KULTURA SKANDYNAWII 6.doc

(575 KB) Pobierz
KULTURA SKANDYNAWII 12/04/2007

KULTURA SKANDYNAWII  12/04/2007

 

TAM, GDZIE ROSNĄ POZIOMKI

 

§         Film/wykład: Egil Törnqvist

 

TEATR I FILM – ŻONA I KOCHANKA

 

Fanni i Aleksander – alter ego Bergmana

§         Motyw teatru mundi – teatr jest światem – teatr w teatrze

§         Pierwsza scena filmu – iluzja, zasłony, a la teatr

§         Ei blot til lyst – nie chodzi tylko o zabawę

 

Rytm pracy:               Lato – film

                            Jesień, zima, wiosna – teatr

                            Codziennie odpoczynek 15 – 16.30

                            Oglądanie filmów

                            Codziennie w swoim kinie

 



http://www.europaeuropa.pl/lk/na030460.php

 

Ingmar Bergman

 

ID

Kto: Ingmar Bergman

Prawdziwe nazwisko: Ernst Ingmar Bergman

Zawód: reżyser, aktor, producent

Data urodzenia: 14 lipca 1918

Miejsce urodzenia: Uppsala, Uppland, Szwecja

Data śmierci: 30 lipca 2007

Miejsce śmierci: Faro, Szwecja

Bliscy: byłe żony Käbi Laretei, Gun Grut, Ellen Lundström, Else Fisher, zmarła żona Ingrid von Rosen

 

Portret

 

Zawsze go podziwiałem i marzyłem, by być choć w przybliżeniu tak dobrym filmowcem jak on. Ale nigdy nie będę. Jego miłość do kina budzi we mnie nieomal poczucie winy.

Steven Spielberg o Ingmarze Bergmanie

 

Milczenie Ingmara Bergmana

 

Bergman milczy od 20 lat. Jest to milczenie dość głośne. Szwedzki filmowiec zaszył się na bałtyckiej wyspie Faro, ale robi z niej częste wypady. Reżyseruje w teatrach w Szwecji i Stanach, pracuje dla telewizji, wydaje książki, pisze scenariusze. Powstają nawet nowe "bergmany": filmy na podstawie tekstów Ingmara, reżyserowane rękami innych artystów: jego syna Daniela, muzy, ulubionej aktorki i byłej kochanki Liv Ullmann czy wiernego naśladowcy Billy'ego Augusta. A jednak Ingmar Bergman dotrzymał słowa. W 1982, po międzynarodowym sukcesie monumentalnego obrazu Fanny i Alexander szwedzki reżyser obwieścił, że żegna się z przemysłem filmowym (który określił jako bandę rzeźników). I od tego czasu nie wrócił do kina.

 

Zawodnik wagi superciężkiej

 



Ingmar Bergman to mistrz wagi superciężkiej. Jest kimś więcej niż jeszcze jedną wybitną postacią z historii kina. Bergman to cały rozdział tej historii, człowiek-instytucja, który w latach 50. i 60. nadał nowy wymiar pojęciu "film artystyczny". Koncepcja kina jako sztuki wysokiej, kina mierzącego się z najpoważniejszymi problemami filozoficznymi, religijnymi i egzystencjalnymi to w dużej części dzieło Ingmara Bergmana. Reżyserów, których wymienia się jednym tchem z Bergmanem można policzyć na palcach jednej ręki: porównanie z Szwedem wytrzymują Antonioni, Kurosawa, Fellini, może jeszcze Orson Welles, Tarkowski czy Ozu. W swoim czasie każdy nowy film Bergmana rozpalał emocje intelektualistów na całym świecie. Ortodoksyjni zwolennicy kina poważnego twierdzą, że dziś nie ma żadnego twórcy, który dorównałby Ingmarowi z jego najlepszych lat.

 

Procent Bergmana w Bergmanie

 

Nieznośne i banalne wyrażenie "uniwersalne problemy kondycji ludzkiej" nabiera w kontekście Bergmana innego znaczenia. W jego przypadku nie są to puste słowa - Bergman naprawdę zdołał w wielu filmach dotknąć tych uniwersalnych problemów, mówić o nich przejmująco i z pasją. Jednocześnie trudno znaleźć innego znanego reżysera, który traktowałby kino w sposób równie osobisty, jak Bergman. Znakomita większość filmów Bergmana jest autobiograficzna do granic ekshibicjonizmu. W latach 80. mistrz wydał autobiograficzną książkę Laterna Magica. Jednak uważny widz jego filmów nie musi jej właściwie czytać. Całe życie reżysera, od dzieciństwa aż po starość, opisane jest w jego kinie. We wcześniejszych filmach Bergman ukrywał jeszcze wątki osobiste w metaforach i aluzjach. Z czasem zaczął opowiadać o osobie w sposób coraz bardziej dosłowny i szczery. Nie wahał się nigdy poruszać spraw dla siebie bolesnych, wstydliwych i trudnych. W filmach Bergmana odbija się jego traumatyczne dzieciństwo, burzliwe relacje z rodzicami, kryzysy religijne, załamania nerwowe, sercowe i małżeńskie perypetie. W scenariuszu Wiarołomnych, który 80-letni artysta powierzył do wyreżyserowania Liv Ullmann, nie ma już żadnych uników. Historia jest nie tylko oparta na tragicznym epizodzie z życia autora - bohater opowieści nazywa się po prostu Bergman.

 

Syn pastora ekranizuje książkę telefoniczną

 

Ingmar Bergman urodził się w 1918 w Uppsali - cichym, średniowiecznym mieście na północy Szwecji. Jego ojciec Erik był luterańskim pastorem i ważną figurą w szwedzkim Kościele - przez pewien czas pełnił obowiązki kapelana rodziny królewskiej. Papa Bergman w niczym nie przypominał Taty Muminka. Miał charakter tyrana - dzieciństwo Ingmara upływało pod znakiem najsurowszego, purytańskiego protestantyzmu, graniczącego z religijną paranoją. Postać przerażającego ojca-pastora będzie później powracać w kolejnych filmach Bergmana, podobnie jak wyniesione z dzieciństwa religijne obsesje i lęki oraz temat dysfunkcyjnej, emocjonalnie niszczącej rodziny.

 

Jako dziecko Ingmar uciekał w świat wyobraźni - jego ulubioną zabawą był domowy teatr marionetek (motyw ten pojawi się później w Fanny i Alexander), do którego sam wykonywał lalki. Wreszcie wyrwał się z domu na Uniwersytet do Sztokholmu. Studiował literaturę i historię, ale interesował się przede wszystkim teatrem. Grywał w studenckich przedstawieniach, pisał sztuki. Po dyplomie zatrudnił się w jednym z sztokholmskich teatrów jak praktykant i asystent reżysera. Ingmar odbijał sobie lata surowych zakazów i nakazów, które cierpiał w rodzinnym domu. Zamieszkał na starym mieście w Sztokholmie i przystał do artystycznej cyganerii. Nie miał pieniędzy (w teatrze mu nie płacono) i żył na koszt swoich kochanek (najczęściej aktorek). W 1942 Ingmar otrzymał możliwość wyreżyserowania jednej ze swoich sztuk. Na przedstawienie przyszli ludzie ze Svensk Filmindustri (SF) - największego szwedzkiego koncernu filmowego. Sztuka się podobała, producenci z SF zaproponowali Bergmanowi posadę "lekarza scenariuszy". Przez następne kilka lat Ingmar poprawiał cudze teksty - prostował dramaturgiczne wątki, ożywiał dialogi, porządkował nielogiczne fabuły. Pisał też scenariusze na zamówienie. Przechwalał się, że jeżeli otrzyma takie zlecenie, zrobi scenariusz nawet na podstawie książki telefonicznej.

 

Klapy Bergmana

 

W latach 40. Bergman robił też pierwsze kroki jako reżyser filmowy - początkowo w charakterze asystenta przy produkcjach, do których sam napisał scenariusze. Później zaczął otrzymywać od SF pierwsze samodzielne zlecenia reżyserskie. Początki przyszłego geniusza kina były jednak zaskakująco trudne. Debiutancki film Ingmara Bergmana Kris (Kryzys) z 1945 zrobił totalną klapę. Młody reżyser dostał drugą szansę od niezależnego producenta Lorensa Marmsteda. Zrobił z nim kilka umiarkowanie udanych filmów, które zachęciły Svensk Filmindustrie do ponownego zatrudnienia Bergmana. Reżyser znów jednak nie do końca spełnił pokładane w nim nadzieje, tak że szefowie rozważali ponowne zwolnienie go z pracy. Niezbyt wiodło mu się też na scenie - Lorens Marmsted zaoferował mu kierowanie teatrem w Goeteborgu, ale po porażce kilku kolejnych sztuk Bergman musiał zrezygnować. Jego czas jednak nadchodził, choć na przełomie lat 40. i 50. niezbyt wiele na to wskazywało.

 

Lwy, Palmy i Niedźwiedzie

 

Swój pierwszy w pełni autorski film (The Devil's Wanton) Bergman zrealizował w 1949 r.. Na przełomie lat 40. i 50. trafił do sztokholmskiego Stadteatre. Poznał tam grupę młodych aktorów; m.in. Gunnel Lindblom, Maxa von Sydowa, Ingrid Thulin oraz Bibi Andersson, z którymi doskonale się dogadywał, i z którymi miał wkrótce nakręcić swoje najlepsze, klasyczne filmy. Obrazy Bergmana z wczesnych lat 50. są coraz życzliwiej przyjmowane przez krytykę, także zagraniczną. Ostateczny przełom nastąpił w 1957 r. wraz z Siódmą pieczęcią. Film wygrał Cannes i zrobił ogólnoświatową furorę. W tym samym roku Bergman zdobył Złotego Niedźwiedzia na festiwalu w Berlinie za Tam, gdzie rosną poziomki. Potem sukcesy (i filmy) posypały się jak z rękawa. Do końca lat 50. szwedzki reżyser miał na swoim koncie jeszcze jedną Złotą Palmę z Cannes, Złote Lwy z Wenecji, kolejnego Złotego Niedźwiedzia i Oscara za najlepszy film zagraniczny, nie licząc mniej prestiżowych nagród. Ingmar Bergman stał się jedną z najważniejszych postaci ambitnego kina na świecie. W następnej dekadzie każdy film Bergmana był dla międzynarodowych kinomanów niecierpliwie oczekiwanym wydarzeniem.

 

Sens życia wg Bergmana

 

Bergman był filmowcem niezwykle płodnym, szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę ciężar gatunkowy jego dzieł. Bywało, że wprowadzał na ekrany po dwa filmy rocznie. W gruncie rzeczy zajmował się w kinie ledwie kilkoma tematami, do których uparcie powracał i podejmował niczym Syzyf wciąż na nowo. Trudno się zresztą temu dziwić - tematy, z którymi zmagał się Bergman były najcięższego z możliwych kalibru: milczenie i nieobecność Boga, egzystencjalna samotność człowieka w świecie, niemożność porozumienia z innymi, zagadka śmierci i cierpienia, emocjonalne piekło patologicznych relacji między bliskimi osobami, wina i pokuta, desperackie poszukiwanie sensu i usprawiedliwienia ludzkiego bytu. Choć wszystkie te problemy pojawiały się w różnej formie i proporcjach w niemal każdym filmie Bergmana, jego twórczość można w dużym uproszczeniu podzielić na dwa okresy. Pierwszy, mniej więcej od Siódmej pieczęci (1957) po Ciszę (1963) był rozprawą z Bogiem i religią, dyskursem poszukiwania, a właściwie tracenia wiary. Po Ciszy Bergman oznajmił, że jego relacje z Bogiem zostały ustalone i nie uczyni więcej Go centralnym tematem żadnego dzieła. Oczywiście reżyser nigdy nie zrezygnował ze swoich potyczek z Najwyższym, faktem jest jednak, że od połowy lat 60. zaczyna się w twórczości Bergmana drugi okres, w którym teologiczne rozważania o relacjach człowiek-Bóg, zastępują dramaty psychologiczne o złożonych relacjach między ludźmi.

 

Freudowskie sny Bergmana

 

Wrażenie (w wielu wypadkach porażające), jakie do dziś wywierają filmy Bergmana, wynika tyleż z wagi poruszanych przez niego problemów, co ze sposobu w jaki o nich mówi. Szwedzki reżyser wziął sobie do serca maksymę, że film przypomina sen. Rozumiał to jednak inaczej niż Hollywood z jego snami-baśniami. Bergman wykorzystuje poetykę snu w sensie freudowskim. Na niespotykaną wcześniej skalę zaatakował podświadomość widza psychoanalitycznymi symbolami. Jest też mistrzem psychologicznego dramatu. Fellini zadziwiał bogactwem wyobraźni, Kurosawa estetycznym

wyrafinowaniem i oryginalnością stylu. Specjalnością Bergmana było wydobywanie z ekranowych postaci najsubtelniejszych emocji, pożądań i motywacji. Z charakterystyczną dla Skandynawów odwagą i bezwzględnością zaglądał w najmroczniejsze zakątki ludzkich osobowości (nie bez kozery na temat pracy magisterskiej wybrał Strindberga). Krótko mówiąc jest jednym z nielicznych artystów (nie tylko filmowców), którzy potrafią pokazać nagą duszę człowieka.

 

 

Nie wszystkie filmy Bergmana były udane, ale bezsprzecznych arcydzieł znalazło się wśród nich dość, by obdzielić pół tuzina wybitnych reżyserów. Siódma pieczęć, Tam, gdzie rosną poziomki, teologiczna trylogia Jak w zwierciadle, Darkly, Goście Wieczerzy Pańskiej i Cisza, Godzina wilka, Persona, Sceny z życia małżeńskiego, Szepty i krzyki czy wreszcie podsumowujący dzieło życia ostatni obraz mistrza Fanny i Alexander to filmy, które trudno nazwać inaczej niż genialne. Począwszy od scenariuszy, poprzez prowadzenie aktorów, perfekcyjne operowanie metaforą aż po wspaniałą stronę wizualną (Bergman zawsze współpracował z wybitnymi operatorami, m.in. z Gunnarem Fischerem, a później ze Svenem Nykvistem) wszystko gra u Bergmana jak najlepsza orkiestra pod batutą natchnionego dyrygenta - Ingmar Bergman robi z filmową materią, co tylko zechce.

 

Celuloidowa spowiedź

 

Jak większość geniuszy Ingmar Bergman to postać kontrowersyjna i trudna (szczególnie dla najbliższych). W młodości fascynował się faszyzmem i szczerze podziwiał Hitlera. Miał wyjątkowo burzliwe życie uczuciowe. Nie wahał się nigdy porzucać żon i kochanek dla kolejnej wielkiej miłości. Zanim skończył trzydziestkę, miał już na utrzymaniu dwie żony i pięcioro dzieci z dwóch małżeństw. Dziś przyznaje się do dziewięcioroga dzieci, choć niektórzy twierdzą, że może być ich więcej. Wiele z nich poszło w ślady ojca - ponad połowa dzieci Bergmana to reżyserzy i aktorzy.

 

W latach 70. Bergman, uznany gigant kina, został oskarżony o oszustwa podatkowe i aresztowany. Reżyser doznał załamania nerwowego i trafił do szpitala psychiatrycznego, następnie musiał uciekać ze Szwecji, by uniknąć więzienia. Przez kilka lat przebywał na wygnaniu w Niemczech. Na początku lat 80. zarzuty oddalono i Bergman mógł wrócić do ojczyzny. W 1982 roku ukończył swoje ostatnie wielkie dzieło, autobiograficzną sześciogodzinną sagę Fanny i Alexander, w której rozliczył się ze własnym dzieciństwem, a także twórczością, kompilując prawie wszystkie najważniejsze tematy swoich filmów. I wielkim stylu zakończył karierę filmową.

 

Bergman potrafił robić właściwy użytek ze swojej biografii, z traumatycznych przeżyć, a nawet trudnego charakteru - wszystko zmieniał w materiał artystyczny. Koszmarne dzieciństwo pod ciężką ręką ojca-fanatyka religijnego zamiast balastem oraz źródłem nerwic i kompleksów, stało się dla niego przepastnym magazynem inspiracji. Skomplikowane relacje z kobietami pomogły mu stworzyć bodaj najbardziej wnikliwe portrety kobiet w historii kina. Załamania i kłopoty psychiczne stawały się wnet tematem kolejnego filmu. Przydał się nawet niechlubny flirt z faszyzmem - Bergman wykorzystał swoje doświadczenia przy realizacji Jaja węża. Trzeba też przyznać, że szwedzki mistrz nigdy nie próbował oszczędzać samego siebie w swoich filmach. W większości dzieł Bergmana pojawia się postać będąca ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin