Kluczycki Franciszek - Wyprawa wiedeńska roku 1683 - Opowieść historyczna.pdf

(618 KB) Pobierz
KLUCZYCKI FRANCISZEK
WYPRAWA WIEDEŃSKA
ROKU 1683
OPOWIEŚĆ HISTORYCZNA
Bóg i Pan nasz, na wieki błogosławiony, dal zwycięztwo i sławę narodowi naszemu, o
jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały.“ Tak zaczynał Król Jan III d po odniesionem
zwycicztwie Wiedeńskiem ]>ierwszy list swój do Polski, do Królowej zwrócony. W temże
samem uczuciu i nam dziś po dwu wiekach wznieść okrzyk: Chwała Bogu! chwała Bogu! że
ojcom naszym dozwolił dokonać czynu niespożytej zasługi dziejowej, na którego
wspomnienie każde serce polskie żywiej i górniej uderzy, każde czoło jaśniej i w poczuciu
sprawiedliwej świadomości wyżej podnieść się może. Prawdziwie wyżej; nie w dumie, nie w
pysze i samochwalstwie, lecz w pokornćm a uzacniająeem i wzniosłym uczuciu i
przeświadczeniu, żeśmy byli w sposób oczywisty i niezaprzeczony dobrem i skutecznym
narzędziem w reku Opatrzności kierującej losami ludzkości. Jak kto zdoła i sięgnie, tak czuje i
pojmuje. Tylko w uspokojonej , a burzą nieczystych uczuć niezawichrzoncj duszy rodzić się
mogą czyste i obłędami niezaprawianc pojęcia, rozwijać się może prawdziwa, nie na manowce
i pustynie przeczenia wiodąca wiedza; a, nawzajem im jaśniejszą i prawdziwszą jest wiedza,
tcm zacniejsze i godniejsze budzi i żywi uczucia. Niewiadomość zasiewa błąd, a z posiewu
tego wschodzi i dojrzewa taisz i wszelaka nieprawość. I w sprawie wyprawy Wiedeńskiej, i
polskiej w niej zasługi, o tyle mniej bodzie niechęci, zaślepienia i odmawiającej zawiści,
o ile prawdziwe wiadomości o niewątpliwych czynach i niczmyślonych pobudkach bardziej
rozpowszechnione będą. Ku temu niosę, co mogę.
Dwa wieki temu, roku Pańskiego 1683°, dnia 12° września, Wiedeń uratowanym został z
pod noża Ottomańskiego, a z nim cale Chrześciaństwo oswobodzonym od nieobliczonych
następstw tryumfu i zapanowania Islamizmu. Był to dzień niedzielny; wschodzące z ponad
rozłogów Panońskich słońce znalazło miasto już prawie tonące w zatopię hord barbarzyńskich,
miasto już
jakby w szponach smoka, serca całego Chrześciaństwa w śmiertelnej trwodze; ale w górze, na
grzbietach Kalenbergu refidsit sol in clypeis, odblysly promienie o zbroje armii
chrześciańskiej, oświeciły rozwiniętą “czerwoną chorą- j giew o wielkim krzyżu białym,“
zamigotały białoczcrwone proporce u kopii ! rycerzy ze skrzydły orlemi. J>yla to niedziela, tli
es Dominica; a gdyby kto mógł był naraz słyszeć wznoszące się w onej chwili śpiewy z
każdego kościoła i kościółka na całym katolickim przestworze, a zarazem onego ranka
wiedzieć, jaki będzie wieczór dnia tego: to cóż myślicie? czy dusza jego nie upadłaby w
pokorze przed majestatem Opatrzności Boga, słysząc ten olbrzymi chór katolickiego świata
śpiewający te słowa: “Haec est dies, gnam fecit Dominus! Jioclie Dominus ajjiictionam popidi
su i respexit, et redemptionem misit.“ Oto dzień Pański; dziś wejrzał Pan na ucisk ludu swego,
i zbawienie mu zesłał.
Wiemyć to wszyscy, ani też ja o tein nic zapominam, że słowa te dobrej wieści odnoszą się
do sprawy nieskończenie wyższej nad doczesne wypadki spraw ludzkich, że odnoszą się do
wielkiego dzieła zbawienia człowieczeństwa w wieczności, opowiadając wręcz zstąpienie
Boga na ziemię: ale czyż i to nie jest prawdą, że słowa z natchnienia Bożego pochodzące
miewają rozmaite, na wieczność i na doczesność, wielkie i mniejsze, ogólne i szczegółowe, a
zawsze jednako prawdziwe znaczenie, w miarę, jak je jaki umysł doścignąć i pojąć potrafia?
Toż jak w porządku świata czyn jeden, dnia jednego, bywa środkiem przysługującym do
osiągnienia celów wiekowych, tak aby ludzkość mogła zachować wiarę prawdziwą, a z nią
wiadomość nieomylną, którędy się idzie z ziemi do nieba, potrzeba było zwycięstwa dnia
onego. AViec któż zaprzeczy, że odwieczny i nieustający dotąd po wszystkie czasy śpiew
kościoła wzniósł się onego ranka pod obłoki jako wyrocznia i zapowiedź zwycięstwa.
Spólcześni, choć bezpośrednio czynni w wypadkach, choć nawet postawieni na wysokich
stanowiskach, rzadko kiedy zdołają objąć myślą ogromną ilość zdarzeń, zrozumieć i ocenić
ważność obrotów dziejowych, których bywają świadkami, dojrzeć celów, ku którym
Opatrzność ich wiedzie; a to tem mniej, im bardziej w zawiłościach i walkach porywa i unosi
ich żądza znikomych korzyści, zaślepia pycha w zwycięstwie, nienawiść w pogromie. Na-
stępni i potomni zamiast naprawić i rozjaśnić te wiedze, często psują ją jeszcze i plączą,
puszczając w niepamięć główne powody i wyjaśniające szczegóły, a zachowując; marne lub
nawet zmyślane tylko błyskotki dla dogodzenia jedynie miłości własnej, pysze, niechęci, lub
czczej próżności tylko. Z powodzi dziejów pokolenie pokoleniu nie te liche strzępki, siejące
tylko niechęci i nienawiści podawać winno, ale poważną mądrość życia,, świadomość dróg i
celów, wskazanie godziwych środków, przestrogi przed złudami, i naukę oczyszczania
umysłów od zaćmień pychy, nienawiści, i chciwości. Cel to jedynie zacny i wzniosły dla
historyi i historyka. A jak dążyć ku niemu V “Bogiem a prawdą!“
_
Stan Europy.
Z zawiehrzeń i walk religijnych wyszła Europa w połowic wieku siedm- nastego (po
pokoju Westfalskim), bardziej jeszcze na cząstki poszarpaną, w sobie niezgodną, i przeciw
Islamizmowi bezsilną, niż kiedy się te walki w wieku szesnastym zaczynały. Islamizni zaś
przeciwnie wzrastał tymczasem zaborami, wzmagał swe siły podbojami, szerzył postrach
przed sobą i trwogę, dziką swą bezwzględnością, z jaką każdy opór krwią zalewał., gruzami
zasypywał. Kie jedność państw Ohrześciańskich wyborną podawała mu sposobność
przestrzegania nauki korami, aby “niewiernych“ nie naraz wszystkich, nie po kilku nawet, ale
zawsze po jednemu, a koleją jednego po drugim, wojować i zgniatać. Wobec porozdzieranych
rozmaicie i powaśnionych ludów Chrzęści- j ańskich zwolennicy Islamu przedstawiali się
jakoby w jedności, i przechwalali się nawet tą jednością. Padiszach w Carogrodzie (dziś to tak
przygnę- j biony i przytarty), wówczas potężnym był, i nie bal się nikogo. Floty jego jarzm iły
wszystkie wybrzeża od Kaukazu aż głęboko w Adrię, lenne mu rozbójnicze państwa Afryki
północnej, Tripolis, Tunis, Algier, Fez, Maroko (o których dziś zaledwo kto słuchać raczy),
podówczas były postrachem wszystkich przymorskich miast i krajów, a czy śród pokoju czy
wojny, były zawsze strasznemi, daleko sięgająceiui, a drapieżnemi, rękami Oarza Turskiego.
Na lądzie, na szerokich przestrzeniach od Kaspijskiego jeziora, do Adryatyku, od Dniestru i
Dniepru aż poza Eufrat i Nil, zbrojne gromady bez liku prawie, zbiegały się na rozkaz
Wysokiej Porty. A oprócz własnych niewolników i brańców cisnęły się do służby
bisurmańskiej liczne tłumy bezprawników i awanturników ze wszystkich krajów, którzy (jak i
dziś) jako poturnaki często bardzo gorliwie i skutecznie służyli Wysokiej Porcie. Toż nikt nad
nią nie miał podówczas liczniejszych zastępów dobrze uzbrojonego, we wszystko dostatnio
opatrzonego, i (przyznać też trzeba) bardzo bitnego wojska-, nikt j liczniejszej i straszniejszej
artyleryi, nikt ogromniejszyeh we wszelakie po- ! trzeby wojenne zaopatrzonych, a na setkach
tysięcy koni i wielbłądów za I wojskami noszonych zapasów. Jak strasznym i ciężkim
przeciwnikiem był Turek, doznali po kolei wszyscy sąsiedzi, jużto pogromieni na zgubne imię,
jak ludy Peloponezu i Bałkańskiego półwyspu, już tacy, co się wprawdzie odbronić zdołali,
lecz z wojen powychodzili zniszczeni i wycieńczeni, jak Polacy z Chocimskiej, jak Cesarstwo
Chrześciańskie, ostawszy się tylko przy rąbku królestwa Węgierskiego, jak Weneeyanie z
długiej, a w końcu przecie utratą zakończonej, obrony Kandyi. Więc Muzułmanin pod owe
czasy “strasz- nym byl całemu światu,“ pysznym, hardym i grubijańskim bez granic, a przy sile
i gwałcie niemniej zdolny wszystkich tradycyjnych sztuk i sztuczek podstępu, poduszczań, i
przeniewierstw “dyplomaekich.“
A po drugiej stronie, w Rzeszach Ohrześciańskich, “iu Rcpuhlica Christiana,“ jak przed
reiórmacyą mawiano, jakiż niepoczesny widok?! O prawie
C~~ • • TT ^
I Bożem w sprawach ludzkich już się i wspomnieć nikt nie waży; Chrześci- | anie z imienia,
przy budowie nowej wieży Babilońskiej, już słowa Bożego ! zrozumieć nie mogą, właśnie z
przyczyny, że je każdy tlómaczyć chce na swój własny sposób. Zamiast zasad sprawiedliwości
i prawowitości rozstrzyga korzyść i siła. “Polityką“ nazywa sic, odtąd ta nowa mądrość
wyzyskiwania przyjaciół i nieprzyjaciół.
Król Francyi, “najstarszy syn Kościoła,“ najgorszym się stał synem. Ludwik XIV sam
jeden pomiędzy Panującymi, bogaty w pieniądze i rozumy, silny, bezpieczny, wszystkich
innych dokoła pokrzywdził, ponadszarpywał, pobił i poupokarzał. Doprowadziwszy niedawno
(1G7i>°), wszystkich po kolei do przyjęcia wymuszonego pokoju Nimwegskiego, rozpoczął
właśnie nowy okres panowania swego, który historycy nazwali okresem pychy. Nie jako
przeciwniczka nawet, lecz jako współzawodniczka, stanęła obok pychy bisur- mańskiej w
Carogrodzie, pycha pseudo -chrześciańska w Paryżu. Wersalski “Jupiter“ zmusiwszy
wszystkich do pokoju, sam jeden go nie zachowywał, zapozywając sąsiadów przed własne
trybunały, i zabierając im miasta i kraje, jakie mu się podobały. Wojny nie było chyba tylko
dlatego, że się nikt przeciw Ludwikowi XIV 1 " 11 bronić nie śmiał. Dawne po dziadzie i
pradziadzie odziedziczone zadanie i dążenie “poniżenia i zgubienia Domu Austryackiego“ nie
przestało ani na chwilę być głównym celem. Dla tego celu jedynie, nawet i pysze swojej pewne
milczenie nakazać umiał, znosząc raczej pewne i dość wyraźne upokorzenia wobec “pychy i
hardości Tureckiej,“ niż aby wydaniem ze swej strony wojny Porcie Ottomańskiej miał
przeszkodzić jej w doduszeniu Cesarza Chrześciańskiego. Przeciwnie, ułatwiał jej wszelkiemi
sposobami najazd na to Cesarstwo, i wszelkie trudności na tej drodze wygładzał. Tak kazał
własny “interes.“ Chodziło bowiem Ludwikowi XlV mu o to, aby Cesarza Leopolda I i Dom
jego tak przytrzeć, i jeżeli nie zgładzić, to przynajmniej tak sterać, by ani on, ani nikt już z
domu jego nie był w stanie przedstawiać żadnej siły ani otuchy dla Xiążąt Rzeszy Niemieckiej,
a Rzesza ta by przymuszoną została szukać opieki i obrony od ostatecznej zaguby u jedynego
silnego, u Ludwika XIV 0 . W tym celu, zawierając pokój Nimwegski z Elektorem
Brandeburskim, wymógł na tymże zapewnienie, że przy najbliższym obiorze Cesarza głos
swój da Delfinowi Francuskiemu.
W clnvili więc, kiedy straszna burza nadciągała na Cesarstwo od wschodu, na zachodzie
nie było przyjaciela; był tylko skupiony i dość dobrze uzbrojony, a* na “dziedzictwo“
czychający wróg.
Inne wszystkie Chrześciańskie Królestwa i Xięstwa, ile ich było w Europie, wszystkie
jakby chore i kaleki, kuliły się, bynajmniej na obronę niczyją nie skore, każde rade, że go
jeszcze najbliższy sąsiad, “bonus amicus et frater“, nie pochłonął. Hiszpania, niedawno jeszcze
najpotężniejsze z mocarstw chrześciańskicli, teraz jakby omdlałe, już ani sił ani odwagi nie
miało do bronienia się od napaści, zaborów, i obelg ze strony Ludwika XIV 0 ; Anglia śród
niesnasek i walk wewnętrznych pomiędzy parlamentem a królem, sta-
V
__________ ____ ______ _______ J
wala sio raczej posługą i narzędziem polityki Ludwika XIV 0 , niżby pomocą jakąkolwiek
Cesarstwu Chrześciańskiemu przeciw Turkom użyczoną planom ; Ludwika przeszkodzić
zdolną była,; Szwecya niedawno w służbach Francy i, podówczas podrażniona samowolnym
zaborem Xiestwa Dwuinostów, weszła milczkiem w przymierze z Holandyą, rzkomo ku
obronie zasad pokoju Nim- w f egskiego, w istocie gotując nowy alians przeciwko przemocy i
pysze Ludwika ; Rzesza Niemiecka w r rozstroju i niemocy zaledwie nieśmiałe, słowne,
reklamacye podnieść zdołała, przeciw zaborom Francuskim, przeciw najściu i zabraniu
Strasburga i Oasalu śród pokoju; a najpotężniejszy Xiążc tej Rzeszy, Elektor Brandeburski, był
teraz, choć na czas krótki, raczej sprzymierzeńcem Ludwika XLV°, niż wasalem Cesarza;
Carstwo Moskiewskie ubez- władnione poniekąd właśnie wewnętrznemi zamieszkami i
nieudolnością rządów pod dwoma, młodymi Carami, choć zagrożone dość wyraźnie przez
Porte Ottomańską, i upokorzone niedawno (1(578) niefortunną i niepoczesną wyprawą na
Czehryn, o niezem mniej nie myślało, jak o niesieniu pomocy Chrześci- aństwu zachodniemu
przeciw Islamowi, ehoć-to ])rzeciw ws])ólnemu wrogowi. Rzeczpospolita Wenecka
wyezerpnięta i ])ognębiona, długą, a utratą Kandyi zakończoną, wojną, przeciw Turkom, rada
była nie już pokojowi, lecz choć pozorowi pokoju, śród którego choć do czasu wojny
prowadzić nie musiała; na obronę Chrześciaństwa ani czynem, ani nawet pieniądzem, choćby
potajemnie dostarczonym, odważyć się nie śmiała. Jedna tylko Stolica, Apostolska, prosząc
Boga odwieczną modlitwą “o pokój i zgodę pomiędzy Pany Chrześci- ańskiemi“, nie ustawała
w staraniach i usiłowaniach doprowadzenia do tej zgody- i jedności, nie ustawała,
przypominać grożącego a coraz bliżej nasta- ! wającego niebezpieczeństwa zalewu potęgi
Ottoinańskiej, i ku spólnej obronie | pobudzać; a choć nie rozporządzając licznemi wojskami,
nie mogła czynnie wystąpić na czoło, jednak tein, co z potęgi ziemskiej było w jej ręku, znacz-
nemi sumami pieniędzy, gotową była ciągle popierać i zasilać obrońców wiary i wolności
Chrześciańskiej, byle siejący “śród Panów Chrześciańskieh“ znaleźli.
Cesarstwo.
A pośród tych Państw Europejskich, ogarnionych spólnem mianem Chrzcściaństwa, a
rozterezonych i niezgodą, religijną i zachłannością na ziemie i poddanych, zbrojnych wzajem
na siebie, a bezbronnych i bezsilnych wobec wroga wszystkim wspólnego, śród nich,
“Cesarstwo Chrześeiańskie“, “Święte Rzymsko-Niemieckie Państwo“ czemże się, stało? Już
prawie tylko cieniem i wspomnieniem dawniejszej potęgi i świetności. Cesarz Leopold 1 w
owych czasach miał tyle potęgi, wojska i zasobów, ile mu “kraje dziedziczne“ dostarczyć
mogły. A i te kraje dziedziczne od wschodu mocno i szeroko już przez Turków nadszarpanc. Z
krajów korony S. Szczepana, z potężnego niegdyś już w samem sobie królestwa Węgierskiego,
już tylko skrawek zacho-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin