Grasso Patricia - Poskromienie diuka.pdf

(864 KB) Pobierz
Grasso Patricia - Poskromienie diuka
PATRICIA GRASSO
Poskromienie
diuka
Tytuł oryginału: To Tame a Duke
282766201.002.png
Prolog
Boston, wrzesień 1804
– Aniele stróżu, proszę, wstaw się u Pana Boga za moją mamą,
żeby wyzdrowiała.
Dziesięcioletnia Lily Hawthorne przez chwilę stała w drzwiach
kuchni ojcowskiej tawerny Cztery Wiatry, po czym wyszła na nabrzeże.
Głęboko zaczerpnęła powietrza, rozkoszując się zapachem słonej wody i
ciepłem słońca.
Odgarnęła z oczu luźne kosmyki hebanowych włosów i spojrzała
na jeden ze swoich ulubionych widoków, port bostoński, próbując
zapomnieć o wywołującym mdłości ucisku w brzuchu i poczuciu
beznadziei. Błękitne niebo, stykające się na horyzoncie z morzem, tu i
ówdzie znaczyły białe obłoki. Dziewczynka przeniosła wzrok na
krzyczące mewy. Przez jakiś czas obserwowała, jak opadają na fale i
zaraz podrywają się w górę. W oddali dostrzegła duże stado
kanadyjskich gęsi, które w wojskowym szyku leciały na południe.
Na jej delikatnej twarzy była wyryta troska, smutek kładł się
ciężarem na piersiach, utrudniając oddychanie. Lily z trudem hamowała
łzy rozpaczy. Miała ochotę rzucić się na ziemię i szlochać bez końca, ale
zwalczyła pokusę.
Tylko zmartwiłaby mamę, gdyby pojawiła się przy jej łóżku z
zapłakaną twarzą.
282766201.003.png
Jej kochana mama umierała.
Dziewczynka westchnęła żałośnie. Jej serce buntowało się
przeciwko temu, co wiedział umysł. Mama wykrwawiała się na śmierć
po urodzeniu drugiego dziecka, syna.
Lily już miała starszego brata, przyrodniego, więc nie rozumiała,
po co rodzicom kolejne dziecko. Niestety teraz nic nie mogła zrobić,
tylko czekać.
Zamknęła szafirowe oczy i wyszeptała z przejęciem:
– Aniele stróżu, wysłuchaj mojej modlitwy i uratuj mamę przed
śmiercią. Zrobię wszystko, jeśli wstawisz się za nią u Ojca.
Raptem po plecach przeszedł jej dreszcz strachu. A jeśli Bóg się na
nią obrazi? Jeśli ukaże ją, zabierając również tatę i przyrodniego brata?
– Boże, wybacz, że próbuję się z tobą targować. Chciałam tylko,
żebyś ocalił moją mamę. Oczywiście jeśli to nie zakłóci twojego
wielkiego planu.
– Słyszałam, że twoja mama umiera.
Lily obejrzała się pospiesznie. Za nią stała Hortensja MacDugal,
jedyna córka właściciela tawerny z sąsiedniego nabrzeża i akuszerki.
Choć były w tym samym wieku, Hortensja przewyższała ją wzrostem.
Poza tym Lily zawsze zazdrościła jej blond włosów i błękitnych oczu, ale
teraz przede wszystkim pewności, że jej mamie nie grozi śmierć.
Urodzenie się z czarnymi włosami nagle przestało być wielkim
nieszczęściem.
Tak czy inaczej, najczarniejszy dzień w jej życiu nie mógł minąć
bez spotkania z Hortensją.
282766201.004.png
– Czego chcesz? – spytała wrogim tonem.
– Czekam na mamę.
– Jeszcze trochę jej zejdzie – uprzedziła Lily. – Możesz śmiało
wracać do domu.
Na twarzy blondynki odmalował się upór.
– Zaczekam.
Lily podejrzliwie zmrużyła oczy.
– Nie wiedziałam, że jesteś taka przywiązana do mamy. Hortensja
uśmiechnęła się chytrze.
– Słyszałam, że u Setha jest Bradley Howell.
A więc o to chodziło! O najlepszego przyjaciela jej brata, jedynego
syna właściciela nabrzeża. Lily przewróciła oczami.
– Powinnam się domyślić.
– Bradley jest taki przystojny – zaszczebiotała Hortensja. – Kiedyś
wyjdę za niego za mąż.
– Idź sobie i zawracaj głowę komuś innemu.
– Jesteś zazdrosna?
Lily uniosła brodę i prychnęła z pogardą:
– O taką latawicę! Wszyscy cię znają.
– Och, ty... – Hortensja ruszyła na nią z zaciśniętymi pięściami.
– Lily!
W drzwiach kuchni stał jej brat z Bradleyem Howellem.
– Już czas?
Piętnastoletni Seth z ponurą miną skinął głową. Lily z ciężkim
sercem i ołowiem w nogach ruszyła w stronę tawerny.
282766201.005.png
Bradley usunął się jej z drogi i szepnął:
– Bądź dzielna, Lily.
W tym samym momencie dobiegł ją głos Hortensji:
– Och, Bradley, mógłbyś odprowadzić mnie do domu?
– Będę zaszczycony – odparł dwornie chłopiec.
– Niech mi święci wybaczą, ale nie znoszę tej dziewuchy –
mruknęła Lily pod nosem, mijając brata.
Razem przeszli do głównej sali. Cisza panująca w zwykle
gwarnym pomieszczeniu wręcz przytłaczała.
Lily jeszcze bardziej zwolniła kroku i ruszyła w górę po schodach.
Miała wrażenie, jakby śniła koszmarny sen.
Może gdyby nie weszła do sypialni, żeby się pożegnać, mama by
nie umarła.
– Nie chcę tam wchodzić – powiedziała, zatrzymując się pod
drzwiami sypialni rodziców.
– Boisz się? – spytał Seth, zaglądając jej w oczy.
– Wiesz, że niczego się nie boję.
– Z wyjątkiem ciemności – przypomniał brat. Lily pokręciła głową.
– Wcale nie. Po prostu jej nie lubię. Seth uśmiechnął się blado.
– Twoja mama chce ci coś dać, zanim... Lily przygryzła wargę.
– Będziesz płakać?
Bez słowa potrząsnęła głową. Nie mogła się odezwać, bo zaczęłaby
szlochać.
– Musisz być dzielna ze względu na nią – powiedział brat. Lily
rozprostowała plecy i uniosła brodę.
282766201.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin