Frassatianum_4_13.pdf

(1744 KB) Pobierz
grudzień_2005.indd
F RASSATIANUM
Gazeta parai i bł. Piotra Jerzego Frassatiego w Lublinie - LSM - Grudzień 2005 nr 4(13) Rok VIII
Kiedy nadchodzi wieczór wigilijny, spotykamy się przy wigilijnym stole rodzinnym, aby
połamać się opłatkiem, składając sobie wzajemne życzenia.
Tak więc umiłowani Bracia i Siostry, niech każdy z was rośnie duchowo z tajemnicy
Bożego Narodzenia w swoim człowieczeństwie i w swoim chrześcijaństwie.
Niech Bóg, który stal się Człowiekiem, będzie natchnieniem i pomocą do wszel-
kiego dobra i do walki ze wszelkim złem.
Niech będzie umocnieniem dla Małżeństw i Rodzin, niech poka-
zuje drogę Młodzieży, niech wspiera cierpiących i opuszczo-
nych, niech daje dojrzałą mądrość
i miłość tym, którzy doszli już
do późnych lat życia.
BOŻONARODZENIOWE ZAMYŚLENIE
ks. Marian Rusecki
W czasie świąt Bożego Narodzenia nieustannie wręcz
napastliwie, cisną mi się, i to od lat, dwie rel eksje. Dlaczego
Bóg wkroczył w dzieje człowie-
ka? Jeśli nasz prarodzic Adam
— w świetle wielu teologicz-
nych teorii — występował jako
reprezentant nas wszystkich, w
chwili skutecznego kuszenia,
podjął decyzję życia — może
nie tyle bez Boga, ile przynajm-
niej obok Boga, gdyż chciał się
stać równy Jemu — to dlaczego
Bóg nie uszanował jego decyzji
— a w niej i naszych — pozwa-
lając mu żyć zawsze tak, jak
tego zapragnął, i wkroczył w
swoim Synu w nasze dzieje, by
nas ratować przed zgubą, od-
kupić i zbawić? Przecież każdy
z nas jest tak bardzo uwrażli-
wiony na wolne i niezależne
podejmowanie decyzji o swoim
życiu i życiu innych, — nie tylko
ich bezwzględne poszanowanie,
ale i respektowanie. Jeśli je śmie
ktokolwiek kwestionować, pod-
ważać lub co gorsza zmieniać,
staje się naszym śmiertelnym
wrogiem. Czyżby i Bóg wcie-
lając się, wkraczając w nasze
dzieje, chciałby stać się naszym
wrogiem?
Druga rel eksja dotyczy
wyimaginowanej wręcz sytu-
acji: jak każdy z nas zachowałby
się w tej sytuacji, w jakiej znalazł się Adam? Zżymamy się
często, na jego głupią decyzję, która swymi skutkami sięga
nas wszystkich; w jej wyniku — jak mówi Biblia — musi-
my pracować w pocie czoła, cier-
pieć, umierać. Czy można sobie
wyobrazić większy koszmar tej
decyzji i jej tragizm? Często
nam się wydaje, te nikt z nas nie
podjąłby świadomie takiej de-
cyzji, tak brzemiennej w skutki
dla całej ludzkości, oczywiście i
dla nas samych. W naszym od-
czuciu mógłby to zrobić tylko
szaleniec, ktoś zupełnie nie-
odpowiedzialny za swe czyny
lub przewrotny, chcący jedynie
szkodzić.
Te dwa nasuwające mi się
problemy na pierwszy rzut oka
zdają się nie łączyć ze sobą.
Związek między nimi jednak
istnieje, tylko że należy rozpo-
cząć od rel eksji drugiej, czyli od
nas samych.
Czy jesteśmy lepsi od Adama?
Oburzenie na Adama ludzi
myślących szlachetnie, w poczu-
ciu pełnej odpowiedzialności
za innych, jest w pełni ludzkie i
zrozumiałe. Jednak jakże często
okazujemy się być z jego rodu,
dziedzicami jego postawy życio-
wej. Czy nie ulegamy także tej
permanentnej pokusie, że mo-
żemy stać się bogami, a nawet te już nimi jesteśmy? Pokusa
ciąg dalszy na str. 7
w w w . f r a s s a t i . k u r i a . l u b l i n . p l
Frassatianum
1
618244249.021.png 618244249.022.png 618244249.023.png 618244249.024.png 618244249.001.png 618244249.002.png 618244249.003.png 618244249.004.png 618244249.005.png 618244249.006.png 618244249.007.png
Z NOTATNIKA
PROBOSZCZA…
perygrynuje po domach naszej paraii, pomagając przeżyć
spotkanie z Matką Bożą w wymiarze podstawowej wspól-
noty, jaką jest rodzina. W tym roku przeżyliśmy także
jubileusz 5 rocznicy odprawienia Eucharystii w murach
naszej kaplicy. Stało się ona pretekstem do pewnych pod-
sumowań: jak rozwija się paraia bł. Jerzego Frassatiego, jak
przedstawia się współpraca na linii paraianie i ich pasterz
oraz czy coraz bardziej uwidacznia się potrzeba brania
udziału w życiu paraii i w jaki sposób wzrasta przekonanie
że kościół i paraia w tym, a nie innym miejscu są potrzeb-
ne. Kolejna uroczystość, w której Matka Chrystusa była
postacią kluczową odbyła się 26 listopada, kiedy to nastą-
piła intronizacja Matki Bożej Fatimskiej
w naszej kaplicy. Nie wyniesiono Jej na
tron po to by mnożyć wizerunki Maryi
w naszej świątyni, ale by nas umocniła i
wskazała kierunek naszej wierze, tak jak
uczyniła to ukazując się portugalskim
dzieciom, mówiąc im o konieczności wy-
nagradzania za grzechy własne i bliźnich
szczególnie, poprzez modlitwę i wierne
spełnianie swoich codziennych obowiąz-
ków. Wreszcie dzień później w I niedzielę
Adwentu miała miejsce w naszej wspól-
nocie doniosła uroczystość wmurowania
kamienia węgielnego wraz z aktem erek-
cyjnym, której przewodniczył Metropoli-
ta Lubelski ks. abp Józef Życiński.
W tym pięknym dniu także i mnie
spotkał wielki zaszczyt, ponieważ zosta-
łem obdarowany godnością kanonika kapituły archikate-
dralnej. To oczywiście zasługa oiarności, modlitewnego
zaangażowania oraz pracy wszystkich, którzy pomagają
mi współtworzyć oblicze naszej paraii. Tylko dzięki moim
przyjaciołom - paraianom udało się tak wiele osiągnąć.
Ten rok szczególnie unaocznia, że zarówno przeżywane
trudne chwile życia Kościoła, jak i troski dnia codzien-
nego paraii potraiły nas zjednoczyć, a nawet wzmocnić.
Jeden z moich kolegów w kapłaństwie zażartował, że teraz
bardziej marketingo-
wo brzmiałby tytuł
mojego spotkania z
wiernymi na łamach
paraialnej gazetki: „Z
notatnika kanonika”.
Wtedy odpowiedzia-
łem mu to co mam w
sercu i co niedawno
zrozumiałem. Myślę,
że tego sukcesu, jakim
jest tytuł kanonika
nie byłoby, gdybym
nie był proboszczem
tej paraii, i gdyby
budowanie właśnie
tej wspólnoty nie było
dla mnie tak ważnym
zadaniem życiowym.
Dlatego nic się nie zmieni - dla moich paraian jestem
przede wszystkim proboszczem, i chcę by tak pozostało,
także w ich odczuciach, a nawet sercach. W tym momencie
serdecznie dziękuję także moim przyjaciołom kapłanom,
bez których ciężko byłoby mi objąć swoją opieką i uwagą
każdy wymiar wzrastania naszej wspólnoty: ks. prof. Jaro-
sławowi Popławskiemu, ks. prof. Marianowi Ruseckiemu,
ks. dyr. Piotrowi Kawałko, ks. Dariuszowi Brozio i wikariu-
szowi ks. Grzegorzowi Bogucie. Bóg zapłać, że pomagają
mi w uprawianiu tej stosunkowo młodej niwy lubelskiego
Kiedy patrzę na miniony rok to widzę wiele momen-
tów ważnych dla życia całego Kościoła, paraii i dla mnie
samego. W liturgii był to rok Eucharystii, w którym pró-
bowaliśmy się przybliżyć do Chrystusa oiarującego się w
Mszy Świętej. Owocem tego roku liturgicznego w naszej
paraii są adoracje Chrystusa w Najświętszym Sakramen-
cie w pierwsze czwartki miesiąca. Jak ten
rok przybliżył każdego z nas do Chrystusa
Eucharystycznego musimy odpowiedzieć
sobie sami – każdy w swoim sumieniu.
Poprzez pryzmat tego roku widzę też
jak wielką rolę odegrała Matka Boża w
przybliżaniu nas do swego Syna i Boga
Ojca. W tym roku Polacy i wszyscy inni
katolicy przeżyli ogromne wydarzenie
duchowe w postaci choroby, cierpienia i
śmierci największego świadka Chrystusa
i autorytetu moralnego naszych czasów,
jakim był Ojciec Święty Jan Paweł II.
Był to czas niewyobrażalnego smutku,
niepokoju i żalu, ale także czas nadziei i
solidarnej modlitwy najpierw za zdrowie,
a potem za duszę Papieża Polaka. Tak czę-
sto zanosiliśmy wtedy modlitwy do Matki
Bożej naszej największej Orędowniczki, aby miała w opie-
ce Ojca Świętego, który zawierzył jej opiece nie tylko nasz
kraj, ale też cały kościół i przede wszystkim siebie samego.
Pamiętnego 2 kwietnia 2005 roku Jan Paweł II pokazał jak
się odchodzi z godnością i radością ze spotkania z Bogiem
po drugiej stronie życia, a także jak odchodzi człowiek,
który całe życie rozdawał wiarę, nadzieję i miłość. Był to
czas duchowych rekolekcji dla wielu z nas, pobudzenia
releksji nad swoim życiem religijnym i życiem w ogóle.
Później nastąpiło oczeki-
wanie na wybór nowego
papieża, który przecież
nie zastąpi „naszego
Wojtyły”, ale chcieliśmy
aby kontynuował jego
dzieło budowania „cywi-
lizacji miłości” i był choć
trochę sercem i stylem
podobny do niego. Już
na pogrzebie Ojca Świę-
tego, kiedy uroczystości
przewodniczył i wygłosił
homilię kardynał Józef
Ratzinger wielu widzia-
ło w nim następcę Jana
Pawła II. Uwidaczniało
się to za każdym razem,
kiedy ciepło i z nie ukry-
waną przyjaźnią mówił o
nim i jego życiu. Dlatego świat ucieszył się, że na tronie Pio-
trowym zasiadł właśnie on, który przybrał imię Benedykta
XVI, biorąc za wzór św. Benedykta – patrona Europy.
Po tak wielkich emocjach nastąpił czas wyciszenia i
zatopienia w modlitwie, tym bardziej że w diecezji lubel-
skiej peregrynowała Matka Boża w kopii Jasnogórskiego
obrazu. Zawitała także do naszej paraii i pomogła dołożyć
kolejną cegiełkę do budowy kościoła duchowego. Teraz ko-
pia Częstochowskiego Wizerunku Najjaśniejszej Panienki
2
grudzień 2005
618244249.008.png 618244249.009.png 618244249.010.png 618244249.011.png
 
Kościoła.
Patrząc także na strzelistą wieżę naszej świątyni z wiel-
kim podziwem składam wyrazy podziękowania wszystkim
oiarodawcom, dzięki którym był możliwy postęp w bu-
dowie naszego kościoła. To niesamowite jak powiększa się
grono naszych dobroczyńców i przyjaciół naszej paraii
na mapie świata. Są wśród nich oiarodawcy oraz „poszu-
kiwacze” kolejnych darczyńców z Kanady, Włoch, Anglii,
Niemiec, Stanów Zjednoczonych, Francji. Piękny to gest,
kiedy ci, którzy poszukują oiarodawców spoza paraii, po-
oraz ważnymi dla was zadaniami. Świat przyjął Chrystusa
w ubogiej stajence, bo nie było dla niego miejsca w gospo-
dzie. Nie pozwólcie, aby rytuały świeckie jak gwiazdkowe
prezenty czy rodzinne biesiadowanie przesłoniły to co
najważniejsze – otwarcie serca na przyjście Chrystusa. Z
Bożonarodzeniowym błogosławieństwem i nadzieją na
spotkanie podczas wizyty duszpasterskiej.
Wasz Proboszcz
ks. Leszek Szuba
PARAFIALNI
ZWIASTUNI
Olga Błaszczak
Z ks. Proboszczem, ks. prof. J. Misiurkiem i ks. prof. J.M. Popław-
skim darczyńcy z Kolonii: MariaBecher (po prawej) z synem
Wilfriedem i jego żoną Urszulą
Prorok Izajasz podkreśla, jak wdzięczne są stopy tych,
którzy przychodzą w imię Pana, zwiastują nam dobrą no-
winę i przynoszą dar pokoju.
Niejednokrotnie do drzwi naszych domów pukają róż-
ne osoby, pukają znajomi i nieznajomi, pukają ci, których się
niespodziewany, pukają też ci, na których czekamy. Wśród
nich są także ludzie z naszej paraii, którzy działają na jej
rzecz i dla jej dobra, biorąc na siebie swego rodzaju brze-
mię. Współpracując z ks. Proboszczem realizują konkretne
zadaniem, między innymi roznoszą opłatek, zbierają oiary
na budowę świątyni, przynoszą zaproszenie na spotkanie
z Maryją, peregrynującą po domach naszej paraii w kopii
obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej i ustalają kolejność Jej
nawiedzenia. Odwiedzają nasze domy, bezinteresownie po-
święcając na to swój czas. Niekiedy spotykają się ze zrozu-
mieniem, życzliwością i serdecznym przyjęciem. Niekiedy
zaś z pretensjami, rozgoryczeniem, a nawet złośliwościami.
W takich okolicznościach ich posługa nie jest łatwa i przy-
jemna. Czasami wymaga wewnętrznych oiar i wyrzecze-
nia, zwłaszcza gdy traktujemy ich jak intruzów przycho-
dzących “nie w porę”. Pamiętajmy jednak, że pełniona przez
nich misja nie jest ich sprawą
osobistą. Nie przychodzą oni
w swoim własnym imieniu,
ale w imieniu Kościoła, który
urzeczywistnia się nawet we
wspólnocie naszej paraii.
Nie zbierają oiar dla siebie,
ale na budowę świątyni. Nie
przypominają nam o obo-
wiązkach członka wspólnoty
chrześcijańskiej, ale sami
dają przykład przyjmowania
na siebie trudów dla dobra
paraialnej społeczności. Jed-
nocześnie są to osoby godne
zaufania, uczciwe, rzetelne i
solidne.
Wszystkim tym, którzy
podjęli się posługi paraial-
nych Zwiastunów, dziękuje-
my za ich trud, za zaangażo-
wanie i świadectwo umiło-
wania Kościoła, które wyraża
się w tej konkretnej służbie dla dobra nas wszystkich. Ich
stopy są błogosławione. Z nimi do naszych domów przy-
chodzi sam Pan. Przynosi nam pokój i radość płynącą z
możliwości dzielenia i współuczestnictwa w dobru wspól-
nym, którym jest dobro naszej paraii. Otwierając dla nich
drzwi naszych domów, otwórzmy też nasze serca i naszą
gościnnością i życzliwością potwierdźmy, że gdy “gość w
dom, Bóg w dom”.
traią przekonać wiernych z innych miast w kraju czy poza
nim, aby zaangażowali się w tworzenie naszej, teraz także i
ich „z wyboru” paraii. Ciepłe
podziękowania kieruję także
do tych, którzy zbierają oiary
na budowę kościoła podczas
paraialnych zbiórek. Wiem,
że spotykają się oni z pozy-
tywnymi, wręcz przyjaznymi
gestami, ale bywa też, że z
niezrozumieniem i przykry-
mi incydentami. Chcę ich
zapewnić, że jestem z nimi,
powiedzieć że ich niestru-
dzenie jest fundamentem
budującej się paraii. Cieszy
mnie, że nastąpiła większa
konsolidacja i identyikacja
naszych paraian ze swoją
wspólnotą i wydarzeniami
jakie jej dotyczą. Nie mogę
się jednak całkiem uwolnić
od smutku, ponieważ jest
jeszcze wielu mieszkańców
tej paraii, którzy patrzą na to, co się w niej dzieje z pozycji
obojętnego obserwatora i na tych szczególnie czekam, nie
tracąc nadziei.
Dlatego w ten Bożonarodzeniowy czas życzę moim
wszystkim paraianom i przyjaciołom naszej paraii poko-
ju ducha, zdrowia ciała i radości serca z przyjścia na świat
Maleńkiego Jezusa. Aby te radosne i pełne nadziei święta
dały każdemu z Was siłę do zmagania się z codziennością
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego
Jednorodzonego dał (J 3, 16)
Z racji zbliżających się świąt Bożego
Narodzenia Redakcja „Frassatianum”
życzy Wszystkim Szanownym i Drogim
Czytelnikom, aby Janowa prawda o wielkiej
miłości Boga Ojca do nas ludzi, która najpełniej
wyraziła się we Wcieleniu Jezusa Chrystusa
była źródłem wiary i nadziei w potęgę Dobra,
Prawdy i Miłości.
Życzymy także, aby cały rok 2006, poza
dobrym zdrowiem, przepełniony był prawdą,
że szczęście i zadowolenie w życiu możliwe
jest tylko wtedy, gdy „sercem rządzi pokój
Chrystusa” (por. Kol 3, 15).
Redakcja „Frassatianum”
Frassatianum
3
618244249.012.png 618244249.013.png 618244249.014.png 618244249.015.png
200 LAT DIECEZJI LUBELSKIEJ
Ks. Jarosław R. Marczewski
Za oicjalną datę utworzenia diecezji lubelskiej uważa
się dzień 23 września 1805 r., kiedy to papież Pius VII wy-
dał w tej sprawie bullę. Na mocy tego dokumentu zniesio-
no istniejącą dotąd diecezję chełm-
ską, a katedrę i kapitułę katedralną
przeniesiono z Krasnegostawu do
Lublina.
Pierwszym biskupem diecezji
lubelskiej został ostatni biskup
chełmski Wojciech Skarszewski. Na
katedrę wyznaczono dawny kościół
jezuicki pw. św. Jana Chrzciciela
i św. Jana Ewangelisty. Musiało
jednak minąć jeszcze 25 lat zanim
świątynia ta za sprawą bp. Marce-
lego Dzięcielskiego faktycznie stała
się centralnym miejscem kultu
nowo utworzonej diecezji. Jeszcze
dłużej trwała budowa rezydencji
biskupiej i pomieszczeń dla kurii.
Ukończył je dopiero bp Wincenty
a Paulo Pieńkowski w latach 1853-
1863. Granice nowo powstałej die-
cezji obejmowały zasadniczo tereny
dawnej diecezji chełmskiej i archi-
diakonatu lubelskiego należącego
wcześniej do diecezji krakowskiej.
rów, kiedy to znaczna część terytoriów diecezji chełmskiej
znalazła się poza granicami Polski. Na rok 1790 zaplanowa-
no zatem uzupełnienie strat poprzez przeniesienie biskup-
stwa chełmskiego do
Lublina i zmianę na-
zwy diecezji na „lubel-
ska”. Papież Pius VI 20
lipca 1790 r. potwier-
dził uchwałę Sejmu
Czteroletniego o włą-
czeniu Lubelszczyzny
do diecezji chełmskiej,
ale nie zgodził się ani
na przeniesienie sto-
licy biskupiej, ani na
zmianę nazwy diecezji.
W praktyce polskie-
go Kościoła zaczęto
jednak używać nazwy
„diecezja chełmsko-
lubelska”.
Po trzecim rozbio-
rze Polski, kiedy Lublin
znalazł się w granicach
austriackiej Galicji, za-
borcy przeprowadzili
w Rzymie projekt
utworzenia diecezji
lubelskiej.
W pierwszych
kilkunastu latach swe-
go istnienia diecezja
lubelska przynależała
do metropolii lwow-
skiej. Dopiero w 1818
r. została ona pod-
porządkowana nowo
utworzonej metropolii
warszawskiej.
Przed rokiem 1805
Diecezja chełmska została
powołana do życia w drugiej poło-
wie XIV w. Już w 1359 r. papież
mianował pierwszego biskupa dla
miasta Chełma, jednakże formal-
nego utworzenia diecezji dokonano
dopiero po 16 latach. Następnie,
w roku 1417, za sprawą króla
Władysława Jagiełły, biskupstwo
chełmskie zyskało potrzebne do
normalnego funkcjonowania majątki ziemskie. Stolicą die-
cezji chełmskiej był początkowo Chełm, ale ze względu na
niewielką liczbę katolików i małe znaczenie miasta została
ona w 1490 r. przeniesiona do Krasnegostawu.
Archidiakonat lubelski powstał w ramach diecezji
krakowskiej w XII w. Granicami swoimi obejmował Lu-
belszczyznę oraz część ziem po lewej stronie Wisły. Od po-
łowy XV w. włączono do niego ziemię łukowską i stężycką.
Zadaniem archidiakona była stała troska o życie religijne
wiernych w granicach wyznaczonego okręgu. Od 1767 r.
stanowisko archidiakona połączono z powołanym wów-
czas urzędem rezydującego na stałe w Lublinie biskupa
sufragana krakowskiego.
Pod zaborami
Czas rosyjskiej władzy na Lubelszczyźnie był trudnym
okresem dla Polaków i Kościoła - była to doba ucisku
narodowego i religijnego, nieudanych powstań zbrojnych
i carskich represji. W 1864 r. rząd rosyjski na zasadzie od-
wetu dokonał zniesienia większości klasztorów. W 1867 r.
skasowano diecezję podlaską, a w 1875 r. unicką diecezję w
Chełmie. Cały ciężar duszpasterstwa na tym terenie prze-
jęła na siebie bardzo ograniczona w faktycznych możliwo-
ściach diecezja lubelska.
W wyzwolonej Polsce
Międzywojenny okres w dziejach lokalnego Kościoła
był czasem bujnego rozwoju życia religijnego. W 1918 r.
powstał w Lublinie Katolicki Uniwersytet Lubelski. Na
zasadzie odrabiania zaległości z czasów zaborów nastąpił
znaczny rozwój sieci paraialnej. W 1928 r. przeprowadzo-
no I synod diecezjalny. Zaprowadzono powszechnie szereg
nowych nabożeństw, na które uprzednio niechętnie pa-
trzyły władze zaborcze, jak choćby nabożeństwo majowe
czy czerwcowe. Po raz pierwszy od wielu dziesięcioleci
na ulice miast wyszły np. procesje eucharystyczne Bożego
Ciała. Powołano do życia wiele organizacji katolickich oraz
instytucji przykościelnych takich jak ośrodki charytatyw-
Od archidiakonatu do diecezji
Już w pierwszych dziesięcioleciach XV w. biskup
chełmski Jan Biskupiec, przy poparciu króla Władysława
Jagiełły, rozpoczął starania o przeniesienie stolicy bisku-
piej do Lublina. W 1424 r. papież Marcin V wydał nawet w
tej sprawie dwie bulle, które pozytywnie załatwiły prośby
chełmskiego biskupa. W ten sposób, po raz pierwszy w
dziejach, formalnie erygowano diecezję lubelską. Decyzja
papieska nie weszła jednak w życie z powodu ostrego sprze-
ciwu ówczesnego biskupa krakowskiego Zbigniewa Ole-
śnickiego. Do sprawy powrócono dopiero w okresie zabo-
4
grudzień 2005
618244249.016.png 618244249.017.png
 
ne czy szkoły katolickie z Liceum Biskupim na czele. W
placówkach oświatowych pojawiła się katecheza. Wiele z
tego było zasługą ówczesnego rządcy diecezji bp. Mariana
Fulmana.
- Chełm, Janów Lubelski, Krasnobród, Wąwolnica, a od
czasu cudu 3 lipca 1949 r. katedra lubelska z obrazem Mat-
ki Bożej Płaczącej.
W archidiecezji
25 marca 1992 roku Jan Paweł II, dokonując nowego
podziału administracji kościelnej w Polsce, ustanowił me-
tropolię lubelską, a tu-
tejszą diecezję podniósł
do rangi archidiecezji.
Pierwszym arcybisku-
pem lubelskim został
abp Bolesław Pylak.
W okresie ostatnich
kilkunastu lat organi-
zacja i życie religijne
w archidiecezji lubel-
skiej uległy dalszemu
rozwojowi. W 1993 r.
powołano do istnienia
kapitułę kolegiacką
przy Bazylice pw. Na-
rodzenia NMP w Cheł-
mie. W 1994 r. swoją
działalność rozpoczęła
w Lublinie Rozgłośnia
Katolicka „Radio Plus
Lublin”. Rozwinięto
szereg przedsięwzięć pomocowych dla osób ubogich i
bezdomnych. Uruchomiono Międzynarodowe Centrum
„Nadzieja”, które jest pośrednikiem współpracy między
Kościołami Wschodu i Zachodu. Za sprawą abp. Józefa
Życińskiego położono nacisk na działalność wydawniczą,
kulturalną i ekumeniczną, m.in. przez organizację presti-
żowych Kongresów Kultury Chrześcijańskiej.
Aktualny obszar archidiecezji lubelskiej to 9 108 km2.
Liczy ona 888 kapłanów, 27 dekanatów i 260 paraii, w któ-
rych zamieszkuje nieco ponad milion wiernych.
W dobie hitlerowskiej okupacji
Te pozytywne zmiany przerwała na kilka lat II woj-
na światowa. 17
września 1939 r.
policja niemiecka SS
aresztowała biskupa
ordynariusza i inter-
nowała go do końca
okupacji w Nowym
Sączu. Życie religijne
poddano drastycz-
nym obostrzeniom.
Aresztowano i za-
mordowano tysiące
wiernych. W obozach
oddało życie ok. 10 %
ogólnej liczby kapła-
nów diecezji lubel-
skiej. Z drugiej strony
był to czas dawania
świadectwa, o czym
przekonują posta-
cie wyniesionych w 1999 r. na ołtarze błogosławionych:
zamordowanego w Oranienburgu bp. pomocniczego
Władysława Gorala oraz ks. Antoniego Zawistowskiego,
ks. Stanisława Mysakowskiego, ks. Zygmunta Pisarskiego
czy niestrudzonego organizatora Akcji Katolickiej na Lu-
belszczyźnie p. Stanisława Starowieyskiego.
Między II a III Rzeczypospolitą
Po wojnie trud odbudowy diecezji ze zniszczeń wo-
jennych podjął bp Stefan Wyszyński - późniejszy Prymas
Polski. Wprawdzie Kościół
w dobie panowania reżimu
komunistycznego nie mógł
się swobodnie rozwijać, ale nie
utracił swego autorytetu mo-
ralnego. Lata siedemdziesiąte,
osiemdziesiąte i dziewięćdzie-
siąte XX w. charakteryzowały
się wielkim dziełem budowy
nowych obiektów sakralnych
i rozwojem sieci paraialnej w
diecezji. W tym czasie zbudo-
wano ponad trzysta kościołów
i kaplic. Niezwykłym wyda-
rzeniem, które ożywiło życie
religijne w na długie lata była
wizyta w 1987 r. w Lublinie
Ojca Świętego Jana Pawła II.
Wcześniej, bo w 1985 r. obra-
dował II synod diecezji lubel-
skiej. W tym też czasie zaczęła
niezwykle wzrastać liczba osób
zaangażowanych w różnego
rodzaju ruchy i wspólnoty
formacyjne. Zwiększyła się
bardzo liczba przystępujących
do sakramentów świętych,
pogłębieniu uległa katolicka
świadomość znacznej czę-
ści wiernych. Ogromną rolę
pełnią w diecezji miejsca
kultu maryjnego, do których
pielgrzymowali liczni wierni
Frassatianum
5
618244249.018.png 618244249.019.png 618244249.020.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin