Nałóg.pdf

(154 KB) Pobierz
641792728 UNPDF
NAŁÓG
Autor: BeingInWonderland
Tłumaczenie i beta: night_angel94
Było piekielnie zimno. Ziemia była wilgotna i słabo błyszczała od deszczu i chłodu.
Wzruszyłem ramionami i schowałem jeszcze głębiej dłonie w kieszenie mojej kurtki.
Odetchnąłem, a dym pojawił się i zbladł w słabym świetle ulicznej latarni, która
rozświetlała ciemności.
Sięgnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem papierosy i zapalniczkę. Włożyłem
papierosa do ust i porządnie go przy tym podpaliłem.
Dym wypełnił moje płuca i spowodował dziwne, przyjemne pieczenie w gardle.
Wypuściłem go i wpatrywałem się w ciemność ulicy, gdy czekałem na moją taksówkę.
Nagle moja komórka zawibrowała w kieszeni spodni.
– Czego? – Zdenerwowałem się.
– Hej, śpiochu, gdzie jesteś? – zawołał przez telefon ochrypły, pijany głos Emmetta.
W tle było słychać muzykę, śmiech i rozmowy. A także brzęk szkła i szum piwa, które było
nalewane.
– W pewnym sensie jadę do domu. Czego chcesz? – Pociągnąłem z papierosa.
– Przyjdź do klubu.
– Nie.
– Stary, nie byłeś tutaj od miesięcy, Rosalie stale działa mi na nerwy, że jesteś jej
winny pieniądze, a Alice chce cię koniecznie zobaczyć – mruknął zdenerwowany. – Nie mam
już ochoty na to gówno. Przywlecz swój tyłek tutaj, Masen.
Jęknąłem wnerwiony i wypuściłem kolejną chmurę dymu.
W tym momencie moja zamówiona taksówka zatrzymała się przede mną.
Ostatni raz pociągnąłem z mojego papierosa, a następnie zadeptałem go na ziemi.
Można było jeszcze usłyszeć ciche skwierczenie, a potem cienka stróżka dymu przecięła
powietrze.
– Stawiasz mi piwo, ciulu.
– Zapomnij, stary.
Rozłączyłem się i wsiadłem do taksówki. Śmierdziało w niej dymem papierosowym,
kebabem i tanimi perfumami. Taksówkarz był nieogolony i miał tłuste włosy.
Wyszczerzył się do mnie żółtymi zębami. – Gdzie potrzeba?
– „Nightclub Twilight”
Kierowca skinął głową i odjechał. Wpatrywałem się przez szybę. Taksówka wydawała
się być jedynym samochodem na drodze. Puste ulice i domy uciekały przede mną,
i rozmazywały się.
W ogóle nie miałem ochoty na ten klub. Dlaczego znowu dałem się namówić?
Westchnąłem.
– Jesteśmy na miejscu. – Znowu pokazał mi swoje żółte zęby. Miałem w kieszeni dwie
dychy i rzuciłem mu je przez siedzenie pasażera. Kierowca rzucił się na nie jak wygłodzony
drapieżnik na kawał mięsa i jeszcze raz uśmiechnął się do mnie.
– Dziękuję panu.
Wyszedłem na zimno i mimowolnie zadrżałem, gdy kierowałem się do wejścia
„Nightclub Twilight”. To był mały klub. Nigdy szczególnie przepełniony. Z niskimi cenami.
Ludzie, którzy tam występowali, nie byli sławni, a swoją muzyką chcieli zarobić trochę
pieniędzy. Nie było to nic specjalnego.
Otworzyłem drzwi i doszedł do mnie dobrze mi znany zapach dymu papierosowego
i świeżego piwa.
Powiesiłem mój płaszcz na wejściu i rozejrzałem się dookoła. Nie było więcej niż
dwadzieścia osób. Pracowało tylko dwóch barmanów, więcej nie było potrzeba.
Odwróciłem głowę i spojrzałem na nasze stałe miejsce; przy barze siedzieli Rosalie,
Alice, Emmett i Jasper, rozmawiali.
– Hej! – krzyknąłem.
– Masen, ty dupku, jeszcze się odważysz tutaj pokazywać! – krzyczał Emmett.
– Pieprz się, McCarty. – Usiadłem obok Emmetta na stołku barowym i wychyliłem się
do Rosalie, która pracowała tutaj za ladą.
– Daj mi piwo.
Skrzyżowała ramiona i spojrzała na mnie rozwścieczona. – Nie dam ci nic, zanim nie
zwrócisz mi moich pieniędzy.
Rzuciłem jej dychę przed nos. – Tutaj. Teraz możesz sobie kupić jeszcze więcej
plastikowych paznokci i sztucznych rzęs.
Pokazała mi środkowy palec i napełniła kufel od piwa.
– Braciszku! – krzyknęła Alice, która dopiero teraz mnie zauważyła. – Gdzie ty się
włóczyłeś?
Wzięła łyk swojego drinka i zaciągnęła się papierosem Jaspera.
– Nie muszę się opierniczać cały dzień z waszymi jajowatymi łbami – wymamrotałem
i szturchnąłem Emmetta w żebra. Zaśmiał się.
Rosalie postawiła mi kufel przed nosem. – Znikam na chwilę do ubikacji. Kenny?
Zastąpisz mnie? – Kiwnęła na drugiego barmana, który właśnie był zajęty: wsuwał język do
gardła jakiejś czarnej laski i szedł w kierunku łazienki.
Wziąłem łyk mojego piwa i cieszyłem się uczuciem palenia, które wywoływał z moim
gardle alkohol.
– Stary, ja nawet nie wiem, dlaczego jesteś zawsze taki wkurzony i nigdy temu nie
zaradzisz. Dlaczego nigdy nie chcesz się zabawić? Od czasu Tanyi nie jesteś już taki sam…
Zadrżałem na wspomnienie w mojej głowie twarzy tej kobiety.
Westchnąłem. Tak bardzo jak chciałem o tym zapomnieć, wciąż jeszcze nie byłem
ponad to.
– Musisz o niej zapomnieć. Na zewnątrz są tysiące innych dziewczyn. Złap sobie po
prostu jakąś miłą, młodą, gorącą laskę, potem zapomnisz już o Tanyi. Ona była tylko brudną
zdzirą. I ty również to wiesz.
Zapaliłem papierosa. Miał rację.
–To nie jest takie łatwe – mruknąłem ponuro.
– Stary… - Gdy Rosalie wróciła za bar, przestał mówić i zaczął rzucać jej
uwodzicielskie spojrzenia.
W tym momencie na małej scenie w klubie zaskrzypiał mikrofon i Kenny, który miał
na szyi malinkę, wziął w dłoń mikrofon, by wygłosić typowe przedstawienie.
– Okej, ludzie… - Spojrzał na opaloną laskę i mrugnął do niej. Ona zachichotała
przesadnie i zatrzepotała rzęsami.
Przewróciłem oczami i ponownie odwróciłem się do baru.
– Oh… Kto ma dzisiaj występować? – krzyknęła Alice.
– Dzisiaj wieczorem mamy młodą damę. Nazywa się Bella Swan i zaśpiewa Ayo
Technology grupy Milow… Dużo zabawy życzę!
Zaciągnąłem się moim papierosem i mieszałem palcem w pianie dookoła mojego piwa,
przez co powstał mały wzorek.
W klubie ucichło i trochę się ściemniło.
Ktoś zagrał na gitarze. Było to łagodne i… wzruszające.
A potem rozbrzmiał niewiarygodnie delikatny i wysoki damski głos. Taki delikatny…
taki słodki… taki uczuciowy.
She work it girl, she work it pole.
She break it down, she take it low.
She fine as hell, she up out the
do
She doing her thing out on the floor...
Ten głos… taki delikatny… taki wzruszający…
Przełknąłem z trudem i odwróciłem się od baru. Moje oczy rozszerzyły się.
Ta dziewczyna… była przepiękna. To prawdopodobnie najpiękniejsza dziewczyna,
jaką kiedykolwiek widziałem.
Miała długie, błyszczące, czekoladowo brązowe włosy i twarz w kształcie serca. Miała
bladą, niemal śnieżnobiałą, nieskazitelną skórę i czerwone, pełne usta, które podczas
śpiewania wyglądały urzekająco.
Śpiewała z zamkniętymi oczami, była pogrążona w melodii i wydawała się znajdować
w swoim własnym świecie…
Ledwie mogłem oddychać. Przełknąłem i wpatrywałem się w nią.
Have you lustin for her, go crazy face it
shes so much more then your used to
knows just how to move to seduce you
shes going to do the right thing and touch the right spot
dance in your lap until you ready to pop
Miała na sobie proste rzeczy: biały sweter, którego rękawy były podwinięte, czarny
T-shirt, dżinsy i czarne conversy chucks z trupimi czaszkami. Na głowie nosiła czarny
kapelusz.
To było zwyczajne… ale również cool i ona… promieniała? Tak. Wyglądała
naturalnie.
Baby, its a new age your like my new craze
lets get together maybe we can start a new phase
this smokes got the club all hazy
spotlights dont do you justice baby
why don't you come over here?
You got me saying Ayoo
I'm tired of using technology
why don't you sit on top of me? Ayoo
I'm tired of using technology
I need you right in front of me
Gdy ten tekst pozostał nieprzyzwoity, uśmiechnęła się. Jej oczy wciąż były zamknięte.
Jaka niewinna i jeszcze urzekająca…
Rozejrzałem się po klubie. Wszystkie oczy były skierowane na Bellę.
Oh she wants it, oh she wants it, Mm she wants it
I got to give it to her
She wants it, Mm she wants it, Mm she wants it
I got to give it to her
I got to give it to her
Teraz otworzyła oczy, a ja zamarłem. Jej oczy były niewiarygodnie ciepło brązowe.
Rozejrzała się po klubie i zarumieniła, gdy zobaczyła, ile ludzi się w nią wpatrywało.
Musiałem się uśmiechnąć. Była taka słodka…
This smokes got the club all hazy
Spotlights don't do you justice baby
why don't you come over here?
You got me saying Ayoo
I'm tired of using technology
I need you right in front of me…
Zagrała na gitarze ostatni akord i głęboko odetchnęła. Podniosła wzrok i po całym
klubie rozległy się gromkie oklaski.
Klaskałem i gwizdałem. Alice krzyczała podekscytowana i podniecona skakała na
swoim stołku. Nawet Rosalie wydawała się być pod wrażeniem. A to już coś mówiło.
Bella Swan rozejrzała się po klubie i napotkała mój wzrok. Intensywnie wpatrywałem
się jej w oczy i zrobiła się czerwona jak burak. Szybko spuściła wzrok i wcisnęła sobie gitarę
pod pachę, zanim opuściła scenę i poszła w kierunku baru.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin