Coulter Catherine - Wiking 03 - Fiordy.pdf
(
1485 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Catherine Coulter - C Fiordy - brak rozdzia\263\363w)
Catherine Coulter
FIORDY
1
„Khagan-Rus" - targ niewolników Kijów, A.D. 916
Merrik z zadowoleniem u
Ļ
wiadomił sobie,
Ň
e wo
ı
unosz
Ģ
ca si
ħ
nad placem targowym nie
jest tak przykra, jak oczekiwał.
Był wczesny lipcowy poranek i łagodny, wiej
Ģ
cy od Dniepru wiatr chłodził spocone, dawno
nie myte ciała niewolników. Rzeka, spokojna ju
Ň
po wiosennym przybraniu, wolno toczyła
swe wody mi
ħ
dzy szerokimi brzegami. Wschodz
Ģ
ce sło
ı
ce złotymi promieniami o
Ļ
wietlało
miasto i ci
Ģ
gn
Ģ
ce si
ħ
daleko ku wschodowi nagie wzgórza. Zapowiadał si
ħ
upalny dzie
ı
i
niew
Ģ
tpliwie zapach łachmanów i niedomytych ciał w miar
ħ
upływu godzin zacznie dra
Ň
ni
ę
nozdrza, zwłaszcza tu, na targu. Na razie jednak jedyne, co mogło ka
Ň
dego razi
ę
, to widok
ludzkiej biedy i niedoli, całkiem naturalny w takim miejscu.
Merrik Haraldsson odpi
Ģ
ł kut
Ģ
, srebrn
Ģ
brosz
ħ
przytrzymuj
Ģ
c
Ģ
płaszcz z futra wydry,
przewiesił go sobie przez rami
ħ
i skierował si
ħ
ku centrum placu targowego. Nie był spocony,
ale zgrzał si
ħ
nieco, wspinaj
Ģ
c si
ħ
na wysoki brzeg rzeki. Jego barkas o nazwie ,,Srebmy
Kruk" przycumowany był przy długim drewnianym pomo
Ļ
cie w zacisznej zatoczce na
Dnieprze, nieco poni
Ň
ej miasta. Szedł szybko. Na targu chciał znale
Ņę
si
ħ
mo
Ň
liwie wcze
Ļ
nie,
by naby
ę
dla swojej matki odpowiedni
Ģ
niewolnic
ħ
, zanim zjawi
Ģ
si
ħ
tu inni kupcy i dla niego
zostan
Ģ
tylko kobiety chore i niedoł
ħŇ
ne.
Targ niewolników Khagan-Rus poło
Ň
ony był poza miastem. Nazwany został imieniem
władcy Kijowa, zapewne dlatego,
Ň
eby przypomina
ę
wszystkim,
Ň
e opłata od ka
Ň
dej
przeprowadzonej tu transakcji trafia prosto do przepastnej kieszeni ksi
ħ
cia Khagan-Rusa.
Merrik zwolnił i odwrócił si
ħ
do towarzysz
Ģ
cego mu m
ħŇ
czyzny. Był nim Oleg, człowiek, z
którym przyja
Ņ
nił si
ħ
od lat dzieci
ħ
cych, m
ħŇ
czyzna dzielny, pełen zapału, pragn
Ģ
cy okaza
ę
si
ħ
lepszym od swych starszych braci, zdecydowany zdoby
ę
własn
Ģ
łód
Ņ
, by walcz
Ģ
c i
handluj
Ģ
c, wzbogaci
ę
si
ħ
na tyle,
Ň
eby naby
ę
własne gospodarstwo i udowodni
ę
,
Ň
e potrafi
by
ę
samodzielny, a przy tym nawet bogatszy ni
Ň
ojciec i bracia.
- Wyruszymy w drog
ħ
natychmiast, gdy tylko kupimy t
ħ
niewolnic
ħ
. Miej oczy otwarte,
Oleg, bo nie chciałbym sprowadzi
ę
do domu matki jakiej
Ļ
niezdary albo dziewczyny chytrej,
która sprytnie wykorzysta prostoduszno
Ļę
mojego ojca. Nie miał konkubiny przez trzydzie
Ļ
ci
lat, wi
ħ
c nie chc
ħ
,
Ň
eby teraz to si
ħ
stało.
- Wiesz dobrze,
Ň
e twoja matka rozbiłaby mu głow
ħ
, gdyby tylko spojrzał na inn
Ģ
kobiet
ħ
.
- O tak, moja matka to kobieta porywcza - odparł z u
Ļ
miechem Merrik. - Powinienem raczej
pomy
Ļ
le
ę
o
Ň
onie brata. Sarla jest tak nie
Ļ
miała,
Ň
e łatwo podporz
Ģ
dkuje si
ħ
ka
Ň
dej sprytnej
kobiecie niezale
Ň
nie od tego, czy jest to niewolnica, czy kobieta wolna.
- A twój brat jest wyj
Ģ
tkowo łasy na kobiety. Dla niego niewiasta niekoniecznie musi by
ę
atrakcyjna. Caylis jest co prawda pi
ħ
kna, chocia
Ň
jej syn ma ju
Ň
dziewi
ħę
lat, ale Megot, z
któr
Ģ
te
Ň
sypia, jest tłust
Ģ
bab
Ģ
z podwójnym podbródkiem.
- Masz racj
ħ
. Musimy si
ħ
dobrze zastanowi
ę
, zanim wybierzemy odpowiedni
Ģ
dziewczyn
ħ
.
Matce potrzebna jest lojalna niewolnica, która b
ħ
dzie pracowa
ę
tylko dla niej. Chce j
Ģ
nauczy
ę
prz
ĢĻę
, bo jej palce ju
Ň
zesztywniały. Roran mówił mi,
Ň
e dzisiaj b
ħ
dzie du
Ň
y wybór.
Wczoraj przywieziono wielu niewolników z Bizancjum.
- Tak, z Bizancjum i wielkiego, złotego miasta Miklagardu. Ch
ħ
tnie bym si
ħ
tam wybrał.
Mówi
Ģ
,
Ň
e jest to najwi
ħ
ksze miasto na
Ļ
wiecie.
- Podobno. A
Ň
trudno uwierzy
ę
,
Ň
e mieszka tam wi
ħ
cej ni
Ň
pół miliona ludzi. W przyszłym
roku zbudujemy mocniejsz
Ģ
łód
Ņ
, bo słyszałem,
Ň
e bystrzyny i progi na rzece poni
Ň
ej Kijowa
s
Ģ
bardzo gro
Ņ
ne. Jest tam siedem progów, a jeden straszniejszy od drugiego. Na progu o
nazwie Aifur zgin
ħ
ło podobno wi
ħ
cej ludzi ni
Ň
na wszystkich pozostałych razem wzi
ħ
tych.
Przenoszenie łodzi l
Ģ
dem te
Ň
jest niebezpieczne, bo na podró
Ň
nych czyhaj
Ģ
Ň
yj
Ģ
ce tu nad
Dnieprem dzikie plemiona. Dla bezpiecze
ı
stwa doł
Ģ
czymy do jakiej
Ļ
flotylli łodzi płyn
Ģ
cych
na południe. Nie mam zamiaru straci
ę
Ň
ycia,
Ň
eby zobaczy
ę
Miklagard i Morze Czarne.
- Aifur, powiadasz? - Oleg u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
do Merrika. - Widz
ħ
,
Ň
e rozmawiałe
Ļ
z
do
Ļ
wiadczonymi kupcami. Czy my
Ļ
lisz powa
Ň
nie o tej wyprawie?
- My
Ļ
l
ħ
, my
Ļ
l
ħ
, ale pami
ħ
taj,
Ň
e najłatwiej wzbogacimy si
ħ
, handluj
Ģ
c w takich miastach jak
Birka i Hedelby, bo tam nas znaj
Ģ
i darz
Ģ
zaufaniem. Na irlandzkich niewolnikach mo
Ň
na
zarobi
ę
wi
ħ
cej srebra, ni
Ň
s
Ģ
dziłem. A pomy
Ļ
l, ile w tym roku zarobili
Ļ
my na lapo
ı
skich
futrach sprzedanych w Starej Ladodze. Pami
ħ
tasz tego człowieka, który kupił od nas
wszystkie grzebienie z ko
Ļ
ci renifera? Powiedział mi,
Ň
e ma wi
ħ
cej kobiet, ni
Ň
potrzebuje, a
ka
Ň
da z nich chce dosta
ę
taki grzebie
ı
. Twierdził,
Ň
e ich włosy doprowadz
Ģ
go do ruiny.
Trudno. Podró
Ň
do Miklagardu odło
Ň
ymy do przyszłego roku. B
Ģ
d
Ņ
cierpliwy.
- Co
Ļ
mi si
ħ
wydaje, Merriku,
Ň
e i ty nie mo
Ň
esz si
ħ
tego doczeka
ę
.
- To prawda, ale trzeba czeka
ę
. Do domu przywieziemy wi
ħ
cej srebra, ni
Ň
maj
Ģ
nasi
ojcowie i bracia. Jeste
Ļ
my bogaci, przyjacielu, i nikt nie mo
Ň
e temu zaprzeczy
ę
.
- Nie zapominaj te
Ň
o tym pi
ħ
knym niebieskim jedwabiu pochodz
Ģ
cym z Kalifatu, jak
twierdzi Stary Firren.
- Firren to łgarz, który przez lata doszedł do tego,
Ň
e sam wierzy w swoje kłamstwa, ale
materiał rzeczywi
Ļ
cie jest pi
ħ
kny.
- My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e b
ħ
dziesz podtrzymywał jego kłamstwa. Materiał dasz zapewne swojej
narzeczonej. Ciekaw jestem, czy planujesz zbudowanie sobie domu, czy my
Ļ
lisz o
przeniesieniu si
ħ
do maj
Ģ
tku jej ojca?
Merrik zmarszczył tylko brwi i nie odpowiedział. Zim
Ģ
ojciec, bez porozumienia z nim,
zacz
Ģ
ł pertraktowa
ę
z Thoragassonami i wkrótce dwaj ojcowie doszli do porozumienia w
sprawie mał
Ň
e
ı
stwa ich dzieci. Merrik nie znał bli
Ň
ej siedemnastoletniej Letty. Nie
powiedział nie, ale zły był na ojca, bo miał ju
Ň
, b
Ģ
d
Ņ
co b
Ģ
d
Ņ
, dwadzie
Ļ
cia cztery lata.
Dziewczyna była ładna, miła i powa
Ň
na. Zamierzał przyjrze
ę
si
ħ
jej bli
Ň
ej po powrocie do
domu i dopiero wtedy podj
Ģę
decyzj
ħ
. Wiedział jednak,
Ň
e je
Ļ
li zdecyduje si
ħ
na mał
Ň
e
ı
stwo,
b
ħ
dzie musiał opu
Ļ
ci
ę
dom ojca, gdy
Ň
mieszkał ju
Ň
w nim jego starszy brat od dwóch lat
Ň
onaty z Sarl
Ģ
i po
Ļ
mierci rodziców to oni mieli przej
Ģę
rodzinny maj
Ģ
tek. Z pewno
Ļ
ci
Ģ
dochowaj
Ģ
si
ħ
gromadki dzieci i w domu zrobi si
ħ
zbyt ciasno, zwłaszcza je
Ļ
li wzi
Ģę
pod
uwag
ħ
liczn
Ģ
słu
Ň
b
ħ
i niewolników ojca i brata. Merrik potrz
Ģ
sn
Ģ
ł głow
Ģ
.
Z niech
ħ
ci
Ģ
my
Ļ
lał o opuszczeniu rodzinnego domu, ale wiedział,
Ň
e je
Ļ
li si
ħ
o
Ň
eni, b
ħ
dzie
to konieczne, gdy
Ň
w Vestfold dla dwóch licznych rodzin byłoby zbyt mało uprawnej ziemi.
Jego drugi brat, Rorik, osiedlił si
ħ
na wyspie Hawkfell, poło
Ň
onej u brytyjskich wybrze
Ň
y, i
Ň
yło mu si
ħ
tam całkiem nie
Ņ
le. On jednak, chocia
Ň
był dostatecznie bogaty, nie miał jeszcze
ochoty rozstawa
ę
si
ħ
z rodzinnym domem.
- Sprawa o
Ň
enku i zbudowania dla siebie domu to wa
Ň
ne decyzje, które wymagaj
Ģ
gł
ħ
bokiego namysłu - powiedział wreszcie.
- To samo zawsze powtarza mój ojciec - odparł Oleg. - I dziwnie si
ħ
przy tym u
Ļ
miecha.
My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e jednak chciałby,
Ň
ebym si
ħ
wyprowadził z jego domu.
N
a placu targowym czekało na kupców co najmniej osiemdziesi
ħ
ciu niewolników. Byli to
ludzie w ró
Ň
nym wieku, mniej wi
ħ
cej połowa m
ħŇ
czyzn, a połowa kobiet. Nieliczni
zachowali jeszcze resztki godno
Ļ
ci - stali wyprostowani, dumni; pozostali czekali z
opuszczonymi głowami, nieruchomi jak głazy. Wiedzieli, czego mog
Ģ
si
ħ
spodziewa
ę
. Mo
Ň
e
modlili si
ħ
do swoich bogów o to, by ten, kto ich nab
ħ
dzie, okazał sie dobrym człowiekiem.
Merrik szedł wolno pomi
ħ
dzy rz
ħ
dami niewolników. Kobiety uszeregowano po jednej
stronie, młode z przodu, starsze z tyłu za nimi. M
ħŇ
czy
Ņ
ni stali po drugiej stronie i tych
pilnowali nieliczni stra
Ň
nicy z batami w dłoniach, nie przejmuj
Ģ
c si
ħ
zbytnio swoj
Ģ
rol
Ģ
,
wida
ę
nie spodziewali si
ħ
wi
ħ
kszych kłopotów. Niewolnicy zostali ju
Ň
dostatecznie złamani,
niektórzy zreszt
Ģ
byli niewolnikami od dziesi
ħ
cioleci albo nawet urodzili si
ħ
w niewoli.
Ten poruszaj
Ģ
cy obraz Merrik ogl
Ģ
dał nie po raz pierwszy. Był jeszcze chłopcem, gdy
ojciec zabrał go do Yorku, gdzie zamierzał naby
ę
niewolników. To, co teraz widział, nie było
dla niego niczym nowym, mo
Ň
e tylko z t
Ģ
ró
Ň
nic
Ģ
,
Ň
e tutejszy targ nie sprawiał przesadnie
ponurego wra
Ň
enia. Nawet zapach, zapewne na skutek wczesnej pory i orze
Ņ
wiaj
Ģ
cego wiatru
wiej
Ģ
cego od rzeki, nie był tak przykry jak w Danelaw, zaj
ħ
tym przez Skandynawów
obszarze północno-wschodniej Anglii, gdzie sami Anglosasi cuchn
ħ
li nie mniej ni
Ň
niewolnicy. Tutaj mo
Ň
na było w miar
ħ
swobodnie oddycha
ę
.
Wiele wystawionych na sprzeda
Ň
młodych kobiet prezentowało si
ħ
całkiem ładnie.
Sprawiały wra
Ň
enie czystych. Pochodziły z ró
Ň
nych stron
Ļ
wiata. Niektóre miały wyra
Ņ
nie
Ň
ółty odcie
ı
skóry, pi
ħ
kne sko
Ļ
ne oczy i g
ħ
ste, proste, czarne włosy. Były szczupłe i
wszystkie stały z nisko opuszczonymi głowami.
Wyró
Ň
niały si
ħ
kobiety z Samarkandy, rude i jasnowłose, najcz
ħĻ
niej wysokie i smukłe.
Wyra
Ņ
nie odbiegały wygl
Ģ
dem od niskich, przysadzistyh kobiet o krótkich nogach,
prawdopodobnie pochodz
Ģ
cych z Bułgarii i s
Ģ
siednich krajów. Merrik zauwa
Ň
ył dziewczyn
ħ
o rudozłotych włosach, jasnej cerze i zgrabnej, szczupłej sylwetce. Szybko jednak u
Ļ
wiadomił
sobie,
Ň
e zbytnio mu si
ħ
podoba. Patrz
Ģ
c na ni
Ģ
, poczuł ukłucie po
ŇĢ
dania. Nie, nie mog
ħ
tego
zrobi
ę
swojej matce, pomy
Ļ
lał. Zreszt
Ģ
natychmiast zaj
Ģ
łby si
ħ
ni
Ģ
Erik. Nie mog
ħ
mu
podsuwa
ę
kolejnej nało
Ň
nicy, postanowił. Merrik. W przeciwie
ı
stwie do starszego brata,
dostrzegał, jak bardzo cierpi jego bratowa Sarla, kiedy m
ĢŇ
, zamiast z ni
Ģ
, sp
ħ
dza noce z
jedn
Ģ
ze swych nało
Ň
nic.
Wiedział,
Ň
e musi znale
Ņę
dziewczyn
ħ
o ładnej, miłej, ale nieurodziwej twarzy. Brat nie
lubił chudych kobiet. Merrik szukał wi
ħ
c dziewczyny chudej, o zapadni
ħ
tych policzkach.
Wybrał wreszcie trzy niewolnice, które mógłby wzi
Ģę
pod uwag
ħ
przy kupnie i rozejrzał si
ħ
za Valajem, kupcem zarz
Ģ
dzaj
Ģ
cym targiem,
Ň
eby omówi
ę
z nim szczegóły transakcji.
Valaj zaj
ħ
ty był rozmow
Ģ
z jakim
Ļ
niezwykle otyłym Szwedem, cuchn
Ģ
cym zepsut
Ģ
ryb
Ģ
.
Czekaj
Ģ
c na koniec rozmowy, Merrik u
Ļ
wiadomił sobie,
Ň
e jest to ten sam m
ħŇ
czyzna,
którego poprzedniego dnia widział w grupie kilkunastu innych kupców w domu handlarza
oferuj
Ģ
cego na sprzeda
Ň
niewolnice. Gospodarz proponował ka
Ň
demu go
Ļ
ciowi wybran
Ģ
niewolnic
ħ
. Kupcy skwapliwie korzystali z oferty, rozbierali dziewczyny i na oczach
pozostałych zabawiali si
ħ
z nimi na ławach ustawionych pod
Ļ
cianami obszernej izby.
Merrik, wyra
Ņ
nie podniecony, te
Ň
miał ochot
ħ
skorzysta
ę
z okazji, dopóki nie zauwa
Ň
ył
otyłego kupca nachylonego nad jedn
Ģ
z niewolnic. Dziewczyna le
Ň
ała z zamkni
ħ
tymi oczami
tak nieruchoma, jakby była martwa, a tłusty kupiec kopulował z ni
Ģ
, sapi
Ģ
c i trz
ħ
s
Ģ
c wielkim
brzuchem. Merrik zauwa
Ň
ył łzy wypływaj
Ģ
ce spod zaci
Ļ
ni
ħ
tych powiek dziewczyny i tocz
Ģ
ce
si
ħ
powoli po jej policzkach. Szybko opu
Ļ
cił izb
ħ
.
Ze wstr
ħ
tem odwrócił si
ħ
od opasłego Szweda i oboj
ħ
tnie patrzył na długi szereg m
ħŇ
czyzn
i chłopców. Nagle zamarł. Nie wiedział, co nim kierowało, ale nie mógł oderwa
ę
wzroku od
chłopca stoj
Ģ
cego po
Ļ
rodku rz
ħ
du niewolników. Chłopiec wygl
Ģ
dał na dwana
Ļ
cie, mo
Ň
e
trzyna
Ļ
cie lat. Był tak chudy,
Ň
e Merrik dostrzegał pod jego skór
Ģ
ko
Ļ
ci ramion i szpiczaste
łokcie. R
ħ
ce o smukłych dłoniach i szczupłych nadgarstkach zwisały mu bezwładnie wzdłu
Ň
ciała. Nogi nagie od kolan w dół, były równie
Ň
szczupłe i tam, gdzie nie pokrywał ich brud
b
Ģ
d
Ņ
Ļ
lady po skaleczeniach, wyj
Ģ
tkowo białe, tak białe,
Ň
e pod skór
Ģ
wida
ę
było ciemniejsze
Ň
yły. Chłopiec wygl
Ģ
dał
Ň
ało
Ļ
nie.
Był tak zabiedzony,
Ň
e z pewno
Ļ
ci
Ģ
nie po
Ň
yje długo, je
Ļ
li nie trafi do pana, który b
ħ
dzie go
dobrze karmił. Niew
Ģ
tpliwie w przeszło
Ļ
ci musiano go bardzo
Ņ
le traktowa
ę
. Ubrany był w
łachmany, na które zarzucon
Ģ
miał brudn
Ģ
, podart
Ģ
skórzan
Ģ
opo
ı
cz
ħ
.
Prawd
ħ
mówi
Ģ
c, widok ten nie powinien szczególnie poruszy
ę
Merrika. Chłopiec był, b
Ģ
d
Ņ
co b
Ģ
d
Ņ
, niewolnikiem i wkrótce miał zosta
ę
sprzedany, mo
Ň
e okrutnemu panu, a mo
Ň
e
komu
Ļ
, kto ulituje si
ħ
nad nim i nawet pozwoli mu kiedy
Ļ
kupi
ę
sobie wolno
Ļę
. Przypadki
takie nie były czym
Ļ
niezwykłym i kto wie, czy do chłopca nie u
Ļ
miechnie si
ħ
los. Merrik
u
Ļ
wiadomił sobie,
Ň
e to nie
Ň
ałosny wygl
Ģ
d niewolnika wzbudzał jego zainteresowanie. Było
w tym chłopcu co
Ļ
, co sprawiło,
Ň
e nie mógł oderwa
ę
od niego wzroku. Zapomniał o
po
Ļ
piechu, chocia
Ň
czasu miał niewiele, gdy
Ň
tego samego dnia zamierzał opu
Ļ
ci
ę
Kijów, a
wcze
Ļ
niej musiał jeszcze to i owo załatwi
ę
. Zamierzał wła
Ļ
nie odwróci
ę
si
ħ
, gdy chłopiec
nagle uniósł głow
ħ
i ich spojrzenia si
ħ
spotkały. Oczy młodego niewolnika były
szaroniebieskie, co, zwłaszcza Norwegowi, nie wydawało si
ħ
czym
Ļ
dziwnym, jednak
dostrzec w nich mo
Ň
na było co
Ļ
niezwykłego. Szaro
Ļę
ich była gł
ħ
bsza ni
Ň
barwa cynowej
misy, któr
Ģ
matka Merrika otrzymała w prezencie
Ļ
lubnym, a bł
ħ
kit ciemniejszy ni
Ň
kolor
zimowego nieba. Mimo
Ň
e chłopiec był brudny, rzucała si
ħ
w oczy jego jasna cera. Brwi miał
ciemne i ładnie zarysowane, ale włosy były zbyt brudne i zatłuszczone,
Ň
eby móc okre
Ļ
li
ę
ich
barw
ħ
.
Jedyne, co zwracało uwag
ħ
w jego wygl
Ģ
dzie, to oczy. I wła
Ļ
nie one zmroziły Merrika.
Zazwyczaj oczy człowieka wyra
Ň
aj
Ģ
jego my
Ļ
li, natomiast oczy chłopca zdawały si
ħ
puste,
pos
ħ
pne, pełne rezygnacji. Było to zrozumiałe. Nagle jednak w ich wyrazie nast
Ģ
piła zmiana.
Miejsce pustki zaj
ħ
ły chłód i bunt, tak wyra
Ņ
ne,
Ň
e gdyby chłopiec nie nauczył si
ħ
maskowa
ę
tych uczu
ę
, zostałby przez swego wła
Ļ
ciciela zabity b
Ģ
d
Ņ
zachłostany na
Ļ
mier
ę
. Na moment
wyraz buntu zamienił si
ħ
w gniew tak gł
ħ
boki,
Ň
e jego siła wstrz
Ģ
sn
ħ
ła Merrikiem. Potem
nagle wzrok chłopca znów stał si
ħ
pusty, cała furia i nami
ħ
tno
Ļę
skryły si
ħ
pod wyrazem
rezygnacji, wyra
Ň
aj
Ģ
cym
Ļ
wiadomo
Ļę
, ze pisany mu jest los niewolnika i taki pozostanie a
Ň
do
Ļ
mierci. Wydawało si
ħ
,
Ň
e zamkn
Ģ
ł si
ħ
w sobie, jak gdyby akceptował swój los i pogodził
si
ħ
z nim.
Merrik otrz
Ģ
sn
Ģ
ł si
ħ
z zadumy. Chłopiec jest tylko niewolnikiem, nikim wi
ħ
cej. Nie ma
znaczenia, czy porwany został z wiejskiej zagrody w małej wiosce, czy z bogatego domu.
Merrick wiedział,
Ň
e po opuszczeniu targowiska nigdy go nie zobaczy i przestanie o nim
my
Ļ
le
ę
, gdy tylko wsi
Ģ
dzie do swojej łodzi i poczuje na twarzy pierwszy powiew wiatru.
Wzruszył ramionami i potrz
Ģ
sn
Ģ
ł głow
Ģ
. Odwrócił si
ħ
, gdy Oleg dotkn
Ģ
ł jego ramienia,
Ň
eby
wskaza
ę
mu kolejn
Ģ
niewolnic
ħ
.
Nagle usłyszał rozpaczliwy krzyk i obejrzał si
ħ
. Otyły m
ħŇ
czyzna, ten sam szwedzki
kupiec, którego widział ubiegłej nocy, ten sam, który przed chwil
Ģ
pertraktował z Valajem,
trzymał za rami
ħ
chłopca i wyci
Ģ
gał go z szeregu niewolników. Narzekał przy tym gło
Ļ
no,
Ň
e
zbyt du
Ň
o zapłacił za tego małego brudasa i je
Ļ
li ten z nim natychmiast nie pójdzie, to
po
Ň
ałuje. Nie to jednak zainteresowało Merrika. Najwi
ħ
ksze wra
Ň
enie sprawiały krzyki i
szloch dziecka uczepionego kurczowo drugiej r
ħ
ki chłopca. Nie ulegało w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e był to
jego znacznie młodszy brat, a kupiec nabył tylko starszego. Przera
Ņ
liwy szloch dziecka
sprawił,
Ň
e Merrik poczuł ostry ucisk w piersiach, co zreszt
Ģ
wydało mu si
ħ
całkiem
niezrozumiałe. Ruszył w tamt
Ģ
stron
ħ
i wtedy zobaczył, jak kupiec zdzielił pi
ħĻ
ci
Ģ
kupionego
chłopca, gdy ten próbował poci
Ģ
gn
Ģę
za sob
Ģ
małego braciszka, a potem z całej siły kopn
Ģ
ł
dziecko. Malec upadł na twarz i le
Ň
ał przez chwil
ħ
skulony, szlochaj
Ģ
c cicho. Chłopiec nie
zdołał si
ħ
opanowa
ę
i uderzył kupca. Nie był to silny cios, Merrik w
Ģ
tpił czy niewolnik miał
na to do
Ļę
siły, lecz uderzenie pi
ħĻ
ci
Ģ
w brzuch musiało grubasa zabole
ę
. Kupiec uniósł ze
zło
Ļ
ci
Ģ
r
ħ
k
ħ
, ale opu
Ļ
cił j
Ģ
. Zakl
Ģ
ł, złapał chłopca za rami
ħ
i odszedł, ci
Ģ
gn
Ģ
c go za sob
Ģ
.
Dziecko po chwili podniosło si
ħ
z ziemi, przyciskaj
Ģ
c r
ħ
k
ħ
do boku. Nie krzyczało ju
Ň
, stało
tylko i patrzyło za oddalaj
Ģ
cym si
ħ
bratem. Merrik nie potrafił pozosta
ę
oboj
ħ
tnym. Nie był w
stanie znie
Ļę
dłu
Ň
ej tego widoku. Co
Ļ
dziwnego działo si
ħ
w jego duszy.
- Zaczekaj chwil
ħ
- powiedział do Olega.
Podszedł do dziecka i ukl
Ģ
kł przed nim. Delikatnie uj
Ģ
ł malca pod brod
ħ
i uniósł jego
głow
ħ
. Łzy nadal płyn
ħ
ły po twarzy dziecka, zostawiaj
Ģ
c białe
Ļ
lady na brudnych policzkach.
- Jak si
ħ
nazywasz? - zapytał.
Chłopczyk gło
Ļ
no poci
Ģ
gn
Ģ
ł nosem. Patrzył na Merrika z wyrazem przera
Ň
enia na twarzy.
- Nie bój si
ħ
. Nie zrobi
ħ
ci krzywdy. Jak masz na imi
ħ
?
Plik z chomika:
Anna0708
Inne pliki z tego folderu:
Coulter Catherine - Pieśń 01 - Piesn wojownika.pdf
(1106 KB)
Coulter Catherine - Wiking 01 - Biale noce.pdf
(2742 KB)
Coulter Catherine - Plomien nocy 03 - Wichry nocy.pdf
(1543 KB)
Coulter Catherine - Plomien nocy 02 - Cien nocy.pdf
(1419 KB)
Coulter Catherine - Plomien nocy 01 - Plomien nocy.pdf
(1327 KB)
Inne foldery tego chomika:
A
Adler Elizabeth
Andrews V.C
B
Barclay Tessa
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin