James Patrick Cannon, Oddziały Stanów Zjednoczonych – won z Korei!.docx

(14 KB) Pobierz

James Patrick Cannon

Oddziały Stanów Zjednoczonych – won z Korei!

Do prezydenta i członków Kongresu:

Szanowni Panowie,

Nie zgadzam się z Waszymi działaniami w Korei, i w miarę swoich możliwości, jako osoba prywatna, wnoszę do Was petycję, żebyście zasadniczo zmienili swoją politykę:

Wycofajcie oddziały amerykańskie i zostawcie lud koreański w spokoju.

Poniżej wyłożę argumenty dla poparcia tego żądania. Ale zanim zacznę to robić, to niech mi będzie wolno napisać, co myślę o Was. Jesteście bandą kanalii. Jesteście zdrajcami rodzaju ludzkiego. Nienawidzę Waszych gwałtów i Waszej brutalności. Przez Was wstydzę się za mój kraj, który zawsze kochałem, i za moją rasę, o której przywykłem myśleć jako tak samo dobrej, jak i inne.

Amerykańska interwencja w Korei jest brutalną imperialistyczną inwazją, nie różniącą się od francuskiej wojny z Indochinami czy holenderskiej napaści na Indonezję. Amerykańskich chłopców wysyła się o dziesięć tysięcy mil stąd, żeby zabijali i byli zabijani, nie po to, żeby wyzwolili lud koreański, tylko po to, by go podbili i podporządkowali. To jest oburzające. To jest potworne.

Cały lud koreański – z wyjątkiem paru przekupionych, płatnych agentów marionetkowego reżimu Li – walczy przeciw imperialistycznym najeźdźcom. Oto dlaczego doniesienia prasowe z Korei coraz bardziej uskarżają się na taktykę “infiltracji”, rosnącą aktywność partyzantów, płynność linii frontu, “ponuractwo” i “niepewność” “tubylców”.

Lud koreański na śmierć i życie znienawidził “wyzwolicieli” z Wall Street. Na śmierć i życie pogardza bestialską, skorumpowaną, sponsorowaną przez Stany Zjednoczone dyktaturę Li Syn Mana, która uczyniła Koreę Południową obozem koncentracyjnym, pełnym nieszczęść, tortur i wyzysku.

Wysokie morale i odwaga Północnych Koreańczyków oraz wrogość Południowych Koreańczyków wobec ich “wyzwolicieli” ze Stanów Zjednoczonych także dowodzą jedności całego ludu koreańskiego w nieprzejednanym sprzeciwie wobec imperialistycznego panowania.

Wybuch wojny w Korei 25 czerwca, jak wykazał dalszy przebieg wydarzeń, wyrażał głębokie pragnienie samych Koreańczyków zjednoczenia swego kraju, uwolnienia się od obcego panowania i wywalczenia całkowitej niepodległości narodowej. To prawda, że Kreml chce wykorzystać ich walkę do swych własnych, reakcyjnych celów, a jutro może ich sprzeda, jeśli zawrze w tej sprawie kontrakt z Waszyngtonem. Ale sama ta walka ma przytłaczające, z głębi serca płynące poparcie ludu koreańskiego. Jest częścią potężnego powstania stumilionowych ludów kolonialnych w całej Azji przeciw zachodniemu imperializmowi. To najprawdziwsza prawda i prawdziwy problem. Niewolnicy w koloniach nie chcą dłużej być niewolnikami.

To jest więcej niż tylko walka o zjednoczenie i wyzwolenie narodowe. To jest wojna domowa. Po jednej stronie są koreańscy robotnicy, chłopi i młodzież studencka. Po drugiej są koreańscy właściciele ziemscy, lichwiarze, kapitaliści, ich policja i ich tajni agenci. Masy ubogiego, wyzyskiwanego ludu powstały, aby przepędzić miejscowych pasożytów i ich zagranicznych protektorów.

Rozwijająca się walka klasowa w Korei

Niezależnie od woli Kremla w Korei rozwinęła się walka klasowa. Reżim północnokoreański, chcąc zmobilizować poparcie społeczne, wydał dekret o reformie rolnej i podjął przedsięwzięcia nacjonalizacyjne na terytoriach, które opanował. Donoszono o tworzeniu komitetów ludowych. Te reformy, te obietnice lepszego porządku gospodarczego i społecznego, przyciągnęły chłopów i robotników. Perspektywa nowego życia – oto co natchnęło głodujący, ujarzmiony lud do walki na śmierć i życie. To ta “tajna broń” wyrwała dwie trzecie Korei Południowej imperializmowi Stanów Zjednoczonych i jego miejscowym agentom, mimo potężnego wsparcia oddziałów i bombowców przysłanych z Wall Street.

Amerykański imperializm nawet chciał zostawić Koreę Północną Stalinowi, a sobie zatrzymać Koreę Południową, zarządzaną za pośrednictwem krwawej dyktatury Li Syn Mana. Teraz Waszyngton usiłuje, wbrew sprzeciwom ludu koreańskiego, ponownie narzucić rządy tej marionetki imperialistów, wymusić podział Korei i utrzymać Południe jako kolonię i przyczółek przyszłej wojny przeciw Związkowi Radzieckiemu.

Ta brutalna inwazja ani trochę nie zważa na wolę i prawa ludu koreańskiego. Usiłowanie podtrzymywania na bagnetach reżimu Li Syn Mana jest częścią planu Wall Street, zmierzającej do opanowania i wyzyskiwania całego świata. Panie prezydencie, pańska nie wypowiedziana wojna przeciw Korei jest wojną właścicieli niewolników. Tak postrzega ją sam lud koreański, a nikt nie wie tego lepiej od niego. On cierpiał od imperialistycznego panowania i degradacji przez pół wieku, więc rozpoznaje tę twarz, nawet ukrytą pod maską ONZ.

Cała słuszność w tej walce jest po stronie ludu koreańskiego. On, tak jak ludy kolonialne w całej Azji, nie chce żadnego “wyzwolenia” przez Stany Zjednoczone czy nawet ONZ. On chce, żeby amerykańskie oddziały poszły precz z Korei. On chce wolności od wszelkiego obcego panowania. On chce sam decydować o swoim losie.

Lud amerykański dobrze pamięta wojnę o niepodległość, wojnę która uwolniła go od brytyjskiej tyranii. W duchu tej naszej rewolucyjnej i demokratycznej tradycji wzywam Was do powstrzymania niesprawiedliwej wojny przeciw Korei. Wycofajcie wszystkie amerykańskie siły zbrojne, tak żeby lud koreański miał pełną swobodę pójścia swą własną drogą. Ten wniosek kieruję do Kongresu.

James Patrick Cannon  

List został opublikowany w gazecie “The Militant” z 31 lipca 1950 r.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin