Tajemnicza dusza skrzypiec.pdf

(92 KB) Pobierz
Tajemnicza dusza skrzypiec
Tajemnicza dusza skrzypiec
Zajmijmy się instrumentem małym, ale o ogromnych możliwościach. Instrumentem
owianym ogromną ilością legend, teorii, dociekań, także nowoczesnych – naukowych i
mimo to, wciąż kryjącym swoje tajemnice, czyli po prostu skrzypcami.
Ściślej, nie całymi skrzypcami, które omówimy pobieżnie, a tylko jednym małym ich elementem –
duszą.
Skrzypce – jakie są, każdy widzi – a o szczegółach ich budowy można by napisać kilkaset stron. Dla
naszego tematu ważne jest pudło rezonansowe skrzypiec. Składa się ono z górnej i dolnej płyty
rezonansowej, połączonych ściankami bocznymi. Kształt pudła jest podłużny, owalny i nieco u dołu
rozszerzony, Z obu stron znajdują się półokrągłe wcięcia, które dzielą korpus na część górną,
węższą i dolną szerszą. W górnej płycie znajdują się otwory rezonansowe w kształcie fantazyjnej
litery „f” i dlatego nazwane „efami”. Pod górną płytą rezonansową biegnie tzw. „belka”, mniej
więcej pod struną G (najgrubszą), natomiast pod struną najcieńszą „e” – ustawiona jest właśnie ta
krnąbrna dusza, o której montażu napisano tomy, a i tak do dziś nikt nie wie, jak docelowo, bez
prób i przymiarek, ustawić duszę tak, aby od razu uzyskać optymalny efekt. Żeby zrozumieć, co w
tym przypadku oznacza „optymalny efekt”, musimy poświęcić parę słów akustyce skrzypiec.
Wyobraźmy sobie okrągłą, płaską płytę stalową, zamocowaną na obwodzie. Jeżeli w taką płytę
uderzyć pałką, to teoretycznie powinna wydać dźwięk o ściśle określonej, jednej częstotliwości,
pozbawiony w zasadzie tego, co nazywamy „barwą dźwięku”. Tzw. charakterystyka amplitudowo –
częstotliwościowa dźwięku będzie wyglądała w przybliżeniu jak na rys. . Jeżeli płyta taka miałaby
inny kształt, w którym dałoby się wydzielić fragmenty o pewnej „samodzielności” w sensie
częstotliwości drgań własnych, to po uderzeniu otrzymamy dźwięk, złożony z kilku składowych. W
najprostszym przypadku będzie to dźwięk wynikający z ogólnej sprężystości i masy płyty oraz
dźwięki dodatkowe, wynikające z drgań części np., górnej i dolnej. Suma tych dźwięków składa się
na charakterystyczną „barwę” dźwięku, wydawanego przez całą płytę. Zapis dźwięku będzie o wiele
bardziej urozmaicony . Od częstotliwości drgań płyty i jej fragmentów, zależy czy barwa dźwięku
będzie „przyjemna” czy też nie. Interesującym doświadczeniem, które pozwala nieco przybliżyć
problem duszy skrzypiec jest wykonanie czaszy z blachy stalowej. Czaszę taką bardzo łatwo
kształtuje się na pierścieniu (np. ze starego łożyska kulkowego), kując ją młotkiem o zaokrąglonym
obuchu. W wyniku kształtowania na zimno, struktura blachy (zwykłej – St3 lub St4) przybiera
1
 
10444440.002.png
charakter tzw. „zgniotu” i zyskuje wyższą sprężystość. Czasza, po umocowaniu za środek wydaje
przy uderzeniu jej drewnianą pałką – przyjemny na ogół dźwięk. Kucie takiej czaszy można nieco
zmodyfikować, choć wymaga to już pewnej wprawy.
Można po podstawowym ukształtowaniu wykonać promieniowe „żeberka”, utworzone przez
mocniejsze skucie blachy wzdłuż „południków” czaszy . Uzyskujemy wtedy wyraźniejszy podział
całej powierzchni czaszy na fragmenty, które zyskują charakterystyczne dla siebie częstości drgań
własnych. Taka czasza po uderzeniu może wydawać dźwięk o ciekawej barwie, a poza tym można
uzyskać efekt „dudnienia”, dający przyjemny, wibrujący charakter dźwięku.
Mniej więcej (bardzo z grubsza) podobne zjawiska zachodzą w płytach rezonansowych skrzypiec.
Każdy jednak widzi, że kształt płyt daleko odbiega od kształtu okrągłej czaszy. Składowe dźwięku
podstawowego są więc o wiele bardziej urozmaicone, niż w przypadku czaszy z blachy. I do tego
dochodzi właśnie dusza. Jest ona „zaparta” pomiędzy górną i dolną płytę pudła rezonansowego,
służy jako podparcie dla prawej nóżki podstawka , jednocześnie przenosi drgania górnej płyty na
dolną, a zarazem tworzy tzw. „węzły” dla obu drgających płyt, czyli miejsca w których amplituda
drgań równa jest zero.
W zrozumieniu ich roli może pomóc proste doświadczenie. Trzeba wziąć kawałek – ok. 4 m –
grubego, ale wiotkiego sznura, przywiązać go jednym końcem do, np. klamki drzwi, a drugi koniec
wprawić w drgania poprzeczne Sznur będzie drgał całą długością. W jego środku amplituda drgań
będzie największa, to tzw. „strzałka” drgań, a obydwa końce – to węzły. Jeżeli teraz poprosimy
kogoś żeby przytrzymał sznur dokładnie w środku jego długości, to mimo pobudzania do drgań
jednego tylko końca, drgać będą obie połowy sznura . To trzymanie musi być odpowiednio
wykonane: raczej wąskimi szczypczykami, niż całą szerokością dłoni. Jeżeli sznur będzie
przytrzymany naprawdę dokładnie w środku, to strzałki obu połówek będą równe. Łatwo się
przekonać, że gdy zmienimy położenie punktu przytrzymywania, nawet o niewielki odcinek –
natychmiast zmaleje amplituda drgań części sznura za punktem trzymania.
To samo zjawisko dotyczy duszy. Drobna zmiana jej położenia powoduje przemieszczanie punktów
węzłowych drgań obu płyt i natychmiastową zmianę częstotliwości i amplitudy drgań własnych
wszystkich fragmentów płyt, na jakie dzieli je punkt węzłowy, utworzony przez duszę. Tak
naprawdę, to skomplikowana struktura płyt powoduje, że mamy tu do czynienia nie z jednym
punktem węzłowym, a z liniami, które można ujawnić przez posypanie płyt drobnoziarnistym
proszkiem – piaskiem i wprawienie ich w drgania. Linie węzłowe ujawnią się wtedy jako miejsca, na
których proszek pozostanie w stanie nienaruszonym, Obszary drgające zrzucają z siebie proszek.
Powstałe w ten sposób wzory, to tzw. figury Ernsta Chladniego (fizyka, który w latach 1787–1790,
jako jeden z pierwszych usiłował przeniknąć tajemnice skrzypiec i ich duszy).
Wszystko to wyjaśnia, dlaczego ustawienie duszy ma tak
istotny wpływ na barwę tonu skrzypiec i dlaczego jest tak
trudne. Trzeba przecież jeszcze pamiętać, że skrzypce nie
emitują jednego dźwięku! Skala skrzypiec wynosi nieco
ponad cztery oktawy. Fachowo mówiąc, rozciąga się od „g”
oktawy tzw. „małej”, do c5 (”c” – oktawy pięciokreślnej).
Każdy zaś ton, to przecież inna częstotliwość drgań płyt!
Nie jest więc możliwe zbudowanie skrzypiec, które
dawałyby w całym zakresie jednakowe co do wrażeń
estetycznych parametry akustyczne. Stąd mawia się o
skrzypcach, że mają „ciemny dół”, „jasną górę”, mawia się o
zjawisku „wilka”, czyli występowaniu ostrego,
nieprzyjemnego tonu w pewnych wąskich zakresach
dźwiękowych. Dla uściślenia pojęć w tych sprawach,
wprowadzono pojęcie tzw. „formantów”, czyli tych zakresów
częstotliwości, które są szczególnie mocno wzmacniane
przez pudło rezonansowe skrzypiec . Stwierdzono rzecz
ważną: wszystkie skrzypce największych mistrzów ze
Stradivariusem na czele, mają podobny rozkład formantów i
najsilniejszemu wzmocnieniu podlegają w nich dźwięki w
zakresie od ok. 3200 do 4200 Hz, co odpowiada pasmu
najlepszej słyszalności dźwięku przez ucho ludzkie! Rzecz
godna podziwu także i z tego powodu, że Antonio Stradivari
wytwarzał skrzypce do 93 roku życia, kiedy to występuje
naturalne, fizjologiczne pogorszenie słuchu! Jemu – jak widać – to nie przeszkadzało!
2
Skrzypce Stradivariusa z 1707 roku.
Fot. AFP
10444440.003.png 10444440.004.png
Niestety, nasza współczesna wiedza o formantach, alikwotach itp. pojęciach akustyki (o których
Stradivarius nic przecież nie mógł wiedzieć!) wcale nie ułatwia opanowania produkcji skrzypiec tak,
aby „z taśmy” schodziły seryjnie wytwarzane „same Stradivariusy”!
Skrzypce mimo pozornej prostoty, wciąż jeszcze stanowią zagadkę dla specjalistów, często z bardzo
różnych dziedzin nauki i sztuki.
W Polsce znane są prace prof. Bogdana Skalmierskiego, nad mechaniką i akustyką skrzypiec.
Potwierdziły one, jak wielka jest rola rozkładu naprężeń wstępnych w obu płytach pudła
rezonansowego, w czym niemały udział ma także dusza.
Dzieje „matematycznych” skrzypiec prof. Skalmierskiego, to temat na zupełnie inny felieton, a
może nawet dramat? Dramat zawiści, ale i uporu w walce z zacofaniem i konserwatyzmem
środowiska lutników, którzy nie wiedzą, o co chodzi, ale „wiedzą”, że to się nie uda!
No cóż – kolejny przypadek „utrupienia” ciekawej koncepcji przez niechętną głupotę!
Szkoda, bo metoda Skalmierskiego jest na razie jedyną, pozwalającą „niemal seryjnie” uzyskiwać
skrzypce o prawidłowym rozkładzie formantów. Jeszcze „tylko” opanowanie alikwotów, subtelności
barwy dźwięku i... już!
Jednakże krnąbrna dusza, nie łatwo się podda naukowym dociekaniom, chociaż dużo można się
spodziewać po metodach komputerowego modelowania. Gdyby udało się wykonać skan płyt
skrzypiec, obejmujący również ich własności sprężyste, to wtedy można by modelować pracę duszy
w różnych jej ustawieniach i poszukiwać ustawienia optymalnego. To jednak chyba odległa jeszcze
przyszłość!
Kazimierz Topór
2007-09-12
3
10444440.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin