Adam 11-01.pdf

(2222 KB) Pobierz
152842367 UNPDF
11 ' 2 0 0 1
N r 1 1 ( 4 0 ) C e n a 6 , 5 0 z ∏
( w t y m 7 % V A T )
INDEKS 343781
ISSN 1425-4557
152842367.011.png 152842367.012.png 152842367.013.png 152842367.014.png 152842367.001.png
wasza nowa rubryka
Zasady dzia∏ania tej rubryki przedstawiliÊmy w numerze 7/01. Postano-
wiliÊmy je uproÊciç. Przysy∏asz list z opisem swoich ulubionych sytu-
acji seksualnych, a Adam pisze wed∏ug tego scenariusza tekst i ilustru-
je go odpowiednimi zdj´ciami. W listach nie zapomnijcie o nag∏ówku
„Marzenia do Spe∏nienia“.
Od poczàtku wrzeÊnia jestem sam na stancji, którà dziel´ z kolegà. On, w tej chwili nieobecny, nie spodziewa∏ si´ nawet, jakà mi zrobi∏
frajd´. Otó˝ kiedy wyprowadzaliÊmy si´ z pokoju w czerwcu, Tomek zostawi∏ w nim swoje rzeczy. Po powrocie na stancj´ okaza∏o si´,
˝e zostawi∏ coÊ jeszcze. W pudle, w którym by∏y jakieÊ klamoty, znalaz∏em jednà par´ znoszonych, przepoconych skarpet. Takich, jakie
lubi´: bia∏e, bawe∏niane frotté. Znalaz∏em jeszcze adidasy, a w szafie, w kupie ciuchów, noszone skàpe slipy. Jako ˝e jestem fetyszystà,
wykorzysta∏em te rzeczy w zabawie ze sobà. Wyglàda to tak. W jednym pokoju mam „ADAMA” z zajebistymi fotkami. Szczególnie
podoba∏a mi si´ ta z facetem z zaspermionà twarzà. W tym pokoju rozbieram si´ do naga. Na swoje stopy nak∏adam jego przepocone
skarpety i adidasy, a w g´b´ pakuj´ jego poszczane slipy (dos∏ownie, wyczuwam zapach moczu). Teraz nami´tnie wal´ konia, ale nie
marnuj´ nasienia. Na chwil´ przed wytryskiem nachylam si´ nad twarzà i spuszczam si´ w swojà g´b´. Super. Od pewnego czasu taka
forma zaspokajania si´ mnie fascynuje. Dlatego odpowiadajàc na Waszà nowà rubryk´ chcia∏bym zaproponowaç, aby w „ADAMIE”
pojawi∏y si´ opowiadania i fotki z lizaniem stóp, wàchaniem skarpet i spermà na twarzy. Ogólnie dajcie wi´cej zdj´ç, na których widaç
goÊci w skarpetach, bose stopy i lizanie stóp.
Darek
na goràcym uczynku
Wojtek nie móg∏ si´ spodziewaç, ˝e w ten piàtkowy wieczór wróc´
tak wczeÊnie, tym bardziej, ˝e w mojej pracy zapowiada∏o si´ niez∏e
picie. Ale wypiliÊmy szybko i wróci∏em do domu.
Mojego przystojnego, umi´Ênionego lokatora zasta∏em w chwili
kiedy r˝nà∏ jakàÊ lask´. Widzia∏em tylko jego poruszajàcy si´
pi´kny ty∏ek i mi´siste nogi. Jak b∏yskawica mign´∏y mi te˝
zwisajàce wielkie jaja. Zauwa˝yli mnie, wi´c szybko si´
wycofa∏em do kuchni. Im te˝ musia∏o byç g∏upio, bo zaraz
us∏ysza∏em przyspieszone oddechy, j´ki i skoƒczyli. Po sekundzie
wparowa∏ Wojtek. Wyrzuci∏ kondoma do kibla, przeprosi∏
grzecznie, szybko si´ ubra∏ i wyszed∏ z laskà. Nie mog∏em zapom-
nieç widoku jego nabrzmia∏ych majtek, z wyraênà, du˝à, mokrà
plamà. Mia∏em ju˝ nieêle w czubie, a sta∏ mi jak jasna cholera.
Niewiele myÊlàc rzuci∏em si´ do kosza na Êmieci i wyjà∏em zu˝ytà
prezerwatyw´. Sperma by∏a jeszcze g´sta i ciep∏a. Jej zapach
mnie obezw∏adnia∏. Kurde. Tak bardzo zawsze chcia∏em obciàgnàç
Wojtkowi, ˝e teraz pod wp∏ywem wypitego alkoholu po prostu
∏yknà∏em to, co zostawi∏. Mia∏em kaca moralnego, ale co tam.
Wojtek wróci∏ po jakiejÊ godzinie. Jeszcze raz bardzo mnie
przeprosi∏ i poprosi∏, abym nast´pnym razem raczej dzwoni∏ przed
przyjÊciem, bo to mo˝e si´ powtórzyç. Zaczà∏ si´ rozbieraç. By∏
zm´czony i zestresowany, a ja w∏aÊnie dopija∏em jakieÊ kolejne
piwo. By∏em ju˝ totalnie ubzdryngolony. Wiedzia∏em tylko, ˝e
gdyby Wojtek wiedzia∏, gdzie znikn´∏a jego sperma, to pewnie jutro
by si´ wyprowadzi∏. Tymczasem zrzuca∏ z siebie wszystko: buty,
skarpety i – po raz pierwszy – zdjà∏ przy mnie swoje gacie. Kutas
zwisa∏ mu w pó∏wzwodzie, a ja patrzy∏em na niego spod oka.
UÊmiechnà∏ si´ i wyszed∏.
Rzuci∏em si´ na rozgrzane jego cia∏em rzeczy. Wàcha∏em jego
buty i skarpety, ale w rzeczywistoÊci wola∏bym lizaç jego stopy.
Potem zaczà∏em te˝ ssaç jego majtki, mokre w niektórych miejs-
cach od resztek spermy i Êluzu. Nie potrafi´ powiedzieç, ile to
trwa∏o, ale bardzo si´ przy tym podnieci∏em. Przesta∏em
kontrolowaç czas, a nawet odg∏osy dochodzàce z ∏azienki. Nie
mog∏em wiedzieç, ˝e Wojtek skoƒczy∏ ju˝ swojà kàpiel. Nie
s∏ysza∏em te˝, ˝e wchodzi∏ do ∏azienki i chcia∏ wyrzuciç rolk´ po
papierze toaletowym. Drzwi otworzy∏y si´ nagle. Odrzucone
napr´dce Wojtkowe gacie spad∏y na pod∏og´. Natychmiast zwróci∏
10
152842367.002.png 152842367.003.png 152842367.004.png
uwag´, ˝e grzeba∏em w
jego rzeczach. Mokre
Êlady na slipach te˝ o
czymÊ Êwiadczy∏y,
poza tym nie mog∏em
ukryç
wzwodu.
– Stary – zapyta∏. –
Sorry, ja nie wnikam,
ale na kuble od Êmieci
wisi moja prezer-
watywa. Pusta prezer-
watywa. Chcesz coÊ
powiedzieç mi na ten
temat?
– Ja... ja... ja... –
zaczà∏em si´ jàkaç.
– S∏awek. Ta laska, którà r˝nà∏em, nie chcia∏a mi wziàç do buzi, ˝e o obciàgni´ciu nie
wspomn´. Czy chcesz powiedzieç, ˝e ∏yknà∏eÊ mojà sperm´?
– Wybacz mi... – wyduka∏em.
– Ale nie ma co wybaczaç. Tylko ˝e ja znam lepszà metod´ na pozyskanie mojej
spermy. Chyba ˝e podnieca ci´ wyciàganie z kub∏a prezerwatyw, to mo˝emy si´ umówiç,
˝e b´d´ je tobie zostawia∏. Nie ma sprawy.
Kurwa. Podnieca∏o mnie to. Bardzo. Ale jeszcze bardziej podnieca∏a mnie ta inna
metoda pozyskania jego spermy. W tym momencie Wojtek zrzuci∏ r´cznik i stanà∏ przede
mnà zupe∏nie go∏y.
– Wiesz, mam ochot´ na drugi wytrysk, a mo˝e nawet trzeci, tym razem w twoje usta.
Zaczà∏em zdzieraç swoje ciuchy i po kilku minutach, zupe∏nie nagi, kl´cza∏em przed
Wojtkiem li˝àc mu jaja, nogi i stopy. Tym ostatnim by∏ troch´ zdziwiony, ale ju˝ po chwili
poczu∏ bluesa. Usiad∏ na kanapie, a ja po∏o˝y∏em si´ na plecach i liza∏em jego stopy od
spodu i mi´dzy palcami. Mia∏y cudowny smak! Ca∏y czas waliliÊmy sobie nasze pa∏y.
Wojtek w pewnym momencie stanà∏, nachyli∏ si´ i spuÊci∏ si´ prosto na swoje stopy.
Zliza∏em wszystko do czysta. Wtedy Wojtek wsadzi∏ mi jeszcze mokrego od spermy fiuta
w usta i zaczà∏ mnie pieprzyç. Trwa∏o to d∏ugo. Moja szcz´ka cierp∏a i niemal
omdlewa∏em. Wtedy on
mocno chwyci∏ mojà g∏ow´
w swoje silne, m´skie ∏apy i
zaczà∏ mnie nieziemsko
posuwaç w g´b´. Kilka
pchni´ç i przycisnà∏ mojà
g∏ow´ do siebie. Poczu∏em,
jak strasznie jest twardy
jego kutas i... polecia∏
prosto w moje usta. Nie
wiedzia∏em, ˝e trzeci
wytrysk z rz´du mo˝e byç
taki obfity. Opad∏em na
pod∏og´, a on, na dr˝àcych
jeszcze nogach, podniós∏
mnie i po∏o˝y∏ do swojego
∏ó˝ka.
Wiedzia∏em,
˝e kondomów ze
Êmietnika ju˝ nie
b´d´ musia∏
wyciàgaç.
S∏awek
11
swojego
152842367.005.png 152842367.006.png 152842367.007.png 152842367.008.png
MASA˚YSTA
ne plamy sutków i niewielki zarost na wy-
puk∏ej klacie. Jednak te atrybuty m´skoÊci
nie dzia∏a∏y na mnie tak silnie, jak jego bie-
lizna. Majtki mia∏ bowiem cholernie skàpe
i cholernie wypchane. Przez materia∏ czar-
nych stringów jàdra i wy∏o˝ony mi´dzy ni-
mi penis odznacza∏y si´ bardzo wyraênie.
By∏em podniecony. Oj, jak mocno podnie-
cony! Mój ptaszek stawa∏ na bacznoÊç.
Twardnia∏ z ka˝dà sekundà, gdy przypatry-
wa∏em si´, jak Marek robi kilka kroków, po-
rusza si´, napinajàc ty∏ek, a jego kutas re-
gularnie ociera si´ w tym czasie o nacià-
gni´ty materia∏.
Z wyraênie twardym ptakiem, prawie za-
pomnia∏em, ˝e przyszed∏em tu pracowaç.
Tr udno by∏o mi w tej sytuacji skupiç si´ na
odpowiednim nacisku d∏oni. Zaczà∏em od
karku. To miejsce, które u jednych najsil-
niej ∏apie stres, zaÊ u innych bywa wyjàtko-
wo erogenne. Marek najwyraêniej nale˝a∏
do tych m´˝czyzn, którym odpowiednie
pieszczoty szyi wzmagajà apetyt na wi´cej.
– Ma pan wspania∏e d∏onie – wymrucza∏
z zadowoleniem.
Zaproponowa∏em przejÊcie na „ty“ i roz-
poczà∏em masowanie mi´Êni przy ∏opat-
kach. ˚eby ukryç napi´cie, zapyta∏em
o coÊ banalnego. Odpowiedzi Marka by∏y
przerywane g∏oÊnymi wydechami. Z coraz
mniejszà koncentracjà, z coraz bardziej
wypchanym rozporkiem, masowa∏em da-
lej. Gdy zbli˝a∏em si´ do poÊladków, mój
sympatyczny klient mrucza∏ coraz g∏oÊniej.
I wtedy postanowi∏em zaryzykowaç. „Za-
grajmy w otwarte karty“ – pomyÊla∏em.
Nie przerywajàc masa˝u jednà r´kà, drugà
w∏o˝y∏em pod wàski pasek majtek. Zaczà-
∏em go masowaç, pieÊciç w zag∏´bieniu
miedzy poÊladkami. Podzia∏a∏o od razu.
Marek odwróci∏ si´, wsta∏ i popatrzy∏ za-
ch´cajàco.
– Czy mo˝emy sobie pozwoliç na... wi´-
cej? – zapyta∏ i patrzàc mi w oczy po∏o˝y∏
si´ na ∏ó˝ku.
Przytaknà∏em i uÊmiechnà∏em si´. W od-
powiedzi zdjà∏em koszul´. Spodnie. I bieli-
zn´.
– Wymasuj´ ci´ ca∏ego – powiedzia∏em,
Êciàgajàc mu majtki. – B´dziesz z pewno-
Êcià... – nie dokoƒczy∏em, bo w tym mo-
mencie Marek gwa∏townie z∏apa∏ mnie za
w∏osy, przyciàgnà∏ do siebie i zaczà∏ ca∏o-
waç. Po chwili, wcià˝ trzymajàc kurczowo
mojà g∏ow´, obni˝y∏ jà i nakierowa∏ na swo-
jego fiuta. Zdziwi∏em si´, jaki by∏ du˝y. Jego
napompowany kutas, tak pon´tnie ukryty
w stringach, by∏ z pewnoÊcià powy˝ej Êred-
niej – co najmniej 20 centymetrów. Objà∏em
go ustami i wiedzia∏em, ˝e ssanie takiego gi-
ganta nie b´dzie ∏atwe. Marek najwyraêniej
nie chcia∏ zwlekaç ani sekundy.
– Na co czekasz? – powiedzia∏ i przy-
trzymujàc mnie za uszy wpakowa∏ mi do
Przez dwa lata pracy w tym zawodzie ma-
sowa∏em ju˝ co najmniej tuzin facetów
w moim typie i kilka tuzinów kobiet, które
swój typ widzia∏y we mnie. O ile propozy-
cje od niedopieszczonych m´˝atek sà cz´-
ste i wcale mnie nie kr´cà, o tyle gej wÊród
klientów zdarza si´ rzadko. Ale jeÊli ma na
mnie ochot´, wcale si´ nie wzbraniam. Po-
dejmowa∏em ju˝ kilka zawodów. Do profe-
sji masa˝ysty trafi∏em jednak przez przypa-
dek: by∏em bez pracy i po kilkumiesi´cz-
nych bezowocnych poszukiwaniach z apa-
tii wybawi∏ mnie znajomy. Za∏atwi∏ mi miej-
sce w nowo powsta∏ym oÊrodku kurorto-
wym. Po trzymiesi´cznym kursie rozpo-
czà∏em prac´, której na poczàtku nie znosi-
∏em: pomarszczone cia∏a starych ludzi, na-
palone kobiety po czterdziestce, kapryÊni
klienci. Dzisiaj nie zamieni∏bym mojego za-
j´cia na ˝adne inne. Dlaczego? Zaczà∏em
dorabiaç po godzinach. A takie popo∏udnia
i wieczory na telefon przynoszà nie tylko
pieniàdze – czasem dostarczajà sporo
przyjemnoÊci.
czy aby nie jest z bran˝y. Rozmawia∏ ze
mnà dosyç ciep∏o, mia∏ pluszowy g∏os, by∏
przesadnie mi∏y. W dodatku zamiast wypy-
tywaç o cen´, niby niechcàcy zapyta∏, ile
mam lat.
– DwadzieÊcia dziewi´ç – odpowiedzia-
∏em zbity z tropu.
– Mo˝emy si´ spotkaç jeszcze dziÊ? Bo
strasznie bolà mnie mi´Ênie. Wczoraj prze-
sadzi∏em na si∏owni i... – wyjaÊnia∏.
Nie wyglàda∏ na goÊcia, który regularnie
chodzi na si∏owni´. Drzwi na ostatnim pi´-
trze zwyk∏ego bloku otworzy∏ mi smuk∏y
brunet z kilkudniowym zarostem na twarzy.
I ze zniewalajàcym uÊmiechem.
– Czego si´ pan napije? – zaproponowa∏
na powitanie.
Nie wiem, ile móg∏ mieç lat – dwadzie-
Êcia dziewi´ç, trzydzieÊci jeden? Wa˝ne,
˝e mi si´ spodoba∏. Nie bra∏em jednak tego
za dobrà monet´. Przez dwa lata pracy
w tym zawodzie masowa∏em ju˝ co naj-
mniej tuzin facetów w moim typie i tylko
kilku z nich okazywa∏o si´ ch´tnymi do za-
bawy bi lub homo.
Przygotowa∏em rozk∏adany le˝ak i czeka-
∏em. Marek wyszed∏ z ∏azienki i wyglàda∏
tak, ˝e zd´bia∏em. Szerokie ramiona, ciem-
12
Marek by∏ moim pierwszym klientem
w nowym roku. Ju˝ po minucie rozmowy
telefonicznej zaczà∏em si´ zastanawiaç,
152842367.009.png
gard∏a swojego przeroÊni´tego dràga.
D∏awi∏em si´, ale próbowa∏em go wziàç
jak najg∏´biej. By∏ twardy do granic i gdy-
bym nie widzia∏ wczeÊniej jego mi´kkich
konturów na majtkach, pomyÊla∏bym, ˝e
w∏aÊnie ss´ najprawdziwszà koÊç. Marek
popycha∏ mnie wcià˝ jak szalony. St´ka∏
iprzygryza∏ usta. Gdy zwolni∏ na chwil´
uÊcisk, wysunà∏em jego ptaka i zaczà∏em
go lizaç.
– Odwróç si´ – powiedzia∏. – Nie, nie
tak...
ZnaleêliÊmy si´ w pozycji 69. W´drowa-
∏em j´zykiem po jego kroczu, liza∏em jàdra,
dra˝ni∏em w´dzide∏ko. Marek zajà∏ si´ mo-
im fiutem. Najpierw naÊlini∏ go od nasady
po ˝o∏àdê, potem powoli wsuwa∏ i wysuwa∏
z ust. By∏ w tym Êwietny.
– Taaak... jeszcze... – wymrucza∏em.
Nie przerywa∏em pieszczenia jego jàder,
a on w tym czasie po∏yka∏ mojego twarde-
go kutasa. Mocno ssa∏ ˝o∏àdê, przygryza∏
lekko kraw´dzie, zanurza∏ rytmicznie ptaka
w gardle. MyÊla∏em, ˝e zwariuj´.
Przerwa∏em i odwróci∏em go na plecy.
PieÊci∏em jego tors. PoÊlini∏em palce i za-
czà∏em zaciskaç sutki. W jednej chwili
z nabrzmia∏ych zrobi∏y si´ twarde. Tak
twarde, ˝e móg∏bym je z∏amaç. Zaciska∏em
je, przywierajàc jednoczeÊnie goràcym ku-
tasem do jego brzucha. Marek podniós∏ si´
lekko, odwróci∏ i wypià∏ ty∏ek. Zaskoczy∏
mnie. Po tak mocnym wst´pie przypusz-
cza∏em, ˝e b´dzie chcia∏ dominowaç, i ju˝
zaczà∏em mieç obawy, czy wytrzymam
z ponaddwudziestocentymetrowà pa∏à
w ty∏ku. Tymczasem mój brutalny kocha-
nek ukl´knà∏ i zach´cajàco wypià∏ dwie
pó∏kule. Hm, to lubi´ najbardziej...
Wiedzia∏em, ˝e za chwil´ zamienimy si´
rolami. Czu∏em, ˝e nie b´dzie ∏atwo zado-
woliç takiego ogiera. Stanà∏em ko∏o ∏ó˝ka
i si´gnà∏em po gum´. Mój kutas ociera∏ si´
o jego ow∏osione poÊladki. Na∏o˝y∏em pre-
zerwatyw´ i zaczà∏em mocno wchodziç
w jego zaroÊni´tà dziur´. Wprowadza∏em
fiuta mocnymi ruchami. Wwierca∏em si´
ostro, bo moja pa∏a by∏a spragniona tego
ciep∏a. Oj, jak bardzo! R˝nà∏em go na sto-
jàco, przytrzymujàc raz za ramiona, raz za
biodra. Jego oddechy by∏y coraz krótsze.
– Mocniej! S∏yszysz?! – Marek krzycza∏
do mnie i j´cza∏ jednoczeÊnie.
¸ó˝ko skrzypia∏o. Jeba∏em go tak jak
gdyby zas∏u˝y∏ na kilka ci´˝kich ciosów.
Moje jaja ok∏ada∏y jego poÊladki. By∏em
maksymalnie podniecony, wbija∏em si´
w niego z ca∏ych si∏, jecha∏em mocno, raz
przyspieszajàc, raz zwalniajàc. Marek sy-
cza∏ z rozkoszy, jednak wcale mu to nie
wystarcza∏o.
– Kurwa, mocniej! Chc´ tak, ˝eby bola∏o!
– us∏ysza∏em i wiedzia∏em ju˝, co lubi.
Posuwa∏em go najg∏´biej jak mog∏em.
MyÊla∏em, ˝e przebij´ go kutasem na wy-
lot. Pcha∏em tak, ˝e pot zaczà∏ sp∏ywaç mi
po plecach. Marek pr´˝y∏ si´ i dawa∏ do
zrozumienia, ˝e taki masa˝ baaardzo mu
odpowiada. Po kilkunastu ruchach musia-
∏em zwolniç – poczu∏em, ˝e niewiele mi
brakuje, ˝eby wystrzeliç w nim goràcà
spermà, a przecie˝ obaj nie chcieliÊmy
jeszcze koƒczyç. Wyszed∏em z niego, po-
∏o˝y∏em si´ obok i zaczà∏em pieÊciç j´zy-
kiem najpierw erogennà szyj´, potem bro-
dawki. Mrucza∏ z zadowolenia, ale nie zo-
stawi∏ w bezruchu mojego napr´˝onego
ptaka – chwyci∏ go mocno i nie Êciàgajàc
gumy rozpoczà∏ uje˝d˝anie paluszkami.
W gór´, w dó∏. Masowa∏ go szybciej i szyb-
ciej, i szybciej. A˝ bola∏o. Nie mog∏em d∏u-
˝ej zwlekaç. Chwyci∏em go za nogi, pod-
nios∏em je i raz jeszcze, ju˝ bez najmniej-
szego oporu, wpakowa∏em chuja w jego
luênà szpar´.
– Pieprz mnie! Taaak, tak mi dobrze...
mocniej! – krzycza∏ mój rozgrzany klient.
Musz´ przyznaç, ˝e by∏ wymagajàcy.
Tym razem si´ nie
oszcz´dza∏em. Sa-
pa∏em i wbija∏em
si´ w jego cia∏o
z ca∏ych si∏. Na
w∏asne ˝yczenie –
sam si´ prosi∏.
Chcia∏em, ˝eby
poczu∏, ˝e aby do-
staç sporo przy-
jemnoÊci, nie-
zb´dna jest odro-
bina bólu. „Co po-
wiesz na taki ma-
sa˝?“ – pomyÊla-
∏em. Podrygiwa∏
wrytm moich
uderzeƒ. Po chwili
zaczà∏ sam sobie
masowaç to, co
wczeÊniej kry∏o
si´ w jego czarnej
bieliênie. Patrzy-
∏em, jak le˝y, i za-
stanawia∏em si´,
kiedy ostatni raz
ktoÊ przer˝nà∏ go
tak porzàdnie. Za-
stanawia∏em si´,
czy ma kogoÊ na
sta∏e, jaki jest ten
facet w ∏ó˝ku, cze-
go mu brakuje.
Widzia∏em, jak
Marek dygocze,
trz´sie si´, jeêdzi
r´kà po swoim fiu-
cie i st´ka – nie
mog∏em ju˝ wytrzymaç. Sperma wrza∏a
w moim dràgu.
– Szybciej... nie przestawaj! – wo∏a∏.
Czu∏em, ˝e za chwil´ eksploduj´. Wyko-
na∏em jeszcze dwa ruchy, wyjà∏em goràce-
go fiuta, pozby∏em si´ gumy i polecia∏em.
Tr ysnà∏em na jego twarz i tors. Bia∏y p∏yn
sp∏ywa∏ mu po brodawkach. Klei∏ si´ do
w∏osów i miesza∏ z potem. Mój kochanek
roztar∏ sperm´ po ciele i uÊmiechnà∏ si´ tak
samo zniewalajàco, jak godzin´ wczeÊniej,
gdy otwiera∏ mi drzwi. Le˝eliÊmy tak przez
kilka chwil, klejàc si´ do siebie i sapiàc
z wycieƒczenia. Ubra∏em si´ szybko, czu-
jàc si´ bosko zm´czony, ale jednoczeÊnie
cudownie roz∏adowany i spe∏niony. Marek
leniwie, bez s∏owa, zwleka∏ si´ z ∏ó˝ka.
Nic mi o sobie nie mówi∏. Nic o nim nie
wiedzia∏em. Oprócz tego, ˝e... nie mia∏ fa-
ceta. By∏ ˝onaty. Na stoliku, obok gazety
i szklanek, le˝a∏a tradycyjna obràczka. Za-
uwa˝y∏em jà, gdy podawa∏ mi pieniàdze.
Zastanawiam si´, czy zadzwoni, kiedy na-
st´pnym razem b´dzie potrzebowa∏ inten-
sywnego masa˝u...
13
152842367.010.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin