czy-to-juz-molestowanie,33.pdf

(284 KB) Pobierz
ŻYCiE WEWNĘTrzNE | zNaKi
rozdział | podpod rozdział | podpod rozdział
– Może to oczywiste pytanie, ale
czy zawsze można odróżnić lirt od
molestowania seksualnego?
K.M.: Zawsze. Flirt jest człowieko-
wi potrzebny do życia jak powietrze.
Nawet w pracy. Człowiek się napina,
wypełnia zadania, potrzebuje chwili
oddechu. Na wagę złota są więc osob-
niki obu płci, które potraią z atencją
i sympatią odnosić się do płci przeciw-
nej, czyli upiększać współpracę zdania-
mi typu: „Twoja rączka miękka i biała,
jak się do czegoś dotknie, to wszystko
świetnie wychodzi...”. Krzywisz się?
– Jakbym to usłyszała, nie wie-
działabym chyba, jak zareagować.
się z uwodzeniem, ale jest też lirt bez-
interesowny, który jest sztuką wprowa-
dzania innych w dobre samopoczucie.
Wymianą dobrych uczuć i ocen, dzięki
której obie strony czują się lepiej. Taki
lirt jest świetną przyprawą do życia.
Wszędzie: w domu, w pracy, w szkole...
Chodziłem do męskiej szkoły, któ-
ra wraz z moim rocznikiem stała się
koedukacyjna. Starsi koledzy byli za-
chwyceni, a nauczyciele twierdzili, że
gdy pojawiły się dziewczyny, atmosfe-
ra w szkole zrobiła się o niebo lepsza
– a i wyniki w nauce się poprawiły.
Było dla kogo się starać i wyzwoliła
się dodatkowa energia. Chęć zaimpo-
bie jasno: w chwili, kiedy ktoś wchodzi
w kontakt z ciałem drugiego człowieka
albo narusza jego przestrzeń wbrew
jego woli, mówimy o przemocy. Gdy
robimy to z podtekstem erotycznym,
mówimy o molestowaniu. Więc klaps
jest molestowaniem. Jest upokarzający.
Bo ktoś chce sobie zrobić przyjemność
twoim kosztem. Świństwo, i to podwój-
ne. Facet – bo kobiety zwykle tego nie
robią – który poklepuje swoje podwład-
ne, ma podwójną przyjemność. Nie
dość, że dotyka ich ciała, to jeszcze de-
monstruje swoją wyższość, siłę. A ona
jest bezwolna, bezradna, najczęściej nic
z tym nie robi.
Molestowanie to brak szacunku, pogarda do siebie samego i innych.
Z punktu widzenia terapeuty w sytuacji nadużycia obie strony są chore. Molestowanie
i gwałt to z reguły spotkanie dwóch nadużytych ofiar, z których jedna zamienia się w kata
Czy
K.M.: Ja bym była rozanielona.
A kobieta mogłaby powiedzieć męż-
czyźnie: „Wiem, że twój męski umysł
udźwignie wszystko”.
– Hm...
K.M.: Mnie to bawi, ponieważ lirt
opiera się na starych dobrych zasa-
dach. Możemy się oczywiście zachwy-
cać damskim umysłem i męską rączką.
Myślę, że we lircie w przeciwień-
stwie do innych form męsko-damskich
zabiegów chodzi przede wszystkim
o okazanie sobie szczególnej uwagi po
to, by było lepiej, przyjemniej razem
być czy pracować.
– W tym, o czym mówisz, nie
wyczuwa się napięcia erotycznego.
A mnie się lirt jednoznacznie z nim
kojarzy.
W.E.: Różne rzeczy rozumie się
pod słowem lirt. Flirt niestety kojarzy
nowania płci przeciwnej jest ważnym
elementem lirtu.
K.M.: W takim bezinteresownym
lirtowaniu nie ma jakiejś tajemnicy,
jest tylko dawanie, otwartość. A kiedy
coś wisi w powietrzu, są gry, niedopo-
wiedzenia, to już niewinny lirt nie jest.
W.E.: Ale też nie jest to molesto-
wanie. O molestowaniu mówimy, gdy
ktoś usiłuje wymusić na innych seksu-
alną uległość, wykorzystując do tego
swoją pozycję władzy, odwołując się
do psychicznego szantażu lub izycz-
nej przemocy. Takie postępowanie jest
złe, chore i dlatego zabronione.
– Przy okazji tematu molestowa-
nia mówi się o tzw. klapsie w pupę.
Czy to już molestowanie, czy nie?
K.M.: Jest tak samo jak z klapsem
danym dziecku. Niektórzy twierdzą,
że to nie bicie. Jednak powiedzmy so-
W.E.: Uważa się, że skoro kobieta
nie reaguje na klepanie po pupie, to zna-
czy, że przyzwala lub robi to w zamian
za jakieś oczekiwane korzyści. Ten spo-
sób myślenia sam w sobie jest psychicz-
nym molestowaniem i wstępem do
molestowania izycznego. Tymczasem
kobiety mają wielki problem z okaza-
niem mężczyźnie szefowi niezgody na
naruszanie swoich izycznych granic.
– Dlaczego?
W.E.: Kobiety są od dziecka przy-
zwyczajane do tego, że się narusza ich
granice. W patriarchacie to norma.
K.M.: Począwszy od tych klap-
sów w dzieciństwie, dzieci uczą się,
że ich granice wolno naruszać – bo
przecież robią to ludzie, którzy ponoć
kochają. Tak utrwala się wzorzec mi-
łości – bez granic. Kocha to znaczy za-
właszcza, traktuje jak swoją własność.
to już molestowanie
Dużo się ostatnio mówi o molestowaniu seksualnym w miejscu
pracy. Wygląda na to, że kobiety, choć z oporami, przerywają
milczenie. Z drugiej strony z Zachodu przychodzi wzorzec sterylnych
biur, gdzie każdy komplement uznawany jest za napaść seksualną.
Czy w naszym życiu jest jeszcze miejsce na flirt? Kiedy zaczyna się
molestowanie? – pyta Katarzynę Miller
i Wojciecha Eichelbergera Tatiana Cichocka
zdjĘcia zosia zija
100 | zwierciadło | paŹdziErNiK
paŹdziErNiK | zwierciadło | 101
890496141.051.png
ŻYCiE WEWNĘTrzNE | zNaKi
Bezgraniczna miłość jest przecież naj-
wyższym stopniem miłości, prawda?
W.E.: Wolimy nie wiedzieć, jak
często izyczne granice dzieci są naru-
szane przez rodziców, wujków, starsze
rodzeństwo, przyjaciół domu, lekarzy,
księży katechetów, nauczycieli, trene-
rów... Tu jest początek molestowania.
K.M.: Dziecko nie ma prawa po-
wiedzieć, że czegoś nie chce. Ma się
nauczyć wszystko znosić. A postawa
wobec rodziców przenosi się na stosu-
nek do szefów i autorytetów.
W.E.: Dlatego molestowanie może
odbywać się poza świadomością osoby
molestowanej. Ludzie przyzwalają na
coś, na co nie powinni, bo nawet sobie
nie uświadamiają, że dzieje się coś nie-
właściwego. Ale skąd mają to wiedzieć,
skoro w ich życiu zawsze tak było?
– Co robić, gdy same oiary mole-
stowania nie wiedzą, że są oiarami?
W.E.: Można tworzyć takie prawo,
które będzie represjonowało molestu-
jących i tym samym edukowało spo-
łeczeństwo. Takie prawo już istnieje.
Problem w tym, by działało i dotyczyło
wszystkich relacji i instytucji, gdzie mo-
lestowanie może się przydarzać. Przede
wszystkim tych z natury autorytarnych:
rodziny, szkoły, Kościoła, szpitali, woj-
ska i wszelkich korporacji. Wszędzie
tam z góry muszą być wykluczone za-
chowania i sytuacje, które mogłyby
naruszać czyjąkolwiek psychoizycz-
ną suwerenność. Te normy powinny
uwzględniać to, że wielu ludzi ma
utrwalony syndrom oiary – czyli ową
tendencję do godzenia się na takie za-
chowania ze strony otoczenia, na które
nie powinni się godzić, a mogą je nawet
nieświadomie prowokować. W intere-
sie tych ludzi zabrania się więc dotyka-
nia, klepania, całowania w rękę...
– Nie wylewamy dziecka z ką-
pielą? Gdy się do tego wlicza nawet
mówienie miłych rzeczy?
K.M.: Myślę, że się przesadza, mó-
wiąc o tym, bo jeszcze nikt za komple-
ment nie poszedł siedzieć. Wyśmiewa-
my poprawność polityczną, żeby się nie
przyznać, że do niej nie dorośliśmy.
W.E.: Ale i tu trzeba uważać. Ła-
two jest wykorzystać tego typu prawo,
by kogoś wrobić. To ogromny problem
w Ameryce. Mam tam znajomych
wykładowców. Mówią, że nie mogą
zamknąć drzwi, udzielając konsultacji
studentce, a ona musi siedzieć bliżej
drzwi i być widoczna z korytarza. A naj-
lepiej jest mieć świadka każdej rozmo-
wy. Bo gdy studentce nie spodoba się
wystawiona przez wykładowcę ocena,
to może rozczochrać sobie włosy, roz-
piąć bluzkę, wybiec z krzykiem na ko-
rytarz – i oskarżyć go o molestowanie.
– Oto druga strona medalu. Bo
również dochodzi do wykorzystania,
tylko przez drugą ze stron.
W.E.: Rodzi się wielki problem:
czy działać zgodnie z zasadą, że lepiej
nie złapać wielu przestępców, niż ska-
zać jednego niewinnego, czy skazy-
wać wszystkich podejrzanych, by nie
skrzywdzić żadnej oiary. Wygląda na
to, że w naszej kulturze nadszedł czas
bezwzględnego oduczania mężczyzn
przedmiotowego traktowania kobiety.
I czas, by nauczyć kobiety, że mają pra-
wo do samoobrony i nietykalności.
– Chodzi nie tylko o prawo, ale
też społeczne poparcie. Dziś kobiety
nie protestują również z tego powo-
du, że się boją.
K.M.: Rzeczywiście, gdy znajdzie
się kobieta, która zaprotestuje, bardzo
rzadko ktoś ją w tym wspiera. Mężczyź-
ni są solidarni z mężczyznami. A kobie-
ty się boją. Często nie rozumieją nawet,
skąd tamta wzięła tę śmiałość, odwagę,
bo ich na nią nie stać. Wolą więc uwa-
żać, że zrobiła to z pobudek inanso-
wych albo innych.
– Często przyłączają się do tych,
którzy taką kobietę próbują uciszyć.
K.M.: Problemem kobiet jest to, że
często nie czują się partnerkami. Mają
poczucie bezpieczeństwa tylko, gdy są
w grupie. Odrzucają taką kobietę, bo po
pierwsze, ona rozbija ową grupę. A po
drugie dlatego, że nie chcą, by odium,
które ciąży na niej, padło i na nie.
W.E.: To najsmutniejsze: kobietę,
która ośmiela się przerwać milczenie,
spotyka odrzucenie, pogarda, brak sza-
cunku. Brakuje jej przychylności oto-
czenia, ale też sądy, policja nie udzielają
jej wsparcia. Właśnie na tym polega pa-
triarchalna presja. Tak trudno uwolnić
się od myślenia stereotypem: zgwałco-
na – znaczy prosiła się, molestowana
– znaczy kusiła albo coś z tego miała.
– To zniechęca do szukania
sprawiedliwości.
W.E.: Trzeba uświadamiać ludziom,
że wszyscy jesteśmy oiarami zamiata-
nia sprawy molestowania pod dywan.
Bo każde nadużycie dotyczy w istocie
obu stron i obie strony rani. Jeśli traktu-
jemy przedmiotowo drugiego człowie-
ka, widząc w nim jedynie obiekt seksu-
alny, z siebie też robimy przedmiot.
K.M.: Przedmiot nie cierpi. Więc
gdy się uprzedmiotawiam, nie czuję
bólu i lęku. Niewiele czuję w ogóle.
W.E.: Z punktu widzenia terapeu-
ty w sytuacji molestowania obie stro-
ny są chore. Prawdopodobnie były
w przeszłości nadużyte. Molestowanie
i gwałt to z reguły spotkanie dwóch
nadużytych oiar, z których jedna za-
mienia się w kata.
K.M.: Jak daleko odeszliśmy od cu-
downego lirtu, który może być crême
de la crême naszych relacji... Te dwa
zjawiska wbrew pozorom leżą na anty-
podach. Molestowanie to w istocie brak
szacunku, pogarda do siebie samego
i innych. Flirt jest samą radością: z tego,
że istniejemy, że możemy się sobą za-
chwycać. Ale żeby to robić, trzeba się
jako tako dobrze czuć ze sobą samym.
Mamy w sobie tyle cierpienia, zawi-
ści, ciężarów, że bardzo trudno jest się
wznieść na taki czysty poziom wymia-
ny. I to jest smutne.
W.E.: Reasumując: nie należy zaka-
zywać lirtu, nawet w pracy. Ale trzeba
edukować ludzi we lirtowaniu. Uświa-
damiać, że wszystko zależy od inten-
cji. Jeśli w umyśle osoby, która mówi:
„Pięknie dziś wyglądasz”, jest obecna
intencja naruszenia granic i wykorzy-
stania, to nawet tak niewinne zdanie
jest molestowaniem. I poczujesz to.
Ale jeśli to samo zdanie nie obudzi
w tobie zażenowania, lęku ani wstydu,
prawdopodobnie mówiący ma czyste
intencje. Wtedy robi nam się ciepło
i przyjemnie, mamy naprawdę ochotę
się zrewanżować. Takiej wymiany, na-
wet połączonej z dotykiem, nie powin-
niśmy ani sobie, ani innym zakazywać.
Bo w przeciwnym razie będziemy jesz-
cze bardziej chorzy i samotni.
Flirt niestety kojarzy się z uwodzeniem,
ale jest też flirt bezinteresowny, który
jest sztuką wprowadzania innych
w dobre samopoczucie. Wymianą
dobrych uczuć. Taki flirt bywa
świetną przyprawą do życia
c
890496141.062.png 890496141.071.png 890496141.072.png 890496141.001.png 890496141.002.png 890496141.003.png 890496141.004.png 890496141.005.png 890496141.006.png 890496141.007.png 890496141.008.png 890496141.009.png 890496141.010.png 890496141.011.png 890496141.012.png 890496141.013.png 890496141.014.png 890496141.015.png 890496141.016.png 890496141.017.png 890496141.018.png 890496141.019.png 890496141.020.png 890496141.021.png 890496141.022.png 890496141.023.png 890496141.024.png 890496141.025.png 890496141.026.png 890496141.027.png 890496141.028.png 890496141.029.png 890496141.030.png 890496141.031.png 890496141.032.png 890496141.033.png 890496141.034.png 890496141.035.png 890496141.036.png 890496141.037.png 890496141.038.png 890496141.039.png 890496141.040.png 890496141.041.png 890496141.042.png 890496141.043.png 890496141.044.png 890496141.045.png 890496141.046.png 890496141.047.png 890496141.048.png 890496141.049.png 890496141.050.png 890496141.052.png 890496141.053.png 890496141.054.png 890496141.055.png 890496141.056.png 890496141.057.png 890496141.058.png 890496141.059.png 890496141.060.png 890496141.061.png 890496141.063.png 890496141.064.png 890496141.065.png 890496141.066.png 890496141.067.png 890496141.068.png 890496141.069.png 890496141.070.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin