Jessica Hart - Wymarzona nagroda.pdf

(394 KB) Pobierz
231532120 UNPDF
Jessica Hart
Wymarzona nagroda
231532120.002.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Będę miała romans.
Pel biegł na sąsiedniej ruchomej bieżni w tempie, którego
można mu było tylko pozazdrościć. Na dodatek przychodziło mu
to bez wysiłku, co było wysoce irytujące. Jednak Freya z
satysfakcją zauważyła, że w tym momencie wyraźnie potknął się i
stracił rytm.
– Co masz zamiar zrobić? – spytał, gdy odzyskał równowagę.
– Właśnie usłyszałeś.
– Kto jest tym wybrańcem?
– Dan Freer – rzuciła od niechcenia, walcząc z zadyszką.
Dopiero zaczęła przychodzić na treningi i na razie nieporadnie
korzystała ze wszystkich urządzeń, sapiąc i dysząc na granicy
omdlenia.
– No nie! – Pel spojrzał na nią kompletnie zaskoczony. – Chyba
nie ten sławny reporter Dań Freer, właściciel najbardziej
odlotowej skórzanej kurtki, znanej w całej telewizji?
– Właśnie o niego chodzi. Zagwizdał cicho.
– No, no! Kiedy to się stało?
– Jeszcze się nie stało – przyznała Freya. – Ale nastąpi to już
wkrótce! Doszłam do wniosku, że ty i Lucy macie rację. Czas,
żebym zmieniła swoje życie. Uwiedzenie Dana Freera będzie
pierwszym krokiem.
– Skąd ten pomysł? – spytał zaciekawiony Pel. Freya zwolniła
tempo do zwykłego chodu. Wreszcie mogła normalnie rozmawiać.
Oczywiście zdawała sobie sprawę, że czekało ją mnóstwo
zabiegów i wysiłku. Jednak najważniejszy był cel, który sobie
postawiła. Teraz potrzebowała pomocy Pela, żeby wspierał ją w
staraniach, by jej ciało stało się wysportowane, kształtne i
zgrabne. Takie, jak obiecał instruktor, który zaplanował dla niej
tortury nazywane treningiem.
– W przyszłym tygodniu mam urodziny – powiedziała do Pela,
231532120.003.png
który po dwudziestu minutach biegu nawet nie zaczął się pocić. –
Skończę dwadzieścia siedem lat. Jeszcze trzy lata i przekroczę
trzydziestkę! – dodała melodramatycznym tonem. – Wiesz, co
będzie potem?
– Będziesz miała lat trzydzieści jeden? – zasugerował Pel. –
Oczywiście, tylko zgaduję – dodał szybko.
Freya pokazała mu język.
– Dobrze wiesz, co mam na myśli. Zacznę się zbliżać do wieku
średniego i nie wiadomo kiedy zacznę nosić filcowy kapelusz i
hodować koty. Przedtem chcę skorzystać z życia! Utknęłam w
rutynie – zaczęła narzekać. – Nigdzie nie chodzę, niczym się nie
zajmuję i nie spotykam żadnych facetów.
– Ależ spotykasz różnych mężczyzn. Ja i Lucy ciągle widzimy
kogoś odpowiedniego, i to wprost przed twoim nosem.
– Na przykład?
– Na przykład Dominik. Wiem, że jest pośrednikiem handlu
nieruchomościami, ale to nie jego wina. Czyścioch, zamożny i
naprawdę cię lubi. Spojrzała na niego.
– Ty chyba znasz innego pośrednika o imieniu Dominik. Ten,
którego ja poznałam, nie był mną zainteresowany nawet w
najmniejszym stopniu!
– Był, ale nie zrobiłaś nic, żeby go zachęcić. – Pel pokiwał
głową z mądrym wyrazem twarzy. – Problem polega na tym, że
nie potrafisz dostrzec pewnych sygnałów.
– Ty i Lucy ciągle mi to powtarzacie – stwierdziła zaczepnie
Freya. Był to stały temat ich utarczek. – I tak nie był w moim
typie. Co prawda kiedyś zapowiedziałam, że zaczekam na Bena
Afflecka, ale nie wiadomo, kiedy będzie wolny. Tymczasem chcę
poznać kogoś bardziej interesującego niż pośrednik z Chigwell.
Męczy mnie już bycie grzeczną dziewczynką. Dla odmiany chcę
zacząć żyć niebezpiecznie i uznałam, że Dan byłby dla mnie
idealny.
Pel przyglądał się jej z lekkim powątpiewaniem.
– Nie uważasz, że jest jakby odrobinkę poza twoim zasięgiem?
– Cóż, dziękuję, że wierzysz w moje możliwości!
231532120.004.png
– Sama pokazałaś mi jego zdjęcie na okładce magazynu
„People”. Wyglądał na upartego twardziela – przypomniał Pel.
– Rozumiem, że ja nie jestem wystarczająco uparta. Pel
spojrzał na przyjaciółkę. Poruszała się po bieżni, dysząc z
wysiłku. Kosmyki włosów kleiły jej się do spoconej twarzy.
– Byłabyś, ale nie chce ci się za bardzo wysilać. Przykro mi, że
akurat ja musiałem ci to powiedzieć.
– Przecież się staram – odpowiedziała z westchnieniem. –
Przyszłam tu, żeby ćwiczyć, prawda?
– Tak, ale robisz to bez przekonania. Tylko spójrz na siebie.
Pędzisz po bieżni jak ślimak, który właśnie zapadł w drzemkę.
Jeśli naprawdę chcesz zmienić swoje życie, musisz dać z siebie
trochę więcej.
Freya, mamrocząc pod nosem, przekręciła regulator o jedną
kreskę na podziałce. Bieżnia nieznacznie przyspieszyła. Pel
spojrzał znacząco. Zrezygnowana Freya dołożyła kolejne trzy
poziomy, nie przestając złorzeczyć.
– Problem polega na tym, że jesteś bardzo ładna – mówił dalej.
– Podobasz się wszystkim i to ułatwia ci wiele spraw. Jednak nie
jesteś taka twarda, jak próbujesz wszystkim wmówić. Chodzi mi
tylko o to, żebyś w tym twoim nowym wcieleniu nie poczuła się
nagle bardzo pokrzywdzona.
– Pewnie uważasz, że najlepszy sposób na uniknięcie
przykrości to zabarykadowanie się w domu? Otóż żyję w ten
sposób od pięciu lat i mam już serdecznie dość! Wreszcie zdałam
sobie sprawę, że najwspanialszy mężczyzna na świecie sam nie
zapuka do moich drzwi. Muszę po prostu wyjść i poszukać go.
Wyobraź sobie, że ledwo podjęłam tę decyzję, Dan zjawił się w
moim biurze. Zupełnie jakby w całą sprawę wmieszało się
przeznaczenie!
Ruchoma bieżnia przesuwała się teraz pod jej stopami o wiele
szybciej. Freya kurczowo przytrzymywała się uchwytu, żeby nie
spaść z urządzenia wprost pod nogi któregoś z wysportowanych
instruktorów, kręcących się po sali z filozoficzną zadumą i
spoglądających na ćwiczących z lekką pogardą.
231532120.005.png
– Ach, Pel, on jest boski – wydyszała. – Ma ciemnobrązowe
oczy, a gdy uśmiechnie się do ciebie, dosłownie roztapiasz się u
jego stóp. Na dodatek ma niski głos. Czujesz, jak wibruje, i
przechodzą cię ciarki.
Poczuła dreszcz na samą myśl o cudownym głosie Dana.
– Wygląda na to, że jest wspaniały – stwierdził Pel z lekką nutą
zazdrości.
– To prawda. Jest seksowny i pociągający. Jest też inteligentny,
dowcipny i prowadzi interesujące życie. Dan nie jeździ metrem do
jakiegoś biura. Wyjeżdża na tereny objęte walką i unikając kul,
przygotowuje relację albo w przebraniu zbiera materiały do
reportaży interwencyjnych. – Westchnęła. – Każdy facet w
porównaniu z nim wydaje się nudny.
– Dziękuję bardzo!
– Wiesz, że nie chodzi o ciebie. – Freya odruchowo chciała
machnąć ręką, ale nie odważyła się wypuścić uchwytu. – Dan jest
też bardzo uprzejmy. Kiedy telefonuje do redakcji, zawsze
zamienia ze mną kilka słów, nim przełączę go do redaktora działu
międzynarodowego. Nie jest taki jak inni dziennikarze.
Brakowało jej oddechu i mówiła urywanymi zdaniami.
– Potrafią... tylko narzekać... na swoje... wydatki, a Dan...
naprawdę chce wiedzieć, co... masz do powiedzenia. Pel, możemy
już przestać? – poprosiła zasapana. – Nie jestem w stanie
rozmawiać na tej maszynie!
Wiedziała, że Pel ma ochotę stanąć nad nią jak brutalny
sierżant i zmusić ją do jeszcze większego wysiłku. Po cichu
liczyła na to, że bardziej zainteresuje go jej plan uwiedzenia Dana
Freera.
Miała rację. Skorzystali z natrysku i dwadzieścia minut później
siedzieli wygodnie rozparci w klubowym barku. Pela rozpierało
zadowolenie z siebie, a Freya wreszcie odetchnęła z ulgą.
– Co na to wszystko powiedziała Lucy? – spytał Pel, podając
Frei dżin z tonikiem.
– W zasadzie nie ma nic przeciwko temu. Jedynie nazwisko
Dana zupełnie jej się nie podoba. Powiedziała, że w żadnym
231532120.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin