Piguła.doc

(40 KB) Pobierz
Historia, o której chcę Wam opowiedzieć miało miejsce kilka lat temu na prowadzonym przeze mnie obozie harcerskim

Historia, o której chcę Wam opowiedzieć miało miejsce kilka lat temu na prowadzonym przeze mnie obozie harcerskim. Którejś nocy mniej więcej w połowie jego trwania z najlepszego snu wyrwał mnie wartownik.

 

- Druhu Komendancie! Pan leśniczy chce z Druhem rozmawiać - Spojrzałem na zegarek.

 

- Teraz o 3 rano?

 

- Tak jest! Czeka na Druha w komendzie.

 

- Stało się coś? - spytałem wciągając bluzę mundurową.

 

- Przyprowadził ze sobą Joasię, złapali ją w nocy na bagnach.

 

- Którą Joasię?

 

- Z zastępu III, ta co jej siora jest "pigułą".

 

- Nie "siora" tylko siostra i nie "piguła" tylko druhna pielęgniarka - poprawiłem i jak na ścięcie pomaszerowałem na spotkanie z leśniczym. Okazało się, że służby leśne zorganizowały z wielką pompą obławę na kłusowników. Kłusowników wprawdzie nie złapali, ale za to przyaresztowali nietutejszą dziewczynę, która powiedziała, że jest z tego obozu. Chcieli potwierdzenia jej tożsamości.

 

Po podpisaniu odpowiednich dokumentów i odesłaniu dziewczyny do namiotu leśniczy, żegnając się ze mną, napomknął coś o niedopilnowaniu młodzieży i mogących się zdarzyć wypadkach. Po jego odejściu zły jak chrzan poszedłem do stojącego na uboczu budyneczku, gdzie znajdowała się izolatka, ambulatorium i pokój pielęgniarki. Pielęgniarka obozowa - Marzena - dzielna dwudziestoczteroletnia dziewczyna, która na co dzień pracując w szpitalu na 3 zmiany, opiekując się chorą matką i dużo młodszą siostrą potrafiła jeszcze znaleźć czas na dalszą naukę, prowadzenie drużyny harcerskiej i niejedno hobby. Na obozach zawsze była nieoceniona jako instruktor, pielęgniarka i ratownik. A teraz spała w najlepsze, nic nie wiedząc o wyczynach siostry.

 

Gwałtownie zapukałem do drzwi. Marzena tylko w nocnej koszuli stanęła w drzwiach.

 

- Wejdź, co się stało? - szerzej otworzyła drzwi.

 

- Twoja siostrzyczka pojedzie jutro do domu - powiedziałem wchodząc i krótko zrelacjonowałem rozmowę z leśniczym.

 

- Nie możesz jej odesłać - stwierdziła.

 

- Co mam z nią zrobić - spytałem - przywiązać za nogę do stołu, czy cały czas ją pilnować?

 

- A co mama zrobi z nią w domu? sama nie da sobie z nią rady, jeżeli nie zmienisz zdania będę musiała pojechać z nią.

 

- Zrozum, jak jej to ujdzie bezkarnie to nie upilnujemy innych. Jakie widzisz rozwiązanie ?

 

- Spiorę ja tak, że się jej odechce nocnych eskapad.

 

- Już Ci wierzę.

 

- Zobaczysz, nie usiądzie, sama wezmę za to odpowiedzialność - wstała - Druhu Komendancie! pielęgniarka obozowa Marzena K. prosi o zwolnienie z apelu porannego!

 

- Po co ?

 

- Tu niedaleko jest warsztat rymarski.

 

- No dobrze - rzekłem zrezygnowany.

 

Na porannym apelu udzieliłem Joasi nagany z ostrzeżeniem, zawieszając ją do odwołania w prawach uczestnika obozu. Marzena przyszła w trakcie śniadania.

 

- Dobrze, że Joasia nie pójdzie do lasu - powiedziała - poza zastępem służbowym i nami nie będzie nikogo i gwarantuję Ci, że kara będzie wystarczająca. Po wysłaniu ludzi do lasu przyjdź do ambulatorium jest dostatecznie daleko od warty i kuchni.

 

Kiedy ostatni zastęp zniknął za brama poszedłem do "Królestwa Piguły", gdzie czekała na mnie Marzena. Kiedy wszedłem zademonstrowała mi dyscyplinę składającą się z drewnianej rączki i dziewięciu cienkich powiązanych w supełki rzemieni, moczącą się we wiaderku.

 

- Skąd to masz?

 

- Kupiłam rano u rymarza

 

- Czemu ją moczysz? - zapytałem

 

- Najlepsza jest mokra skóra do mokrej skóry, zaraz zobaczysz siostrzane wychowanie - zaśmiała się - idę po nią.

 

Kiedy wprowadziła siostrę do ambulatorium dostrzegłem. że szorty w które ubrana była Joasia są mokre.

 

- ściągaj gacie i przełóż się przez biurko - zakomenderowała Marzena.

 

- Przy druhu?

 

- Nie pyskuj - Marzena z rozmachem uderzyła siostrę dwukrotnie w twarz - natychmiast!

 

Rycina z www.spanking.czJoasia posłusznie opuściła szorty, podeszła blisko do biurka i ułożyła się na blacie wypinając mocno gołą pupę. Marzena ujęła dyscyplinę, stanęła z boku i z rozmachem uderzyła. Na mokrej pupie wyskoczył pęk bladych pręg i Joasia krzyknęła z bólu. Marzena uderzyła ponownie, tym razem Joasia zareagowała szlochem. W miarę następujących po sobie silnych uderzeń pupa Joasi pokryła się cała krwawymi pręgami a płacz stał się głośny i urywany. Marzena całą swoją siłę wkładała w uderzenia. Po kilku minutach, kiedy Joasia już nie miała siły płakać, zmęczona Marzena, odłożyła narzędzie kary, kazała siostrze się podnieść (było widać że ta robi to z trudem) i poprowadziła ją do izolatki, tam popchnęła ją na lóżko i polała jej spuchniętą pupę spirytusem, co spowodowało głośny wrzask.

 

Wyszliśmy z ambulatorium - trudno jej będzie usiąść przez tydzień, nigdy jeszcze tak nie dostała - stwierdziła. Marzena z dziwnym zadowoleniem.

 

- A Ty? - spytałem

 

- Aż tak to też nie, ale prana byłam znacznie częściej niż ona, zawsze mokrą dyscypliną po gołej pupie i często miałam trudności z siadaniem.

 

- Kiedy dostałaś ostatnie lanie i za co?

 

- W ósmej klasie, przylałam smarkuli pięć razy i mama mnie za to sprała porządnie, wsoliła mi dwadzieścia pięć, trzy dni nie mogłam usiąść. Aśka dzisiaj dostała znacznie lepiej, do czterdziestu liczyłam a potem już nie a i ta dyscyplina jest dużo lepsza. Nasza w domu miała pięć rzemieni i bez supełków.

 

- Też powinnaś tak dostać

 

- Dyscyplina jest, jak zasłużę to możesz to zrobić, przyznam, że czasami za tym tęsknię - stwierdziła.

 

Joasia wyszła z izolatki po trzech dniach a jeszcze przez następne dwa dni stała przy posiłkach, do końca obozu faktycznie nie było z nią kłopotu, a jej zawieszenie w prawach uczestnika obozu trwa chyba do dzisiaj bo nie zostało nigdy odwołane.

 

W przeddzień zakończenia otrzymałem telegram, ze trzeba będzie 4 dni zaczekać na wojskową grupę kwatermistrzowską, która przyjedzie zabrać nasz sprzęt. Pierwszy dzień musieliśmy pozostać we dwójkę z Marzeną a następnego dnia miał przyjechać kwatermistrz, który musiał wpaść do pracy by załatwić sobie dodatkowy urlop.

 

Teraz spokój wyśpię się do południa - pomyślałem rzucając się wczesnym wieczorem na łóżko - żadnych pobudek, apeli; żadnych nerwów. - Obudził mnie strumień zimnej wody wylanej mi na głowę przez Marzenę.

 

- Czy Tobie się pogorszyło - krzyknąłem - Dosyć miałem kłopotów, jeszcze się Tobie zachciewa głupich kawałów. Warto by Cię sprać jak Joasię.

 

- To mnie spierz, idziemy? - spytała prowokacyjnie.

 

- Tak - powiedziałem wstając.

 

Kiedy weszliśmy do ambulatorium Marzena nalała wody do wiadra i włożyła do niego dyscyplinę i kolejny zakup od rymarza - palcat do jazdy konnej.

 

Teraz musimy kilka minut poczekać aż nasiąkną wodą, możemy razem popływać - stwierdziła. Kiedy po kąpieli wróciliśmy do ambulatorium , Marzena ściągnęła z siebie mokry kostium i zupełnie naga przełożyła się przez biurko. Złapałem palcat i z całych sił uderzyłem, na pupie wyskoczyła gruba pręga, ale dziewczyna nie krzyknęła. Będziesz jeszcze piszczeć - pomyślałem oddając całą swoją siłę w następne uderzenia. Zaszlochała dopiero po czwartym lub piątym, w miarę następujących po sobie uderzeń, płacz stał się cichy i urywany.

 

Dostałaś dosyć? - spytałem po trzydziestym uderzeniu.

 

Rycina z www.spanking.cz - Tak - wyszlochała.

 

- Nie - odpowiedziałem i zmieniłem narzędzie bicia. Złapałem dyscyplinę teraz już na każde uderzenie reagowała krzykiem. Powiązane w supełki rzemienie ze świstem przecinały powietrze i z głośnym klaśnięciem spadały na spuchniętą pupę Marzeny. świst-trzask-krzyk powtórzyło się trzydziestokrotnie potem już nie miała siły krzyczeć, a na pupie zaczęły się ukazywać kropelki krwi.

 

- Chcesz jeszcze? - spytałem jak już cała pupa była we krwi

 

- Nie - zapiszczała

 

- Wstań!

 

Z wielkim wysiłkiem podniosła się i stanęła na drżących nogach oparta rękoma o blat biurka

 

- Dziękuję - pisnęła. Wziąłem ją na ręce, przeniosłem ją na łóżko układając na brzuchu, usiadłem obok, polałem jej pupę spirytusem i zacząłem ręką wcierać go w skórę. Krzyk stał się głośniejszy a gorąca dupcia rozkosznie pulsowała pod moją ręką. Zacząłem dotykać ustami i językiem najbardziej obolałych miejsc, krzyki bólu zmieniły się w jęki rozkoszy. Potem kochaliśmy się do południa, prawie do przyjazdu kwatermistrza. Kiedy przyjechał i przejął obóz wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy prosto do hotelu pielęgniarek, gdzie Marzena mogła po cichu korzystać z pokoju.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin