10 wykładów o Kabale.doc

(302 KB) Pobierz
Raw M

Raw M.Lajtman:

 

10 Wykładów o Kabale

Wykład 1 Wykład 2 Wykład 3
Wykład 4 Wykład 5 Wykład 6 Wykład 7
Wykład 8 Wykład 9 Wykład 10

 

Wykład 1

Mam nadzieję, że podczas tych zajęć przedstawię wam krótki przegląd nauki Kabały. Kurs jest krótki, analogi jego praktycznie nie istnieją. Nasz kurs jest rozliczony na to, żeby po otrzymaniu minimalnych wiadomości następnie się posuwać dalej samodzielnie. A gdyby ktoś zapragnął kontynuować swe duchowe dociekania i praktycznie wejść do świata duchowego, będzie on kontynuował swe zajęcia już w naszej podstawowej grupie. W skróceniu i jak najbardziej zwięĽle będę wyłuszczał proces, który się odbywa w światach duchowych. Dobrze by było zapisywać, sporządzać wykresy, takich wykresów nigdzie nie ma.

Wszystko, co jest nam znane o świecie wyższym, dowiadujemy się od ludzi, którzy sami osiągnęli odczucie świata duchowego i opisali jego budowę i strukturę w swoich księgach, a także dali metody pojęcia świata duchowego, będąc w tym świecie, tzn. jednocześnie w obu światach. Dzięki ich metodyce my z wami, żyjąc w tym świecie, możemy również jak i oni wyjść do świata duchowego. Jednocześnie osiągamy całkowitą wiedzę, całkowite odczucie doskonałości, pojmowania celu dzieła stworzenia, poznania siebie.

U podstaw naszego kursu są trzy Ľródła: księga „Zohar” Rabi Szymona, napisana w czwartym wieku naszej ery, księgi kabalisty AR”I, który żył w Cfacie w szesnastym wieku oraz dzieła rawa Jehudy Aszlaga (Baal ha-Sulama), który żył w środku dwudziestego wieku. Ci trzej kabaliści mieli jedną duszę, która kolejno się wcielała, by dać każdy raz nową metodykę opanowania świata wyższego, ulżyć studiowanie Kabały następnemu pokoleniu.

Rzeczywiście największe pojęcie ta dusza osiągnęła podczas wcielenia po raz ostatni w życiu rabi Jehudy Aszlaga (Baal ha-Sulama). Tym razem dusza, która opuściła się do naszego świata, osiągnęła takie pojęcie, że ona wytłumaczyła budowę światów duchowych, zaczynając od ich najwyższego stanu, od narodzin pierwszego dzieła stworzenia i do ostatecznej naprawy wszechświata.

Rabi Jehuda Aszlag tłumaczy, że od Stwórcy wyszło światło – tak się nazywa chęć stworzyć i narozkoszować twory. To stadium nazywa się zerowym (szoresz) lub keter.

PóĽniej to wychodzące od Stwórcy światło tworzy naczynie, które absolutnie odpowiada mu pod względem pragnienia narozkoszowania się i całkowicie je wypełnia oraz przejmuje rozkoszą. To się nazywa pierwsze stadium (alef) lub chochma.

Właściwość światła – oddawanie, narozkoszowanie, właściwość naczynia – otrzymywanie, rozkoszowanie się. Lecz gdy światło wchodzi do naczynia, to zaczyna mu przekazywać swoje właściwości i naczynie chce już oddawać zamiast poprzedniej chęci otrzymywać. Stadium, gdy naczynie chce być podobne do światła, oddawać, a dlatego chce przynajmniej nie otrzymywać, przecież oddawać ono nie ma czego, nazywa się stadium drugie (bet) lub bina.

Gdy naczynie pozostaje puste od światła, zaczyna dalej rozważać o tym, że celem światła było stworzenie i jego narozkoszowanie. A rozkoszować się naczynie może tylko wtedy, gdy otrzymuje którąś część światła. Dlatego powstaje następne stadium – chęć otrzymania, powiedzmy, 10% światła, rozkoszy, lecz otrzymania go ze względu na Stwórcę, a w pozostałym – pozostać nie otrzymującym. Takie mieszane stadium nazywa się trzecie (gimel) lub zeir anpin (mała twarz).

Lecz już będąc w takim stanie, który stanowią dwa przeciwne, naczynie, pragnienie odkrywa, że jest bardziej naturalnie, lepiej mu otrzymywać, niż oddawać. To jest w nim znów się odradza jego cecha pierwotna otrzymywać i rozkoszować się. ¦wiatło chasadim, napełniając tylko 10% objętości naczynia, nie może przekazać mu swoich właściwości oddawania, dlatego pierwotna właściwość otrzymywania dominuje nad zewnętrznymi zmianami odwiecznej chęci rozkoszowania się.

Wskutek tego naczynie decyduje, że ono powinno się napełnić rozkoszą na wszystkie 100%, otrzymać całe światło. To stadium się nazywa czwarte (dalet) lub malchut. Takie całkowicie napełnione światłem naczynie nazywa się prawdziwym rzeczywistym tworem, ponieważ jego chęci pochodzą od jego osobiście, co się różni od naczynia w stadium alef, które nie miało swoich chęci i było napełnione światłem zgodnie z chęcią samego światła, Stwórcy.

Tylko w czwartym stadium odbywa się prawdziwy wybór samego tworu otrzymać światło, te co pochodzi od samego Stwórcy. Ta pierwsza chęć powstaje wewnątrz samego tworu – otrzymywać rozkosz od światła.

Stadia: chochma, bina, zeir anpin i malchut nazywają się czterema stadiami rozpowszechniania się światła, światła keter od Stwórcy w celu stworzenia prawdziwego pragnienia otrzymać lub prawdziwego tworu.

Oprócz chęci Stwórcy narozkoszować i chęci tworu otrzymać, narozkoszować się – nie ma na świecie niczego. Wszystko jest temu podporządkowane. Wszystko, co byśmy powiedzieli o tworze, na wszystkich jego różnych stadiach rozwoju: nieżywym, roślinnym, zwierzęcym i człowieka, wszystko pragnie otrzymać jakąś cząstkę światła, pragnie się narozkoszować.

Stwórca stworzył twór po to, by on po otrzymaniu światła się rozkoszował, lecz żeby się nie rozkoszował po prostu egoistycznie, lecz w absolutnej doskonałości. To znaczy – otrzymywać rozkosz bez ograniczeń. My nie wyobrażamy sobie, co to znaczy. Jeżeli światło wchodzi do naczynia i napełnia go całkowicie, to naczynie już więcej nie chce otrzymywać, światło zabija chęć, a po zniknięciu chęci znika rozkosz.

Otrzymywać nieograniczenie można tylko w tym wypadku, jeżeli przyjmujesz nie dla siebie, tj. rozkoszujesz się ze względu na dającego. Wtedy światło, wchodzące do naczynia, nie anuluje chęci rozkoszowania się. Wszyscy to znamy z własnego doświadczenia, że nawet gdy człowiek jest bardzo głodny i zaczyna jeść, szybko po pewnym czasie zaspokaja głód i nie chcemy więcej nic, jakie by to smaczne nie było.

Rozkosz jest praktycznie doznawana tylko na granicy między samą rozkoszą a chęcią rozkoszowania się. Lecz gdy tylko rozkosz wchodzi do chęci i zaczyna ją napełniać, to stopniowo chęć rozkoszowania się znika. A jeżeli rozkosz jest jeszcze większa, niż sama chęć, to ona wywołuje wstręt.

Jakże uczynić rozkosz doskonałą i nieograniczoną? Po to Stwórca zamyślił specjalny model. Polega on na tym, że jeżeli odczuwasz rozkosz nie w sobie, a od tego, że rozkoszujesz innego, to ona jest nieograniczona, ponieważ zależy tylko od tego, ile i komu mogę jeszcze dać rozkoszy i im większej dam liczbie, tym bardziej się rozkoszuję. Taki stan rodzi wieczne istnienie, doskonałość i odnosi się go już do właściwości Stwórcy. Właśnie do tego stanu Stwórca pragnie przyprowadzić wszystkie twory.

Jeżeli twór pragnie tylko otrzymywać, naturalnie, on się znajduje w stanie zamkniętym i odczuwa tylko to, co się znajduje wewnątrz jego samego. A jeżeli by on odczuwał jeszcze i to, jak się rozkoszuje Stwórca rozkoszą tworu, to on by się rozkoszował nieograniczenie, podobnie do rozkoszy matki, która oddaje dziecku.

Najbardziej optymalny model – to doskonałość. ¦wiatło niesie w sobie nie prosto rozkosz. To jest rozkosz wiecznego poznania, wiecznego istnienia, wiecznego pojmowania siebie, analizowania siebie. To odczucie wieczności, doskonałości i rozkoszy we wszystkich współrzędnych. Model idealny polega na tym, że Stwórca oddaje dla tworu światło. Twór stawia warunek, że się zgadza otrzymywać światło, lecz przy tym będzie rozkoszował Stwórcę. Taki model nazywa się odwrotnym, odbitym światłem w odróżnieniu od bezpośredniego światła Stwórcy.

W celu urzeczywistnienia takiego modelu musi być przede wszystkim chęć, która przyciąga proste światło do tworu. Następnie na drodze tego światła twór stawia ekran, który przeszkadza przenikaniu rozkoszy dla samego tworu i niby mówi, że może przyjąć rozkosz do wewnątrz, lecz tylko odpowiednio do oddawania ze względu na Stwórcę.Wtedy twór staje się całkowicie podobnym do Stwórcy. Tzn. powstaje taka wymiana: Stwórca daje rozkosz tworowi, on się zgadza przyjąć, lecz tylko w tym wypadku, jeżeli sprawi przez to rozkosz dla Stwórcy.

Baal ha-Sulam przytacza bardzo prosty i wieczny przykład o tym, jak przychodzi gość do gospodarza. Gospodarz stawia przed nim na stole poczęstunek i zaprasza do stołu. Gość siada do stołu, lecz krępuje się jeść, po pierwsze, nie chce czuć się otrzymującym, po drugie, nie wie dokładnie, o ile szczerze gospodarz chce go poczęstować. Gość się wstydzi tego, że jest otrzymującym, a gospodarz – dającym. Dlatego gość odmawia przyjęcia poczęstunku w ogóle, by poznać prawdziwą chęć gospodarza.

Jeżeli gospodarz zaczyna nalegać, prosząc gościa skosztować poczęstunek, ponieważ przez to sprawi mu przyjemność, w taki sposób ujawniając szczerą chęć poczęstowania gościa, to po kilku odmowach gość, będąc już na sto procent pewien, że jedząc sprawi przyjemność, zaczyna jeść, czując siebie już nie otrzymującym, lecz dającym – dającym przyjemność gospodarzowi.

W taki sposób mieniają się oni miejscami. Nie zważając na to, że cały poczęstunek przyszykował gospodarz w swoim domu i porozstawiał na swoim stole, on rozumie, że jego chęć narozkoszować gościa zależy tylko od gościa, który trzyma w swoich rękach sukces sprawy i dlatego może kształtować sytuację.

Stwórca specjalnie stworzył twór tak, że on pod wpływem światła zaczyna odczuwać uczucie wstydu od otrzymania i korzystając z prawa wyboru, wolnej woli, sam przychodzi do takiego stanu, gdy chce otrzymywać rozkosz, lecz nie dla siebie, a dlatego że pragnie narozkoszować Stwórcę. W tym wypadku twór staje na ten sam poziom, co i Stwórca, malchut podnosi się na poziom keter i posiada właściwość Stwórcy.

Te właściwości, jakości, odczucia nawet nie da się opisać, my nie możemy tego zrozumieć. Wyjście do świata duchowego tylko na jeden stopień podobieństwa do Stwórcy już się równa wieczności, rozkoszy absolutnej i pojęciu, a o ostatnim w naszym świecie i w naszym języku nic nie możemy powiedzieć.

Nauka Kabała właśnie i bada drogę rozwoju tworu. Kabała mówi o tym, jaką drogę powinien odbyć nasz świat, wszystkie światy, cały wszechświat, stopniowo się naprawiając, by osiągnąć poziom Stwórcy, do stanu wiecznego i doskonałego. I wszystko to powinniśmy uczynić, będąc w naszym świecie, w naszym ciele, w naszym dzisiejszym świeckim bycie.

Do tego doskonałego stanu doszli kabaliści, opisali go nam i do niego muszą dojść absolutnie wszystkie dusze, każda w swoim czasie. I póki ostatnia dusza nie przejdzie tej drogi, nie przestanie istnieć wędrówka dusz, opuszczanie się, zejście do naszego świata, w którym tylko i jest możliwa naprawa w celu dalszego wyjścia do świata duchowego i osiągnięcia w ostatecznym rachunku stadium keter.

Było pytanie, czy można osiągnąć to wszystko tylko podczas jednego życia? – Nie, nie jest to możliwe. Gdy się rodzi człowiek, wciela się w niego dusza, która już była w tym świecie, przeszła jakieś pewne swoje stadia naprawy, posiada ona już pewne doświadczenie. Dlatego ludzie, którzy rodzą się dzisiaj, są o wiele mądrzejsi, bardziej doświadczeni. Oni są bardziej przyszykowani do dzisiejszych warunków postępu techniki i kultury, do wszelkich zmian w społeczeństwie.

W naszym pokoleniu chęć studiowania Kabały nabiera coraz bardziej masowy charakter. Ich dusze z poprzednich żyć już zgromadziły takie doświadczenie, takie pojęcie, że już dwudziesto czy dwudziestopięcioletni człowiek nie może żyć bez pojęcia duchowego. Poprzednio tylko jednostki z milionów odczuwały tylko mętną potrzebę zaangażowania się w duchowe.

Upłynie jeszcze niedużo lat, gdy w ciągu jednego życia i nawet nie całego można będzie osiągnąć stan duchowy. To jest celem tworu i jest to naprzód wyznaczone. Wszyscy jesteśmy cząstkami tej samej malchut i posiadamy ściśle określoną właściwość i przeznaczenie w tym świecie. Zmieniając swoją właściwość pod wpływem różnych czynników naszego świata i na podstawie określonego systemu studiowania Kabały, każda taka cząstka naprawia się w celu osiągnięcia stanu najwyższego.

Droga dowolnej cząstki jest naprzód wskazana z góry, wyznaczona. Wszyscy rodzimy się z określoną duszą, z określonymi właściwościami. Nikt z nas z góry nie wybierał sobie duszy. Naturalnie i droga każdego określona jest z góry. Cóż nam pozostaje? W czym jest wolny wybór? Dlaczegoż jednak jesteśmy istotami rozumnymi, a nie po prostu obiektami mechanicznymi, z którymi są wykonywane jakieś czynności? W czym Stwórca w stosunku do nas trochę się cofnął i dał nam możliwość wykazania się? – Tylko w jednym, lecz w najważniejszym: żeby człowiek sam chciał iść po drodze naprawy i podnoszenia się i mógł sam siebie pchać z taką prędkością, z którą on sam w sobie wywołuje tę siłę chęci.

Od najbardziej początkowego punktu, w którym się znajdujemy i do najbardziej ostatecznego punktu, każdy z nas powinien przyjść. Na to nie mamy żadnej wolnej woli. Nie ma wolnej woli i na drogę, którą każdy z nas powinien przejść we wszystkich jej stadiach i odczuciach, stopniowo dołączyć je do siebie, przeżyć i odczuć to, przez co przeszedł.

Wolność polega na tym, żeby się zgodzić ze wszystkim, co się zdarza na drodze, usprawiedliwić każdy etap i wybrać maksymalną prędkość przejścia procesu naprawy i zlania się ze Stwórcą. To i tylko to zależy od samego człowieka i przez to się wykazuje istota tworu, żeby samodzielnie zapragnąć szybciej wyzbyć się stanu, w którym się znajdował w momencie jego stworzenia przez Stwórcę, naprawić się jakościowo i w punkcie ostatecznym zlać się ze Stwórcą.

W miarę przejawu w człowieku tej chęci może on nazywać się człowiekiem, a inaczej jest to pozbawiona oblicza istota. Kabała – to jedyna nauka, która rozwija w człowieku samodzielną indywidualną, wolną osobowość. Cztery stadia tworzenia się kli różnią się między sobą chęcią narozkoszowania się (awijut – grubość). W stadium zerowym i stadium alef tej chęci w ogóle nie ma. Im bardziej twór się oddala od Stwórcy, tym większa w nim chęć narozkoszowania się, tym on jest grubszy, bardziej egoistyczny, tym bardziej pragnie otrzymywać.

Czwarte stadium, malchut, jest całkowicie egoistyczne i ta chęć pochodzi z jej decyzji. Każde z czterech następnych stadiów znajduje się jedno w drugim: keter znajduje się w chochmie, oba – w binie, a trzy stadia razem – w zeir anpinie, do malchut są przyłączone wszystkie cztery stadia. Każde poprzednie wspiera następne i zabezpiecza jego istnienie.

Czwarte stadium otrzymało całe światło, które go całkowicie napełniło. A my wiemy, że gdy światło napełnia naczynie rozkoszą (tym bardziej, że naczynie samo tego pragnie i po prostu wciąga światło), to stopniowo otrzymuje od niego i właściwość oddawania. I wtedy malchut zaczyna odczuwać, że jej właściwość całkowicie jest przeciwna do właściwości światła. Ona odczuwa swój egoizm w porównaniu z dającym i to rozwija w niej takie uczucie wstydu, że ona przestaje otrzymywać światło i pozostaje pusta.

Wyrzucenie światła z malchut nazywa się pierwszym skurczeniem (cimcum alef). Po opustoszeniu malchut niby wstępuje w stadium równowagi z dającym: oboje nic nie otrzymują i nic nie oddają, nie sprawiają sobie nawzajem żadnej przyjemności. Lecz jednakże jak uczynić, by malchut dorównywała Stwórcy?

Dosłownie tak, jak to było w przykładzie z gościem i gospodarzem. Malchut odpycha całe przychodzące do niej światło, ponieważ nie chce czuć się otrzymującą, a następnie stawia warunek, że przyjmie jakąś część światła do wewnątrz, lecz nie dla swojej rozkoszy, a dlatego że chce narozkoszować Stwórcę, wiedząc, że On pragnie jej rozkoszy. Dlatego takie otrzymywanie równa się oddawaniu i ona z otrzymującej przekształca się w dającą.

Widzimy, żeby się wykazała prawdziwa chęć, światło musi przejść cztery stadia. Analogiczna czynność się dzieje z każdą naszą chęcią. Do tego momentu, gdy ona się w nas przejawia, przechodzi ona wszystkie stadia rozwoju światła, które wyszło od Stwórcy, póki w końcu my go nie odczujemy. Bez światła chęć nie może powstać. Najpierw jest światło, a następnie – chęć.

Rozpatrzmy strukturę tworu, który powstał w czwartym stadium (patrz rysunek). ¦wiatło, które wychodzi od Stwórcy, nazywa się proste (or jaszar) światło, które odpycha malchut, nazywa się odbite (or chozer), światło, które częściowo wchodzi do naczynia, nazywa się wewnętrzne (or pnimi).

image11.gif (4953 bytes)




Gość, który siedzi przy stole z poczęstunkiem i z gospodarzem, po odmowie od całego poczęstunku decyduje potem trochę zjeść, lecz już ze względu na gospodarza, mimo że oczami jest gotów połknąć wszystko. Tj. tu potrzebne jest wykorzystanie swych chęci egoistycznych, lecz z zamiarami altruistycznymi. Gdy gość zaczyna wszystko oceniać, to rozumie, że nie może ze względu na gospodarza przyjąć cały ten obiad, a tylko jego małą część.

Dlatego twór po skurczeniu się może altruistycznie przyjąć tylko nieduży procent światła, przypuśćmy, 20%, a pozostałe 80% - odpycha. Ta część tworu, gdzie się decyduje, ile światła wejdzie do wewnątrz ze względu na Stwórcę, nazywa się głową (rosz). Część tworu, która otrzymuje światło, nazywa się wewnętrzną częścią (guf), a ta część tworu, która pozostaje pusta, nazywa się końcową (sof), tam twór robi ograniczenie, koniec na otrzymywanie światła.

Jak widzimy, nazwę części tworu daje się analogicznie do naszego ciała. W świecie duchowym nie istnieje żadnych nazw, cyfr, nalepek. Korzystać ze słów jest prościej. Kabaliści wybrali sobie bardzo prosty język: ponieważ wszystko, co istnieje w naszym świecie, pochodzi ze świata duchowego zgodnie z prostymi połączeniami z góry do dołu od każdego obiektu duchowego świata do każdego obiektu naszego świata, a wszystko, co w naszym świecie ma swoje imię, więc bierzemy imię obiektu naszego świata i nazywamy jego imieniem obiekt duchowy, który go rodzi.

Przypuśćmy, w naszym świecie jest kamień, znaczy w duchowym świecie jest siła, która ten kamień rodzi i my ją również nazwiemy kamieniem. Różnica polega tylko na tym, że „kamień” duchowy – to duchowy korzeń z określonymi właściwościami, któremu w naszym świecie materialnym odpowiada gałąĽ, zwana kamieniem.

W taki sposób powstał język duchowy, zgodnie z którym, nazywając imiona, nazwy, czynnoście naszego świata, mamy na myśli obiekty i czynnoście świata duchowego. W tym języku są napisane wszystkie księgi święte. Ani w Torze, ani w Talmudzie, ani w innych podobnych księgach nie mówi się ani jednego słowa o naszym świecie, mimo że wszystkie one są napisane w języku naszego świata. Przez każdy obiekt naszego świata tam się rozumie odpowiedni obiekt świata duchowego.

Dlatego tę część w duchowym, która odpowiada za analizę, obrachunek, nazwiemy głową (rosz), a ta część ekranu, która stoi nad malchut i przepuszcza światło do wewnątrz, nazywa się usta (pe). Część, do której światło wchodzi, nazywa się wewnętrzną (guf). Linia, którą kończy się otrzymywanie światła w guf, nazywa się pępek (tabur). Końcowa część, pozostająca bez światła, nazywa się sijum, zakończenie. A cały ten obiekt – to twór, dusza, malchut.

image12.gif (8227 bytes)


Dalej zobaczymy, jak ten obiekt uzyska ręce, nogi, wszystkie części szkieletu, żyły, mięśnie itd. Następnie się zapoznamy z tym, skąd w tym obiekcie biorą się określone siły, dok±d one s± skierowane i jak one następnie rodzą inne obiekty duchowe, światy i wszystko, co się w nich znajduje. Ostatnim, końcowym etapem całej budowy jest nasz świat z tym wszystkim, co się w nim znajduje.

Więc po otrzymaniu do toch 20% światła parcuf zaczął odczuwać ciśnienie od zewnątrz od otaczającego światła, or makif, który niby mówił, że jest tak przyjemnie przyjąć część światła, a ile jeszcze jest rozkoszy na zewnątrz, spóbuj przyjąć jeszcze. Wszyscy wiemy, że lepiej w ogóle nie odczuwać rozkoszy, niż odczuć niedużo. Ona zaczyna naciskać i od wewnątrz, i od zewnątrz i oprzeć się jest o wiele trudniej.

Póki parcuf niczego nie przyjmował, w takim stanie mógł być długo, a teraz i wewnętrzne, i zewnętrzne rozkosze go naciskają. Jeżeli on jeszcze przyjmie do wewnątrz światło, to już ze względu na własną rozkosz, ponieważ siła oporu egoizmowi równa się tylko 20%. Na coś takiego parcuf się nie zgadza. Nie po to on robił pierwsze skurczenie. Więc podobną drogę on od razu odrzuca. Pozostaje tylko jeden wariant: wyrzucić z siebie światło i wrócić do stanu pierwotnego do otrzymania światła. Co on i czyni.

Jednoczesna presja or pnimi i or makif na tabur nazywa się „bitusz (uderzenie) pnim u makif”. Jak się odbywa wchodzenie światła (w danym wypadku 20%) do guf? To znaczy, że ekran, który początkowo znajdował się w pe de rosz (cząstka „de” znaczy przynależność, na przykład pe de rosz znaczy „usta głowy”) opuszcza się pod presją światła na 20% niżej pe w guf do linii tabur.

Gdy następuje wyrzucenie światła z guf na górę, to ekran od dołu stopniowo podnosi się od tabur znów do pe de rosz, niby wypychając światło z guf. Do otrzymania światła w guf parcuf w głowie miał informację, jakie to jest światło, jaka rozkosz w nim istnieje, jaka jest chęć parcufa, jaka jest siła oporu na samorozkoszowanie się. Zgodnie z tą informacją i tą, która pozostała od stanu, gdy on całkowicie był napełniony światłem do redukcji światła w świecie Ejn Sof i od stanu po redukcji światła w parcufie stopniowo gromadzi się określona pamięć o przeszłości, swoisty zapis, który się nazywa reszimo.

Co w ogóle istnieje w duchowym? Tylko dwie dane: chęć narozkoszowania się i rozkosz, która może ją napełnić. Chęcią nazywa się awijut (informacja o samej chęci w parcufie), a rozkosz (itlabszut) – to informacja o świetle, które niby się ubiera na kli. Albo można powiedzieć, że istnieje tylko Stwórca i twór.

Więc od poprzedniego stanu zawsze pozostaje reszimo od itlabszut i reszimo od awijut. Całkiem wystarcza tych dwóch parametrów w celu charakterystyki poprzedniego stanu parcufu. Każdy parcuf po wyrzuceniu światła wie dokładnie, co z nim było podczas znajdowania się światła w jego guf, on posiada już doświadczenie, jak się zachowywać dalej, jaki obrachunek robić.

Teraz parcuf rozumie, że 20% światła on nie jest w stanie otrzymać, decyduje spróbować 15%, również ze względu na Stwórcę. W tym celu powinien on się opuścić niżej, tj. poziom jego głowy i jego pe będzie niżej poziomu poprzedniego parcufu. ¦wiatło, które przybywa do ekranu, odpycha się, a do wewnątrz wchodzi tylko, przypuśćmy, 15%.

image13.gif (5711 bytes)


Jak oznaczamy itlabszut i awijut? Odliczanie następuje od świata Ejn Sof, gdy malchut (awijut dalet) była całkowicie napełniona wszystkimi gatunkami odpowiedniego jej światła (itlabszut dalet), tj. charakterystyką tej napełnionej światłem malchut było dalet de dalet (malchut de malchut).

Następny parcuf już ma informację o tym, że może napełnić swoim światłem tylko chęć awijut – chęć gimel itd. Każdy następny parcuf coraz bardziej i bardziej obniża swoje możliwości napełniać światłem swój guf dla Stwórcy. Tych parcufim ogólnie z góry do dołu jest 25. I gdy wyjdzie ostatni z nich, to jego dolna część przekroczy linię rozdzielającą – szlaban (machsom) między światem duchowym i naszym i będzie świecić w naszym świecie. Nasz świat jest takim stanem malchut, w którym ona zupełnie nie posiada nad sobą antyegoistycznego ekranu.

Wykład 2

Pytanie: W jaki sposób można skorzystać z wiedzy o Kabale, żeby mieć wpływ na swoje życie?

OdpowiedĽ: Na początku trzeba zrozumieć, czym jest wasze życie, jaki ono ma sens, po co jest dane, od czego się zaczyna i czym się kończy? A następnie powiązać to z Kabałą. Kabała mówi, że Stwórca stworzył wszystkie światy jednocześnie z naszym światem włącznie. Kabała dana jest po to, by człowiek wykorzystywał ją w tym świecie.

Stwórca stworzył człowieka w celu narozkoszowania człowieka nieskończoną i absolutną rozkoszą. By osiągnąć taki stan, człowiek powinien wiedzieć, jak funkcjonuje cały system światów, wiedzieć jego prawa. Prawa tego świata pochodzą z duchowego, gdzie się znajdujemy do naszego urodzenia się tutaj i po odejściu stąd. Nam jest ważny tylko ten odcinek czasu, który odbywa się w naszym ciele fizycznym. A jak go przeżyć, może nauczyć Kabała. Kabała mówi, jak maksymalnie wykorzystać w tym życiu wszystko, co się z nami odbywa. Wszystko wiedzieć i wykorzystywać absolutnie wszystko człowiek powinien w celu swego podniesienia się.

Należy rozumieć całą przyrodę naszego świata: nieżywą, roślinną, zwierzęcą i człowieka, rozumieć tę duszę, która opuszcza się do nas, na podstawie jakich praw ona się rozwija. W tym życiu człowiek powinien zgodnie z prawem rozwoju stopni duchowych osiągnąć najwyższy stopień. On będzie otrzymywał sporo szans, jeżeli nie teraz, to – następnym razem i jeszcze dużo razy. Póki nie osiągnie potrzebnego stanu.

Kabała pomaga przyśpieszyć tę drogę. Stwórca stworzył bardzo interesującą formułę: albo wy sami zaczynacie pewnego razu pytać siebie, po co żyjecie na tym świecie, nie czekając na cierpienia, albo On daje wam takie cierpienia, po których będziecie zmuszeni zadawać sobie to pytanie. Innymi słowy, poruszacie się do celu albo dobrowolnie, albo przymusowo. Kabała proponuje nam drogę dobrowolną, najbardziej optymalną, byśmy szli nią rozkoszując się.

Czy może Kabała pomóc spłacić pożyczki na mieszkanie, sukcesowi w biznesie, szczęściu rodzinnym itd. Nie można dać jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Kabała uczy, jak najbardziej optymalnie zastosować cały ten świat w tym celu, do którego nas przez wszystkie te nieprzyjemności popycha Stwórca. Kabała tłumaczy, z jakim bagażem duchowym powinien wyjść człowiek z tego życia, a nie – jak rozstrzygnąć swoje problemy, a jak z tymi problemami rozwiązać właśnie ten problem, dla rozstrzygnięcia którego wszystkie te problemy życiowe są nam posyłane. Cierpienia właśnie po to są nam dawane, by przyprowadzić nas do duchowego podnoszenia się.

Gdy człowiek pojmuje wszystkie prawa światów, on wie, co i po co opuszcza się na niego z góry, w jaki sposób maksymalnie to wykorzystać, co posłał mu Stwórca, jak prawidłowo postępować. My właściwie nie rozumiemy, co robić, jeżeli na nas coś spada, dokąd biec, do kogo się zwracać. Rozstrzygając swoje problemy życiowe tak, jak zwykle je rozstrzygamy obcesowo, niby uciekamy od nieprzyjemności, lecz ponieważ nie idziemy do celu, otrzymujemy nowe problemy. Przecież one znikną tylko, gdy spełnią swoją rolę: popchną nas do celu życia.

Z wiedzą praw duchowych widzimy wszystkie przyczyny i skutki, patrzymy niby z góry na to, co się dzieje, widzimy wszystkie połączenia. Wtedy każdy nasz czyn staje się uświadomionym i życie napełnia się zupełnie inną właściwością, nie wygląda tak bez wyjścia. Łączymy w jeden nasze stany do pojawienia się w tym życiu, ziemski okres istnienia i odejście od niego. To zupełnie inny poziom istnienia.

W nasze czasy w wielu powstaje pytanie o sensie życia, o tym, co się znajduje nad nami. Przyczyną tego jest poprzednie doświadczenie, zgromadzone przez dusze w rezultacie ich opuszczania się do naszego świata.

Stwórca stworzył cierpienia, by człowiek się zastanowił nad sensem tych cierpień, nad tym, skąd one pochodzą. W taki sposób on niby w myślach zwraca się do Stwórcy, jeszcze nie rozumiejąc tego. Stwórca czeka od nas chęci połączenia się z Nim. Lecz gdy człowiek bierze do rąk książkę, on może, nie oczekując popychania cierpieniami od tyłu, za pomocą nauki dążyć naprzód sam.

I wtedy te same cierpienia odczuwa jako rozkosz, poruszając się szybciej, niż one i rozumiejąc, po co one i skąd. A Stwórca ze Ľródła cierpień przekształca się w Ľródło rozkoszy. Od nas zależy ta szybkość, z którą możemy się poruszać do przodu. W tym i jest prawo wyboru, wolna wola.

Stwórca stworzył nam rozkosz, lecz by prawidłowo z niej skorzystać, On nas podpędza. Pociąg do rozkoszy, których nie ma, sprawia nam cierpienia. Jesteśmy gotowi w celu osiągnięcia tego biec obojętnie dokąd. Innymi słowy, cierpieniem nazywa się brak napełnienia. Lecz żadna pogoń za rozkoszą do niczego dobrego nie przyprowadzi, ponieważ gdy tylko coś osiągamy, rozkosz przestaje być nam interesującą i my znów już szukamy coś innego.

Rozkosz znika podczas jej doznawania. Nigdy cierpienie nie napełni się rozkoszą. Rozkosz jest odczuwana tylko na granicy między cierpieniem i rozkoszą, tylko podczas pierwszego odczucia. A podczas dalszego napełniania coraz bardziej i bardziej zabijam rozkosz.

Taka metoda napełniania jest wadliwa i się nie nadaje. By rozkosz była wieczną, trzeba się nauczyć rozkoszować drugiego. Wiedząc, że Stwórca pragnie naszej rozkoszy tylko dlatego ją przyjąć, żeby sprawić Jemu przyjemność, a nie dlatego, że chcemy sami się rozkoszować.

O tym trudno i niemożliwie mówić teraz, nie ma słów, by wyjaśnić. Tylko gdy Stwórca się ujawnia człowiekowi, wtedy następuje pojęcie. Człowiek zaczyna odczuwać Stwórcę po przejściu machsomu między naszym światem a duchowym, tj. jeszcze w odległości 6000 stopni do gmar tikun. Każdy stopień duchowy – to jakaś miara ujawnienia Stwórcy. Gmar tikun następuje wtedy, gdy człowiek całkowicie naprawia swoje chęci.

Pierwsze stadium studiowania Kabały polega na tym, żeby możliwie najwięcej czytać przepuszczać przez siebie. Następnym etapem jest praca w grupie, gdy uczeń swoje chęci łączy z całą grupą. Jego naczynie staje się o tyle większe, ile jest osób w grupie.

Zaczyna się odczuwać to, co wychodzi poza granice interesów osobistych, w danym wypadku – to grupa, która również jest Stwórcą, ponieważ wszystko, co jest poza mną – to Stwórca. A poza Stwórcą i mną nic nie istnieje. W zasadzie cała praca zaczyna się i kończy w grupie.

We wszystkie czasy u wszystkich kabalistów były grupy. Tylko za pomocą grupy i na podstawie stosunków wzajemnych wewnątrz grupy pojmowali oni świat duchowy. Gmar tikun jest wtedy, gdy cała ludzkość staje się jedną grupą. Lecz do tego momentu należy jeszcze sporo przejść, mimo że staje się on coraz bardziej realny. W dowonym wypadku na wyższym poziomie do tego są przyszykowane wszystkie korzenie, wszystkie siły.

Badamy dwa etapy: opuszczanie się tworu z góry do dołu, jak on się rozwija od swojej idei, od stanu, w którym zamyślał go Stwórca, do naszego świata. A drugi etap polega na tym, w jaki sposób człowiek w naszym świecie zaczyna się podnosić na górę do najwyższego stopnia. Podnosić się na górę nie ciałem (ciało pozostaje w tym świecie), a swym pojmowaniem i rozwojem duchowym.

Więc o parcufie, który badaliśmy, znane są nam dwa stany: gdy otrzymuje on światło i rozkoszuje się, takie kli nazywa się chochma i gdy kli chce oddać i również się rozkoszuje, wtedy ono się nazywa bina. Te oba kli są zupełnie przeciwne jedne w stosunku do drugiego.

Istnieje jeszcze i trzeci stan, pośredni, gdy kli trochę otrzymuje ze względu na Stwórcę, a w większej części pozostaje puste. Taki stan nazywa się zeir anpin lub mała twarz, ponieważ jest tam tylko 10% światła chochma i 90% or chasadim.

Jeżeli w kli jest światło chochma, to taki stan nazywa się twarz, a duża ona czy mała – zależy od ilości or chochma. A ostatnie stadium, malchut nazywa się prawdziwym tworem, ponieważ ono samo namiętnie pragnie otrzymywać światło chochma. Dlatego światło całkowicie napełnia malchut. Ten stan malchut nazywa się świat Ejn Sof – świat nieskończonego, tj. nieograniczonego otrzymywania.

Następnie malchut, nadal pragnąc otrzymywać światło, postanawia nie korzystać z tej chęci, ponieważ rozumie, że ta chęć otrzymywać dla siebie oddala ją od Stwórcy i robi pierwsze skurczenie się, wyrzuca światło i pozostaje pusta. Oddając światło, malchut niby staje się podobną do Stwórcy z właściwości.

Rozkosz od oddawania odczuwa się jako absolutna i pełna. Ona nie znika, ponieważ oddając ciągle odczuwasz obiekt, któremu oddajesz i tym go rozkoszujesz. Przy tym jest możliwość nieskończenie odczuwać rozkosz ilościowo i jakościowo.

Ma się rozumieć, że Stwórca, tworząc kli, z góry przewidział, że kli, napełnione światłem, otrzyma właściwości oddawania, żeby w ostatecznym obrachunku stać się takim, jak światło.

Jakże teraz malchut może stać się podobną do światła i otrzymywać światło? Mówiliśmy, że ona stawia nad sobą antyegoistyczny ekran na całą swoją chęć. Przed nią znajduje się 100% światła – rozkoszy odpowiednio do chęci malchut równej 100 kg. Za pomocą 100 kg ekranu – siły przeciwdziałania swej chęci rozkoszowania się, ona odpycha całą rozkosz i decyduje, że będzie mogła przyjmować tyle światła, o ile sprawi to rozkosz dla Stwórcy, a nie sobie. Takie otrzymywanie światła jest równoważne z oddawaniem.

¦wiatło, które przychodzi do malchut, nazywa się or jaszar, odbite przez nią całe światło, nazywa się or chozer, a 20% światła, które ona przyjmuje do wewnątrz, nazywa się or pnimi. Większa część światła, która została na zewnątrz, nazywa się or makif. W dolnej części malchut, dokąd nie wchodzi or chochma, jest or chasadim.

Od stanu malchut w świecie Ejn Sof zostało reszimo dalet de itlabszut (informacja o ilości i jakości światła) i dalet de awijut (informacj...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin