PO TYCH MAKACH.pdf

(987 KB) Pobierz
PO TYCH MAKACH
PO TYCH MAKACH...
(mała antologia)
ANDRZEJ M. KOBOS
Sybirski jeniec żył udręką,
By na wolności z krwi i dymu
Światu zwycięską podać rękę
Z Monte Cassino klucz do Rzymu.
(Kazimierz Wierzyński – Biblia Polska )
Etos Bitwy o Monte Cassino,
najważniejszej z nielicznych
zwycięskich polskich bitew Drugiej
Wojny Światowej, stał się ważną
częścią polskiej historii i polskiego
dziedzictwa narodowego. Jest jednym
z najpotężniejszych symboli nieugiętej
walki narodu o wolność i niepodleglość,
wbrew wszelkim przeciwnościom. Jest
również symbolem zarówno
patriotyzmu jak i tragedii Polaków
wywiezionych w latach 1939-1941 w
głąb Związku Sowieckiego, do łagrów
pracy przymusowej. Właśnie ci ludzie,
którzy przeszli od Syberii i Azji
Środkowej do Włoch, na stokach Monte
Cassino dali wyraz, często ostateczny,
ich niezłomnemu przywiązaniu do
Polski. Jest to po prostu symbol
422945233.002.png
polskiego zwycięstwa.
* * *
Mam przed soba kilka książek szczególnych. Mam pierwsze, rzymskie
wydanie Monte Cassino Melchiora Wańkowicza, ale zajrzę do innych,
bardziej bezpośrednich, mniej reporterskich.
Niewiele nowego można już dzisiaj napisać o Bitwie. Bitwie, która była
wpisana od początku w historię Drugiego Korpusu – armii więźniów,
dowodzonej przez więźnia i odbudowanej za oporną zgodą nadzorców
więziennych. Były więzień wyprowadził 100 000 byłych więźniów z
nieludzkiej ziemi, na której znaleźli się w wyniku ataku od wschodu 17
września 1939 na Polskę, rozpaczliwie broniącą się przeciwko inwazji z
zachodu.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zadymka w polu. Próżno szuka wzrok
drogi wśród śnieżnej kurzawy.
Zamieć po stepie sunie poprzez mrok
widmem zburzonej Warszawy:
błyska w podmuchach Zygmuntowy miecz,
niebo nad Polska zagarnia,
w śnieżnej zamieci Pospolita Rzecz
i droga do niej i armia.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
(Władysław Broniewski – Zamieć )
To wyjście z domu niewoli miało być początkiem ich marszu ku
niepodleglej Polsce. Powiedział im ów były więzień: "może nie wszyscy, ale
dojdziemy". Pomino tego najważniejszego w polskiej spuściźnie II wojny
światowej polskiego zwycięstwa pod Monte Cassino, zaowocowało ono
symbolicznie dopiero po 45 latach, a to dojście zajęło im 50 lat.
Symbolicznie może, ale doszli oni teraz. Owo "Dojdziemy" Generała
Andersa zostało na znaczku poczty polowej, wydanym jeszcze w Sowietach
w 1942 roku, dziś już bardzo rzadkim.
"Zbliża się on. Nasz dowódca, który ma nas prowadzić do
walki i do zwycięstw, do wolnej Polski. Jest z nas – też
przeszedł katusze więzienia. Generał dywizji Władysław
Anders idzie wolno, opierając się na lasce, krok za krokiem,
każdemu patrzy głęboko w oczy. Jakby chciał w nich
wyczytać, czy może na nas liczyć, czy nie zawiedziemy jego
zaufania, czy pójdziemy na bój, który nas czeka".
(Tadeusz Czerkawski –
Byłem żołnierzem generała Andersa )
Ponoć siły spojrzenia Generała nie zapomniał nikt, kto je doświadczył.
422945233.003.png
* * *
W określeniu "armia więźniów" łatwo rozpoznać Gustawa Herlinga-
Grudzińskiego. Więc dalej będę czerpał z tegoż kanoniera, Gustawa
Herlinga-Grudzińskiego, VM, który w Bitwie przylgnął w załomie skalnym
na szczycie wzgórza 593 przez dwadzieścia godzin, z radiostacją na
plecach, naprowadzając ogień artylerii. Wiedział ile od niego zależało. Z tej
radiostacji nadał w pewnym momencie: "Jóźku poległ" – to jego dowódca,
ppłk Józef Fanslau, padł od kuli miemieckiego sneipera. Po bitwie,
kanoniera Grudzińskiego wciągnięto na listę poległych, wychodząc zapewne
z założenia, że ze szczytu 593 droga wiodła jedynie do grobu.
Generał Władysław Anders w swoich wspomnieniach ( Bez ostatniego
rozdziału ) napisał:
"... tam,
na stokach
Monte
Cassino,
gdy nasz
nacierający żołnierz niemal każdym krokiem wchodził w
422945233.004.png 422945233.005.png
jakąś pułapkę, a obrońcy niemieccy siedzieli jak w zasadzce
najstaranniej przygotowanej i kilkakrotnie wypróbowanej,
bitwa była czymś naprawdę niesamowitym. Ciemności
całkowite nocy i dymu. Na kilka kroków nic nie widać. Nawet
żołnierze tej samej drużyny w pochodzie lub próbie pochodu
naprzód, padając w ogniu i zrywając się znowu, po
wybuchach bliskich lub pośród nich, tracą łączność, z biedą
się odnajdują, nie doliczają się swego stanu... Niewątpliwie i
ta bitwa tworzy całość, lecz tej całości nikt nie widzi".
Gustaw Herling-Grudziński ( Kultura 10/1969 i Dziennik pisany nocą – 17
maja 1984):
"W takim obrazie bitwy pod Monte Cassino rozpoznaję się
bez trudu jako jeden z jej uczestników. Bezładne strzępy
wspomnień. Czarna luka podejścia z 16 na 17 maja w
owiniętych workami butach, na wzgórze 593, aż do chwili
gdy Niemcy, zawiesiwszy w niebie rakietę, noc zamienili w
jasny dzień, a drogę naszego patrolu w jatkę. Jak
dobrnęliśmy mimo to, obserwator artyleryjski [Jan Figiel] i ja
z aparatem radiowym na plecach, pod sam szczyt wzgórza
422945233.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin