„WIELKI POST – CZASEM ZDEJMOWANIA MASEK”
Scenariusz Drogi Krzyżowej
Młodzież ustawiają się z tyłu kościoła, w nawie głównej, tworząc szpaler –
7 osób po prawej stronie, 7 po lewej. Mają założone maski i trzymają świeczki.
W środku stoją młodzi niosący krzyż
Ksiądz: Razem z Tobą Jezu, chcemy przejść teraz Twoją ostatnią drogę. Niech to rozważanie stanie się dla nas zachętą do wielkopostnej pracy nad naszym człowieczeństwem. Niech to będzie dla nas czas zdejmowania masek..
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami
Szpaler uczniów z krzyżem zbliża się do ołtarza, w tle słychać cichą muzykę
Po dotarciu do ołtarza młodzież stawia krzyż, natomiast młodzi w maskach stają na stopniach przy ołtarzu. Po każdej stacji jeden z młodych zdejmuje swoją maskę, kładzie ją pod krzyżem.
Natomiast świeczki stopniowo układa się na ziemi na kształt krzyża
Stacja pierwsza – Piłat
„Oto człowiek”. Zanim Piłat powiesił nad krzyżem napis „Jezus Chrystus, Król żydowski”, najpierw przedstawia Jezusa, tym prostym, ale jakże głębokim tytułem: „Oto człowiek”.
I tego człowieczeństwa nie zniszczy ból biczowania. Nie oszpeci cierniowa korona. Nie odbierze drwina czy szyderstwo.
Stojąc przed Tobą Jezu, proszę pomóż mi zdjąć maskę pychy, maskę poniżania innych, maskę drwiny ze słabszych i upośledzonych.
Jezu, pomóż mi być człowiekiem!
Stacja druga – Początek drogi
Jezu – trzeba iść. Trzeba rozpocząć krzyżową drogę.
Ciężar emocji ostatnich dni, wyczerpanie przesłuchaniem, rany biczy i cierni zostają dopełnione ciężarem belki.
Samotność... Lęk...
Ale trzeba iść Jezu! Nie można się poddać. Nie można się wycofać. Trzeba iść pod prąd.
Jestem młodym człowiekiem, który dopiero rozpoczyna swoją drogę, i dlatego teraz chcę Ci powiedzieć Jezu, że ja też się boję. Boję się podejmować decyzje o mojej dalszej drodze. Boję się ciężarów, które na niej napotykam.
Zakładam więc maskę by ukryć mój lęk, mój strach, moją niepewność.
Przed zakładaniem masek – obroń mnie Jezu.
Stacja trzecia – Upadek pierwszy
Co tu dużo mówić, gdy czasami zwyczajnie brakuje sił. Upaść to ludzka rzecz.
Lecz miarą człowieczeństwa nie jest upadek, ale siła powstawania.
Jestem człowiekiem, który nie chce się przyznać do swojego upadku, ani przed sobą samym, ani przed innymi. To nie ja! Udaję, że nic się nie stało. Nie można przecież przyznać się do winy. Bardzo łatwo wówczas założyć maskę udawania, że wszystko O.K.
Jezu, Mistrzu Pokory, dodaj mi sił bym umiał ją zdjąć.
Stacja czwarta – Mama
W tłumie ukochana twarz. Oczy wymowne cierpieniem. Nie można przystanąć. Nie można porozmawiać.
Jezu, jakże często moje relacje z rodzicami, są zwyczajnie nieludzkie. Chęć zrozumienia, cierpliwość, wspólne spotkanie... Te proste, ludzkie wartości często giną pod maską pogardy, zniecierpliwienia... Rozmowę urywam maską zaciśniętych ust.
Pomóż Jezu, mi i moim rodzicom zdjąć maski, które nas dzielą od siebie.
Stacja piąta – Szymon
To nie Ty, Jezu prosiłeś Szymona o pomoc w dźwiganiu krzyża. Przymusili go żołnierze. Być może czuł się wrobiony. Wmieszano go w sprawy skazańca, które go nie interesowały. Może zwyczajnie nie potrafił odmówić, a żona będzie drwiła, że znów dał się w coś wmieszać, w coś, co nie przynosi dochodu.
Jednak od tego momentu, aż po szczyt Szymon dzieli ciężar Twojego krzyża.
Człowiek pomaga człowiekowi. Człowiek pomaga Synowi Bożemu w Zbawieniu świata. Przechodzień z ulicy dźwiga cząstkę mojego zbawienia. Nie jestem w stanie policzyć tych wszystkich ludzi, których codziennie mijam na ulicy, ale proszę Cię Jezu; jeśli zaślepia mnie maska moich spraw, jeśli zaślepia mnie maska obojętności – zerwij ją!
Stacja szósta – Weronika
Dobrze jest wiedzieć Jezu, że nie wszyscy w tłumie są przeciwko Tobie. Oczy Twojej Matki....
mruczek241