XIX. PRZYPOWIEŚĆ O WINNICY.pdf
(
119 KB
)
Pobierz
xxxxxxxxx
W Jego ranach
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd319.htm
XIX. PRZYPOWIEŚĆ O WINNICY
Posłuchajcie innej przypowieści! Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją
murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom
i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu
należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś
ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo
postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz
rolnicy zobaczywszy syna mówili do siebie: To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go,
a posiądziemy jego dziedzictwo. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc
właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: Nędzników marnie
wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon
we właściwej porze. Jezus im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień,
który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych
oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi,
który wyda jego owoce. Kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie,
zmiażdży go. Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi
(Mt 21, 33–45).
1.
Założenie winnicy
Jezus wygłasza powyższą przypowieść w Jerozolimie w sytuacji, gdy polemika z Żydami była
już bardzo ostra. Faryzeusze już dawno postanowili zgładzić Jezusa. Szukali jedynie okazji
i sposobu, w jaki można będzie to uczynić. Przypowieść rozpoczyna się od niemal dosłownego
cytatu z Proroka Izajasza:
Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej
winnicy! Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni
i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej
wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody
(Iz 5, 1–2).
Słuchacze, którym na ogół dobrze był znany ten tekst, uświadomili sobie, iż Jezus mówi
o narodzie izraelskim, gdyż on właśnie jest winnicą Jahwe, dla której tak wiele zrobił z miłości
do niej.
Opis zakładania winnicy moglibyśmy porównać do długiego i troskliwego dzieła stwarzania
świata. Właściciel winnicy, jak mówi Izajasz, włożył w nią wszystkie swoje twórcze zdolności
i talenty oraz całą swoją miłość. Wybrał dla niej najlepsze miejsce — żyzny pagórek. Zasadził
w niej dobrze wyselekcjonowaną
szlachetną winorośl
. Kiedy gospodarz ukończył swoją
winnicę, oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Posługując się w analizie tej przypowieści naszym ludzkim sposobem szukania zależności
pomiędzy przyczyną a skutkiem, powiemy, że już tu tkwił pierwszy błąd gospodarza. Skoro aż
tak bardzo zależało mu na winnicy, nie powinien był jej oddawać w niesprawdzone ręce.
Gospodarz zaufał ludziom przypadkowym, którzy mieli okazać się nie tylko nielojalni wobec
niego, ale także mieli stać się zabójcami jego własnego syna. Zaufanie
niesprawdzonym
rolnikom
wydaje się być aktem elementarnego braku roztropności. Gospodarzowi szybko
przyjdzie zbierać gorzkie owoce swojego nieroztropnego zaufania, jeżeli będzie stosował taką
metodę.
W tym miejscu zaczyna się jakby
historia słabości Boga
, który wszystko, co ma
najcenniejszego z całym zaufaniem powierza
przypadkowemu człowiekowi
;
przypadkowemu
,
ponieważ chodzi tu o każdego człowieka. Oto
słabość Boga
, który kocha człowieka i dlatego
właśnie ufa jego ludzkiej wolności wbrew wszelkiej oczywistości.
1 z 5
20110303 19:21
W Jego ranach
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd319.htm
2.
Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi
Kiedy przyszła pora pierwszych zbiorów, gospodarz wysłał swoje sługi do rolników, by
odebrali plon jemu należny. Owo wielkie zaufanie do rolników sprawiło, iż gospodarz jakby
sobie nie zdawał sprawy, iż naraża swoje sługi nie tylko na zniewagę, ale także na śmiertelne
niebezpieczeństwo. Niewdzięczni rolnicy
chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili,
trzeciego zaś ukamienowali
. Rolnicy zachowują się nie tylko w sposób buntowniczy, ale także
w sposób brutalny i zbrodniczy. Nie myślą dotrzymywać zawartej wcześniej z gospodarzem
umowy.
Możemy spróbować odtworzyć sposób rozumowania zbuntowanych rolników:
Gospodarz,
który powierzył nam winnicę jest teraz bardzo daleko. Pracujemy na jego roli bardzo ciężko
cały rok. I choć na samym początku włożył tyle trudu i wysiłku w budowanie winnicy, to
jednak teraz zdaje się nie dbać o nią. Czyżby nie znał prawa siły, którym rządzi się świat
dzisiejszy? Gospodarz wydaje się być bardzo słaby lub też naiwny, skoro wysłał kilku
nieuzbrojonych sług nie zapewniając im bezpieczeństwa z pomocą jakiegoś małego choćby
oddziału wojska. Naiwność jest innym rodzajem słabości. Nie damy mu tego, czego się
domaga. Zobaczymy, jaka będzie jego reakcja
.
Rolnicy zachowują się jak małe dzieci w szkole. Kiedy przychodzi do klasy nowa
nauczycielka, od samego początku zaczynają psocić, dokuczać jej, żartować, ale obserwują
jednocześnie, w jaki sposób ona zareaguje. Badają w ten sposób, na ile żartów i psot będzie
można sobie przy niej pozwolić. Jeżeli pozwoli na małe psoty, będą robić małe; jeżeli pozwoli
na duże, korzystając z jej słabości, będą psocić do woli.
Prawdopodobnie rolnicy po swoim brutalnym czynie, zaczęli rozmyślać i rozmawiać między
sobą, co się teraz stanie. Możemy przypuszczać, iż wielu zaczęło się obawiać, że gospodarz
przyśle wojsko i natychmiast surowo wszystkich ich ukarze. Z pewnością dość niecierpliwie
czekali na pierwszą reakcję gospodarza na ich zbrodnicze i buntownicze zachowanie. Byli
przecież świadomi niesprawiedliwości, jakiej dopuścili się zarówno w stosunku do gospodarza,
jak i samych sług.
I oto znowu gospodarz zdaje się powtarzać ten sam elementarny błąd. Za drugim razem posłał
wprawdzie więcej sług, ale tak samo bezbronnych. Także tym razem nie zabezpieczył ich
przed przemocą ze strony zbuntowanych rolników. Dla rolników zaś był to ewidentny znak, że
gospodarz nie jest
człowiekiem interesu
i nie można traktować go na serio. Także za drugim
razem rolnicy zrobili to samo, co za pierwszym: jednych obili, drugich zabili, jeszcze innych
ukamienowali. Masakra sług była tym razem większa niż za pierwszym razem.
A teraz spróbujmy wczuć się w sposób rozumowania samego gospodarza, który podsuwa nam
także sama przypowieść Jezusa. Chociaż gospodarz jest jednocześnie potężnym władcą
posiadającym liczne wojska, to ma jakąś odrazę wobec stosowania przemocy. Stąd też wbrew
wszelkiej oczywistości zakłada w sposób maksymalny dobrą wolę u rolników i chce im wyjść
naprzeciw. Za wszelką cenę pragnie z nimi pojednania i ugody. Gospodarz usiłuje najpierw
znaleźć wytłumaczenie idące po linii ich rzekomej dobrej woli. Gospodarz myśli:
Być może nie
zrozumieli mnie do końca i dlatego doszło do przypadkowej bójki. Jeżeli nawet niektórzy
z nich zawinili, to być może zreflektują się, uznają swój błąd, przyznają się do winy. Przecież
nie mogą nie być świadomi, że mam wojsko i mogę także siłą odebrać to, co moje. Ale po co
stosować zaraz siłę. Podaruję im ten pierwszy wybryk. Za drugim razem wyślę więcej sług
.
Kiedy jednak druga misja sług nie powiodła się, gospodarz zamiast ukarać ich, co wydawało
się być naturalne, dalej szuka usprawiedliwienia dla buntowników.
Wprawdzie tym razem
wysłałem więcej sług, ale może nie byli dość stanowczy, może pozwolili się zlekceważyć.
Prawdopodobnie doradcy gospodarza podpowiadali mu, aby rozwiązał problem od razu
wysyłając oddział wojska, by ukarać buntowników.
2 z 5
20110303 19:21
W Jego ranach
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd319.htm
3.
W końcu posłał swojego syna
Po drugim bezkarnym buncie stało się dla rolników niemal oczywiste, iż gospodarz jest
człowiekiem słabym, który nie umie dochodzić swoich praw. Pomyśleli, iż teraz gospodarz
będzie bał się przysłać kogokolwiek. Ale oto staje się rzecz niesamowita, która może zdarzyć
się jedynie w mitycznych opowiadaniach lub też w przypowieści Jezusa. Do zbuntowanych
rolników, którzy już dwukrotnie zmasakrowali wysłanników, gospodarz w
końcu posłał swego
syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna
. Gospodarz ciągle wierzy w dobrą wolę
rolników i ich lojalność względem niego. Zakłada, iż rolnicy uznają jego prawo własności do
winnicy.
Jeżeli rolnicy nie uznali autorytetu sług, to teraz z pewnością uznają autorytet
mojego syna. Z pewnością przed moim synem uznają swoją winę, ukorzą się i oddadzą
należne mi plony. Wraz z misją mojego syna rozpocznie się nowy okres współpracy
z rolnikami.
Rozumowanie rolników było jednak zupełnie inne. Kiedy zobaczyli syna gospodarza,
bynajmniej się nie przestraszyli. Nie mieli też ochoty do dialogu i do pertraktacji. Skoro
znieważyli i zabili sługi gospodarza, dlaczego mieliby nagle okazać się uległymi i pokornymi
wobec syna gospodarza? Przyzwyczaili się do stosowania przemocy. Przemoc, w ich
mniemaniu, okazała się skuteczną
metodą na życie
.
Skoro gospodarz nie mógł ukarać nas za
pierwszym i drugim razem — myślą sobie rolnicy — to nie będzie w stanie ukarać nas
i dochodzić swoich praw także za trzecim razem. Ostatecznie potwierdziło się, iż gospodarz
nie umie rządzić i jest słaby. Jeżeli syn ma otrzymać w spadku winnicę, to wystarczy go teraz
zabić, a winnica będzie już nasza na zawsze. Skończy się ostatecznie uciążliwa zależność od
gospodarza, sami będziemy sobie gospodarzyć.
Zrobili tak, jak postanowili. Chwyciwszy więc
syna, wyrzucili go z winnicy i zabili.
Gospodarz posyłając swojego syna ryzykuje wszystko, ale wbrew wszelkiej oczywistości ma
do nich zaufanie. Wierzy, iż uznają jego autorytet i ze względu na autorytet pana uznają
autorytet syna. Słabość gospodarza nie wynika z braku siły i wojska, ale z zaufania i miłości do
rolników. Posyłając do nich syna pragnie, aby w końcu się opamiętali. Okazuje im najwyższy
dowód zaufania.
Przecież nie mogą nie dostrzec — myśli gospodarz — jak bardzo mi na nich
zależy.
Ostatecznym źródłem
słabości Boga
w Jezusie Chrystusie jest niewiarygodne zaufanie Boga
do człowieka, niewiarygodna Jego miłość do ludzi. To właśnie to bezgraniczne zaufanie,
bezgraniczna miłość karze Bogu zachowywać się w sposób po ludzku
nielogiczny
. W Jezusie
Chrystusie Bóg, podobnie jak gospodarz, wszystko stawia na jedną kartę i ryzykuje wszystko.
Kiedy jednak wchodzimy w rozważania męki i śmierci Jezusa trudne staje się stosowanie
jakichkolwiek porównań i przypowieści. Wydaje się dziwne, że gospodarz posyła syna
wiedząc, że będzie zabity. Ale w tym właśnie wyraża się bezwarunkowość zaufania,
bezgraniczność miłości. Miłość nie kalkuluje, nie oblicza. Biblia powie nam, że Bóg nie
oszczędził nawet swojego Jedynego Syna, ale Go wydał za nas na śmierć krzyżową. To
nieskończona miłość Boga do człowieka każe stać się Bogu słabym, bezbronnym
i
nielogicznym
w spotkaniu z człowiekiem. Miłość nie łamie nigdy wolności. Bóg nie złamie
i nie zgwałci nigdy wolności swoich stworzeń za pomocą krzyku, lęku, przymusu, przemocy.
I właśnie dlatego gospodarz nie posyła wojska, aby ukarać buntowników. Bóg zawsze staje się
pokorny i słaby, kiedy staje wobec wolności ludzkiego serca. Bóg nieustannie, w historii
każdego człowieka
osobiście
naraża się, że zostanie osądzony, odrzucony, zelżony, pobity,
ukrzyżowany.
4. Możliwość powiedzenia Bogu
nie
Straszliwą konsekwencją, negatywną konsekwencją naszej wolności, jest możliwość
3 z 5
20110303 19:21
W Jego ranach
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd319.htm
Straszliwą konsekwencją, negatywną konsekwencją naszej wolności, jest możliwość
powiedzenia Bogu
nie
. Daje ona możliwość zabicia sług i
syna gospodarza
, zabicia Jezusa
Syna Bożego. Człowiek, podobnie jak owi rolnicy, może fałszywie odczytać swoją sytuację
przed Bogiem. Wchodzi w grzech, sprzeciwia się Bogu, łamie przykazania, łamie podjęte
zobowiązania, krzywdzi bliźnich i jednocześnie zauważa, że to
uchodzi mu bezkarnie
. Życie
toczy się dalej. Nikt go nie każe. Kiedy człowiek raz spróbuje stosować metodę przemocy
i dostrzeże, że to się opłaca, wówczas może sądzić, iż jest to
dobry sposób na życie
. Wyrzuty
sumienia, które może nawet pojawiają się od czasu do czasu, są jednak coraz słabsze, aż
wreszcie gdzieś znikają. Pierwsze lęki, że Bóg może nas ukarać jakąś nagłą chorobą, śmiercią
kogoś bliskiego, życiowym niepowodzeniem itp., okazują się jedynie projekcją na Boga
naszych osobistych obaw. Człowiek
nieprawy
szybko przekonuje się, że nic takiego nie
zagraża mu ze strony Pana Boga. W sytuacji życia w nieprawości człowiek może sobie
rozwiązać
problem Boga
deklarując się agnostykiem, ateistą; może też — co okazuje się
najczęściej stosowaną metodą —
uśpić Boga
w swoim życiu.
Oto przykład. Zaniedbujemy modlitwę, modlimy się banalnie, powierzchownie, z czasem
zaniedbujemy modlitwę w ogóle, porzucamy ją, przestajemy się spowiadać, uczestniczyć
w Eucharystii i — nic się nie dzieje. Naiwnie możemy myśleć, że porzucając modlitwę mamy
trochę więcej czasu i spokojniejsze życie. Inny przykład. Mając zobowiązania wobec własnej
żony, męża i dzieci (czy też wobec dobrowolnie podjętego celibatu), pozwalamy sobie na
jakieś dwuznaczne kontakty emocjonalne; z czasem angażujemy się pełniej i głębiej. W końcu
dochodzi do zdrady i niewierności. I chociaż obawiamy się, że coś się stanie, nic szczególnego
się nie dzieje. Przekonujemy się, że można sobie ułożyć
spokojne
podwójne moralnie życie.
W tych okresach uwikłania moralnego czujemy się nieraz nawet szczęśliwi i zadowoleni
z życia. W taki właśnie stopniowy i powolny sposób można nauczyć się praktycznie każdej
nieprawości, która — jak się wydaje — może uchodzić bezkarnie. Ale te nasze odczucia,
podobnie jak sposób rozumowania rolników, są fałszywe, złudne. Pokaże to dopiero
przyszłość.
5. Co właściciel winnicy
czyni z owymi rolnikami?
Wbrew temu, co mogło wydawać się rolnikom i co może wydawać się także nam samym,
gospodarz
nie jest słabym i bezradnym człowiekiem. Pokazuje to dalsza część przypowieści.
Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami?
Rzekli Mu:
Nędzników
marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali
plon we właściwej porze
.
Męka i krzyż Jezusa ukazują nie tylko słabość Boga, ale także Jego Boską moc. Męka i krzyż
Jezusa jest straszliwym sądem Boga nad ludzkim grzechem. Bóg pragnie, abyśmy dzięki
krzyżowi Jego Syna byli wolni od straszliwej rzeczywistości naszego grzechu.
Wszyscyśmy
pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy
nas wszystkich
(Iz 53, 6) — powie prorok Izajasz. Bóg Ojciec dokonał surowego sądu na
swoim Synu, zamiast na nas. Przekleństwo grzechu spadło na Niego. Bóg w Jezusie podstawił
się na nasze miejsce.
Jezus im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Właśnie ten kamień, który odrzucili
budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach
. Syn
pochwycony, wyrzucony i zabity poza murami miasta stanie się Tym, który będzie sądził
żywych i umarłych. Gospodarz w Nim właśnie okaże swoją potęgę i moc:
Wówczas ukaże się
na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy (...) ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na
obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie
potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż
do drugiego
(Mt 24, 30–31).
Kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie,
zmiażdży go
. Odrzucona miłość, zlekceważone i nadużyte zaufanie w końcu obraca się
przeciwko człowiekowi. Wysłanie przez gospodarza wojska, które marnie wytraci
4 z 5
20110303 19:21
W Jego ranach
http://mateusz.pl/ksiazki/jacd/jacd319.htm
buntowników jest pewną biblijną metaforą, którą trzeba rozważać w całym kontekście
biblijnym. Bóg nie sądzi i nie karze człowieka na ludzki sposób, jak czynił to zwykle
bezwzględny wschodni władca wobec swoich zbuntowanych podwładnych. W grzechu to my
sami nakładamy na siebie okrutną karę oddzielając się swoim buntem od jedynego źródła życia
i miłości; od miłości Ojca i Syna w Duchu Świętym.
A
jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę
— mówi Jezus.
Nie
przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić
(J 12, 47). Sądem Boga jest
Jego nieskończone miłosierdzie. Grzech, któremu człowiek uwierzył i oddał do dyspozycji
swoje życie, sam osądzi człowieka. Człowiek sam, zrywając życiodajne więzy miłości,
nierzadko czyni swoje życie piekłem już tutaj na ziemi. Życie ludzkie bez miłości zawsze jest
piekłem, zarówno tutaj na ziemi, jak tym bardziej w wieczności.
Prośmy gorąco o głębokie wejście w tajemnicę
Bożej słabości
, dzięki której moglibyśmy
wewnętrznie poznać tajemnicę bezgranicznego zaufania Boga do człowieka. Prośmy, abyśmy
mogli dotknąć Jego nieskończonej miłości do każdego z nas. Módlmy się również, abyśmy
przyjęli tę
słabość Boga
objawioną w krzyżu Jezusa jako przejaw Jego mocy; mocy, która nie
identyfikuje się jednak z przemocą, siłą, z łamaniem ludzkiej wolności.
Słabość Boga
nie jest
jedynie
figurą retoryczną
. Bóg nie udaje słabego, ale jest słaby, kiedy wchodzi w dialog
z wolnym człowiekiem. Bóg nie gwałci wolności ludzkiej woli. Szanuje ją, nawet za cenę
śmierci swojego Jednorodzonego Syna. Ojciec wydał Syna w ręce rolników, nie jako w ręce
swoich wrogów, ale jako w ręce tych, którym bezgranicznie zaufał. Ojciec nieustannie wydaje
swojego Syna w nasze ręce z zaufaniem, że Go przyjmiemy jak Syna i że w Nim odczytamy
nieskończoną miłość Gospodarza — Ojca.
5 z 5
20110303 19:21
Plik z chomika:
voxmar
Inne pliki z tego folderu:
XXV. POSŁUSZEŃSTWO EWANGELICZNE.pdf
(125 KB)
XXIV. CIEMNA NOC MISTYKÓW I JEZ.pdf
(115 KB)
XXIII. EUCHARYSTIA ŹRÓDŁEM SIŁY.pdf
(101 KB)
XXII. ŻYWA EUCHARYSTIA.pdf
(103 KB)
XIX. PRZYPOWIEŚĆ O WINNICY.pdf
(119 KB)
Inne foldery tego chomika:
ACSM
ADOPCJA DUCHOWA
AKCJA KATOLICKA
APOLOGETYKA
APOSTOŁOWIE
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin