Ahern Jerry - Krucjata 020 - Legenda.pdf

(1051 KB) Pobierz
1015545374.002.png
J ERRY A HERN
L EGENDA
C YKL : K RUCJATA TOM 20 CZĘŚĆ 2
P RZEŁOŻYŁ : A LEKSANDER H OLEC
Prolog
DZIAŁANIA WOJENNE
Stalowoszare niemieckie śmigłowce skupiły się nie opodal maszyny Rourke'a. John obrócił o sto
osiemdziesiąt stopni zdobyczny sowiecki helikopter i wpadł w środek ich szyku. Pociski
wystrzeliwane z samobieżnych dział przeciwlotniczych oraz wyrzutni rakietowych rozrywały się w
powietrzu. Ogień narastał z sekundy na sekundę. Kilka maszyn zostało uszkodzonych, jedna stanęła w
płomieniach, ale żadna jak dotąd nie roztrzaskała się o pokrytą lodem rozciągającą się daleko jak
okiem sięgnąć równinę. Z nabrzmiałych śniegiem chmur na pomocy wyskoczyły z rykiem silników
niemieckie J-7V i rozpoczęły bombardowanie z niskiego pułapu. Celem Sprzymierzonych było
zdobycie jak największej liczby sprawnych urządzeń i instalacji Korpusu Elitarnego zgrupowanego
wokół Gurjew, przy ujściu rzeki Ural do Morza Kaspijskiego. Zdobyte oprzyrządowanie i broń wraz
z ogromnymi zapasami syntetycznego paliwa miały zostać użyte w przygotowywanym właśnie ataku
na sowieckie Podziemne Miasto. Gdyby ta akcja, połączona z atakiem na rosyjską podmorską bazę na
Pacyfiku, zakończyła się powodzeniem, mogła to być ostatnia bitwa tej wojny, wojny, która od ponad
pięciuset lat pustoszyła planetę.
1015545374.003.png
Rourke prowadził, wsłuchując się w podekscytowane głosy Michaela i Paula, którzy siedząc w
tylnej części maszyny, ładowali bron. Spojrzał w dół, na dopalające się resztki sowieckiego hangaru
dla helikopterów, drugiego, mniejszego, przeznaczonego dla myśliwców, oraz na kłęby dymu,
wydobywające się z głównej wieży kontrolnej. Znowu udało im się uciec, narobiwszy przedtem
niezłego zamieszania.
Siedząca obok Johna w fotelu drugiego pilota Natalia Tiemierowna zdjęła krótką blond perukę,
którą miała na głowie, od czasu kiedy wkradli się do bazy nieprzyjaciela przebrani za personel
Korpusu Elitarnego. Jej ciemne włosy opadły kaskadami na ramiona. Założyła słuchawki i spojrzała
na niego. Rourke z ociąganiem odwrócił od niej wzrok i podjął obserwację tego, czemu powinien
teraz poświęcić całą swoją uwagę - przyrządów kontrolnych śmigłowca.
Natalia założyła słuchawki.
- John! - Podniecenie sprawiło, że jej głos brzmiał o ton wyżej niż zwykle. -Słuchaj! To Sam!
Przełączę go na głośnik.
Kręciła gałką, szukając częstotliwości, na której pracowały radiostacje oddziałów atakujących. Z
głośnika odezwał się głos Aldridge'a
- „Nokaut Jeden" do „Śnieżnego Ptaka". Mamy całkowitą kontrolę nad obiektem "Alfa".
Powtarzam: całkowita kontrola nad obiektem "Alfa". Odbiór.
Rozległy się trzaski, a następnie odezwał się głos pułkownika Wolfganga Manna:
- „Nokaut Jeden", tu „Śnieżny Ptak". „Nokaut Dwa" donosi o podobnych rezultatach. Czy możecie
utrzymać pozycję? Odbiór.
- „Śnieżny Ptak", tu „Nokaut Jeden". Opór minimalny. Możemy się utrzymać, ale przydałoby się
wsparcie z powietrza. Mamy przed sobą oddział w sile jednego plutonu zbliżający się szybko do
kwadratu G-15. Potrzebujemy wsparcia. Nieprzyjaciel uzbrojony jest w broń energetyczną, a w tej
chwili znajdujemy się pod ciężkim ostrzałem z moździerzy. Co robić? Odbiór.
Rourke sięgnął po mikrofon Natalii.
- „Śnieżny Ptak"! Tu John Rourke z sowieckiego śmigłowca KHR 333658. Możemy powstrzymać
nieprzyjaciela przy kwadracie G-15, jeśli „Nokaut Jeden" nas naprowadzi. Odbiór.
- Tak, panie doktorze. Ale... - Mann zawahał się. - Słyszałeś, „Nokaut jeden"? Odbiór.
- Zgadzam się. Potwierdzam. Możemy naprowadzić doktora. Odbiór.
- Bardzo dobrze, doktorze. Bez odbioru.
- Sam, będziemy za dwie minuty. Odbiór.
- Rozumiem. Bez odbioru.
- Rourke bez odbioru. -John oddał mikrofon Natalii.
- Mogę na chwilę zmienić częstotliwość? - zapytała.
- Jasne. - Skinął głową.
Przełączyła radio na pasmo używane przez Niemców. Słychać było rozmowę pomiędzy
powietrznymi siłami uderzeniowymi a eskadrą transportowców, nadlatujących na większej
wysokości, by koordynować odwrót i przygotować desant spadochroniarzy.
Michael wychylił się zza fotela.
- Zamierzasz wypróbować broń energetyczną, tato?
- O tym właśnie myślę, Mikę.
Z tylnej części kadłuba usłyszeli wołanie Paula:
- John, myślisz, że po tej ilości energii, którą zużyliśmy kilka minut temu, silnik wytrzyma użycie
1015545374.004.png
działa, które mamy na pokładzie?
- O ile wiem - odkrzyknęła Natalia - obroty głównego wirnika stale uzupełniają zapasy energii!
Wszystko powinno być w porządku!
Zaraz po rozmowie z Mannem doktor poderwał śmigłowiec, byli więc teraz wystarczająco
wysoko, by mógł położyć go w ostrym skręcie, zostawiając w dole resztę niemieckich maszyn. J-7V
odlatywały na południe i tam rozpoczynały manewr, który miał osłonić lądujących spadochroniarzy,
w momencie gdy ci znajdą się na ziemi. Już teraz, patrząc przez kopułę obserwacyjną, Rourke
widział pierwsze czasze spadochronów, otwierające się wysoko ponad nimi. Wielu z tych
„skoczków" nie było wcale żywymi spadochroniarzami, a tylko manekinami, podobnymi do tych
użytych przez aliantów w czasie inwazji na Normandię pod koniec drugiej wojny światowej. Kukły
zrzucano równocześnie z prawdziwymi spadochroniarzami, by dostarczyć więcej celów dla
nieprzyjacielskiej artylerii przeciwlotniczej, zmniejszyć liczbę strat, a jednocześnie utrzymać wroga
w przekonaniu, że ma do czynienia z liczniejszymi siłami, niż to było w istocie.
Na niebie pojawiało się coraz więcej spadochronów, więc Rourke zwiększył prędkość. Chciał
znaleźć się poza obszarem zrzutu, zanim którykolwiek ze skoczków zbliży się zanadto do płatów
wirnika jego maszyny.
- Wracam na częstotliwość Aldridge'a, John - powiedziała Rosjanka.
- A my z Paulem zamontujemy karabiny maszynowe - zaproponował Michael.
- Dobrze. - Rourke skinął głową, sprawdzając wskazania kompasu. Następnie zwrócił się do
Natalii: - Złap Sama, niech nas naprowadzi na ten pluton.
Podczas gdy Natalia próbowała namierzyć Aldridge'a, Rourke obniżył pułap lotu, ponieważ byli
już daleko poza obszarem bezpośrednich zmagań. Wykorzystywał każdą nierówność terenu, by
zmniejszyć do minimum prawdopodobieństwo wykrycia ich przez nieprzyjaciela.
Wreszcie z głośnika odezwał się głos Sama Aldridge'a, zagłuszany od czasu do czasu wybuchami
pocisków moździerzowych. Kapitan dyktował współrzędne lotu. Doktor włączył komputer
pokładowy, wyszukał na monitorze odpowiedni wycinek mapy, a następnie w myślach zaznaczył na
nim prawdopodobną, aktualną pozycję maszerującego przeciwnika. Ustawił system auto-nawigatora
na wyliczenie koordynaty, po czym po raz pierwszy, od czasu gdy opuścili bezpośrednie sąsiedztwo
lotniska, odwrócił się i zajrzał do ładowni.
Ciężkie karabiny maszynowe, montowane zwykle na obrotowych podstawach, leżały
zabezpieczone pasami po obu stronach kadłuba, tuż przy otwartych drzwiach. Podłogę zaopatrzono w
specjalne zaczepy, ale samych podstaw najwyraźniej nie było. Prawdopodobnie broń miała być tylko
transportowana, a nie zamontowana na pokładzie śmigłowca.
Rourke spojrzał na ekran komputera. Autonawigator kierował śmigłowiec na spotkanie wroga.
Nagle doktorowi przyszedł do głowy lepszy pomysł. Wprowadził nowe dane, korzystając z tego, że
na razie nie musi przejmować pełnej kontroli nad sterami. Chciał zajść od tyłu tyralierę sowieckich
piechurów. Nie było potrzeby sprawdzać na własnej maszynie siły ognia dział energetycznych
nieprzyjaciela.
- Widzę ich, John - powiedziała po chwili Natalia.
Rourke skinął głową. On też widział sowieckich żołnierzy. Przełączył instrumenty na sterowanie
ręczne.
- Działo nastawione na pełną siłę rażenia - odezwała się znowu Rosjanka.
Z tylnej części kadłuba dobiegł ich głos Paula, próbującego przekrzyczeć świst powietrza:
1015545374.005.png
- Jesteśmy gotowi, John!
Rourke nigdy nie lubił wojny. Uważał, że żaden rozumny człowiek nie może jej lubić. Wiedział,
że gdy rozum śpi, budzą się upiory. Obudziły się w dniach bezpośrednio poprzedzających Noc
Wojny. Rozum spał wtedy. Zawiódł, jak tyle razy przedtem.
A teraz on za parę sekund miał zaatakować zupełnie nie znanych mu ludzi i przy użyciu
najnowszej broni zniszczyć ich. Nienawidził wojny. Ale ta wojna miała się wkrótce skończyć.
- Ruszamy - szepnął. Przechylił helikopter w lewo, następnie wyrównał lot i sięgnął do
mechanizmu spustowego broni energetycznej. - Pełna moc?
- Pełna moc - odpowiedziała Natalia.
Dostrzegł Rosjan obserwujących z ziemi nadlatującą maszynę. Pchnął dźwignię mechanizmu
spustowego. Karabiny maszynowe z obu burt plunęły ogniem. Odniósł wrażenie, że ziemia skręca się
w potwornej agonii. Błękitna fala czystej energii przeszła przez nieprzyjacielski oddział. Kule
karabinowe rozrywały tych, których nie dosięgnął śmiertelny ogień.
John poderwał helikopter w górę, zadowolony, że jego plan się powiódł. Wyrównał lot, obrócił
maszynę i spojrzał w dół, obserwując uciekające w popłochu niedobitki.
Z głośnika dobiegł podniecony głos Sama Aldridge'a:
- Dopadłeś ich, doktorze. Resztki uciekają. Czy możesz ich...
Rourke wyłączył głośnik.
Dosyć - wyszeptał.
To były wydarzenia, które w przyszłości mogłyby stać się legendą. Pod warunkiem, że dla Ziemi
istniała jeszcze jakaś przyszłość.
Armia formowała się w pobliżu wejścia do sowieckiego Podziemnego Miasta w górach Ural.
Większość sił zebrała się na pokrytej śniegiem wyżynie, omiatanej przez lodowate wiatry, które
nigdy nie przestawały wiać. Były tu oddziały islandzkiej policji, bataliony Niemców, urodzonych i
wychowanych pod nazistowską dyktaturą, którzy wyzwoliwszy się spod niej, zjednoczyli się w
walce przeciwko Sowietom; Amerykanie, Chińczycy, nawet nieliczni przedstawiciele Dzikich
Szczepów Europy, nie umiejący walczyć, nie obeznani z techniką, często niezdolni nawet do
porozumiewania się, przenoszący na własnych plecach broń i amunicję, pomagający tam, gdzie tylko
mogli być przydatni.
Paul Rubenstein wolałby przeznaczyć czas, który spędzał w wieży kontrolnej lotniska, na
opisanie tych wszystkich wydarzeń w swoim dzienniku, ale, niestety, nie mógł sobie na to pozwolić.
W czasie długich lat wojny, która, miał nadzieję, zmierzała ku końcowi, został kimś w rodzaju
eksperta od sowieckich komputerów i urządzeń elektronicznych. Teraz pracował z Natalią, ciesząc
się, że chwilowo nie musi wpatrywać się w zielone ekrany, przed którymi spędził kilka ostatnich
godzin.
- Myślę, że mam to! - zawołała Rosjanka.
Paul westchnął ciężko, pomasował bolące plecy, opadł na kolana obok niej i potarł oczy
zaciśniętymi w pięści dłońmi.
Rzeczywiście, wyglądało na to, że udało jej się wreszcie podłączyć radiowy system
autonawigacyjny, w który wyposażone były zdobyczne sowieckie śmigłowce, do niemieckiego
komputera, używanego przez obsługę wieży. Gdyby system ten akurat pracował, byłoby możliwe -
przynajmniej teoretycznie - wyśledzenie każdego wrogiego helikoptera, wysłanego przeciw
1015545374.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin