ALTERGLOBAL_NR 3.pdf

(1419 KB) Pobierz
59748533 UNPDF
LTERGL BAL
NIEZALEŻNY NIEREGULARNIK SPOŁECZNO-POLITYCZNY KWIECIEŃ 2006 NR 2(3)
PISMO BEZPŁ ATNE
ISSN 1895 - 4340
W NUMERZE:
ATOM W IRANIE
OD REDAKCJI
s. 2
Według zapowiedzi przywódców Iranu, kraj ten ma już niedługo być w po-
siadaniu broni atomowej. Czy jest to prawda - nie wiadomo - dla obu stron
dyplomatycznego (na razie...) konfliktu sytuacja niepewności i poczucia
zagrożenia jest na rękę - prezydent Iranu Mahmud Ahmedineżad może
integrować wokół dumy narodowej i nienawiści do USA rzesze młodych ludzi,
ma jących coraz bardziej dosyć narzucanych im przez religijne państwo
ograniczeń. Z drugiej zaś strony - może wzmacniać morale organizacji szy-
ickich od Egiptu, przez Liban, po Irak, czy Pakistan. USA i ich wierni wasale
mogą zgodnie twierdzić, że gdyby nie ich barbarzyńska napaść „ z Irakiem
było by tak samo”, a poza tym trzymać w ryzach swoich poddanych wizją
kolejnego konfliktu i zagrożenia nuklearnego. No i oczywiście - zwiększać
ograniczenia praw obywatelskich oraz zbrojenia, przygotowując powoli
scenariusze kolejnej wojny.
Czy cieszyć ma mnie prztyczek w nos dany potęgom przez przywódcę
peryferii Bliskiego Wschodu? Czy też cieszyć ma mni e za gr ożenie kolejną
wojną, która tym razem naprawdę może rozlać się na ościenne kraje, a nawet
zagrozić światu detonacją ładunku atomowego?
Jedno jest pewne, mimo, że oczywiście marzę o świecie bez nuklearnego
zagrożenia, śmieszy mnie propaganda Północy, demonizująca Iran i jego poli-
tykę. Śmi e s zy mni e zw łaszcza bicie na alarm w kraju, który stworzył pierwszą
bombę atomową i dwukrotnie użył jej mordując setki tysięcy japońskich cy-
wili. W kraju, który od momentu swego powstania, a zwłaszcza w XX wieku,
wywołał więcej wojen, niż wszystkie państwa Bliskiego Wschodu razem
wzięte, który wspierał - i wspiera nadal dziesiątki reżimów łamiących prawa
człowieka, torturujących więźniów i mordujących demokratycznych opozy-
cjonistów. Który milczy, gdy tylko agresorem jest sojusznik, a mordercą
partner handlowy, jak ma to miejsce w przypadku Rosji czy Chin.
Śmieszy mnie „moralność Kalego” - dlaczego nie obłożymy sankcjami
Pakistanu czy Izraela – jeśli w obu tych krajach nagminnie łamane są, na
większą skalę niż w Iranie, prawa człowieka, a dodajmy każdy z tych krajów,
wyposażonych zresztą w broń atomową, był w ostatnich kilkudziesięciu latach
zarówno agresorem jak i zapleczem terrorystów? Odpowiedź jest tyleż prosta
co moja naiwność – przecież dla polityków nie jest ważne - czy zbój, ważne -
czy nasz zbój... Jeżeli natomiast „zbój” ma odwagę nas krytykować, jeżeli
wspiera organizacje, walczące z naszą dominacją, przy użyciu tych samych
środków, które uznaliśmy jako dobre metody walki w Afganistanie,
Salwadorze, czy Chile, a do tego - bezczelny (!) ma odwagę grać nam na nosie
i zbroić się w bomby, których sami mamy pełne magazyny, by odeprzeć in-
wazję, którą ciągle mu grozimy - to basta! Zablokujmy go gospodarczo, niech
kolejne tysiące cywilów, jak w Iraku, pomrą z głodu i braku lekarstw
w wyniku sankcji. Zbombardujmy go w imię wolności, demokracji i pokoju.
Pokażmy w s zys tki m, kto tu r ządzi, przepraszam, kto stoi na straży światowego
ładu i porządku. A później pokażmy w telewizji Panów Gatesa, Busha
ściskających się z przedstawicielem reżimu chińskiego, kraju obozów kon-
centracyjnych i okupowanego Tybetu, pokażmy s ze fow ą dyplomacji amery-
kańskiej u mordercy Czeczenów, „demokraty” Putina, czy urzędników wysy-
łanych do krwawych dyktatur - od Egiptu po Birmę... Ludzie są przecież głupi
i nie złapią czarnego humoru tych relacji. Zresztą jak mawiał Hitler - gdy
wystarczająco często powtarzać będziemy kłamstwa... W razie czego przełączą
na olimpiadę, występy kolejnego papieża, ptasią grypę, mundial czy inne
spektakle, którymi bawimy ich by nie myśleli za dużo.
RÓWNOUPRAWNIENIE
/felieton Anny K lingsporn/
s. 2
BRAKUJĄCE OGNIWO
/dresiarz uniwersalny/
s. 3
BIAŁORUŚ - PRAWIE JAK
REWOLUCJA...
/co po Łukaszence?/
s. 4
centrum sterowania ludzkością (3):
DZIELĄC I RZĄDZĄC
/punkt widzenia naszych władców/
s. 5
LEPSZY ŚWIAT JEST MOŻLIWY!
/rok działalności poznańskiego Stowarzyszenia
„Lepszy Świat”/
s. 6
WÓDZ U KRESU DROGI
/koniec Ariela Szarona/
s. 8
POZNAŃ NA ULICACH
/demonstracje na ulicach naszego miasta/
s. 10
GLOBALNE PAŃSTWO
POLICYJNE (3)
/Turcja, Białoruś, Francja/
s. 11
AKCJA „FAIR TRADE” s. 2, 4, 5,
9, 11, 12
Małgorzata Kamińska
59748533.019.png 59748533.020.png 59748533.021.png 59748533.022.png 59748533.001.png 59748533.002.png 59748533.003.png 59748533.004.png 59748533.005.png 59748533.006.png 59748533.007.png 59748533.008.png 59748533.009.png 59748533.010.png 59748533.011.png
Od redakcji
RÓWNOUPRAWNIENIE
Przede wszystkim wypada prze-
prosić naszych czytelników,
a zwłaszcza prenumeratorów za dłuż-
szą przerwę w naszym cyklu wydaw-
niczym. Większość członków naszej
redakcji działa społecznie i w nawale
zajęć ciągle przekładaliśmy skład
i druk tego numeru...
Dziękujemy za nadesłane teksty,
niestety ze względu na finansowe
ograniczenia nie możemy wszystkich
opublikować. Bardzo cieszy nas ro-
snąca aktywność „akcyjna” naszych
czytelników. Gazeta powstała przede
wszystkim po to, by przybliżając idee
szeroko pojętego alterglobalizmu,
powiększać szeregi osób działających
aktywnie w różnych organizacjach
składających się na globalny ruch
protestu społecznego. Dobre samopo-
czucie wynikające z posiadania nieza-
leżnych poglądów i wiedzy jest bo-
wiem niczym, jeśli nie przekłada się,
choćby w małym stopniu, na wspar-
cie konkretnych działań dążących do
zmiany status quo – czy będzie to
udział w protestach, rozdawanie ulo-
tek, pisanie tekstów czy inne wspar-
cie działań organizacyjnych.
Zapraszamy do pomocy w two-
rzeniu i kolportażu naszego pisma na
uczelniach, koncertach, czy też za
pomocą internetu („Alterglobala”
można bezpłatnie pobrać ze strony
www.alterglobal.republika.pl .)-
wśród znajomych, wszędzie tam,
gdzie przez promocję niezależnej my-
śli można wyrwać kolejne osoby
z beznadziei i bierności, powiększając
szeregi walczących z niesprawiedli-
wością i zniewoleniem naszego neo-
liberalnego, globalnego imperium.
Kobieta. Mężczyzna. Płeć - jedno
z głównych kryteriów opisujących ludzi, służą-
cych ich rozróżnianiu, przypisywaniu im okre-
ślonych ról społecznych, obowiązków i praw.
Na podstawie tego czy jesteś chłopcem czy
dziewczynką przyklejają Ci etykietki mające
określać to co Ci wolno, a czego robić nie mo-
żesz, do czego „z natury” jesteś stworzony/na,
do czego zaś kompletnie się nie nadajesz. Wia-
domo, kobiety są bardziej uczuciowe, płaczli-
we, nie umieją myśleć analitycznie, ich głów-
nym problemem jest to jak podobać się innym.
A mężczyźni? Cóż, niewierność ma ją wpisaną
w geny, nie płaczą (no chyba ze ich ukochana
drużyna przegra mecz…), są racjonalni, silni, to
oni właśnie nadają się do tego, by rządzić.
A równouprawnienie? No przecież ma my
zapis w konstytucji o równości płci. W czym
więc problem? Wiele kobiet nie czuje się dys-
kryminowanych, nie widzi problemu. Wielu
mężczyzn wyśmiewa się z postulatów
o równości płci. Czyżby tak wspaniale urzą-
dzone było nasze społeczeństwo, że
o dyskryminacji ze względu na płeć nie można
mów ić, bo jej nie ma?
Można nie widzieć kulturowych
i społecznych ograniczeń związanych z płcią.
Można też mi eć na tyle zasobne konto by od
nierówności się odciąć. Wykształcenie
i pieniądze zawsze były płaszczem ochronnym
- choć trafniej może powiedzieć - folią izola-
cyjną odgradzającą od absurdów naszej co-
dzienności.
Gorset kulturowych schematów i stereoty-
pów ściska każdego z nas. Niezależnie od tego
czy jesteś kobietą czy mężczyzną może zabrak-
nąć ci tchu. Chociaż to zazwyczaj kobiety
sznurowane są ciaśniej.
Równouprawnienie to żądanie zmiany ta-
kich stereotypów i sposobów myślenia o rolach
społecznych kobiet i mężczyzn, które ich ogra-
niczają i uniemożliwiają rozwój i spełnianie się
w tych obszarach życia, w których spełniać by
się chcieli.
Schematy kulturowe są często opresyjne
i skazują jednostki na postępowanie, które je
unieszczęśliwia, frustruje, blokuje możliwości
samorealizacji. Dotyczy to wszystkich sfer ży-
cia i każdej z płci. Czy mężczyzna, który zaj-
muję się pracą domową i wychowaniem dzieci
mus i być postrzegany jako nieudacznik i „niby -
mężczyzna”? Czy sytuacja, gdy kobieta zarabia
więcej od swojego partnera musi być sytuacją
budzącą tak wiele problemów związanych za-
równo z relacjami w związku jak i odbiorem te-
go przez otoczenie? Wychowywani jesteśmy
w przekonaniu, że to on powinien zarabiać wię-
cej. Co jeśli to ona ma lepszą pracę? Niewiele
znam niestety osób, które taką sytuację przyjęły-
by jako nie mniej normalną niż stan odwrotny.
A przecież urządzenie społeczeństwa jest kwestią
umowną, nie ma obiektywnych powodów, dla
których to tylko jedna z płci miałaby cały, czy też
ten większy, ciężar utrzymania domu brać na
siebie. Takich spraw, sytuacji, w których spo-
łeczne postrzeganie płci burzy i zakłóca relacje
międzyludzkie jest o wiele więcej. Dotyczą one
zarówno sfery prywatnej jak i publicznej i bez ich
zmiany hasło równouprawnienia nie znajdzie re-
alnego odzwierciedlenia w życiu społecznym.
Równouprawnienie to możliwość decydo-
wania o sobie, o swoim ciele i przyszłości. Dla-
tego by nie pozostało tylko pustym hasłem ko-
nieczna jest zmiana prawa dotyczącego aborcji.
Kobiety powinny mieć możliwość podjęcia de-
cyzji czy chcą urodzić.
W szkołach wprowadzona powinna zostać
edukacja seksualna wolna od uproszczeń, ste-
reotypów, hipokryzji i ideologizacji sfery seksu-
alnej. Ważny jest dostęp do środków antykon-
cepcyjnych, do badań prenatalnych, jak najlep-
szej opieki medycznej. To istotne kwestie, które
w Polsce są marginalizowane i upolityczniane,
które stanowią tabu naszej sfery publicznej.
Również temat przemocy domowej pozo-
staje w Polce sprawą o której nie mówi się
otwarcie. Tymczasem jest to problem poważny
i bardzo często spotykany. Powinno się mu prze-
ciwdziałać i tworzyć warunki, w których ofierze
przemocy (w przytłaczającej większości są to
kobiety) łatwiej będzie się od niej uwolnić. Ko-
nieczne są zmiany w systemie prawnym, pomoc
materialna dla osób, które chcą odejść od „do-
mowego oprawcy” a nie mogą się same utrzy-
mać. Lęk przed pogorszeniem sytuacji bytowej
to przecież jeden z głównych powodów życia
przez lata ze znęcającym się fizycznie bądź psy-
chicznie partnerem. Często kobiety doznające
przemocy nie pracują a jeśli prace mają to może
ona nie wystarczać na samodzielne utrzymanie
Życzymy przyjemnej lektury!
ALTERGLOBAL
PISMO SPOŁECZNO-POLITYCZNE
Adr es r edakc ji: alterglobal@wp.pl
Os. Orła Białego 38/5 61-251 Poznań
Tel: 508 646 222, 0609 310 665
Redaktor naczelny/Wydawca: Marcin Janasik
Sekr etar z Redakc ji: Małgorzata Kamińska,
redaguje zespół
AKCJA „FAIR TRADE”
W ramach akcji bezpłatnie promujemy małe, głównie jednoosobowe i rodzinne
przedsiębiorstwa przestrzegające kodeksu pracy, oferujące usługi i produkty o wy-
sokiej jakości, niską ma rżę oraz wspierające organizacje pozarządowe i niezależne
media. Takie właśnie firmy narażone są na nieuczciwą konkurencję ze strony global-
nych korporacji poprawiających swą ofertę łamaniem kodeksu pracy, dumpingiem
cenowym, oszustwami jakościowymi oraz ulgami podatkowymi ze strony spolegli-
wych wobec nich rządów. Możemy je reklamować z c zys tym s umi e ni e m.
Więcej na www.alterglobal.republika.pl
ALTERGLOBAL STRONA 2
59748533.012.png
siebie i dzieci. Nie można też ofiar przemocy do-
mow e j zos ta w ić bez pomocy psychologicznej.
By kobiety mogły na równych prawach rze-
czywiście uczestniczyć w życiu społecznym ko-
nieczne są zmiany związane z rynkiem pracy.
Stworzenie takich mechanizmów, które usuwa-
łyby zjawisko dyskryminacji ze względu na płeć
jest bardzo ważnym zadaniem dla tych, którzy
chcą równouprawnienia. Kobieta nie powinny
bać się, że po powrocie z urlopu macierzyń-
skiego jej stanowisko pracy będzie już tylko
wspomnieniem. Pracodawca nie powinien po-
strzegać każdej młodej kobiety ubiegającej się o
prace jako potencjalnej rodzicielki, która zaraz po
otrzymaniu pracy przyjdzie z informacją, że jest
w ciąży.
Państwo powinno współuczestniczyć w po-
noszeniu kosztów związanych z urlopami rodzi-
cielskimi (ważne!- opiekę nad dzieckiem spra-
wować może przecież i tata, urlop związany
z pozostaniem z dzieckiem należy się też jemu).
Ważniejsze od becikowego jest to czy matka
dziecka będzie w stanie zarobić na jego utrzyma-
nie. Ekonomiczne upośledzenie kobiet ma wiele
źródeł: stereotypy kulturowe, wzorce spychające
ją do obowiązków domowych, zasady panujące
na rynku pracy – należy równocześnie zabiegać
o zmiany na wszystkich tych płaszczyznach.
Osoba pozostająca w domu i zajmująca się
gospodarstwem domowym i rodzinną powinna
mi eć zagwarantowaną emeryturę.
Relacje międzyludzkie powinny opierać się
na wzajemnym szacunku i uznaniu prawa do
różnorodności. Powinniśmy s ta r ać się by kultura,
którą tworzymy, świat społeczny którego jeste-
śmy współautorami był jak najbardziej przyjazny
dla każdego z nas.
Tylko tyle i aż tyle.
Anna Klingsporn
BRAKUJĄCE OGNIWO
/dresiarz uniwersalny/
Dresiarstwo nie jest „wypadkiem”
w rozwoju naszej cywilizacji, lecz swoistą ewo-
lucyjną podróżą wstecz emocjonalnej
i intelektualnej świadomości całego naszego ga-
tunku. Odrzuceniem wszystkiego, co tysiące lat
rozwoju pozwoliły nam, nagim małpom, za-
szczepić dobrego i szczytnego na rzecz zatrzy-
ma ni a s ię szczebel niżej niż pierwszy człeko-
kształtny rozmyślający nad sensem swojego ży-
cia w drodze na ucztę po udanym polowaniu.
Ideały się depcze nie tylko na ekranach tele-
wizorów, lecz każdego dnia, w każdym domu.
Szara proza codzienności przesłania marzenia
o innym życiu, o innym świecie, które miewają
w młodości wszyscy- niezależnie od kręgu kultu-
rowego, z którego się wywodzą. Nie dotyczy to
tylko systemu społecznego, lecz takich podsta-
wowych spraw, jak uczucia, jakość związku, po-
zafinansowe aspiracje życiowe. Dresiarstwo jest
skrajnym przykładem wyparcia tych marzeń,
będących cywilizacyjnymi naleciałościami na-
szego barbarzyńskiego „ja”, na rzecz biernej ak-
ceptacji i czerpania dla siebie z życia tego, co tyl-
ko możliwe, by to prymitywne „ja” zaspokoić-
czy będzie to agresja fizyczna, czy jej skanalizo-
wana postać dominacji społecznej, gwałt, czy
kupienie sobie „miłości”, bójka na stadionie, czy
kibicowanie „naszym”, lub po prostu wysłanie
żołnierzy na kolejną wojnę, wolność, czy jej nar-
kotyczna, alkoholowa, lub finansowa namiastka,
swoboda, czy taniec w wolnej od pracy dla na-
szych panów chwili. Wystarczy spojrzeć na bale
dziennikarzy, bankiety polityków, rozrywki elit
finansowych by zobaczyć, jak bardzo takie po-
stawy są powszechne... Równolegle z postępem
procesu „udresiarzania” ludzkości, postępuje
przerażenie tych, którzy widząc ludzi na ulicach,
uczelniach, w klubach i przedsiębiorstwach są
coraz bardziej wyalienowani. Tych, którzy czu-
jąc coraz większą przepaść uniemożliwiającą po-
rozumienie z bliźnimi, coraz częściej zastanawia-
ją się, kto jest w tym świecie ewolucyjnie niedo-
stosowany - i w konsekwencji - skazany na wy-
ginięcie...
Lany poniedziałek. Hordy nastolatków,
część z wychodzącymi już z mody fikuśnymi
lampasami na nogawkach, reszta w mniej old-
schoolowych strojach. Łączy ich jedno - chęć
pokazania, kto rządzi na ulicach, kto może bez-
karnie, bo przecież Tradycja Narodowa, tak hołu-
biona przez kolejną ma fię warszawską, na to po-
zwala, oblać innego przedstawiciela gatunku
wodą, czy na to chęć wyraził, czy nie. Choć
z tym gatunkiem to może przesada. Zważywszy
na poziom świadomości społecznej, samoświa-
domości, empatii, wiedzy ogólnej, czy śladów
zasad moralnych, które uznaję za wypadkowy
wskaźnik przynależności do homo sapiens, jakoś
nie poczuwam się do wspólnoty gatunkowej
z osobnikiem, dla którego szczytem marzeń jest
bitwa z kibicami przeciwnej drużyny, bójka
w klubie uatrakcyjniona przez mgiełkę alkoholu
i miękkich narkotyków, karnet na siłownię, przy-
padkowy seks, nowy samochód, czy playstation.
Oczywiście, można, na skądinąd miłą me mu
sercu, lewacką mod łę, załamywać ręce nad
okrucieństwem systemu społecznego, które takie
brakujące ogniwa ewolucji produkuje. Nad bie-
dą, przemocą domową, kulejącym systemem
edukacji, brakiem perspektyw, etc etc. Problem
jest taki, że dresiarstwo postrzegam znacznie sze-
rzej, młodzi miłośnicy piłki nożnej i bójek na
blokowiskach są tylko najbardziej rzucającym się
w oczy przykładem na to, co niestety staje się
(zawsze było?) udziałem również przyszłych elit,
wystarczy przyjrzeć się przez chwilę choćby bra-
ci studenckiej.
O czym marzy przeciętny student (wyjątki
od reguły- szczerze przepraszam!), jak wygląda
jego życie? Imprezy najczęściej sowicie zakra-
piane – i nie tylko zakrapiane, seks na jedną noc,
utożsamiany z wolnością, rozmowy o ostatnich
produkcjach hollywoodzkich, praca w wakacje,
najlepiej w ojczyźnie demokracji, obrona magi-
sterki, rodzina, a później- to samo, tylko w bar-
dziej przystosowanej do wymogów społecznych
skali. Przemoc nie jest być może aż tak rzucająca
się w oczy, ale również przeziera spod cienkiej
otoczki cywilizacji przesłaniającej głęboko osa-
dzone świńskie oczka samca A, czekającego tyl-
ko na okazję do akcji.
Dresiarstwo nie jest problemem blokowisk,
lecz postępującym procesem spłycania osobo-
wości i prymitywizowania wszystkiego, co z ży-
ciem niezależnej, świadomej jednostki powinno
się wiązać, a więc brakiem krytycznej analizy
rzeczywistości i dążeniem do dostosowania się
do niej tylko na tyle, na ile konieczne jest to do
przeżycia. Nie jest wyrazem buntu, a pragnie-
niem asymilacji, odrzuceniem takich wartości jak
wolność, sprawiedliwość, tolerancja i umiejętno-
ści odróżniania ich od pustych haseł rodem ze
sztandarów partyjnych. Jako zjawisko, postępuje
wszędzie- wśród „alternatywnej” młodzieży, któ-
rej arafatki, koszulki z Che Guevarrą, czy dready
są już nie symbolicznym samookreśleniem po-
stawy ideowej, lecz takim samym emblematem
płciowym jak solarium, napięte bicepsy, penta-
gram, czy gotycki makijaż w innych subkultu-
rach. Schematy zachowań są również dokładnie
tak samo żenujące- różni się tylko czas pomiędzy
pierwszym spojrzeniem, a stosunkiem, to, jak się
go nazywa, rozmowy, które do niego prowadzą,
muzyka, przy której rytuał godowy następuje, ja-
kość i cena używek, które pomagają „dobrze się
bawić”. Praca, zabawa, akceptacja rzeczywisto-
ści. Spolegliwość, brak świadomości, względnie
kapitulacja w obliczu tysięcy lat niewoli i kolej-
nych egzekucji jednostek walczących o wolność.
Strój nie jest dobrym wyróżnikiem pozwa-
lającym określić dresiarza. Wielu wykonawców
hiphopowych, wielu chłopców z przyblokowych
ławek, jest bowiem znacznie bardziej świado-
mych, emocjonalnie i etycznie dojrzałych oraz
zbuntowanych niż student wgarniturze, czy
czternastoletni buntownik z przypadkowo dobra-
nymi naszywkami „niszcz rasizm”, „nirvana”,
„metallica”, liściem marihuany i „the doors” na
plecaku. Prymitywizm jest udziałem, choć
w nieco subtelniejszej, ukrytej formie, ludzi nie
tylko z nizin społecznych, lecz również towarzy-
skich i finansowych elit - nie cena z metki ubra-
nia, lecz istota człowieczeństwa, są jego najlep-
szym wskaźnikiem. Gdyby było inaczej, pani
Paris Hilton byłaby uosobieniem rozwoju kobie-
cej świadomości, a tak przecież na szczęście nie
jest.
Adam Tarnowski
ALTERGLOBAL STRONA 3
59748533.013.png
BIAŁORUŚ – PRAWIE JAK REWOLUCJA...
Zważywszy na powszechne przyswojenie
podstawowych kanonów politycznej popraw-
ności, wbijanych codziennie P olakom przez
media głównego nurtu, już na wstępie zaznaczę
- nie jestem zwolennikiem Łukaszenki i jego re-
żimu. Chętnie widziałbym białoruskiego dyk-
tatora w jednej celi z Bushem, Putinem, Hu
Jintao, Saddamem i innymi zbrodniarzami sto-
sującymi terror państwowy w stosunku do
swoich obywateli lub też innych, słabszych mi-
litarnie krajów. Nie waham się jednak odpo-
wiedzieć na pytanie: dlaczego biorąc poprawkę
na sfałszowanie wyborów, przynajmniej 60%
Białorusinów i tak wybrałoby Łukaszenkę?
Ponieważ... jeszcze nie zwariowali! P onie-
waż wiedzą, że niestety żadnej rozsądnej alter-
natywy dla jego rządów nie ma. Widzą, że pro-
zachodni politycy popierani - i finansowani
przez neoliberalnie potęgi i Polskę chcą zafun-
dować im kapitalizm a’la Balcerowicz, dzięki
któremu przytłaczająca większość z nich straci
bezpieczeństwo socjalne, a w miejsce skrom-
nego życia - dostanie nędzę i wykluczenie. P o-
nieważ widzą, że promowana przez Zachód
i mainstreamowe media (vide TVP, TVN,
Gazeta W yborcza) P omarańczowa Pseudore-
wolucja oznacza zmianę oligarchów pro-
sowieckich na oligarchów prozachodnich,
a dzieci „trybunów”, których kampanie opłacali
prozachodni milionerzy w rodzaju Sorosa,
kształtowali i kierowali najemni spece od P R
jak T ymochowicz, przy wsparciu zachodnich
politykierów w rodzaju Kwaśniewskiego, robią
za miliony dolarów zakupy w sklepach
Genewy, Paryża czy Londynu, gdyż ukraińskie
są dla nich zbyt mało „elitarne”. Białorusini wi-
dzą, że na Ukrainie zmieniły się tylko elity,
a bieda „ szaraczków” pozostała, że dając się
oszukać szczytnym hasłom Ukraińcy zostali
wykorzystani w walce koterii elit o władzę -
i jak nie mieli, tak nie mają nadal nic do po-
wiedzenia.
Białorusini wiedzą, jak wygląda Polska rze-
czywistość - nie ta z relacji w polskich mainstre-
amowych mediach, lecz z ulic, blokowisk,
kolejek w pośredniakach, rzeczywistość
emerytów stających przed dylematem:
lekarstwa - czy obiad. Rzeczywistość milionów
niedożywionych dzieci czy całych wsi
skazanych na zbieranie jagód, grzybów, na
emigrację lub wysyłanie córek na ulice wielkich
miast. Wiedzą, że jeżeli „Dni Wolnej Białorusi”
są wspierane i transmitowane przez T VP czy
T VN, jeżeli organizatorami są młodzieżówki
PO czy PIS-u, to nie o wolność i demokrację,
lecz o otwarcie rynku i o neoliberalne reformy
tu chodzi.
Co po Łukaszence? T o pytanie zadają sobie
dziś Białorusini, ci którzy głosowali na dykta-
tora. Wolne wybory, wolne media czy pełne
żołądki, stałe pensje. Socjalna dyktatura czy
neoliberalna „wolność”, w której biedni i tak
o niczym nie decydują. Państwowa T V,
kontrola informacji czy autocenzura
i czołobitność neoliberalnych „ niezależnych”
dziennikarzy - bijących pokłony przed tym,
przed kim ich mocodawcy każą im je bić - czy
będzie to terrorysta Bush, czy ultrakonser-
watywny Papież, którego nauki mają zresztą
właściciele mediów, przedsiębiorcy, politycy,
dziennikarze i większość P olaków zwyczajnie
w nosie…
P an aktor Machalica na wiecu
transmitowanym przez T VP1 porównywał
Łukaszenkę do Castro. Tu „piewca wolności”
miał rację - tyle tylko, że dyktatura Castro jest
równie powszechnie popierana przez
Kubańczyków, jak Łukaszenki na Białorusi.
Dlaczego? P onieważ Kubańczycy również nie
są ślepi - widzą nędzę w tych krajach Ameryki
Łacińskiej, które doświadczają dobrodziejstw
neoliberalizmu, widzą bose, niedożywione
dzieci, widzą slumsy, bezrobocie, nędzę i głód.
Co z tego, że nie ma wolnych wyborów,
a mimo krytyki kapitalizmu, naszą redakcję
zamknięto by na Kubie razem z proame-
rykańską opozycją? Ważne, że jest co jeść, pen-
sje, choć marne, są wypłacane, opieka me-
dyczna jest praktycznie darmowa, a edukacja
dostępna dla każdego.
Zarówno reżim białoruski jak i kubański
popierany będzie przez ludność tak długo, jak
długo nie pojawi się racjonalna, polityczna
i socjalna alternatywa. P ołączenie wolności
i realnej (nie jak na Zachodzie, tylko formalnej)
demokracji uczestniczącej z rozsądnym syste-
mem gospodarczym, z którego owoce zysku
czerpać będą ci, którzy je wytwarzają. Alterna-
tywa, w której prawa socjalne będą przynależne
każdemu obywatelowi, jako podstawowe
prawa człowieka – praca lub zasiłek socjalny,
mieszkanie, jedzenie, edukacja i ochrona zdro-
wia.
Problem tkwi w tym, że taką alternatywę
T VPracodawców, T VNeoliberalna, czy inne
neoliberalne media okrzyknęł yby, jak studen-
tów francuskich, utopijnym lewactwem, zachę-
cając pewnie do… głosowania na Łukaszenkę
czy Castro. Lepszy dyktator, niż prawdziwy
wolnościowiec - jeszcze by pracownicy w in-
nych krajach podnieśli zaciśnięte pięści. Nie na
darmo wspiera się „komunistyczny” rząd chiń-
ski tępiący antykapitalistyczną opozycję, czy
innych dyktatorów, trzymających w ryzach
wolnościowe dążenia swych narodów, byleby
gospodarka była oczywiście prywatna
i p ro wad zo n a zgodnie z wytycznymi
międzynarodowych instytucji finansowych.
Kwestia praw człowieka jest poruszana przez
oficjalną propagandę nie do walki
z dyktatorami w ogóle, lecz tymi, którzy jak
Hussein, Łukaszenko czy Castro są zbyt
krnąbrni by ich kontrolować.
Najbardziej smuci mnie zmarnowany entu-
zjazm - tak Ukraińców, jak Białorusinów, czy
dziesiątków tysięcy Polaków, którzy dali się
oszukać medialnej machinie naszej systemowej
propagandy. Ciekawe, dlaczego na demonstra-
cjach broniących socjalnych i obywatelskich
praw w P olsce, łamanych przy każdej okazji
przez policję, sądy, kolejne rządy i pracodaw-
ców, nie przychodzi choćby ułamek tych , któ-
rzy chcą na Białorusi Polski bis? Widzieliśmy
Ożarów, Bartoszyce, Marsz Równości w P o-
znaniu i inne przykłady świadczące o tym , ja-
kim to jesteśmy krajem „ demokratycznym”
i szanującym prawa człowieka. Owszem -
Polskie państwo policyjne działa sprytniej niż
Białoruskie, bardziej przy pomocy mediów niż
pałek, ale nie zmienia to faktu, że gdy na
Białorusi na razie alternatywa niestety nie
istnieje, moglibyśmy budować ą choćby
u siebie. Jeżeli kiedyś uda nam się wyzwolić
Polskę pokażemy Białorusinom, że wolność nie
musi oznaczać limuzyn omijających głodne
dzieci
RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE”
między
chronionymi
pałacami
a korporacyjnymi biurowcami centrów miast.
Marcin Janasik
ALTERGLOBAL STRONA 4
59748533.014.png 59748533.015.png
CENTRUM STEROWANIA LUDZKOŚCIĄ (3):
DZIELĄC I RZĄDZĄC
W alczcie ze sobą niewolnicy! Nie
ufajcie sobie, nienawidźcie i pogardzajcie
tymi, których przedstawiamy wam jako
„innych” - im więcej czasu i energii po-
święcicie na wzajemną wrogość - tym
większa nasza pewność, że nie zorientuje-
cie się, kto jest waszym prawdziwym,
śmiertelnym przeciwnikiem, dla kogo tak
naprawdę pracujecie, żyjecie, kto mani-
puluje waszymi emocjami, strachem
i nienawiścią, by jeszcze lepiej wami rzą-
dzić.
Dzielimy was, nasze zabawki na zwal-
czające się rasy, religie, narodowości.
P rzeciwstawiamy sobie płcie i orientacje
seksualne. T worzymy i upowszechniamy
fobie, fundamentalizmy i nacjonalizmy,
a nawet subkultury młodzieżowe, by
walka z „ obcymi” przesłaniała wam wa-
sze podłe życie, „wolność” w społeczeń-
stwie, w którym nic nie znaczycie, demo-
krację, w której nie macie na nic wpływu,
„wolność wyboru drogi życiowej”
w ramach, które wam narzucamy.
W szelkie ruchy emancypacyjne
przejmujemy i kierujemy tak - by was
dzieliły zamiast łączyć. Z ruchu wyzwo-
lenia afroamerykanów stworzyliśmy
czarny rasizm, by robotnicy o różnych
kolorach skóry nie stali ramię w ramię na
barykadach. Gdy tylko któryś z przywód-
ców odchodził od promowanej przez nas
retoryki „walki z białym szatanem”,
wzywając do wspólnej walki z niewolą,
dziwnym zbiegiem okoliczności ginął,
nawet z rąk swych czarnych braci.
Z innego narodu, który uczyliśmy was
nienawidzić przez 2000 lat, stworzyliśmy
bezwzględnego agresora tępiącego inny
naród żyjący pod jego butem. Gdy eman-
cypacja kobiet zagroziła destabilizacją
polityczną i zwiększeniem ilości zrewol-
towanych pracowników, przeciwstawili-
śmy jej epatujący wrogością do mężczyzn
radykalny feminizm. Głosy rozsądku,
wzywające do wspólnej walki z naszą
dominacją, pomagamy wam odbierać jako
szowinizm, czy ignorancję. Religie rów-
nież od zarania dziejów pomagały nam
was dzielić - byście zwalczając się, często
mordując w ich imię nie widzieli, że sto-
jąc za świątyniami pociągamy za sznurki -
byście nie czuli wspólnoty interesów
z innymi niewolnikami, byście nie mieli
szans na wyzwolenie się z ucisku. W imię
fundamentalizmu zwalczacie i mordujecie
innych naszych poddanych, patrząc na
nich przez pryzmat religijnych emblema-
tów, które wam sprzedajemy, świątyń
które budujemy za wasze pieniądze, ka-
płanów, którzy kształceni są po to by
nieświadomie pozwalać nam wami mani-
pulować. Odrębność narodów i gradacja
ras pozwala nam szczuć was na siebie
w imię walki o „tożsamość” i „obronę
przed obcymi” tworząc fobie, waśnie -
stymulując konflikty i wojny, sowicie się
zresztą na nich bogacimy. Jesteście tak
intelektualnie i psychicznie stłamszeni, że
odrzucacie międzynarodową solidarność
i walkę ze zniewoleniem dla wzajemnego
obrzucania się błotem - lub bombami.
A to wy jesteście ofiarami krwawych wo-
jen, które dla swojej zabawy, umacniania
władzy lub zdobycia bogactwa wywołu-
jemy. Już w młodości zaszczepiamy wam
podczas tresury zwanej oficjalnie wycho-
waniem wzorce subkulturowe, nakazując
w imię innej muzyki, innego stroju nie-
nawidzić innych młodych ludzi - byście
nie wyszli razem na ulice i nie zagrozili
naszemu panowaniu.
Dzielimy was - i dzięki temu rządzimy
wami od zarania cywilizacji, jesteście
zbyt ślepi, by zamiast wrogości do innych
niewolników zorganizować się ponad
naszymi granicami i narzucanymi wam
przez nas sztucznymi podziałami, wspól-
nymi siłami zrzucić nas z wysokości
naszych zamków, piramid, świątyń, biu-
rowców. „Wróg”, „obcy” czy „inny” musi
być zawsze w zasięgu ręki, by nasze tele-
wizje i gazety mogły nakręcać spiralę
antagonizmów i fobii, by nasi
politycy mogli dawać wam
proste recepty i zdobywać wasze
głosy, by nasi żołnierze
i policjanci mogli stać na straży
naszego ładu i porządku, dając
wam złudne poczucie bezpie-
czeństwa i wolności. Z każdą
dekadą, stuleciem, epoką
uczymy się na swoich błędach,
coraz lepiej wami manipulując,
coraz lepiej infiltrując wszelkie
ruchy protestu, korumpując,
kompromitując, zastraszając lub
mordując tych, którzy mogą
ponad sztucznymi podziałami
pchnąć was do udanej wreszcie
udanej walki o wolność
z waszymi panami - czy jest to
Spartakus, Jezus, Malcolm X
czy Che Guevarra. Na szczęście
dla nas - wy na błędach kolej-
nych tysiącleci nie uczycie się
wcale...
RELAMA W RAMACH AKCJI „FAIR TRADE”
S.H.
ALTERGLOBAL STRONA 5
59748533.016.png 59748533.017.png 59748533.018.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin