00:00:02:Ta opowieść nie jest za darmo. 00:00:05:Moi drodzy państwo... 00:00:10:...rzućcie mi parę groszy... 00:00:13:... a usłyszycie balladę|o Francisco Manoelu... 00:00:20:...bandycie co zwał się Cobra Verde... 00:00:23:...najuboższym z ubogich... 00:00:27:...panu niewolników... 00:00:33:...który został wicekrólem. 00:00:38:Największym z samotników. 00:00:48:Matka Francisco Manoela mówi, 00:00:50:Francisco, wszystko boli mnie. 00:00:53:Francisco Manoela żali się, 00:00:55:Francisco, życia mi już niewiele, jedź. 00:00:58:Jedenaście lat suszy; piętrzą się skały. 00:01:02:Ziemia wysycha. Zło przejęło władzę. 00:01:21:Umieram. Siedź spokojnie, bo ława się zarwie. 00:01:25:W melancholii. Francisco, bądź spokojny. 00:01:27:I woda i ziemia i słońce są chore. 00:01:29:Sam Bóg się zagubił,|nie wie czego chce. 00:01:34:Francisco, idź naprzód,|na niebie jest znak. 00:01:37:Nie patrz za siebie,|za morzem nie tęsknij. 00:01:39:Los jedną miłość może tylko dać. 00:01:42:I przyjaźć jedną, ziemia pusta jest. 00:02:39:Klaus Kinski|jako: 00:02:45:Cobra Verde 00:02:51:Na motywach powieści Bruca Chatwina. 00:02:57:W pozostałych rolach: 00:03:05:Jego Królewska Mość|Nana Agyefi Kwamell z Nsein 00:03:17:i jego dziewczęta|z Zigi Cultural Troupe Ho Ziavi 00:05:38:Gdzie są moje pieniądze?! 00:05:42:Gdzie są moje pieniądze?! Moje pieniądze! 00:05:52:Dalej.|Następny. 00:05:56:A ty czego chcesz?|Dla ciebie nie ma pieniędzy! 00:05:59:- Co? To chyba jakieś żarty!|- W tym tygodniu nic nie dostaniesz. 00:06:02:Wszystko zatrzymał bank.|Wynocha! 00:06:07:Nie zarobiłeś nawet na swoje żarcie. 00:06:09:Drań! Oszukujesz mnie! 00:06:16:Obudź się, musisz czuć,|że umierasz! 00:06:38:To Cobra Verde!|Pilnujcie dzieci! 00:06:57:Trumnę z powrotem do kościoła! 00:08:43:Broń zostaje na zewnątrz! 00:08:46:Jazda,|inaczej wychodzisz! 00:09:02:Chcę coś do jedzenia.|Powiedz ojcu, że Cobra Verde jest tutaj. 00:09:08:Nie mam ojca. To mój bar|i nie boję się ciebie! 00:09:23:Nazywam się Francisco Manoel. 00:09:26:A ja Euclides... 00:09:30:Euclides Alves da Silva|Pernambucano Wandereley. 00:09:37:Ja też jestem da Silva. 00:09:42:Moja pierś jest zniekształcona.|W nocy śni mi się zawsze... 00:09:46:że na plecach niosę górę. 00:09:52:Jesteś bardziej prosty|od całego miasteczka! 00:09:56:- Jestem głodny.|- Zaraz coś przyniosę. 00:10:24:Skąd to wszystko wiesz? 00:10:26:Od naszego proboszcza,|a on od biskupa. 00:10:32:A skąd przychodzi śnieg? 00:10:35:Zaraz zobaczysz! 00:10:37:Tam daleko, na księżycu,|zawsze leży śnieg! 00:10:41:Dlatego jest zawsze taki biały!|Biały i zimny. 00:10:44:Przyjrzyj mi się dobrze. 00:10:47:A skąd się tam wziął? 00:10:49:Księżyc... księżyc...|przyciąga wodę z morza. 00:10:55:A kiedy zapada noc... 00:10:56:górskie szczyty przyciągają do siebie|płatki śniegu. 00:11:00:Ale tylko tyle soli, ile mamy we łzach. 00:11:07:A tutaj na ziemi? 00:11:08:Bardzo, bardzo daleko -|cały czas na zachód. 00:11:13:Cztery lata konno...|i dziesięć pieszo. 00:11:17:I wiesz,|wtedy widać wysokie góry. 00:11:21:Które sięgają coraz wyżej i wyżej -|aż do chmur. 00:11:25:A ponad chmurami ujrzeć można śnieg. 00:11:28:Pada tylko w nocy.|Jak pióra. 00:11:31:Ale tylko...|tylko ponad chmurami. 00:11:38:Wtedy wszystko staje się lekkie - 00:11:43:i śnieżnobiałe! 00:11:48:Lwy stają się białe...|i orły... 00:11:53:zające zakładają śnieżną sierść... 00:11:55:zwierzęta na całym świecie|stają się białe! 00:12:01:Kiedy idzie się po śniegu,|stopy stają się lekkie... 00:12:04:zupełnie tracą ciężar. 00:12:09:A płatki śniegu wzlatują w powietrze... 00:12:14:jak pióra. 00:12:29:Za parę lat sprzedam ten bar. 00:12:32:Wezmę rumaka i udam się na zachód,|aż ujrzę góry. 00:12:40:Ja idę na wschód,|do morza. 00:12:43:Sertao osusza serca|i zabija bydło. 00:12:48:Morza trzeba się strzec. 00:12:52:To kolebka wichrów i śniegu. 00:12:56:Tak mówił mi Jego Eminencja! 00:13:22:Nigdy jeszcze nie miałem przyjaciela... 00:13:28:Bądź zdrów! 00:14:28:Pieniądze albo życie! 00:14:35:Życie. 00:15:53:Codzień... przemierzasz 40 mil|przez ciernie. 00:15:59:Dlaczego chodzisz boso?|Nie masz butów? 00:16:06:Nie ufam butom. 00:16:08:Dlaczego więc nie masz konia? 00:16:12:Nigdy nie zaufałbym koniowi.|Nie ufam też żadnemu człowiekowi. 00:16:18:Tęsknię do innego świata. 00:17:24:Stój! Nie pozwólcie mu uciec! 00:17:37:Nie uciekaj.|Pogorszysz tylko swoją sytuację. 00:17:44:Puść go! 00:17:47:Sam podejdzie do pala! 00:18:30:Hej, ty... bez butów!|Jak się nazywasz? 00:18:38:Da Silva...|Francisco Manoel da Silva. 00:18:43:Jestem pułkownik Octavio Cotinho.|Przydałby mi się ktoś taki, jak ty. 00:18:48:Na każdej plantacji mam po|600 niewolników... 00:18:51:ale mój zarządca to idiota. 00:18:56:Jestem potentatem na rynku cukrowym. 00:19:40:Jeśli czegoś brak -|proszę mi powiedzieć. 00:19:42:W całym swoim życiu nie miałem|jeszcze tyle ubrań. 00:19:45:Nie mogę spokojnie myśleć o ziemiach... 00:19:48:nie obsianych jeszcze|moją trzciną cukrową. 00:19:51:Jestem chory, jak pomyślę o łąkach... 00:19:56:na których nie pasie się moje bydło! 00:20:03:A myśl o mulatkach,|których jeszcze nie zapłodniłem... 00:20:05:jest wprost nie do zniesienia. 00:20:09:Wystrzegaj się kobiet, da Silva! 00:20:13:Kiedy zaczynam? 00:20:14:Spokojnie, bez pośpiechu.|Wpierw ci wszystko pokażę. 00:20:45:Będziesz tutaj zarządcą. 00:20:47:Plony zbieramy dwa razy w roku. 00:20:50:Oprócz tej mam jeszcze 40|takich plantacji, jak ta. 00:20:54:Sam produkuję więcej cukru|niż całe Pernambuco. 00:20:58:Sto dwadzieścia tysięcy ton rocznie. 00:21:02:Wszystko idzie do Anglii,|do naszych wrogów. 00:21:05:Znieśli niewolnictwo.|Przejmują nasze statki z niewolnikami. 00:21:10:Ale bez nas... nie mieliby cukru. 00:21:14:A zjadają go coraz więcej.|Gdzie tu logika? 00:21:19:Będziesz to wszystko nadzorował. 00:21:22:Trzcina cukrowa jest miażdżona... 00:21:24:Tutaj zagęszcza się sok. 00:21:26:Melasę podgrzewa się do 120 stopni. 00:21:29:Cały czas trzeba ją mieszać,|inaczej zastygłaby. 00:21:31:Ten syrop jest jeszcze rzadki. 00:21:33:Po paru godzinach melasa|zacznie się krystalizować. 00:21:37:To ciężka praca - zdarza się,|że w tym dymie padają jeden za drugim. 00:21:42:Ale mam ich wystarczającą ilość. 00:21:44:Tutaj przelewa się z jednej misy|do drugiej. 00:22:30:Stój!|Dajcie maczetę. Szybko! 00:22:39:Trzeba mu odciąć rękę! 00:22:43:Jak temu zapobiec? 00:22:44:Oh, tak się dzieje codziennie. 00:23:07:Coś takiego. Nie spłodziłem dzisiaj|jeszcze żadnego potomka. 00:23:12:Chodź. Chodź ze mną! 00:24:27:Francisco Manoel...|buty pasowały? 00:24:43:Umiesz chociaż posługiwać się|widelcem i nożem? 00:25:07:To Pan z Santao.|Nie rozmawia z byle kim. 00:25:10:Ile miałeś krów? 00:26:31:Nie mam nic do stracenia.|Nie muszę nic mówić! 00:27:26:Pozabijam was!|Moje córki to dziwki. 00:27:31:Z jakimś bosonogim pastuchem!|Bonita - ty dziwko! 00:27:35:Jesteś w ciąży! Tak po prostu - w ciąży! 00:27:41:Moja mała Bonita w ciąży!|Dziwka! 00:27:43:A ty Adelaido?! Tylko 15 lat i już w ciąży! 00:27:47:Valkyria! Valkyria! Valkyria! 00:27:52:Valkyria, popatrz mi w oczy|i mów prawdę! 00:27:55:Też jesteś w ciąży? Co?! 00:27:57:Nie, znaczy tak.|Ojcze, nie wiem! 00:28:01:Pastuchu! Bydlaku! Ty!!!|Co masz mi do powiedzenia?! 00:28:11:Ty trzcino cukrowa.|Jestem bandyta - Cobra Verde. 00:28:24:W moim domu wyjęty spod prawa! 00:28:29:Złodziej, bandyta, przestępca! 00:28:35:Musi stanąć przed sądem. 00:28:38:Po prostu trzeba go zabić. 00:28:39:Ten człowiek jest nieobliczalny. 00:28:42:Stracimy trzech, czterech ludzi,|zanim go dopadniemy. 00:28:47:Dlaczego nie ożenisz go,|z którąś z twoich córek? 00:28:50:W końcu to twój najlepszy zarządca. 00:28:54:Zrobiłbym to... 00:28:55:ale ten drań zapłodnił wszystkie trzy. 00:28:58:Wyślij go do Afryki aby kupił niewolników. 00:29:01:Co masz na myśli: "aby kupił"? 00:29:03:Od 10 lat nie dotarł do wybrzeży Brazylii|żaden transport. 00:29:06:I o to właśnie chodzi. 00:29:10:Wyślemy go na pewną śmierć. 00:29:13:Król Dahomey jest niespełna rozumu. 00:29:16:Każdy kto postawi stopę na jego ziemi|zostaje stracony. 00:29:19:Od dziesięciu lat żaden biały|nie wrócił stamtąd żywy... 00:29:27:A co jeśli... tej szumowinie się uda? 00:29:32:Nie ma szans.|Znam Afrykę. 00:29:34:Znam Zatokę Gwinejską. 00:29:36:A jeśli mu się uda przyprowadzi ze sobą|tak wielu niewolników... 00:29:39:że będziesz mógł powiększyć|swoje plantacje, aż po Sergipe. 00:29:44:Daj mu najstarszą córkę. 00:29:46:Tak! Wykorzystaj go|jak najlepiej się da. 00:29:50:A te dwie pozostałe...|z twoimi pieniędzmi i nazwiskiem... 00:29:54:napewno znajdą mężów. 00:29:57:Jeśli wolisz, możesz je też umieścić|u Karmelitanek. 00:30:02:Nie daruję mu tego! 00:30:05:Załatwię wszystko u gubernatora. 00:30:18:Da Silva... mamy dla pana|pewne specjalne zadanie... 00:30:22:które możemy powierzyć tylko|doświadczonemu człowiekowi. 00:30:30:Oto pełnomocnictwo.|Uprawnia ono... 00:30:33:do handlu niewolnikami. 00:30:34:Wie pan, że ostatnimi czasy,|sprawy utknęły w martwym punkcie. 00:30:37:Król Dahomey|przerwał dostawy... 00:30:40:wiadomo nam jednak,|że potrzebuje broni i pieniędzy. 00:30:42:Oto nasza propozycja: 00:30:44:Wyślemy pana do Dahomeya,|do naszego Fortu Elmina. 00:30:49:Otrzyma pan rangę porucznika. 00:30:52:Pański żółd zostanie zdeponowany|na koncie bankowym w Bahia. 00:30:56:Pięć miesięcy później wyślemy|za panem statek, załadowany bronią. 00:31:01:Tą bronią zapłaci pan królowi. 00:31:03:Myśleliśmy też o Angoli... 00:31:05:ale tam ryzyko jest większe,|z powodu brytyjskiej blokady. 00:31:08:Nie da się też okrążyć przylądka|i popłynąć... 00:31:10:wzdłuż wschodnich wybrzeży Afryki.|Handel niewolnikami na Zanzibarze... 00:31:14:całkowicie opanowali Arabowie. 00:31:18:Sytuacja jest wielce sprzyjająca. 00:3...
wujek777