Wołanie w czasie burzy.doc

(57 KB) Pobierz
Wołanie w czasie burzy

Wołanie w czasie burzy

8 listopada 1986r.

"I rzekł im Jezus: Czemu bojaźłiwi jesteście, małej wiary?

Wtedy wstawszy, rozkazał wiatrom i morzu i stała

się cisza wielka. A zatem ludzie zdumiewali się,

mówiąc: Któż jest ten, ze wiatry i morze są mu

posłuszne?" (Mat 8, 20-27)

Dzisiejsza ewangelia jest wspaniała. Jest bardzo krótka, ale zarazem malownicza... Burza i niewielka łódka z rybakami. Wyobrażamy sobie Piotra i Andrzeja - doświadczonych rybaków - oraz Jakuba i Jana. Mają o sobie wysokie mniemanie. Nie wiedzą jeszcze, kim jest Jezus. Jak czytamy w Ewangelii, wkrótce uświadomią to sobie, w tym jednak momencie nadal się uczą. Obecnie jest dla nich wspaniałym Nauczycielem, Rabbim, z pewnością jednak nie wie zbyt wiele o łowieniu ryb i o jeziorze. Mówią więc do Niego: "Mistrzu, śpij spokojnie. Połóż się, jesteś zmęczony. Połóż się na dziobie, odpocznij. Pozwól nam zająć się połowem". Lubią przebywać w Jego towarzystwie, pokochali Go już, uważają jednak, że z pewnością nie zna się na łodziach, umieszczają Go więc na dziobie, by samym zająć się "poważnymi sprawami" - czyli zarzucaniem sieci.

Wypływają więc na środek jeziora i przygotowują się do połowu (...). Nagle nad jednym ze wzgórz pojawiają się ciemne chmury, a Piotr i Andrzej zaczynają się im uważnie przyglądać. Jezioro jest nadal spokojne, ale na jego powierzchni tworzą się już pierwsze zmarszczki. Piotr i Andrzej, którzy dobrze je znają, są pełni obaw. Są doświadczonymi rybakami - zajmują się tym od dziecka. Widzą, co zaraz nastąpi, zaczynają więc kierować łódź do brzegu. Spuszczają i zwijają żagiel. Piotr, stojąc przy sterze, kieruje łódź pod wiatr. Jednak burza już ich dopadła, nie potrafią się jej wyrwać. Łódź zaczyna wypełniać się wodą i nic nie mogą na to poradzić. Niebo robi się coraz ciemniejsze, wiatr wieje coraz silniej. Ogarnia ich rozpacz, nie wiedzą co robić. Łódź nabiera szybko wody, sięga im już do kostek, za chwilę do kolan... Piotr nie wytrzymuje. Przekazuje ster Andrzejowi i biegnie na dziób: "Mistrzu, obudź się! Obudź się! Toniemy! Giniemy!".

Aż do tej pory Jezus spał spokojnie. Wstaje (tu musimy wysilić naszą wyobraźnię) i mówi: "Dlaczego jesteście tacy przestraszeni? Czym się martwicie? O wy, małej wiary! A więc jednak macie problem? Jednak Mnie potrzebujecie? Prosicie o pomoc biednego Nauczyciela, który nie zna się na rybołówstwie?". Potem stanął zapewne na dziobie łódki, wyciągnął ramiona przed siebie i rozkazał wiatrowi oraz falom: "Dosyć! Uciszcie się!". I wielka, napełniająca ich takim przerażeniem fala waląca o burtę łodzi nagle opada. Wiatr z wycia przechodzi w szept. Niebo rozjaśnia się i nastaje cisza. "Któż jest ten, że wiatry i morze są mu posłuszne?".

Jest oczywiście Bogiem, wiemy to. Jednak Kościół nadal nękany jest przez burzę. Łódź Piotrowa napełnia się wodą, która sięga nam już do kostek, coraz wyżej! Sięga do kolan i łódź nabiera wody coraz szybciej. Jeśli utrzyma obecny kurs, z pewnością zatonie.

Mam tu przed sobą artykuł z lokalnej gazety zatytułowany: "świętowanie sederu nieobce chrześcijanom" - opisujący żydowskie ceremonie... odprawiane przez katolików. Czy katolicy znają swoją wiarę? Czy wiedzą, kim byli Żydzi? Oczywiście, byli oni naszymi przodkami w wierze, prawda wygląda jednak tak, że obecnie religia żydowska, która była prawdziwa w czasach Starego Przymierza, jest całkowicie zdezaktualizowana i została zastąpiona przez katolicyzm. Jedynym prawdziwym "judaizmem" - jedyną prawdziwą religią - jest dziś katolicyzm. Pismo św. poucza nas, że judaizm był jedynie cieniem, zapowiedzią tego, co miało nadejść; praktykowanie obecnie przez katolika czy kogokolwiek innego judaizmu jest - według katolickich teologów - grzechem śmiertelnym. Jest grzechem śmiertelnym, gdyż cała religia żydowska, poprzez swą naukę i obrzędy, wyraża przekonanie, że nadal oczekujemy Mesjasza. We wszystkich swych obrzędach i symbolice ukierunkowana jest na Jego przyjście. Przyjście Mesjasza miało być jej wypełnieniem. Tak więc praktykowanie jej obecnie jest równoznaczne z twierdzeniem, że Mesjasz jeszcze nie przyszedł! Jeśli praktykujecie religię, wedle której "oczekujemy Mesjasza", oznacza to, że wierzycie, iż jeszcze nie przyszedł - i właśnie to robią współcześni wyznawcy judaizmu: "Mesjasz jeszcze nie przyszedł. Jezus Chrystus nie jest Mesjaszem. A tym bardziej nie jest Bogiem". Innymi słowy, praktykowanie obecnie w jakikolwiek sposób religii żydowskiej jest de facto zaprzeczeniem Bóstwa Chrystusa Pana. To herezja i bluźnierstwo! Oczywiście małe żydowskie dziecko w wieku trzech, czterech czy pięciu lat nie wie tego, może praktykować tę religię w dobrej wierze. Ale każdy żydowski rabin doskonale zdaje sobie z tego sprawę, także większość dorosłych żydów miała w swym życiu wiele okazji do podejrzeń, że ich religia jest fałszywa. Od śmierci Zbawiciela na krzyżu jest fałszywa jak trzydolarowy banknot.

Co jeszcze widzimy w tej gazecie? Oto zdjęcie małej dziewczynki, prawdopodobnie katoliczki w wieku około trzech lat, jedzącej macę. A oto cytat z artykułu: "Tak, w katolickim kościele pw. św. Tomasza Apostoła w diecezji Bridgeport w Connecticut kantor był jedynym żydem uczestniczącym w ceremonii". Prawdopodobnie więc reszta uczestników była katolikami. Dzieje się tak, ponieważ zapewne nowa Msza nie jest już dla nich pociągająca. Szukają kolejnej nowinki - innego "cyrku". Widzieli już tyle nowinek, potrzebują czegoś nowego. Zaczynają więc praktykować religię żydowską w katolickim kościele, świętując seder, czyli uroczysty posiłek w dzień Paschy. Pascha była wspaniałym darem Bożym - wyprowadzeniem ludu żydowskiego z Egiptu, była jednak jedynie figurą! Była jedynie cieniem tego, co zapowiadała - wybawienia każdego z nas z niewoli grzechu i wyprowadzenia naszych dusz z krainy grzechu do ziemi obiecanej łaski! To właśnie oznaczał w rzeczywistości Egipt, to właśnie oznaczało Stare Przymierze. Stare Przymierze jest jedynie zapowiedzią, przepowiednią Nowego Przymierza. A obecnie uprzywilejowane dzieci Nowego Przymierza, katolicy, powracają do praktyk Starego Przymierza... Cóż za szaleństwo! Oczywiście ta mała trzy czy czteroletnia dziewczynka jest bez winy. Nie można tego jednak powiedzieć o katolickim kapłanie, który to praktykuje i biskupie tej diecezji! Posłuchajcie dalej:

"Najlepiej byłoby, gdyby chrześcijanie uczestniczyli w sederze w domu żydowskim albo co najmniej pod żydowskimi auspicjami, by zapewnić tożsamość tego podniosłego żydowskiego święta". Innymi słowy, katolicy nie mogą nawet katolicyzować tej żydowskiej praktyki. "Tak jak oczekujemy, że wspólnota żydowska szanować będzie nasze tradycje, tak też my sami powinniśmy szanować tradycje żydowskie". Czy my, katolicy, powinniśmy szanować to, co Zbawiciel chciał zastąpić i znieść poprzez swą śmierć na krzyżu? Czy powinniśmy traktować jako żywotne i aktualne to, co zostało zakończone przez Jego śmierć? Znieważamy krzyż! Właśnie to robią obecnie katolicy! Znieważają krzyż. Pozbawiają go wszelkiego znaczenia i wagi. Uważają, że religia żydowska jest tak samo dobra jak katolicyzm, że (...) powinniśmy szanować jej zwyczaje. To szaleństwo! To apostazja! To herezja! To bluźnierstwo! To bardzo, bardzo ciężki grzech! I przynajmniej biskup oraz kapłani powinni zdawać sobie z tego sprawę! Jak jednak pisze biskup diecezji Bridgeport: "Chrześcijanie mają swe własne coroczne wspomnienie wydarzeń związanych ze śmiercią oraz zmartwychwstaniem Jezusa i nie powinno się mieszać tych dwóch tradycji. Powinno się dbać o integralność tradycji żydowskiej". Opinię tę podziela rabin Leon. Jako szef Ligi Przeciwko Zniesławianiu B'nai B'rith w Nowym Jorku uważa rosnące zainteresowanie sederem za zdrowe, o ile zachowywana jest jego tożsamość jako obrzędu żydowskiego". Zauważmy, że wymaga to pominięcia absolutnie wszystkich wzmianek o Chrystusie oraz ignorowanie faktu, że jest On Mesjaszem. "Rabin Leon powiedział, że kilka lat temu niepokoił się, iż niektóre kościoły katolickie adaptowały opowiadanie Paschy, tzw. haggadę, dołączając do niej katolickie modlitwy i czyniąc odniesienia do Chrystusa jako do Mesjasza. Rabin poskarżył się Konferencji Episkopatu USA. Jak pisze, w odpowiedzi katoliccy biskupi poprosili go o opracowanie odpowiedniej haggady przy współpracy z katolickim kapłanem Gabe Hoch z Chicago. W wyniku tej współpracy powstała broszura: Celebracja Paschy: haggada na seder, która według rabina Leona sprzedała się w 100 tyś. egzemplarzy, a obecnie przygotowuje się jej piąte wydanie. Ks. Hoch pisze: "Nie przychodzimy na seder jak na lekcję historii, czy aby odegrać ponownie ostatnią wieczerzę Jezusa. Przychodzimy na seder taki, jaki obchodzą Żydzi". Innymi słowy, poprzez świętowanie sederu neguje się fakt, że Mesjasz już przyszedł. I oczekuje się że my, katolicy, świętować będziemy je tak, jak to czynią żydzi, negując Bóstwo Jezusa Chrystusa! Nie sposób powiedzieć tego wyraźniej! "Przychodzimy na seder taki, jaki obchodzą Żydzi. Oznacza to uznanie wspólnych korzeni biblijnych". Jednak te korzenie biblijne nie są wspólne. Tak - my, katolicy, mamy swe biblijne korzenie w Abrahamie, Izaaku i Jakubie! Błędem jest jednak przekonanie, że jest tak również w przypadku dzisiejszych żydów. Sam Zbawiciel w Ewangelii mówił do faryzeuszów: "Mówicie, że macie Mojżesza za ojca? Ale on nie jest waszym ojcem. Zapieracie się go poprzez wasz sposób postępowania - przez sposób, w jaki zachowujecie się w stosunku do Mnie". Tak jak owi faryzeusze nie byli potomkami Mojżesza, tak też współcześni żydzi nie są potomkami Abrahama, Izaaka i Jakuba (...). Odrzucają Stare Przymierze. "Pismo święte", które przechowują w swych synagogach, to nie Stary Testament. Ich "Pismo święte" to Talmud, bluźnierczy i świętokradczy zbiór obelg wobec Zbawiciela i Jego Matki, wobec religii katolickiej i Kościoła. Oto religia wyznawana przez dzisiejszych żydów. Z pewnością mają oni niezły ubaw, kiedy katoliccy biskupi i kapłani proszą ich, by nauczyli ich obchodzić seder! Co za niewiarygodna zdrada! I ma to miejsce w Bridgeport, w diecezji Connecticut. Dzieje się zresztą wszędzie. Głównym problemem jest oczywiście fakt, że zachęcają do tego sami dostojnicy Kościoła.

W jaki sposób biedny biskup diecezjalny może rozumieć, o co chodzi, skoro jeśli tylko spróbuje wyrazić coś lub działać w sposób tradycyjny, zostaje natychmiast usunięty przez Rzym? Nazywam go "biednym", ponieważ pozbawiony jest wsparcia potrzebnego, by mógł czynić to, co słuszne. Mógłby jednak przynajmniej podać się do dymisji. Każdy przyzwoity kapłan czy biskup, który znalazłby się w takiej sytuacji, wezwany do zaparcia się Chrystusa, do praktykowania religii odrzucającej Go, mógłby przynajmniej ustąpić ze stanowiska. A gdyby nawet chcieli przyjść po niego z bronią, grożąc obozem koncentracyjnym - wszystko to obejmuje "umowa" [zawarta przy przyjmowaniu święceń]. Pozostaje męczeństwo. Tak było we wszystkich krajach komunistycznych... Dlaczego nie miałoby wydarzyć się w krajach takich jak ten, zaawansowanych na drodze do komunizmu? Burza w Kościele jest coraz poważniejsza. Nie brodzimy już w wodzie po kostki, jesteśmy w niej po kolana, a wkrótce sięgnie nam ona do pasa. Znajdujemy się dokładnie w takiej sytuacji jak Apostołowie w łodzi. W roku 1917 Matka Boża objawiła się w Fatimie, by powiedzieć nam, jak uratować Kościół, co uczynić, by zachować wiarę (...) w tym przeklętym XX wieku, w którym przyszło nam żyć! Jest on przeklęty, ponieważ jest bezbożny. Jednak to nie Bóg nas opuszcza, absolutnie nie! To my opuszczamy Boga... My, ludzie! Uważamy, że wiemy wszystko lepiej! Mamy XX wiek... Wiemy już wszystko o rybołówstwie... Chrystus Pan ze swoim przestarzałym Kościołem... Ten Kościół naprawdę potrzebuje trochę "unowocześnienia"... Chrystus był może odpowiedni dla poprzednich zacofanych wieków, ale nasz wiek... Naprawdę lepiej znamy się na rzeczy i możemy dać małą lekcję Chrystusowi. Kochamy Go, ale powinien się czegoś od nas nauczyć. Mówimy więc do Niego: "Idź spać na dziobie łodzi i pozwól nam zająć się ratowaniem Twojego Kościoła. Uratujemy dla Ciebie Twój Kościół". I Zbawiciel udaje się spać. śpi spokojnie i czeka... czeka... czeka. Czeka, byśmy do Niego przyszli: "Panie, na pomoc! Obudź się! Łódź tonie!". Katolicy: świeccy, kapłani, biskupi, papież, tracą rozum... Działając w dobrej wierze? Tylko Bóg to wie. Jak jednak mówi przysłowie: "Dobrymi intencjami jest wybrukowane piekło". W tym, co dotyczy wiary katolickiej, wszyscy ci ludzie - ci katolicy - tracą rozum. Biedny papież, nie pogardzamy nim, nie szydzimy z niego. Uczuciowo jesteśmy do niego bardzo przywiązani i nie ma powodu, dla którego by tak nie miało być. Jednak to nie uczucia się liczą. Co mówi wiara katolicka? Mówi nam, że papież promuje szacunek dla judaizmu i wszystkich fałszywych religii. (...)

Sami żydzi bezwzględnie potrzebują jednak prawdziwie katolickich katolików! Podobnie jak protestanci, usiłują oni osłabić wpływy katolicyzmu. Kiedy im się to jednak udaje, całe społeczeństwo upada. Nie pozostaje nic. Kiedy katolicy nie zajmują zdecydowanego stanowiska w jakiejś sprawie, nikt inny go nie zajmie. Biedni protestanci czekają, potrzebują katolickiego przewodnictwa, bez niego nie potrafią nic zrobić. Takie są właśnie fałszywe religie i im bardziej nas nienawidzą, tym bardziej potrzebują prawdziwie katolickich katolików. Im bardziej psują i wypaczają katolicyzm, tym bardziej są zależni od naszego ortodoksyjnego katolicyzmu! Sami cesarze rzymscy potrzebowali tych małych dziewczynek, tych męczennic, tych świętych - św. Agnieszki, św. Cecylii, św. Łucji i innych. Potrzebowali ich, by stanęły przed nimi i powiedziały im, że źle postępują. Nie uważali, że ich potrzebują, ale tak było. Również wy i ja, wyposażeni w dary Boże, w dar wiary katolickiej, musimy opierać się temu szalonemu światu w imię Boga - nie dla nas samych ani z pogardy dla bliźnich. Pod względem uczuciowym kochamy ich. Nie kochamy jednak ich błędów, które wysyłają miliony ludzi do piekła (...).

Jaka jest odpowiedź? Powiedziałem już, że w roku 1917, kiedy świat pogrążał się w szaleństwie, w diabolicznym szaleństwie komunizmu, Matka Boża dała nam odpowiedź. Matka Boża Fatimska dała nam odpowiedź: jest nią nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca i poświęcenie mu Rosji; nie po prostu świata - ale Rosji. O to właśnie prosiła. W roku 1942 Pius XII poświęcił Jej Niepokalanemu Sercu świat. Jednak nie tak brzmiała Jej prośba. Jakąkolwiek dyplomacją i roztropnością kierował się Pius XII, nie uczynił tego, o co prosiła Matka Boża - i kryzys trwał. Rezultatem tej wojny (1939-1945) był ogromny postęp komunizmu. Oto jedyny prawdziwy skutek II wojny światowej, zdumiewający postęp komunizmu... Rosja zajęła całą Europę Wschodnią. (...).

Wkrótce będziemy po pas w wodzie. Łódź szybko jej nabiera. Nie tylko łódź Kościoła, wszystko rozpada się i tonie. Czy nadal uważamy, że wszystko wiemy lepiej?

Bez wątpienia główny problem dotyczy Kościoła - samych jego szczytów. W roku 1960, na krótko przed rozpoczęciem soboru, minął rok podawany przez s. Łucję jako ostatni moment na wyjawienie trzeciej tajemnicy fatimskiej. Pius XII jej nie przeczytał, nie chciał jej poznać. Jan XXIII przeczytał ją prawdopodobnie w 1959 r. Przeczytał i schował do szuflady. Nie chciał, by jej treść stała się znana, gdyż niewątpliwie wspominała o wielkim kryzysie wiary w Kościele. Jednak "rybacy" myśleli, że wiedzą lepiej. "Panie, bądź tak dobry i pozostań w szufladzie. Zostaw nam ratowanie dla Ciebie Twojego Kościoła - my wiemy lepiej, jak się do tego zabrać". I oczywiście burza robi się coraz gorsza. Obłąkańcze fałszowanie katolicyzmu zainaugurowane przez sobór zrodziło w przeciągu ostatnich 20 lat wiele zatrutych owoców i rodzi coraz gorsze. To z własnej winy duchowni znajdą się niebawem po szyję, czy nawet po nosy w wodzie! Będą się topić w łodzi, aż powrócą do Matki Bożej i ujawnią Jej przesłanie! Ujawnijmy tę tajemnicę. Dokonajmy poświęcenia Rosji, jak o to prosiła.(...)

Wygląda na to, że będziemy musieli niemal utonąć, zanim zwrócimy się do Chrystusa

i Jego Matki, prosząc Ich o pomoc. A Matka Boża podała nam lekarstwo - trzecią tajemnicę, w której mówi prawdę o obecnej sytuacji oraz ukazuje duchowieństwu środki do pełnienia ich obowiązków. Prosi, by Piotr naszych czasów spełnił swój obowiązek, dokonując poświęcenia Rosji w jedności ze

wszystkimi biskupami świata,łącznie z biednym biskupem diecezji Bridgeport. Prawdopodobnie jednak sytuacja musi się jeszcze znacznie pogorszyć, zanim owym biednym hierarchom wróci rozum i uczynią to, o co prosi Chrystus Pan - użyją danych nam przez Niego środków do uciszenia burzy.

I tak się stanie, ale musi jeszcze minąć sporo czasu. A potem, kiedy Zbawiciel powstanie, kiedy rybacy ostatecznie zwrócą się do Niego i Jego Matki, burza położy się u Jego nóg jak mały psiak, jak posłuszny pies, tulący się do Jego stóp - i całe zamieszanie ucichnie.

Ale rybacy będą musieli wyciągnąć wnioski. Na razie trwa zawierucha. Módlmy się więc. Módlmy się za biednego Piotra. Módlmy się też za wielkiego syna Kościoła, który mówi nam prawdę, za abpa Lefebvre'a. Podchodząc do tego sentymentalnie, rzeczy, które mówi, drażnią nas. Nie podoba nam się to, co mówi; być może myślimy, że nie okazuje należytego szacunku papieżowi. Wydaje się nam, że nie docenia jego dobrych intencji. Że powoduje podziały. (...) Jednak patrząc oczyma wiary, nie mamy wątpliwości, że papież, który aprobuje to, co wydarzyło się w Asyżu, rodzaj międzyreligijnego cyrku (wedle określenia jednej z gazet), przynosi straszliwą ujmę imieniu katolika, powodując ogromne zgorszenie milionów dusz. Tak więc abp Lefebvre opiera się Piotrowi i mówi mu, by spełniał swój obowiązek, przypomina mu, na czym on polega, tak jak to czynił św. Paweł wobec św. Piotra. W drugim rozdziale Listu do Galatów czytamy, że kiedy św. Piotr (...) zbytnio zbliżał się do Żydów, narażając przez to wiarę katolików, św. Paweł, bardzo pobożny Żyd, ale Żyd katolicki, musiał mu się sprzeciwić i przypomnieć, jaka jest prawda. A św. Piotr był na tyle pokorny, by uczynić to, co powiedział mu św. Paweł. Również abp Lefebvre musiał sprzeciwić się papieżowi i powiedzieć mu, co robi dobrze, a co źle. I powinniśmy się za niego modlić. Bóg zabiera swe dary, które nie są doceniane. Abp Lefebvre jest ogromnym darem dla naszego biednego, zdziczałego, pełnego zamętu i bezbożnego XX wieku. Musimy jednak ten dar doceniać. Bóg już dokonał cudu, dając mu takie zdrowie i siły w ciągu ostatnich kilku lat. Za kilka miesięcy skończy 81 lat, nadal jednak podróżuje, broniąc wiary. Jego umysł jest całkowicie sprawny. Wrogowie mówią, że jest zdziecinniały - bzdura! Jeśli docenimy dary Boga, da nam ich więcej. Jeśli natomiast ich nie docenimy, może nam je zabrać - również Arcybiskupa.

Módlmy się za arcybiskupa Lefebvre'a. Módlmy się za papieża, jak modlilibyśmy się za Piotra, kiedy łódź napełniała się wodą: "Piotrze, idź i obudź Jezusa. Piotrze, idź i uczyń to, co powiedziała ci Maryja. Chcesz, by woda zmieniła się w wino; aby burza ucichła... Uczyń to, co ci mówi Syn. Uczyń to, co ci mówi Jezus. Idź i zrób to, co ci powiedziała Maryja: ujawnij trzecią tajemnicę fatimską, przyznaj, że popełniłeś błąd. Vaticanum II było kolosalnym błędem. Znajdujesz się na całkowicie złej drodze. Przyznaj to! Ujawnij tajemnicę! Poświęć Rosję Niepokalanemu Sercu Matki Bożej!".

Oto ratunek dla Kościoła. I bez wątpienia tak właśnie się stanie. Kościół przetrwa ten kryzys, przetrwałby go nawet, gdyby był 5o razy gorszy. Kościół katolicki nie może zginąć!

W imię Ojca i Syna, i Ducha świętego. Amen.

 

Kazanie wygłoszone 8 listopada 1986 roku w Seminarium św. Tomasza z Akwinu w Ridgefield. Przełożyl Tomasz Maszczyk.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin