Wałęsa Lech - Droga do wolności.pdf
(
2209 KB
)
Pobierz
26146882 UNPDF
LECH WAŁ
Ę
SA
DROGA DO
WOLNO
Ś
CI
1985-1990 DECYDUJ
Ą
CE LATA
EDITIONS SPOTKANIA Warszawa 1991
Projekt okładki: ANTONI RODOWICZ
Fotografia na okładce: JAROSŁAW M. GOLISZEWSKI
Redaktor techniczny: TERESA
Ś
WIADEK
© Editions Spotkania ISBN 83-85195-03-3
Dyr. Wyd. Piotr Jegli
ń
ski
Editions Spotkania, Warszawa 1991 r.
Wyd. I. Nakład 100.000 egz.
Papier off. kl. III, 70 g/m2
Skład - Fotoskład Editions Spotkania
Oddano do druku w styczniu 1991 r.
Dnik: ZG Dom Słowa Polskiego, Warszawa, ul. Miedziana 11
Wprowadzenie
Latem 1984 na pytanie dziennikarza ABC News, jak si
ę
miewa komunizm w
Polsce, rzecznik rz
ą
du Jerzy Urban odpowiedział: „...komunizm po 40 latach w
Polsce czuje si
ę
dobrze. Po prostu bilans 40-lecia jest bilansem zdecydowanie
pozytywnym". Europa parła ku zjednoczeniu, poszczególne kraje
ś
cigały si
ę
w
rozwoju gospodarki, w wynajdowaniu coraz lepszych technologii i zabez-
pieczaniu
ś
rodowiska naturalnego, a u nas władza twierdziła,
Ŝ
e komunizm
rozwi
ąŜ
e nasze problemy przy pomocy instytucji w rodzaju Patriotycznego Ruchu
Ocalenia Narodowego.
Od połowy lat osiemdziesi
ą
tych gołym okiem było wida
ć
,
Ŝ
e reforma gospodarki nie
uda si
ę
bez reformy politycznej. Powtarzałem wówczas prawie ka
Ŝ
dego dnia,
Ŝ
e Polsk
ę
mo
Ŝ
e wyci
ą
gn
ąć
z cywilizacyjnego upadku jedynie zasadnicza reorganizacja pa
ń
stwa.
Nie była w stanie dokona
ć
tego Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, dla
„Solidarno
ś
ci" za
ś
najtrudniejsza okazała si
ę
wykła codzienno
ść
. Nie
momenty szczególnego napi
ę
cia, ryzyka i walki, ale wła
ś
nie codzienno
ść
. Wiedziałem,
Ŝ
e nasz ruch — kadrowe tysi
ą
ce ludzi walcz
ą
cych o demokracj
ę
— ma na pewno
racj
ę
, lecz nie mogli
ś
my tego udowodni
ć
. Czas płyn
ą
ł, a poci
ą
g z napisem „Polska"
wci
ąŜ
stał na
ś
lepym torze. Przestawał nam ju
Ŝ
zagra
Ŝ
a
ć
Zwi
ą
zek Radziecki,
doktryna Bre
Ŝ
niewa do
Ŝ
yła swoich dni, ale w PRL niewiele si
ę
zmieniło. Kroki, które
podejmował generał Jaruzelski, były skierowane mo
Ŝ
e i we wła
ś
ciwym kierunku, ale
— jak mówiłem w licznych wywiadach prasowych — doprowadzi
ć
mogły do
czego
ś
istotnego dopiero za 200-300 lat.
Ludzie stawali si
ę
coraz bardziej niecierpliwi, podpowiadaj
ą
c mi (zwłaszcza
młodzi),
Ŝ
e trzeba si
ę
szykowa
ć
do prawdziwej walki, a nie bajdurzy
ć
o metodzie
non-violence, bo z tego nic nie wymknie. Kto słyszał o efektach pokojowej walki z
komunizmem? — pytali. Gandhi
Ŝ
ył w innej epoce, miał do czynienia z Brytyj-
czykami, z d
Ŝ
entelmenami; tutaj niewiele by zdziałał, bo komuni
ś
ci nie licz
ą
si
ę
ani z
Ŝ
adnymi zasadami, ani z opini
ą
publiczn
ą
. Odpowiadałem,
Ŝ
e Gandhi faktycznie
miałby w Polsce trudno
ś
ci, ale czy
Ŝ
pokojowa Nagroda Nobla, któr
ą
otrzyma-
łem u imieniu całej ,,Solidarno
ś
ci", nie jest wystarczaj
ą
cym zobowi
ą
zaniem do nie-
u
Ŝ
ywania przemocy? Na to młodzi wygarniali mi z innej beczki,
Ŝ
e jestem ju
Ŝ
jako
tako urz
ą
dzony (mam dom, samochód, pieni
ą
dze), a oni si
ę
niczego nie dorobili i
nie widz
ą
dla siebie perspektyw.... „Dlatego pan, panie Wał
ę
sa, nie chodzi ju
Ŝ
na
manifestacje. Pan wsiada do samochodu i odje
Ŝ
d
Ŝ
a, kiedy pojawia si
ę
ZOMO."
Replikowałem,
Ŝ
e jestem w innej sytuacji. Młodzi, kiedy trzeba, po prostu bior
ą
nogi za pas, natomiast czy jest do pomy
ś
lenia,
Ŝ
eby Lech Wał
ę
sa, laureat pokojowej
Nagrody Nobla, robił w tył zwrot i uciekał przed jakim
ś
kapralem?
ś
eby si
ę
gonił po
ulicach?
Mnóstwo godzin zaj
ę
ły mi takie dyskusje, głównie na plebani
ś
w. Brygidy u
ksi
ę
dza Janowskiego w Gda
ń
sku. Mówiłem o potrzebie dialogu w Polsce, o
samoorganizowaniu si
ę
ludzi i o pluralizmie jako podstawie demokracji. Wielu
jednak wolało czeka
ć
na hasło do walki ni
Ŝ
słucha
ć
o samo organizacji, bo czekaj
ą
c
mo
Ŝ
na było nic nie robi
ć
. Socjalizm w wydaniu moskiewskim uformował typ
człowieka biernego, który wła
ś
ciwie szczerze nie lubił narzuconych sobie pogl
ą
dów,
lecz jednocze
ś
nie nie był zdolny do wysiłku w celu zmiany sytuacji. Niektóre z
owych istot wolały n
ę
dzn
ą
wegetacj
ę
, szczególnie je
ś
li przeszły hitlerowskie obozy
koncentracyjne, stalinowskie łagry, a potem jeszcze pranie mózgów w latach
pi
ęć
dziesi
ą
tych.
Ja nie chciałem czeka
ć
na
Ŝ
adne hasło. Musiałem codziennie działa
ć
, pokazuj
ą
c
innym,
Ŝ
e mo
Ŝ
na to robi
ć
skutecznie! Czułem, jak
Ŝ
ycie przepływa mi mi
ę
dzy
palcami. Moje dzieci rosły, zmieniały si
ę
, a ja wci
ąŜ
nie miałem czasu na pobawienie si
ę
z nimi, przytulenie, porozmawianie o ich problemach. Stale mówiłem sobie: jeszcze
dzi
ś
jako
ś
musz
ę
wytrzyma
ć
, jeszcze jutro, ale niedługo wszystko si
ę
zmieni i nadrobi
ę
te stracone dni, miesi
ą
ce, lata. Nie nadrobiłem. Czasu uszczkni
ę
tego rodzinie
nadrobi
ć
nie mo
Ŝ
na.
Je
ś
li byłbym poet
ą
albo filozofem, mógłbym w takiej sytuacji prze
Ŝ
y
ć
dramatyczne
załamanie i ,,uda
ć
si
ę
na wewn
ę
trzn
ą
emigracj
ę
", aby samotnie prze
Ŝ
ywa
ć
swój bunt
przeciw totalitaryzmowi. Albo — gdybym był w dobrej formie — napisałbym esej,
który tłumaczyłby zakamarki duszy człowieka zniewolonego. Tylko,
Ŝ
e ja czułem
si
ę
od urodzenia praktykiem i realist
ą
, m u s i a ł e m wi
ę
c znale
źć
skuteczne
rozwi
ą
zania. Ilu
Ŝ
wspaniałych, m
ą
drych ludzi widziałem w swoim domu czy na
plebani ks. Janowskiego: wygłaszali interesuj
ą
ce, gł
ę
bokie słowa i szli do domu. A ja
jeszcze próbowałem znale
źć
konkretne rozwikłanie problemu — niewa
Ŝ
ne, czy
zgodne z teori
ą
i rachunkiem prawdopodobie
ń
stwa.
Po wyj
ś
ciu z internowania czułem si
ę
witany jak bohater narodowy, a przyznanie
Nagrody Nobla ustawiło mnie w galerii postaci, które miały pomniki. Lecz ja nie
chciałem by
ć
bohaterem. Nie chciałem by
ć
ani pomnikiem, ani
ś
wi
ę
tym.
6
Wolałem skór
ę
pragmatycznego polityka, który próbuje albo rozwi
ą
za
ć
albo
rozci
ąć
polski w
ę
zeł. Nie my
ś
lałem o zostaniu jeszcze jedn
ą
figur
ą
woskow
ą
w
bohaterskim gabinecie przegranych. Lata, które nadchodziły, wymagały raczej lisa
ni
Ŝ
lwa. W dziejach Polski nazbyt wiele było heroizmu. Przelewali
ś
my krew w imi
ę
słusznych spraw, potem za
ś
inni „robili nas w tr
ą
b
ę
", wyci
ą
gaj
ą
c korzy
ś
ci z naszej
martyrologii. Najwa
Ŝ
niejszy w ka
Ŝ
dym biegu jest finisz. Nawet maraton ma swoje
ostatnie metry, na które trzeba zachowa
ć
siły. Kiedy w jakiej
ś
grze wida
ć
,
Ŝ
e
nieuchronna jest dogrywka, nale
Ŝ
y poczeka
ć
na wła
ś
ciw
ą
szans
ę
w
ko
ń
cówce. Polska miała pi
ę
kny okres po 1918 roku, lecz potem napadli nas
s
ą
siedzi, rozszarpali kraj, zabrali niepodległo
ść
. Wojn
ę
przeszli
ś
my bohatersko.
Jako jedyni w Europie nie splamili
ś
my si
ę
kolaboracj
ą
z okupantem, otrzymuj
ą
c w
spadku głównie groby. Byli
ś
my po
ś
ród wygranych, ale znów
7
po
ć
wiartowano nas w
Jałcie...
Od 1945 roku rz
ą
dzili nami nie tyle zbrodniarze, co po prostu zwyczajni t
ę
pacy.
Oni przetrwali wojn
ę
gdzie
ś
na tyłach, a w ramach nowych porz
ą
dków mogli robi
ć
,
co chcieli. Konkurencji nie mieli, bo j
ą
wymordowali. Nieraz musiałem to
tłumaczy
ć
rozgor
ą
czkowanym młodym chłopakom, którzy negowali moj
ą
strategi
ę
.
Po wojnie było w podziemiu kilkadziesi
ą
t tysi
ę
cy ludzi — wyszkolonych,
uzbrojonych — i co z tego? Dalsze groby do odwiedzania. Oni mo
Ŝ
e inaczej nie
mogli post
ę
powa
ć
, bo historia nie dala im szansy, lecz my musieli
ś
my...
Strategia pokojowej walki „Solidarno
ś
ci" szybko przyniosła rezultaty. Stan
wojenny pokazał,
Ŝ
e mo
Ŝ
na czołgami rozbi
ć
zwi
ą
zek zawodowy, ale nie mo
Ŝ
na
rozwi
ą
za
ć
Ŝ
adnego problemu społecznego. Radykałowie domagali si
ę
od nas
twardego oporu, pytaj
ą
c: skoro było was 10 milionów zwi
ą
zkowców, dlaczego tak
łatwo was pokonano? Odpowiadałem,
Ŝ
e zachowali
ś
my si
ę
jak rasowy bokser,
który uchyla si
ę
przed ciosem nie dlatego,
Ŝ
e jest słabszy czy si
ę
boi, tylko dlatego,
Ŝ
e
jest m
ą
drzejszy. Zachowuje sił
ę
, a nast
ę
pnie sam daje w szcz
ę
k
ę
. Gdyby
ś
my
stawili zbrojny, gwałtowny opór komunistom, Europa otrzymałaby nowy przykład
bohaterstwa, ale Polsk
ę
zaległyby setki tysi
ę
cy, mo
Ŝ
e nawet miliony trupów. Nie
byłoby nawet pomników, bo kto miałby je wystawi
ć
? Natomiast unik
przyczynił si
ę
do jednego z wi
ę
kszych osi
ą
gni
ęć
ludzko
ś
ci — kl
ę
ski systemu, który
przez półwiecze próbował mami
ć
ś
wiat wizjami szcz
ęś
liwo
ś
ci.
W tych latach ci
ą
gle słyszałem pytania o moj
ą
filozofi
ę
działania, o strategi
ę
. Bo nie
zawsze rozumieli j
ą
ludzie nawet blisko ze mn
ą
współpracuj
ą
cy. Powtarzałem wi
ę
c,
Ŝ
e to, co zmieniło Europ
ę
, odbyło si
ę
poza logik
ą
, któr
ą
stosowały polityczne umysły.
Je
Ŝ
eli udało mi si
ę
przewidzie
ć
pewne sytuacje i wykorzysta
ć
je, to dlatego,
Ŝ
e
trzymałem si
ę
ziemi. Praktyka pokazywała,
Ŝ
e wydarzenia polityczne przebiegaj
ą
cz
ę
sto niezgodnie z rozumem,
Ŝ
e ka
Ŝ
dorazowo trzeba zachowa
ć
si
ę
wobec nich
7
Plik z chomika:
glamdring3
Inne pliki z tego folderu:
wSH_11_2017.pdf
(27865 KB)
wSH_04_2016.pdf
(24366 KB)
wSH_12_2015.pdf
(24111 KB)
wSH_10_2017.pdf
(24678 KB)
wSH_06_2017.pdf
(22844 KB)
Inne foldery tego chomika:
--- Józef Retinger
Pliki dostępne do 08.07.2024
Pliki dostępne do 21.01.2024
Pliki dostępne do 27.02.2021
[CD, 1989] Polish Folk Music - Polki
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin