Rozdziały 1-16.pdf

(3207 KB) Pobierz
425358940 UNPDF
Prolog
Było tak dobrze, kochałam moją rodzinę. Gdyby nie moje
wizje nadal mieszkałabym z nimi.
Pewnego dnia stało się to co miało, to co zobaczyłam. Nie
próbowałam uciec, może na początku, ale i tak nie miałam
szans...
425358940.001.png
To miejsce nie przypominało domu wariatów, ale jakiś
przytułek… Ściany czarne czy szare i poobdzierane. Gdzie
niegdzie można było na nich dostrzec czerwone plamy… Nie
chciałam się dowiedzieć co tu się działo…
Tortury… tak jedynie można było nazwać te metody
‘leczenia’.
Gdy ktoś przez takie ‘leczenie’ umierał po prostu był gdzieś
wywożony, a na jego miejsce przychodził ktoś inny, ktoś
nowy.
Bolało, tak strasznie bolało… Czułam się jakby spalano mnie
żywcem… Nie miałam już siły żeby krzyczeć… To i tak nie
miało sensu… Zgadzam się z tym, że ta tortura była najgorsza
ze wszystkich… Chciałam żeby ktoś wreszcie ściągnął ze
mnie to mokre prześcieradło!
Byłam pewna, że po tej metodzie ‘leczenia’ nic już nie
będzie w stanie mnie aż tak zaboleć….
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam nad sobą jakiegoś
pielęgniarza… Jego rysy twarzy były takie idealne. Jego blada
cera, złote oczy i brązowe kosmyki opadające na jego czoło
sprawiały, że wyglądał jak anioł… Mój anioł. Uśmiechnął się
do mnie.
- Dobrze się czujesz?- spytał troskliwie.
Nic mu nie odpowiedziałam tylko dalej mu się przyglądałam.
Był taki piękny!
To musiał być anioł…
To już musiał być mój koniec… Taki, jaki zobaczyłam
wcześniej w wizji.
425358940.002.png
Mężczyzna podobny do mojego anioła z długim blond
kucykiem był już coraz bliżej.
Nagle zorientowałam się, że trzyma mnie już za ramiona
swoimi silnymi i zimnymi rękami. Jak mógł tak szybko
pokonać tą odległość? Nie wiedziałam…
Czułam jego zimny oddech na karku. Czekałam
zniecierpliwiona aż wreszcie zada ostateczny cios i po raz
ostatni poczuje ból…
Miałam nadzieję, że znajdę się tam u góry u boku mojego
anioła jak najszybciej…
Moje marzenie jednak nie zostało spełnione. Czyjaś postać
przemknęła mi przed oczami i odepchnęła ode mnie mojego
prześladowcę.
To był mój anioł! Spojrzał mi prosto w oczy.
- Kocham cię.- szeptał- Przysięgam, że będę cię chronić już
zawsze i nikt już więcej cię nie skrzywdzi.- obiecał.
Byłam taka otępiona z tego wszystkiego, że właściwie nie
wiedziałam co się dzieje. A może to znów tylko sen?
W pewnej chwili poczułam straszny ból na karku, który
zaczął rozchodzić się po całym ciele… Czy to jeszcze nie
koniec?
- Nic ci nie będzie, obiecuję.- szeptał mi anioł do ucha.
Płonęłam, ale byłam już przyzwyczajona. Nie krzyczałam…
Ocknęłam się. Co się tu działo? Co tu robiłam? Nie miałam
pojęcia. W powietrzu unosił się zapach dymu. U moich stóp
leżała jakaś górka popiołu…
Spojrzałam na moje ręce. Były takie blade, twarde… takie
piękne.
Co się ze mną stało?
Poczułam straszne palenie w gardle. Nie wiedziałam co to
było, ale rzuciłam się biegiem przed siebie…
Jak najdalej z tego miejsca.
425358940.003.png
Zobaczyłam go…
Blond kosmyki spadały na jego twarz. Jego oczy miały kolor
krwi. Cera blada i idealna jak moja. On musiał też być
wampirem…
Tylko dlaczego go zobaczyłam? Nie wiedziałam, ale to był
teraz mój cel! Musiałam go znaleźć…
1 Moja rodzina
Było tak wspaniale i idealnie. Moi rodzice bardzo mnie
kochali, a ja ich. Od najmłodszych lat miałam wszystko, czego
zapragnęłam, mimo, że nie byliśmy najbogatszą rodziną.
Byliśmy raczej przeciętni, ale żyło mi się jak w bajce i nie
mogłam na nic narzekać.
Mój tata był urzędnikiem i prawie całe dnie spędzał w pracy.
Moja mama nie pracowała tylko się mną zajmowała. Bardzo
lubiłam ubierać się w jej ciuchy, zakładać jej buty czy korale
bawiąc się w pokazy mody.
W niedzielę, gdy mój tata był w domu chodziliśmy na
spacery do parku. Wiodłam po prostu beztroskie życie.
Gdy miałam siedem lat zaczęłam chodzić do szkoły, szło mi
nieźle. Czasami byłam na szczycie, a czasami z niego
spadałam jak każdy.
Właśnie wtedy się zaczęło… Zaczęłam widzieć przyszłość.
Gdy pewnego dnia uczyłam się na sprawdzian zobaczyłam
pytania jakie na nim będą! Trochę mnie to wystraszyło, a
sprawdzian napisałam najlepiej z klasy. Od tamtego czasu
wizje nie dawały mi już spokoju. Nie chciałam mówić o tym
rodzicom, bo bałam się jak na to zareagują…
425358940.004.png
Życie toczyło się dalej. Ja dorastałam, a moi rodzice żyli w
nieświadomości, że z nimi mieszka jasnowidz.
Mimo, że mój dar sprawiał, że byłam inna niż wszyscy
lubiłam go. Był bardzo przydatny i zawsze wiedziałam, co
powinnam albo, co mam zrobić, a czego nie. Niestety szybko
zmieniłam o nim zdanie… Widzenie cudzego nieszczęścia
albo osób, których kompletnie nie znałam nie należało do
niczego miłego.
Utrzymywanie tego w tajemnicy przed moimi rodzicami też
nie było niczym przyjemnym i łatwym … W końcu musieli
się jednak o tym dowiedzieć… Gdy miałam piętnaście lat
zobaczyłam, że na mojego tatę wracającego późno z pracy
napadną i… zabiją jacyś młodzi mężczyźni…. Musiałam
przecież coś zrobić! Pobiegłam do mamy i powiedziałam jej o
tym, ale ona mi nie uwierzyła. ‘Trudno, muszę poradzić sobie
sama’ pomyślałam i pobiegłam do taty do pracy… Kiedy już
go znalazłam i opowiedziałam o tym co się stanie i o tym, że
widzę przyszłość… wyśmiał mnie. Powiedział, że jestem
chora i mam wrócić do domu! Wybiegłam od niego z płaczem
i usiadłam przed budynkiem, w którym pracował.
Wymyśliłam, że chociaż będę wracać z nim do domu…
Miałam nadzieję, że przynajmniej, gdy będę wracać razem z
nim uda nam się jakoś uciec…
Po kilku godzinach oczekiwania tata wreszcie skończył
pracę. Było już ciemno…
- Mary miałaś wrócić do domu!- krzyknął na mnie.
- Nie mogłam cię zostawić… Grozi ci niebezpieczeństwo.-
mówiłam dalej.
-Już ci przecież mówiłem, że nic mi nie grozi, a ty jesteś
chora!- krzyczał na mnie.
- Mów sobie, co chcesz, ale wróćmy już szybko do domu,
proszę!- ja też podniosłam głos.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin