o pisano w prasie Syberii, Chanty-Mansijskiego i Ja-
ma∏o-Nienieckiego Narodowego Okr´gu. Przez bardzo d∏ugi czas dla przyjació∏ i krewnych by∏o zagadkà, co
sprawi∏o, ˝e przedsi´biorca z dziesi´cioletnim sta˝em zainwestowa∏ w nià prawie ca∏y swój kapita∏, a pozosta-
∏à cz´Êç odda∏ w zastaw hipoteczny.
Wiadomo by∏o, ˝e ekspedycja nie przyniesie zysku, lecz ogromne straty. Ksià˝ka przez niego napisana wy-
jaÊnia owà zagadk´. Autor przywióz∏ z tej ekspedycji to, czego nie mo˝na przeliczyç w wymiarze materialnym.
W kilku najwa˝niejszych gazetach opublikowa∏ sensacyjne materia∏y, które wywo∏a∏y szeroki oddêwi´k wÊród
czytelników i komentarze naukowców. On sam powiedzia∏:
“Nie jestem z zawodu pisarzem i nie mam sta˝u w literackim rzemioÊle, dlatego powinienem przeprosiç
czytelników za styl moich wypowiedzi. Ksià˝ka ta nie nale˝y do publicystyki, fantastyki czy przygody mimo
nadzwyczajnoÊci opisywanych w niej wydarzeƒ. Nie uda∏o mi si´ okreÊliç, jaki gatunek literacki reprezentuj´”.
DZWONIÑCY CEDR
Wiosnà 1994 roku zafrachtowa∏em trzy rzeczne statki, na których odby∏em czteromiesi´cznà ekspedycj´
po syberyjskiej rzece Ob, od Nowosybirska do Salechardu i z powrotem. Jej celem by∏o nawiàzanie ekono-
micznych kontaktów z regionami dalekiej pó∏nocy.
Ekspedycja nazywa∏a si´ “Kupiecka karawana”. Najwi´kszy statek pasa˝erski nosi∏ nazw´ “Patryk Lumum-
ba” (zdaniem autora, w zachodniosyberyjskiej ˝egludze Êródlàdowej dziwnie nazywa si´ statki: “Maria Uljano-
wa”, “Patryk Lumumba”, “Micha∏ Kalinin”,jakby na Syberii nie by∏o innych historycznych osobistoÊci). Na nim
mieÊci∏y si´: sztab kolumny statków, wystawa przedsi´biorców Syberii i sklep. Kolumna mia∏a pokonaç trzy
i pó∏ tysiàca kilometrów na pó∏noc od Nowosybirska, odwiedziç du˝e miasta, takie jak Tomsk, Ni˝niewartowsk,
Surgut, Chanty-Mansijsk, Salechard, a tak˝e ma∏e miasta, do których mo˝na dojechaç z ∏adunkiem tylko
w wyjàtkowo krótkim okresie ˝eglownoÊci rzeki.
W dzieƒ kolumna statków zatrzymywa∏a si´ w miejscach zamieszka∏ych. Tam handlowaliÊmy i prowadzili-
Êmy rozmowy w celu nawiàzania sta∏ych kontaktów ekonomicznych. Podró˝owaliÊmy przewa˝nie nocà, je˝eli
zaÊ warunki meteorologiczne by∏y niekorzystne, cumowaliÊmy przy ma∏ych osadach i organizowaliÊmy zaba-
w´ dla miejscowej m∏odzie˝y. Takie imprezy by∏y tam rzadkoÊcià. Kluby i Domy Kultury w ostatnim czasie
stopniowo ulega∏y dewastacji i nie oferowa∏y ˝adnych atrakcji, imprezy kulturalne prawie si´ nie odbywa∏y.
Zdarza∏o si´, ˝e w przeciàgu doby podró˝y nie spotykaliÊmy nawet jednej ma∏ej wioski. Tylko tajga i jedyna
na d∏ugie kilometry transportowa arteria - rzeka.
Wtedy jeszcze nie wiedzia∏em, ˝e na jednym z tych odcinków czeka mnie spotkanie, które odmieni ca∏e
3
 
moje ˝ycie.
KiedyÊ wyda∏em polecenie zacumowania prowadzàcego statku przy brzegu, obok ma∏ej wioski, liczàcej kil-
ka domów i oddalonej dziesiàtki kilometrów od du˝ych osad. Postój zaplanowano na trzy godziny, ˝eby za∏o-
ga statku mog∏a odpoczàç na làdzie, mieszkaƒcy - kupiç ˝ywnoÊç i inne towary, a my nabyç od nich za grosze
leÊne runo i ryby.
W czasie postoju zwrócili si´ do mnie, jako do przewodnika, z bardzo dziwnà proÊbà dwaj miejscowi starcy.
Jeden ca∏y czas milcza∏. Mówi∏ ten m∏odszy. Namawia∏ mnie, bym da∏ im pi´çdziesi´ciu ludzi (za∏oga statku li-
czy∏a tylko szeÊçdziesiàt pi´ç osób), których zaprowadzà w g∏àb tajgi, dwadzieÊcia pi´ç kilometrów od miejsca
postoju statku, ˝eby Êciàç - jak to okreÊlili - dzwoniàcy cedr. Cedr, którego wysokoÊç, wed∏ug nich, wynosi∏a
oko∏o czterdziestu metrów. Zaproponowa∏ dodatkowo poci´cie go na cz´Êci, które b´dzie mo˝na ∏atwo za-
nieÊç na statek. Zabraç powinniÊmy absolutnie wszystko. Ka˝dà cz´Êç nale˝y pociàç na mniejsze kawa∏ki, po
jednym wziàç dla siebie, a reszt´ rozdaç bliskim, znajomym, wszystkim, którzy zechcà przyjàç taki dar. Star-
szy cz∏owiek powiedzia∏, ˝e ten cedr ma nadzwyczajne w∏aÊciwoÊci i jego kawa∏ek nale˝y nosiç na piersiach.
Trzeba za∏o˝yç go, stojàc boso na trawie, i nast´pnie przycisnàç lewà d∏onià do obna˝onej piersi. Po minucie
poczuje si´ przyjemne, idàce od cedru ciep∏o, potem cia∏o przeniknie lekki dreszcz. Od czasu do czasu, kiedy
b´dzie si´ pojawia∏o pragnienie, trzeba g∏adziç opuszkami palców t´ stron´ kawa∏ka cedru, która nie przylega
do cia∏a, przytrzymujàc kciukami drugà stron´. Ju˝ po trzech miesiàcach osoba posiadajàca kawa∏ek dzwo-
niàcego cedru zauwa˝y znaczne polepszenie samopoczucia i wyleczy si´ z wielu chorób.
– Czy z AIDS tak˝e? – zapyta∏em i opowiedzia∏em im krótko o chorobie, której szczegó∏y zna∏em. Starzec
z pewnoÊcià w g∏osie odpowiedzia∏:
– Z wszelkich chorób!
Ale wed∏ug niego by∏oby to zbyt proste. G∏ówna si∏a cedru tkwi w tym, ˝e jego energia nie tylko uzdrawia fi-
zyczne, ale tak˝e sprawia, ˝e cz∏owiek staje si´ bardziej ˝yczliwy i utalentowany oraz odnosi wi´cej sukce-
sów.
O leczniczych w∏aÊciwoÊciach cedru troch´ wiedzia∏em, ale wydawa∏o mi si´ ca∏kowicie niewiarygodne, ˝e-
by jego oddzia∏ywanie mog∏o wp∏ywaç na uczucia i zdolnoÊci cz∏owieka. Zaczà∏em t∏umaczyç starcom, ˝e na
“wielkiej ziemi” kobiety, ˝eby si´ podobaç, noszà bi˝uteri´ ze z∏ota i srebra.
– Noszà, bo nie znajà si∏y i w∏aÊciwoÊci cedru – otrzyma∏em odpowiedê.
– Z∏oto to proch w porównaniu z jednym kawa∏kiem tego cedru. Nie chcàc si´ sprzeczaç, z szacunku dla
ich wieku, powiedzia∏em:
– Byç mo˝e... pod warunkiem, ˝e wielki mistrz rzeêby przy∏o˝y swojà r´k´ i stworzy coÊ niezwykle pi´kne-
go. Ale on na to odpowiedzia∏:
– Mo˝na wyrzeêbiç, ale lepiej samemu szlifowaç palcami, kiedy dusza tego b´dzie chcia∏a. Wtedy cedr
równie˝ otrzyma zewn´trznie pi´knà form´.
W tej chwili m∏odszy z m´˝czyzn pospiesznie rozpià∏ wys∏u˝onà kurtk´ i koszul´ i pokaza∏ to, co mia∏ na
piersi. Zobaczy∏em wypuk∏y okràg, a mo˝e owal. Kolory na nim – fioletowy, malinowy, rudawy – tworzy∏y nie-
zrozumia∏y rysunek, s∏oje drewna naÊladowa∏y strumyczki. Nie umiem oceniaç dzie∏ sztuki, pomimo ˝e odwie-
dza∏em mnóstwo ró˝nych galerii obrazów. Âwiatowe arcydzie∏a nie budzi∏y we mnie wyjàtkowych emocji, ale
to, co wisia∏o na piersiach dziadka, wywo∏a∏o wi´cej uczuç ni˝ odwiedziny w Galerii Trietiakowskiej. Zapyta-
∏em:
– Ile lat szlifowa∏ pan swój kawa∏ek cedru?
– Dziewi´çdziesiàt trzy – odpowiedzia∏ dziadek.
– A ile ma pan lat? – Sto dziewi´tnaÊcie.
W tym momencie nie uwierzy∏em – wyglàda∏ na blisko siedemdziesiàt pi´ç lat. Albo nie wyczu∏ moich wàt-
pliwoÊci, albo nie zwróci∏ na nie uwagi i troch´ emocjonalnie zaczà∏ mnie przekonywaç, ˝e u innych osób b´-
dzie on ∏adny ju˝ po trzech latach, a póêniej coraz pi´kniejszy, szczególnie u kobiet. Od cia∏a w∏aÊciciela b´-
dzie si´ rozchodzi∏ b∏ogi aromat, nieporównywalny do aromatu komponowanych przez cz∏owieka perfum. Od
starców rzeczywiÊcie dochodzi∏a bardzo przyjemna woƒ, poczu∏em to, pomimo ˝e pal´ i, jak przypuszczam,
mój w´ch jest nieco przyt´piony. Zauwa˝y∏em te˝, ˝e mowa, sposób budowania zdaƒ i wyciàgania wniosków
– nie przystajà do mowy mieszkaƒców dalekiej pó∏nocy. Intonacj´ niektórych zdaƒ pami´tam do dzisiaj. Sta-
rzec powiedzia∏:
– Bóg stworzy∏ cedr w celu zgromadzenia energii kosmosu. Od kochajàcego cz∏owieka wychodzà promie-
nie, które w u∏amku sekundy odbijajà si´ od znajdujàcych si´ nad nim planet, znowu dosi´gajà ziemi i dajà ˝y-
cie wszystkim stworzeniom. S∏oƒce jest jednà z tych planet, które odbijajà nieca∏e widma tych promieni. W ko-
smos uchodzà od cz∏owieka tylko dobre promienie i z kosmosu tak˝e wracajà tylko i wy∏àcznie pozytywne pro-
4
 
mienie. JeÊli w cz∏owieku zgromadzà si´ okrutne, niew∏aÊciwe stany emocjonalne, to powstaje w nim ciemne
promieniowanie, które nie mo˝e wznieÊç si´ w gór´ i uchodzi w g∏àb ziemi. Odbijajàc si´ od jej wn´trza, wra-
ca na powierzchni´ i wywo∏uje kataklizmy: erupcje wulkanów, trz´sienia ziemi i wojny. Najwy˝szym osiàgni´-
ciem odbitych czarnych promieni jest uzyskanie wp∏ywu na cz∏owieka i nasilenie w dwójnasób jego okrutnych
cech.
Cedr ˝yje pi´çset pi´çdziesiàt lat. Milionami swoich igie∏-liÊci w dzieƒ i w nocy ∏apie i wch∏ania w siebie ja-
snà energi´, ca∏e jej widmo. W czasie ˝ycia cedru przechodzà nad nim wszystkie cia∏a niebieskie, powrotnie
odbijajàc promienie ku ziemi.
Wyobraê sobie, ˝e nawet maleƒki kawa∏ek cedru ma wi´cej energii ni˝ wszystkie razem, stworzone przez
cz∏owieka, noÊniki energii. Cedr za poÊrednictwem kosmosu przyjmuje wychodzàcà od cz∏owieka energi´,
przechowuje jà i oddaje wtedy; kiedy jej brakuje w kosmosie, a wi´c w cz∏owieku i we wszystkim, co ˝yje i ro-
Ênie na ziemi. Rzadko sà spotykane cedry, które gromadzà, ale nie oddajà z powrotem zakumulowanej ener-
gii. Kiedy drzewo osiàgnie pi´çset lat ˝ycia, zaczyna dzwoniç. W taki sposób daje znak, ˝e mo˝na wykorzy-
staç nagromadzonà w nim energi´. Taki cedr dzwoni przez trzy lata. Po tym czasie, je˝eli nikt go nie znajdzie,
a tym samym cedr nie b´dzie mia∏ mo˝liwoÊci oddania nagromadzonej przez kosmos energii bezpoÊrednio
cz∏owiekowi, zacznie jà gubiç, spalajàc w sobie. M´czàcy proces spalania – umierania cedru trwa dwadzie-
Êcia siedem lat. Niedawno znaleêliÊmy taki cedr. WyliczyliÊmy, ˝e dzwoni ju˝ od dwóch lat, zatem zosta∏ ju˝
tylko rok. Trzeba go Êciàç i rozdaç du˝ej liczbie ludzi.
Starzec mówi∏ d∏ugo, w jego g∏osie brzmia∏a spokojna pewnoÊç siebie. Kiedy jednak emocje i wzburzenie
bra∏y w nim gór´, zaczyna∏ szybko, jakby grajàc na instrumencie, polerowaç opuszkami palców swój kawa∏ek
cedru zawieszony na piersi. Na dworze by∏o zimno, od rzeki wia∏ ch∏odny wiatr, ale wys∏u˝ona kurtka i koszu-
la starca by∏y niezmiennie rozpi´te.
Ze statku na brzeg zesz∏a pracownica firmy, Lidia Pietrowna. Powiedzia∏a, ˝e za∏oga jest przygotowana do
odp∏yni´cia i czeka na koniec mojej rozmowy.
Po˝egna∏em si´ ze starcami i wszed∏em na statek. Nie mog∏em spe∏niç ich proÊby, poniewa˝ zatrzymanie
statku na trzy doby spowodowa∏oby bardzo du˝e straty. Po drugie, wszystko, co us∏ysza∏em od starców, po-
traktowa∏em jako zabobon albo odniesienie do miejscowych mitów.
Nast´pnego dnia w czasie narady zauwa˝y∏em, ˝e Lidia Pietrowna ciàgle muska∏a zawieszony na swojej
piersi kawa∏ek cedru. Potem wyjaÊni∏a mi, ˝e kiedy wchodzi∏em na statek, widzia∏a, ˝e ten stary cz∏owiek, któ-
ry ze mnà rozmawia∏, zagubionym wzrokiem patrzy∏ raz na mnie, a raz na swojego starszego przyjaciela i mó-
wi∏ zdenerwowany: “Jak to si´ sta∏o...? W ogóle nie umiem mówiç ich j´zykiem... Nie uda∏o si´ ich przekonaç.
Nie zdo∏a∏em! Nie umia∏em tego zrobiç! Nic si´ nie uda∏o”. Wtedy drugi starzec odezwa∏ si´: “By∏eÊ niedosta-
tecznie przekonujàcy, synku. Nie uÊwiadomili sobie tego”.
– Kiedy wchodzi∏am po trapie, staruszek, który z tobà rozmawia∏, nagle podbieg∏ do mnie, chwyci∏ mnie za
r´k´ i zaprowadzi∏ na traw´. Wyciàgnà∏ z kieszeni sznurek, na który by∏ nawleczony ten kawa∏ek cedru, za∏o-
˝y∏ mi go na szyj´, przycisnà∏ mojà i swojà d∏onià do piersi. Poczu∏am wówczas na swoim ciele dreszcz. A kie-
dy odchodzi∏am, on bez ustanku powtarza∏: “Szcz´Êliwej drogi, bàdêcie szcz´Êliwi, przyjedêcie na drugi rok,
wszystkiego najlepszego, b´dziemy na was czekaç, szcz´Êliwej drogi”. Kiedy statek odp∏ywa∏, macha∏ r´kà,
po czym usiad∏ na trawie. Popatrzy∏am na niego przez lornetk´. Starzec siedzia∏ na trawie, jego plecy drga∏y.
Starszy schyli∏ si´ nad nim i g∏aska∏ go po g∏owie.
Po powrocie statku do Nowosybirska poczu∏em silne bóle. Postawiono diagnoz´: wrzód dwunastnicy i dys-
kopatia piersiowej cz´Êci kr´gos∏upa. W szpitalnej ciszy by∏em odizolowany od codziennej krzàtaniny i marno-
Êci. Jednoosobowy, luksusowy pokój dawa∏ mi mo˝liwoÊci spokojnego przeanalizowania rezultatów cztero-
miesi´cznej ekspedycji i zrobienia biznesplanu na nast´pnà. Ale pami´ç jakby oddala∏a wszystkie wydarze-
nia, wysuwa∏a na pierwszy plan starców i opowiedzianà przez nich histori´.
Na mojà proÊb´ do szpitala zosta∏a dostarczona wszelka mo˝liwa literatura dotyczàca cedrów. Porównujàc
przeczytane na ten temat artyku∏y, coraz bardziej by∏em zachwycony i zdziwiony. Zaczyna∏em wierzyç w prze-
kazanà przez starców wiedz´. W ich opowieÊci by∏a jakaÊ prawda, a mo˝e nawet wszystko by∏o prawdà.
W ksià˝kach z zakresu medycyny niekonwencjonalnej bardzo du˝o mówi si´ o leczniczych w∏aÊciwoÊciach
cedru. Wszystkie jego cz´Êci, zaczynajàc od igie∏-liÊci, a koƒczàc na korze, wykazujà si´ wysoce efektywnymi
leczniczymi w∏aÊciwoÊciami. Drewno ma pi´kny wyglàd, dlatego wykorzystujà je artyÊci rzeêbiarze. Wyrabia
si´ z niego meble i specjalistyczne detale do instrumentów muzycznych. Igliwie cedru ma w∏aÊciwoÊci fitosta-
tyczne i zdolnoÊci odka˝ania powietrza, a drewno wydziela bardzo charakterystycznà, balsamicznà, przyjaznà
woƒ. Umieszczony w domu niewielki kawa∏ek cedrowego drewna odstrasza mole. W literaturze popularno-
naukowej podkreÊlono, ˝e w∏aÊciwoÊci cedru rosnàcego na pó∏nocy sà bardziej intensywne, ani˝eli cedru ro-
5
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin