Czarodziej_coaching.pdf

(144 KB) Pobierz
258636801 UNPDF
COACHING
CZARODZIEJ
Iwona Demidowicz
Słyszeli o nim już wiele razy. Podobno był przybyszem
z dalekiego kraju. Ludzie gadali o nim różne rzeczy.
Co ciekawe, wcale nie byli zgodni w tym, czy jest
w porządku, czy lepiej się z nim nie zadawać...
znajomych, a niektórzy nawet zdą-
żyli spotkać się z nim osobiście! Ja-
cyś tacy odmienieni, mówili, że czyni naj-
prawdziwsze cuda. Ale byli i tacy, którzy
napominali, że to jakiś szarlatan, w gło-
wach ludziom miesza i lepiej trzymać się
od niego z daleka! Te skrajne emocje mo-
gły oznaczać tylko jedno: rzeczywiście
miał czarodziejską moc. A z mocą trze-
ba obchodzić się umiejętnie, aby zrobić
z niej dobry użytek! Kimże był ów obie-
cujący czarodziej? Miewał różne oblicza
i różnie też go nazywali: operacyjny, kom-
petencyjny, holistyczny, quantum brain
power… Na pewno wiadomo było tylko
tyle, że na imię mu Coaching.
Odejdźmy teraz nieco od tej historii
w stylu retro i zróbmy małe, współczesne
dochodzenie, na potrzeby naszych kor-
poracji i dla samych siebie, w jakich sytu-
acjach warto sięgnąć po coaching.
Leszek zaczął swoją pierwszą pracę
dwa tygodnie temu. Wielki bank. Dobry
oddział. Zespół, który prowadzi obsłu-
gę i rm. Jest przejęty tym, że taki począt-
kujący, a szef już powierzył mu opraco-
wanie wniosku kredytowego jednego
z większych klientów. Leszek uczył się anali-
zy i nansowej na studiach, ale co innego
zgłębiać teoretyczne zależności pomię-
dzy wskaźnikami a kondycją i rmy, a co
innego rozmawiać z konkretnym dyrekto-
rem i nansowym o konkretnym biznesie.
I mieć pełną jasność, czy i na jakich warun-
kach rekomendować transakcję, by bank
poczynił dobrą inwestycję pożyczając pie-
niądze, a klient wykorzystał je wzmacnia-
jąc własną i rmę. Leszek nie czuje się pew-
nie: nie zna dobrze wewnętrznych proce-
dur, w rozmowie z klientem czuje presję
– nie bardzo wie, co może obiecać, czego
wymagać, jak poprowadzić negocjacje.
Czy Leszkowi może pomóc coaching?
Irena była przedstawicielem handlo-
wym. Rekordzistka sprzedaży w swoim
regionie. Miała dar przekonywania klien-
tów, kupowali od niej na potęgę, a potem
niemal dziękowali jej, że zechciała wła-
śnie im oferować swoje produkty. Ona
sama uwielbiała tę samodzielną pracę.
Zresztą, odkąd pamięta, nawet w sporcie
stroniła od gier zespołowych, woląc sa-
motnie zdobywać laury. W pracy także
lubiła polegać sama na sobie. Fakt, że nie
musiała nikogo innego wspierać, moty-
wować, podciągać za sobą czy popychać
do przodu, czynił z niej szczęśliwą kobietę.
Aż do czasu, kiedy w dowód uznania jej
sprzedażowych zasług szef postanowił
148
BUSINESS COACHING 1/2009
COACHING
J edni coś czytali, inni słyszeli o nim od
258636801.020.png 258636801.021.png 258636801.022.png 258636801.023.png 258636801.001.png 258636801.002.png 258636801.003.png 258636801.004.png 258636801.005.png 258636801.006.png 258636801.007.png 258636801.008.png 258636801.009.png 258636801.010.png 258636801.011.png 258636801.012.png 258636801.013.png 258636801.014.png 258636801.015.png 258636801.016.png 258636801.017.png 258636801.018.png 258636801.019.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin