Rodział 5.pdf

(127 KB) Pobierz
502239788 UNPDF
ROZDZIAŁ 5
Okładka zrobiona przez aLiCe._.CuLlEn
Dziękuję :)
502239788.217.png 502239788.228.png 502239788.239.png 502239788.250.png 502239788.001.png 502239788.012.png 502239788.023.png 502239788.034.png 502239788.045.png 502239788.056.png 502239788.067.png 502239788.078.png
Pomyliłam się jednak. Edward wrócił do szkoły jeszcze w porze lunchu.
Wchodząc miał bardzo przygnębiony wyraz twarzy. Każdy z nas to
zauważył i każdy z nas nic nie powiedział. Ed usiadł na swoim krześle i
wzrokiem przejechał po twarzy każdego z nas. Widać było, że jest
wkurzony. Tylko na kogo. Na Tylera ? Na Bellę ? Na siebie ? Na to
ostatnie pytanie w moich myślach kiwnął lekko głową, a później utkwił
wzrok w jakiś punkt za oknem.
- Jeśli chciałbyś pogadać to zawsze możesz na mnie liczyć – powiedziałam
do niego w myślach. Żadnej reakcji z jego strony. Postanowiłam nie
naciskać i wtuliłam się w ramię Jaspera.
- Przejdziesz się ze mną po szkole ? - zwróciłam się do Jazza. Oczywiście
wiedziałam już, że się zgodzi, ale lubię słyszeć od niego słowo „tak”.
- Tak, oczywiście. - uśmiechnął się do mnie i popatrzył głęboko w oczy.
Jak ja lubię tonąć w tych jego słodkich ślepkach i widzieć w nich
bezgraniczną miłość do siebie.
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy, oprócz Edwarda wstaliśmy i poszliśmy w
kierunku swoich sal, w których mieliśmy mieć zajęcia.
- Eddy, rozumiem cię. To nic złego kochać kogoś, ale weź się w garść –
przy wyjściu ze stołówki pomyślałam głośno i wyszłam. W głowie widziałam
jak Edward wstaje i udaje się na biologię. Dalej nie patrzyłam. Nie było po
co. Udałam się do swojej klasy z Rose.
- To co z naszymi zakupami – zaczęłyśmy rozmawiać w środku lekcji.
- Jasne, przecież nie mogę sobie odmówić tej przyjemności –
uśmiechnęłam się do niej i posłałam sójkę w bok. Odpowiedziała mi tym
samym dodając:
- A ten spacer z Jazzem ? - no tak gapa ze mnie.
- W sumie i tak musimy zmienić auto. - trzeba się jakoś wytłumaczyć z
sensem. - To ty wrócisz autem do domu, a ja z Jazzem spacerkiem. - tak
to będzie wyglądać, bo widzę to dosyć wyraźnie. - Będziesz czekać na
mnie tylko osiem minut, ale nadrobisz to swoim autem – szybki uśmiech po
tym szybkim wyrzucie słów.
- Skoro tak mówisz – parsknęłyśmy cichym śmiechem. - Muszę
wypróbować to cacko.
- A ja już wiem – szybki przebłysk w głowie i licznik samochodu
rozwijający prędkość do 280km/h.
- Ej – przerwała mi – Tylko nie waż się mówić co i jak, bo cię zabiję. -
502239788.089.png 502239788.100.png 502239788.111.png 502239788.122.png 502239788.133.png 502239788.144.png 502239788.155.png 502239788.166.png 502239788.177.png 502239788.184.png 502239788.185.png 502239788.186.png 502239788.187.png 502239788.188.png 502239788.189.png 502239788.190.png 502239788.191.png 502239788.192.png 502239788.193.png 502239788.194.png 502239788.195.png 502239788.196.png 502239788.197.png 502239788.198.png 502239788.199.png 502239788.200.png 502239788.201.png 502239788.202.png 502239788.203.png 502239788.204.png 502239788.205.png 502239788.206.png 502239788.207.png 502239788.208.png 502239788.209.png 502239788.210.png 502239788.211.png 502239788.212.png 502239788.213.png 502239788.214.png 502239788.215.png 502239788.216.png 502239788.218.png 502239788.219.png 502239788.220.png 502239788.221.png 502239788.222.png 502239788.223.png 502239788.224.png 502239788.225.png 502239788.226.png 502239788.227.png 502239788.229.png 502239788.230.png 502239788.231.png 502239788.232.png 502239788.233.png 502239788.234.png 502239788.235.png 502239788.236.png 502239788.237.png 502239788.238.png
warknęła sarkastycznie.
- I tak tego byś nie zrobiła – pokazałam jej język po czym znowu
zaczęłyśmy cicho chichotać.
Dalszy ciąg lekcji minął już w ciszy i spokoju. No prawie. Kilka razy
sprawdzałam Jazza i Eda, ale nie znalazłam nic niepokojącego. W końcu
zaczęłam rozmyślać o tym co powiedzieć Jasperowi. W sumie to już
widziałam naszą rozmowę, ale małe szczegóły wciąż się zmieniały.
Dzwonek oznaczający koniec lekcji wyrwał mnie z transu myślenia i
zmieniania wszystkiego tak by było idealnie.
Przeszłam przez korytarz szurając lekko nogami po podłodze ot tak sobie.
Nie wiem gdzie zniknęła Rose, ale szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to
szczególnie. Weszłam do stołówki. Dwa krzesła były wolne, a dwa zajęte.
Wolne należały do Emmeta i Rosalie, którzy właśnie są w samochodzie i
rozmawiają o późniejszych igraszkach. Wzdrygnęłam się i szłam dalej w
kierunku naszego stolika. Jazz i Ed już tam czekali. Ed patrzył zapewne
w ten sam punkt za oknem co przedtem i gdyby nie to, że udawał
oddychanie (tak, udawał, bo nie było słychać zaciągania się powietrzem) i
nie mrugał powiekami co równe 32 sekundy mogłabym zacząć go delikatnie
namawiać by zachowywał się jak człowiek. Okay. Nie ważne. Zostawmy
Edwarda w spokoju, a spójrzmy na Jazza. Byłam już w połowie drogi do
stolika i widziałam uśmiech Jaspera w moją stronę. Jak za pośrednictwem
magicznej różdżki na jego uśmiech i na mojej twarzy widniał banan. Szłam
już o wiele radośniej widząc mojego radosnego Jasperka.
- Hej – rzuciłam promiennie – A ty co taki zadowolony ? - spytałam. Nie
żebym była jakoś przeciwna jego uśmiechu i rozbawienia, ale jakoś
musiałam spytać.
- A na pewno chcesz wiedzieć – spytał sarkastycznie.
- No, ale mi to pytanie – odparłam i usiadłam na swoim krzesełku.
- A więc – zaczął powoli. I wyjął telefon z kieszeni. Poszperał w nim przez
ułamek sekundy i podał w moją stronę. Na ekranie wyświetlał się zdjęcie.
Moje zdjęcie. Stoję (no w sumie to szłam, ale takie ujęcie) trzymając lewą
nogę wykrzywioną w dziwny sposób z tyłu. Przytulałam książki i brzucha i
miałam minę jakiegoś kujonka. Brakowało tylko okularów...
- Ale kiedy ty to zrobiłeś – zapytałam ze śmiechem w głosie.
- Byłaś tak zamyślona, że nawet nie wiesz kiedy ? - zadał pytanie i zaczął
się śmiać. No nie wiem. Aghrrr... Czy ja na serio tak wyglądałam idąc po
tym korytarzu ? Zadałam sobie to pytanie. To przecież tak od niechcenia
502239788.240.png 502239788.241.png 502239788.242.png 502239788.243.png 502239788.244.png 502239788.245.png 502239788.246.png 502239788.247.png 502239788.248.png 502239788.249.png 502239788.251.png 502239788.252.png 502239788.253.png 502239788.254.png 502239788.255.png 502239788.256.png 502239788.257.png 502239788.258.png 502239788.259.png 502239788.260.png 502239788.002.png 502239788.003.png 502239788.004.png 502239788.005.png 502239788.006.png 502239788.007.png 502239788.008.png 502239788.009.png 502239788.010.png 502239788.011.png 502239788.013.png 502239788.014.png 502239788.015.png 502239788.016.png 502239788.017.png 502239788.018.png 502239788.019.png 502239788.020.png 502239788.021.png 502239788.022.png 502239788.024.png 502239788.025.png 502239788.026.png 502239788.027.png 502239788.028.png 502239788.029.png 502239788.030.png 502239788.031.png 502239788.032.png 502239788.033.png 502239788.035.png 502239788.036.png 502239788.037.png 502239788.038.png 502239788.039.png 502239788.040.png 502239788.041.png 502239788.042.png 502239788.043.png 502239788.044.png 502239788.046.png 502239788.047.png
szurałam sobie tymi nogami. Nie myślałam, że ktoś to zobaczy, a co gorsza
zrobi mi zdjęcie. No cóż. Przynajmniej Emmet tego nie widział, a Jazz
pokazał mi to zdjęcie. Zaczęłam śmiać razem z nim, aż do dzwonka, który
właśnie zadzwonił.
- Oby więcej takich kompromitacji nie było – dodałam już bardzo
poważnym tonem po czym cmoknęłam go przelotnie w policzek i
poczłapałam już normalnie idąc, a nie szurając sobie nogami na ostatnią
już lekcję.
W drodze do kolejnej sali minęłam Rose i Emmeta. Nie zwrócili na mnie
uwagi co było trochę dziwne. Zastanawiałam się o co im chodzi.
Dotarłam do klasy i zajęłam swoje miejsce. Czułam ogromne zakłopotanie,
ale nie wiedziałam czemu. Spojrzałam na całą klasę włącznie z
nauczycielem. Wszystko było tak jak zawsze, czyli nie o mnie chodzi.
Przymknęłam powieki i zaczęłam szukać.
Carlise – nic złego. Esme – nic niepokojącego. Rose – po rozmowie z
Emmetem wścieka się na Eda. Jeszcze będą się kłócić w domu. Na razie
nie patrzę o co. Emmet – będzie rozmawiał za chwilę z Edwardem o
dzisiejszej sytuacji na parkingu. To chyba nic złego. Znając Emmeta
obróci wszystko w żart. Jazz – będzie rozmawiał z Edwardem podczas
mojej i Rose nieobecności. Obraz jest strasznie zamazany i do końca nie
wiem czy rozmowa się odbędzie. Edward – będzie miał kłopoty z Rosalie i
Jasperem. Nie wiem jeszcze o co. ZARAZ. Wróć. Z Jasperem ? Ale co on
ma wspólnego z tym wszystkim. Jak na złość większość obrazów w głowie
mam jak za mgłą. Wszystko jest nie wyraźne i nie do zrozumienia. Skoro
tak jest, to chyba nie powinnam się tym zamartwiać...
- Pani Cullen ! - usłyszałam męski ryk, ale nie zwróciłam uwagi – Pani Cullen
! - znowu to samo. Otworzyłam oczy i przed moją ławką stał nauczyciel.
Spojrzałam na niego z miną jakby mi kogoś zabił. Hah, to nie możliwe.
Zaczęłam chichotać po nosem, co nie uszło jego uwadze. Z poważnej miny
matematyka, zrobiła się zdezorientowana mina dziecka.
- Pani Cullen. Nie śpimy na lekcji i uważamy, bo jak nie to do odpowiedzi. -
to dla mnie nie problem. - To moje ostatnie ostrzeżenie. - powiedział już
bardziej ostro, na co ja „przez przypadek” wybuchłam cichym śmiechem.
Już prawie odchodził od mojej ławki, ale zawrócił słysząc mój śmiech.
Oczy całej klasy zwróciły się w naszą stronę. Na ogół nie lubię zwracać na
siebie uwagi, ale to co zobaczyłam w głowie było warte tego zamieszania.
- Panno Alice zapraszam do tablicy – powiedział stanowczo i odszedł. I
502239788.048.png 502239788.049.png 502239788.050.png 502239788.051.png 502239788.052.png 502239788.053.png 502239788.054.png 502239788.055.png 502239788.057.png 502239788.058.png 502239788.059.png 502239788.060.png 502239788.061.png 502239788.062.png 502239788.063.png 502239788.064.png 502239788.065.png 502239788.066.png 502239788.068.png 502239788.069.png 502239788.070.png 502239788.071.png 502239788.072.png 502239788.073.png 502239788.074.png 502239788.075.png 502239788.076.png 502239788.077.png 502239788.079.png 502239788.080.png 502239788.081.png 502239788.082.png 502239788.083.png 502239788.084.png 502239788.085.png 502239788.086.png 502239788.087.png 502239788.088.png 502239788.090.png 502239788.091.png 502239788.092.png 502239788.093.png 502239788.094.png 502239788.095.png 502239788.096.png 502239788.097.png 502239788.098.png 502239788.099.png 502239788.101.png 502239788.102.png 502239788.103.png 502239788.104.png 502239788.105.png 502239788.106.png 502239788.107.png 502239788.108.png 502239788.109.png 502239788.110.png 502239788.112.png 502239788.113.png 502239788.114.png 502239788.115.png
tak już wiem co będzie dalej więc wstałam i poszłam za nim. Do ręki wziął
kredę i zaczął bazgrolić coś na tablicy. Gdy skończył powiedział tylko
- Masz dokładnie trzy minuty żeby to rozwiązać. - powiedział i usiadł za
swoim biurkiem. Słyszałam jak klasa cicho się śmieje i mówi coś między
sobą.
- Wynik to zero – nie bawiłam się w obliczanie tylko po znaku „=”
napisałam równiutkie zero. Odłożyłam kredę i odeszłam do swojej ławki.
Nauczyciel chwilę patrzył na tablicę z niedowierzaniem a pod nosem i na
kartce obliczał swoje działanie. Sam popełnił kilka błędów, ale po dwunastu
minutach doszedł do wyniku.
- Następnym razem proszę nie spać – odchrząknął do mnie i zadzwonił
dzwonek. Wyszłam z klasy z pełnym zadowoleniem i satysfakcją i udałam
się na parking. Volvo Eda już nie było. Odjechała nim trójka wampirów.
Wiedziałam co będzie się działo w drodze do domu w tym aucie...
Idiota! Szaleniec! Kretyn! Dupek! Samolubny, nieodpowiedzialny głupek! - obelgi
kierowane z ust Rose w kierunku Eda. Ten tylko prowadził nic nie odpowiadając.
Emm cicho siedzi obok Rose. Jak nigdy nie będzie miał nic do powiedzenia.
Już teraz wiem, o co chodzi Rose. Pomijając zaistniałą wizję. Auta nie
było, ale na jego miejscu stał mój blond włosy wampir. Szłam do niego
niemal podskakując rytmicznie jakby w rytm jakiejś wesołej piosenki.
Dotarłam już do niego i cmoknęłam w usta na przywitanie.
- Yyy – nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo pocałowałam go jeszcze raz.
- Nic nie mów i chodź. - uśmiechnęłam się do niego i pociągnęłam za rękę
w kierunku lasu. Nie obchodziły mnie spojrzenia uczniów odprowadzające
nas wzrokiem. W tej chwili obchodził mnie tylko Jazz. Byliśmy już w
połowie drogi do domu idąc „szybkim marszem” - tak by to nazwali ludzie.
- Powiesz mi teraz o co chodzi ? - wiedziałam, że spyta.
- Tak. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie. - Kocham Cię –
dodałam po między i pocałowałam jeszcze raz.
- Yyy – był lekko zmieszany. No, ok. Nie tylko to chciałam mu powiedzieć.
- Co ty na to żeby urwać się na cały weekend w pewno urocze miejsce – i
tak wiem, że się zgodzi.
- Urocze miejsce powiadasz ? - uśmiechnął się i pocałował. - Jeżeli znasz
takie miejsce i nic na te weekend nie mamy zaplanowane to czemu nie –
super. Będzie super.
502239788.116.png 502239788.117.png 502239788.118.png 502239788.119.png 502239788.120.png 502239788.121.png 502239788.123.png 502239788.124.png 502239788.125.png 502239788.126.png 502239788.127.png 502239788.128.png 502239788.129.png 502239788.130.png 502239788.131.png 502239788.132.png 502239788.134.png 502239788.135.png 502239788.136.png 502239788.137.png 502239788.138.png 502239788.139.png 502239788.140.png 502239788.141.png 502239788.142.png 502239788.143.png 502239788.145.png 502239788.146.png 502239788.147.png 502239788.148.png 502239788.149.png 502239788.150.png 502239788.151.png 502239788.152.png 502239788.153.png 502239788.154.png 502239788.156.png 502239788.157.png 502239788.158.png 502239788.159.png 502239788.160.png 502239788.161.png 502239788.162.png 502239788.163.png 502239788.164.png 502239788.165.png 502239788.167.png 502239788.168.png 502239788.169.png 502239788.170.png 502239788.171.png 502239788.172.png 502239788.173.png 502239788.174.png 502239788.175.png 502239788.176.png 502239788.178.png 502239788.179.png 502239788.180.png 502239788.181.png 502239788.182.png 502239788.183.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin