Coffman Elaine - Sekwoje (Mackinnon 04).pdf

(1598 KB) Pobierz
Microsoft Word - Coffman Elaine - Sekwoje _Mackinnon 04_
Elaine Coffman
SEKWOJE
Prolog
Szkocja, rok 1856
Maggie Ramsay zło Ň yła ostatni surdut i umie Ļ ciła w otwartym kufrze. Patrzyła na ubrania m ħŇ a;
ka Ň de przywoływało jakie Ļ wspomnienie z tych szcz ħĻ liwszych czasów, kiedy w doskonały
sposób wypełniała je muskularna sylwetka Bruce'a Ramsaya.
Zatrzasn ħ ła wieko kufra i odwróciła si ħ .
Bruce Ramsay umarł i cho ę by nie wiem jak długo wpatrywała si ħ w jego garderob ħ , nie mogła
go przywróci ę do Ň ycia. Niezno Ļ ny ucisk w piersi nie pomagał w zachowaniu spokoju, ale jako Ļ
przełkn ħ ła i zdołała powstrzyma ę łzy, cisn Ģ ce si ħ do oczu.
- To ju Ň ostatni - zwróciła si ħ do ludzi, czekaj Ģ cych w milczeniu przy drzwiach. - Mo Ň ecie znie Ļę
na dół.
Bez słowa, dziwnie odr ħ twiała, przygl Ģ dała si ħ , jak słu ŇĢ cy ujmuj Ģ wytarte skórzane uchwyty i z
wysiłkiem d Ņ wigaj Ģ wielki kufer o wypukłym wieku. Maggie była zm ħ czona. Jeszcze nigdy nie
czuła si ħ tak zagubiona, tak całkowicie pozbawiona woli i uczu ę . Jakby wszystko w niej umarło.
Zastanawiała si ħ , czy w ogóle b ħ dzie jeszcze kiedy Ļ zdolna co Ļ poczu ę , czy Ň ycie b ħ dzie jej
płyn Ģę biernie, jakby bez jej udziału, tak jak si ħ działo przez ostatni rok. Czy pewnego dnia
zbudzi si ħ , spojrzawszy w lustro ujrzy star Ģ kobiet ħ i zdziwi si ħ , kiedy to wszystko si ħ stało.
Nadszedł czas odjazdu, lecz Maggie nie potrafiła opu Ļ ci ę pokoju Bruce'a, bo to oznaczało
definitywne rozstanie z ich wspólnym Ň yciem, z tym wszystkim, co ich ł Ģ czyło. Odwróciła si ħ z
wahaniem, my Ļ l Ģ c o tym, czy powinna ostatni raz obej Ļę zamek Glengarry, jeszcze raz zajrze ę do
ka Ň dego z pokoi, Ň eby na zawsze utrwali ę je w pami ħ ci. Była tu taka szcz ħĻ liwa. Brała Ļ lub w
małej rodzinnej kaplicy na tyłach zamku. Tu urodziło si ħ ich troje dzieci.
A teraz został tu pochowany jej m ĢŇ .
Nie, nie mogła ju Ň chodzi ę po tych pokojach. Glengarry, jakie znała, nale Ň ało do przeszło Ļ ci, do
minionych, szcz ħĻ liwszych czasów. Lepiej było po prostu odej Ļę . Z westchnieniem si ħ gn ħ ła po
mufk ħ , le ŇĢ c Ģ na ulubionym skórzanym fotelu jej m ħŇ a. Mi ħ kka, wytarta skóra zachowała
odci Ļ ni ħ ty kształt sylwetki Bruce'a Ramsaya.
Och, Bruce, co ja teraz zrobi ħ ? Co z nami b ħ dzie? Przycisn ħ ła mufk ħ do twarzy. Prosz ħ , niech to
wszystko oka Ň e si ħ złym snem. Niech si ħ teraz obudz ħ i zobacz ħ Bruce' a wchodz Ģ cego do
pokoju, z Fletcherem siedz Ģ cym mu na ramionach. B ħ dzie si ħ Ļ miał, kiedy mu powiem ...
roz Ļ mieszy go niedorzeczny pomysł, Ň e mógł zjecha ę na koniu z urwiska. On, Bruce Ramsay,
najlepszy je Ņ dziec w północnej Szkocji. Och, b ħ dzie p ħ kał ze Ļ miechu. A potem postawi
Fletchera na ziemi, stanie przede mn Ģ , jak zawsze silny, urodziwy, pełen Ň ycia, we Ņ mie mnie w
ramiona i pocałunkami ukoi moje troski. On nie umarł. Nie mógł umrze ę . Nie on. Za du Ň o miał w
sobie Ň ycia, Ň eby umrze ę .
A jednak umarł.
Spojrzała na fotel, a potem dotkn ħ ła dłoni Ģ siedziska, jakby w ten sposób mogła poczu ę wi ħŅ
ł Ģ cz Ģ c Ģ j Ģ z Bruce'em. Poczuła jedynie chłód gładkiej skóry i szybko cofn ħ ła r ħ k ħ . ĺ wiadomo Ļę ,
Ň e wszystko si ħ sko ı czyło, uderzyła j Ģ z tak Ģ sił Ģ , Ň e a Ň zachwiała si ħ na nogach i musiała si ħ
chwyci ę por ħ czy fotela, Ň eby nie upa Ļę . Zawsze, kiedy pozwalała sobie na wspomnienia, opadała
j Ģ słabo Ļę , od której kr ħ ciło jej si ħ w głowie. Rozpacz i Ň al przygniatały j Ģ ci ħŇ arem nie do
ud Ņ wigni ħ cia, mimo i Ň starała si ħ odnale Ņę w sobie cho ę by cz Ģ stk ħ tej Ň elaznej siły, jak Ģ zawsze
przypisywał jej m ĢŇ .
Bruce Ramsay, ksi ĢŇħ Glengarry, nie Ň ył. Pomy Ļ lała, Ň e ci wszyscy, którzy twierdz Ģ , Ň e czas
leczy rany, kłami Ģ . Min Ģ ł rok od chwili, gdy jej wspaniały m ĢŇ spadł na ostre grzebienie skał u
stóp urwiska, ci Ģ gn Ģ cego si ħ wzdłu Ň dzikich północnych wybrze Ň y Szkocji. Min Ģ ł cały długi rok,
a jej ból nie zel Ň ał ani troch ħ . Nigdy nie uzyskała wyja Ļ nie ı , jak to si ħ stało, Ň e
dwudziestodziewi ħ cioletni ksi ĢŇħ , doskonały je Ņ dziec, skierował konia na skraj urwiska i run Ģ ł w
dół albo jakim cudem ko ı , inteligentne zwierz ħ , dał si ħ zmusi ę do skoku w przepa Ļę . W istocie
Maggie nie miała zbyt wiele czasu, Ň eby si ħ nad czymkolwiek zastanawia ę , poniewa Ň ko Ļ ci
ksi ħ cia ledwie zd ĢŇ yły spocz Ģę w grobie, kiedy została wci Ģ gni ħ ta w długotrwał Ģ walk ħ s Ģ dow Ģ ,
wszcz ħ t Ģ przez człowieka z Niziny Szkockiej, niejakiego Adaira Ramsaya.
Maggie znała owego Ramsaya, podobnie jak znajomo brzmiał jego pozew, w którym dowodził,
Ň e tytuł jej zmarłego m ħŇ a według prawa jemu si ħ nale Ň y. Wszystko zacz ħ ło si ħ dwa lata
wcze Ļ niej, kiedy przed masywn Ģ bram Ģ zamku Glengarry pojawił si ħ niepozorny człowiek w
okularach. Gło Ļ no zastukał lask Ģ w rze Ņ bione d ħ bowe drzwi, domagaj Ģ c si ħ widzenia z ksi ħ ciem.
Wprowadzony do biblioteki Bruce'a Ramsaya, Adair Ramsay zaprezentował dokumenty
stwierdzaj Ģ ce, Ň e roszczenia Bruce'a do tytułu ksi ĢŇħ cego oparte były na fałszywych podstawach
spreparowanych rejestrach ko Ļ cielnych z czasów pradziadka Bruce'a, dotycz Ģ cych mał Ň e ı stw,
które nigdy nie zostały zawarte. Adair Ramsay upierał si ħ , Ň e tytuł nale Ň y si ħ jego rodzinie, która
nie była spokrewniona z rodzin Ģ Bruce'a, cho ę wydawało si ħ to dziwne z powodu zbie Ň no Ļ ci
nazwisk.
Bruce kazał wówczas wyrzuci ę intruza. Jednak Ň e Adair Ramsay był równie cierpliwy, jak chytry.
Przez nast ħ pny rok pojawiał si ħ jeszcze kilkakrotnie, za ka Ň dym razem podobnie traktowany
przez Bruce'a.
Wreszcie ostatnim razem, kiedy przybył do zamku, przywiózł ze sob Ģ dokumenty przygotowane
przez prawnika, z wezwaniem na przesłuchanie do Edynburga. Maggie i Bruce udali si ħ tam i po
dwóch wst ħ pnych rozprawach s Ģ d wydał werdykt na korzy Ļę Bruce'a Ramsaya.
Po ostatnim przesłuchaniu Adair Ramsay wpadł w furi ħ .
- Jeszcze wróc ħ - zagroził. - Jeszcze nie wygrali Ļ cie.
- Mo Ň esz si ħ wypcha ę swoimi gro Ņ bami - zlekcewa Ň ył go Bruce.
Wówczas zdawało si ħ , Ň e Adair ust Ģ pił. Przez ponad dwa miesi Ģ ce panował spokój. Którego Ļ
wieczoru, jedz Ģ c barani gulasz, Bruce zwrócił si ħ do Maggie:
- Nie chce mi si ħ wierzy ę , Ň e ten głupiec tak łatwo zrezygnuje. Jest uparty i nieust ħ pliwy jak
Szkot, a do tego ma przebiegło Ļę Anglika.
Mimo kpi Ģ cego tonu, głos Bruce'a zdradzał zaciekawienie nagłym milczeniem przeciwnika.
- My Ļ lisz, Ň e jeszcze b ħ dziemy mie ę z nim do czynienia? -podchwyciła Maggie.
- Z pewno Ļ ci Ģ jeszcze si ħ objawi, a musz ħ przyzna ę , Ň e jestem ciekaw, jaki b ħ dzie jego nast ħ pny
krok.
Z jakich Ļ powodów Maggie nie potrafiła bra ę tej sprawy tak lekko jak Bruce. Niejeden raz
zdarzyło mu si ħ Ň artowa ę z obaw Ň ony.
- Moja zal ħ kniona ptaszyna - mówił, bior Ģ c j Ģ w ramiona. - Kulisz si ħ na d Ņ wi ħ k ka Ň dego
nadje Ň d Ň aj Ģ cego powozu.
Maggie groziła mu wtedy palcem.
- ĺ miej si ħ , ile chcesz, ale ja nie ufam temu człowiekowi.
Ma w Ģ skie rozbiegane oczy i u Ļ miecha si ħ tak, jakby szczerzył z ħ by.
- Nie mo Ň na nikogo os Ģ dza ę po tym, Ň e ma rozbiegane oczy i pokazuje z ħ by - Ļ miał si ħ Bruce.
- Mo Ň e ty nie mo Ň esz, ale ja mog ħ . Nie zauwa Ň yłe Ļ , Ň e kiedy z tob Ģ rozmawia, nie patrzy ci w
oczy? On nie spocznie, dopóki nie odbierze ci tytułu, a nas wszystkich nie wtr Ģ ci do lochu.
Bruce wyci Ģ gn Ģ ł do niej ramiona. - Chod Ņ tu, moja kwoczko.
- Och! Nie wa Ň si ħ porównywa ę mnie do kury, kiedy wiesz, Ň e mam racj ħ - obruszyła si ħ ,
targaj Ģ c go za uszy.
- Oj, wiem, Ň e masz racj ħ , kochanie - przyznał pokornie Bruce. - Jest typowym mieszka ı cem
niziny i ja te Ň mu nie ufam.
Tydzie ı Ņ niej nadeszła pilna depesza, wzywaj Ģ ca Bruce'a do Edynburga.
Wyruszył natychmiast, ale nigdy nie dotarł na miejsce.
Po dwóch dniach znaleziono ciało ksi ħ cia Glengarry oraz jego wierzchowca na ostrych z ħ bach
skał, po Ň eraj Ģ cych wszystko, co na nie spadło.
Miesi Ģ c po Ļ mierci m ħŇ a Margaret Sinclair Ramsay znów trafiła do s Ģ du, Ň eby walczy ę
przeciwko Adairowi Ramsayowi, który miał nadziej ħ zagarn Ģę tytuł, odziedziczony przez syna
Maggie, Fletchera.
- Nie martw si ħ , dziewczyno - pocieszał Maggie ojciec, hrabia Caithness. - Zobacz ħ , co si ħ da
zrobi ę .
Przed laty list od hrabiego Caithness mógł przenosi ę góry.
Ale czasy si ħ zmieniały, w Szkocji zamierały dawne obyczaje. Hrabia Caithness był ju Ň stary i
prawie Ļ lepy, i dlatego nie go Ļ cił w Edynburgu od ponad pi ħ tnastu lat. Jego nazwisko nie miało
ju Ň tej mocy co kiedy Ļ ... prawd ħ mówi Ģ c, niewielu tamtejszym ludziom było w ogóle znane.
Mniej wi ħ cej w tym samym czasie Maggie dowiedziała si ħ , Ň e ojciec nie tylko jest chory, ale te Ň
prawie zrujnowany i mo Ň e w ka Ň dej chwili straci ę swe rozległe posiadło Ļ ci.
Nie mog Ģ c liczy ę na starego ojca i nie maj Ģ c innej rodziny, do której mogłaby si ħ zwróci ę ,
musiała sobie radzi ę sama, wspomagana jedynie przez kilku oddanych przyjaciół. W procesie,
nazwanym przez wielu "najbardziej po Ň ałowania godn Ģ spraw Ģ , jaka kiedykolwiek toczyła si ħ w
szkockim s Ģ dzie", tytuł ksi ħ cia Glengarry został odebrany młodemu Fletcherowi Ramsayowi i
przyznany, wraz z przynale Ň nymi do ı ziemiami i posiadło Ļ ciami, Adairowi Ramsayowi.
O czym powiadomiono wstrz ĢĻ ni ħ t Ģ Margaret Ramsay. Miała dwa tygodnie na opuszczenie
zamku Glengarry.
Samotna, bezdomna Maggie, bez Ļ rodków do Ň ycia, spakowała wszystkie swoje osobiste rzeczy
oraz pami Ģ tki po m ħŇ u. Nie miała nic wi ħ cej do roboty. Przed paroma minutami wo Ņ nica
powiadomił j Ģ , Ň e dzieci i ich niania czekaj Ģ ju Ň w powozie.
Jej Ň ycie w Glengarry dobiegło smutnego, bardzo smutnego ko ı ca.
Rozejrzała si ħ dokoła, by sprawdzi ę , czy nie zapomniała Ň adnej z rzeczy m ħŇ a.
Westchn ħ ła, rozcieraj Ģ c zzi ħ bni ħ te dłonie. Dobrze si ħ wywi Ģ ¬zała z pakowania - nie zostało nic
oprócz mebli, które teraz nale Ň ały do Adaira Ramsaya. Nie miała ju Ň nic do zrobienia, ale
oci Ģ gała si ħ z opuszczeniem zamku. Mo Ň e dlatego, Ň e wła Ļ ciwie nie miała dok Ģ d pój Ļę , poza
domem ojca. Nie dalej jak tego ranka postanowiła wróci ę do miejsca swego dzieci ı stwa, lecz
podejmuj Ģ c t ħ decyzj ħ , my Ļ lała o tym, ile czasu upłynie, nim i stamt Ģ d b ħ d Ģ musieli si ħ wynie Ļę .
Usłyszawszy dyskretne kaszlni ħ cie, odwróciła si ħ i ujrzała wielebnego Davida MacDonalda,
stoj Ģ cego w drzwiach. Pastor odniósł wra Ň enie, Ň e Maggie doszła do siebie, a przynajmniej
próbowała si ħ pozbiera ę .
- Przykro mi, Ň e na pró Ň no fatygowałe Ļ si ħ taki szmat drogi, Davidzie. Czas na mnie. Dzieci s Ģ
ju Ň na dole, czekaj Ģ na mnie w powozie.
- Wiedziałem o tym, zanim wszedłem tu na gór ħ . Rozmawiałem z nimi ... - Urwał, patrz Ģ c na ni Ģ
błagalnie. - Maggie, chc ħ poby ę z tob Ģ cho ę chwil ħ sam na sam.
- Przykro mi ... - Maggie westchn ħ ła, owijaj Ģ c si ħ szczelniej wełnianym szalem. - Nie chc ħ teraz
rozmawia ę o religii. Nie mog ħ . Mo Ň e pó Ņ niej ... za jaki Ļ czas.
- Ale wła Ļ nie teraz najbardziej potrzebujesz Boga.
Maggie Ň achn ħ ła si ħ niecierpliwie.
- Moje potrzeby najwyra Ņ niej Boga nie obchodz Ģ .
- Niezbadane s Ģ Ļ cie Ň ki Pana. B ħ dzie twoj Ģ ucieczk Ģ i sił Ģ . Nie odwróci si ħ od ciebie.
- Ju Ň si ħ odwrócił. -Spojrzenie jej przygasło.-Nie mów tyle o Bogu. Obawiam si ħ , Ň e całkiem o
mnie zapomniał.
- Tak ci si ħ wydaje, poniewa Ň cz ħ sto wola Bo Ň a idzie w poprzek ludzkiej woli, Musisz si ħ
trzyma ę swojej wiary. Ona ci ħ nie opu Ļ ci w godzinie próby.
- Wiary - powtórzyła wolno. - Nie mog ħ si ħ trzyma ę czego Ļ , co samo sobie zaprzecza. Nie wiem,
czy jeszcze wierz ħ w sam Ģ wiar ħ .
- To przemawia twój ból, nie twoje serce.
Maggie zamilkła, patrz Ģ c na wielebnego MacDonalda niewidz Ģ cym wzrokiem. Ból. Tak, miała
go pod dostatkiem. Od dawna był jej nieodł Ģ cznym towarzyszem. Cierpiała najpierw z powodu
Bruce'a, a potem swojej najmłodszej córeczki, Ainsley.
Ainsley. Mała dziewczynka, małe imi ħ , a tak wiele znaczyły.
Maggie była pewna, Ň e do Ļ mierci nie opu Ļ ci jej wspomnienie dnia, kiedy Bruce został
pochowany. Tak bardzo Ň ałowała, Ň e nie mo Ň e cofn Ģę czasu, wymaza ę tragedii, jaka si ħ stała
tamtego strasznego dnia. Gdyby wiedziała, Ň e Ainsley przebudzi si ħ z drzemki, sama zejdzie na
dół, szukaj Ģ c matki, i trafi do salonu, gdzie le Ň ało zmasakrowane ciało Bruce'a ... Nie dało si ħ
zapomnie ę przera Ņ liwego krzyku, jaki wydobył si ħ z gardła Ainsley, ani przera Ň enia w jej oczach
na widok ciała ojca układanego w trumnie, któr Ģ nast ħ pnie zabito gwo Ņ dziami. Maggie
przełkn ħ ła łzy, wspominaj Ģ c moment, kiedy musiała uderzy ę córeczk ħ .
Policzek wymierzony dziecku przerwał rozdzieraj Ģ cy krzyk, ale cisza, która po nim nast Ģ piła,
była jeszcze gorsza, znacznie gorsza. Dobry Bo Ň e, gdyby zauwa Ň yła obecno Ļę córki i zd ĢŇ yła j Ģ
wyprowadzi ę z salonu, nim dziewczynka zobaczyła to, co zobaczyła. Mo Ň e gdyby si ħ nie
pogr ĢŇ yła tak gł ħ boko we własnym Ň alu, pr ħ dzej by zrozumiała, jaki wstrz Ģ s musiała prze Ň y ę
Ainsley, Ale zrozumiała to dopiero dwa dni po pogrzebie, kiedy niania zajmuj Ģ ca si ħ dzie ę mi
powiedziała jej, Ň e Ainsley jest dziwnie milcz Ģ ca.
Z pocz Ģ tku lekarze twierdzili, Ň e to minie, Ň e szok wywołany widokiem ojca zamykanego w
trumnie stopniowo zatrze si ħ w młodym umy Ļ le. Mówili te Ň , Ň e wówczas dziewczynka odzyska
mow ħ .
Miniony rok był tak samo trudny dla Maggie, jak dla Ainsley.
Maggie z poczuciem bezsilno Ļ ci patrzyła, jak córka Ň yje w Ļ wiecie ciszy. To było jak
zawieszenie mi ħ dzy niebem a piekłem, w jakiej Ļ zagubionej otchłani.
Z czasem okazało si ħ , Ň e lekarze mieli racj ħ . Po roku Ainsley odzyskała mow ħ , ale odzywała si ħ
mniej ni Ň dawniej i rzadko si ħ Ļ miała.
Maggie spojrzała na zatroskan Ģ twarz swego długoletniego duszpasterza i przyjaciela, Davida
MacDonalda. Jako Ļ nie mogła znale Ņę pocieszenia i otuchy, któr Ģ kiedy Ļ potrafił jej dawa ę .
Poczuła si ħ tym bardziej opuszczona i pusta w Ļ rodku. Jakby Bóg rzeczywi Ļ cie si ħ od niej
odwrócił.
Dawniej smutek wydawał jej si ħ czym Ļ bezosobowym. Teraz miał swoj Ģ nazw ħ - oznaczał utrat ħ .
Otrz Ģ sn Ģ wszy si ħ z zadumy stwierdziła, Ň e wielebny MacDonald przygl Ģ da jej si ħ z uwag Ģ .
Odpowiedziała mu twardym spojrzeniem, a potem wzruszyła ramionami, jakby chciała
powiedzie ę : "Je Ļ li Bogu na mnie zale Ň y, b ħ dzie musiał mi to okaza ę . Zwracanie si ħ do niego jest
dla mnie zbyt bolesne".
Nie ogl Ģ daj Ģ c si ħ za siebie, Margaret Ramsay wyszła z pokoju.
Cho ę wyprostowana sylwetka mogła Ļ wiadczy ę o sile i opanowaniu, oczy miała bardzo smutne.
Ruszyła w dół po schodach. Zerkn Ģ wszy odruchowo przez okno klatki schodowej zauwa Ň yła, Ň e
na podje Ņ dzie, obok jej powozu, stoi te Ň powóz Adaira Ramsaya. Nie tracił czasu, Ň eby obj Ģę to,
co obecnie nale Ň ało do niego. Przy Ļ pieszyła kroku, chc Ģ c unikn Ģę spotkania z tym człowiekiem.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin