Taniec zakochanych.pdf

(2925 KB) Pobierz
Microsoft Word - taniec zakochanych
Taniec zakochanych
- 1 -
652427896.022.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
W swoim dwudziestoczteroletnim życiu Bella McSwan
niejednokrotnie podejmowała niewłaściwe decyzje. Tym
razem przeszła jednak samą siebie. Dawno temu obiecała
sobie, że nigdy się nie stanie taka jak matka. A tu proszę.
Powtarza wszystkie jej błędy. Może to było przeznaczenie?
Albo zwykły pech.
Spojrzała w górę na imponujący budynek z granitu i
marmuru. Ciemny, złowrogi, na tle zachmurzonego, posępnego
nieba, wyglądał jak zamek ze współczesnej bajki.
Zaczarowany zamek, w którym nic nie było tym, czym się
wydawało, w którym czaiła się bestia gotowa pożreć niczego
nie podejrzewające dziewczę. W tej bajce brakowało
tylko tajemniczego księcia dotkniętego klątwą, którego odczarować
mogłaby jedynie czysta miłość.
Bella już dawno przestała wierzyć w cuda. Liczyła się
rzeczywistość. Bajki istniały tylko w książkach. Nie było
zaklętych książąt ani zaczarowanych zamków, a jedynym
potworem, jakiego znała, był mężczyzna mieszkający z jej
matką w Utah.
Wdrapała się po szerokich, marmurowych schodach na
górę, do frontowego wejścia. No, zrób to. Uniosła z niechęcią rękę i zmusiła
się, żeby zadzwonić. Na głuchy dźwięk
gongu, który dotarł do niej przez masywne, misternie rzeźbione,
podwójne drzwi, serce zaczęło jej bić w piersi jak
oszalałe. Płynęły sekundy, które wydawały się godzinami.
Kiedy już prawie przekonała samą siebie, że nie ma nikogo
w domu, drzwi nagle się otworzyły.
Spodziewała się ujrzeć pokojówkę lub kamerdynera w
służbowym uniformie, podobnego do Lurcha z Rodziny
Addamsów. Zamiast tego pojawił się Edward wyglądający tak
jak wtedy, gdy go poznała.
Tajemniczy i niebezpiecznie intrygujący.
Kruczoczarne włosy opadały mu jedwabnymi falami na
kark. Zlustrował ją uważnym spojrzeniem namiętnych oczu
w kolorze głębokiego brązu. Jego sposób bycia, drogi, czarny
kaszmirowy sweter i szyte na miarę spodnie oraz woda
kolońska o zniewalającym zapachu zdradzały, że musi być
nieprzyzwoicie bogaty i że cieszy się autorytetem. Bella
przebiegł podniecający dreszczyk, podobnie jak tamtego
wieczoru kiedy zauważyła, że wpatruje się w nią zza baru.
Ich spojrzenia spotkały się, coś zaiskrzyło, a serce zaczęło
bić mocniej W niespokojnym oczekiwaniu.
Dokładnie tak jak w tej chwili.
Wtedy nie odezwał się ani słowem. Wyciągnął do niej
dłoń, a ona w odpowiedzi na niemy gest, przyjęła jego zaproszenie.
Poprowadził ją na parkiet, wziął w ramiona. I
przyciągnął blisko do siebie. Bella poczuła, jak ogarnia ją
- 2 -
652427896.023.png 652427896.024.png 652427896.025.png 652427896.001.png 652427896.002.png 652427896.003.png
słabość. Pochylił ku niej twarz i musnął ustami jej wargi.
Połączyli się w pocałunku, nie mogąc się od siebie oderwać.
Jakby się idealnie dopasowały dwa elementy puzzli. Ugięły
się pod nią kolana, wszystko wokół zaczęło wirować jak
na karuzeli. Już wtedy wiedziała, że pójdzie z nim do łóżka.
Nie była to świadoma decyzja, raczej przeczucie, że jeśli
zmarnuje tę okazję, będzie żałowała do końca życia.
Nie miała wątpliwości, że z jego strony była to przygoda
na jedną noc. Kiedy jechali windą do jego pokoju, pomiędzy
pocałunkami zakomunikował jej subtelnie, że nie interesuje
go związek. Nie sądziła, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczy.
Z wyrazu jego twarzy wyczytała, że on również.
Wiedziała, że powinna się odezwać, ale nie była w stanie
wydobyć z siebie głosu. Wpatrywała się tylko w niego, zastanawiając
się, czy wie, kim ona jest. Czy dziwi się, jak jej
się udało go znaleźć? Nie czytała prasy bulwarowej, nie
miała telewizji kablowej. Dopiero po kilku tygodniach dowiedziała
się od dziewczyn z pracy, kim był i co ukrywał.
Zaklinował ramieniem drzwi i skrzyżował ręce na piersi,
lustrując ją uważnie wzrokiem od góry do dołu. Spojrzenie
jego ciemnych oczu bez trudu odnalazło słabe miejsce w
zbroi, którą ostatnio przywdziała, chroniąc się przed mężczyznami.
- A już myślałem, że porwało cię UFO - powiedział jedwabiście
miękkim głosem.
Więc ją pamiętał.
Chyba nie zamierza udawać, że źle go potraktowała?
Gdyby tamtej nocy została z nim do rana, odwlekłaby tylko
to co nieuniknione. I tak by ją spławił. „Było naprawdę super,
życzę ci powodzenia w życiu". Typowa gadka takich
jak on mężczyzn.
Jej serce nie zniosłoby tego, gdyż tamtej nocy beznadziejnie
głupio się w nim zakochała.
- Nie byłeś zainteresowany kontynuacją znajomości - przypomniała mu.
Jego oczy się zwęziły. Dostrzegła w nich tę samą nieskończoną,
tajemniczą głębię, która tak ją zafascynowała za
pierwszym razem. Skąd mogła wiedzieć, co ukrywał pod
czarującą powierzchownością?
- Nadal nie szukam dziewczyny - oświadczył, rzucając
jej uwodzicielskie spojrzenie.
- Przyszłam porozmawiać. Mogę wejść?
Zawahał się, po czym otworzył szerzej drzwi i cofnął się,
znikając w ciemnym wnętrzu.
Wsunęła się do przestronnego holu. Gumowe podeszwy
jej służbowych butów zapiszczały na marmurowej posadzce.
Otaczający mrok połknął ją jak głodna bestia. Powoli jej
oczy zaczęły się przyzwyczajać do panujących ciemności.
Zewsząd bezszelestnie, jak niespokojne duchy, otoczyły ją
złowieszcze cienie.
- Chyba nie wierzysz w zjawy? - skarciła się w myślach.
Niespodziewanie zatrzasnęły się za nią drzwi z głośnym
- 3 -
652427896.004.png 652427896.005.png 652427896.006.png 652427896.007.png 652427896.008.png 652427896.009.png
hukiem, który odbił się pustym echem od ścian i sufitu. Edward
stał przed nią wyniośle. Przez obcisłe rękawy koszuli widać
było napięte mięśnie jego ramion. Jego twarz ukryta była w
mroku. Tamtego wieczoru to właśnie ten onieśmielający
wygląd i wspaniała muskulatura tak ją zachwyciły. Jak gdyby
nigdy wcześniej w życiu nie dostała nauczki. Mroczni,
niepokojący mężczyźni zazwyczaj zwiastowali wyłącznie
kłopoty. Z drugiej strony mogli być wspaniałą przygodą na
jedną noc.
Wtedy w barze Edward był ponury i powściągliwy, później
w łóżku okazał się wspaniałym, troskliwym i pomysłowym
kochankiem. Przy nim czuła się piękna i pełna życia.
Edward nie wiedział jeszcze, że obdarował ją wspaniałym
prezentem. Pozwolił jej odnaleźć cząstkę samej siebie, z
której braku dotychczas nie zdawała sobie sprawy. Po raz
pierwszy w życiu miała cel. Nie była już sama. I za to będzie
mu dozgonnie wdzięczna.
Na początek winna mu była wyjaśnienie.
Mimo że wydarzyło się to w nie najlepszym momencie,
była naprawdę szczęśliwa. I przerażona, oczywiście, gdyż
wszystko miało się zmienić.
Nim podjęła decyzję, zastanawiała się, czy w ogóle mu
powiedzieć. Gdyby zataiła prawdę, nigdy by się nie dowiedział.
Obracali się w różnych sferach. W gruncie rzeczy, od
kiedy się tu przeprowadziła, pracowała po tyle godzin
dziennie, że nie bywała w żadnych kręgach towarzyskich. Z
kolei po tym, co Edward przeszedł w zeszłym roku, powinna go
zostawić w spokoju, pogrążonego w mroku. Biorąc pod
uwagę panujące tu ciemności, była to dla niego idealna kryjówka.
Początkowo sądziła, że sama uniesie cały ciężar, jednak
mimo ogromnego wysiłku okazało się, że nie daje rady. Potrzebowała
jego pomocy. Nie miała pojęcia, jak mu wyniszczyć
sprawę, żeby złagodzić cios. W końcu zdecydowała
się pójść najprostszą drogą.
Wzięła głęboki wdech, uniosła do góry podbródek i wypaliła:
- Uznałam, że powinieneś wiedzieć. Jestem w ciąży i dziecko jest twoje.
Jej słowa uderzyły Edwarda jak obuchem.
Przez wiele tygodni zastanawiał się, czy nie pójść do baru,
w którym się spotkali, z nadzieja, że ja odnajdzie, że się
zejdą. Tamtej nocy, kiedy z nią był, coś się w nim zmieniło.
Znów zaczął żyć.
Tego się jednak nie spodziewał.
Może wtedy w kurorcie udawała, że nie wie, kim jest,
żeby go wrobić? Jak mógł być tak głupi?
Nie miał wątpliwości, dlaczego nawet teraz, kiedy tu
przed nim stała w holu, pragnął jej. Była pierwszą kobietą,
do której się zbliżył po katastrofie. Jedyną, przy której potrafił
zapomnieć o bólu.
Do tego momentu wierzył, że jego serce umarło wraz z
żoną i nienarodzonym synem. Jednak tamtej nocy spędzonej
- 4 -
652427896.010.png 652427896.011.png 652427896.012.png 652427896.013.png 652427896.014.png 652427896.015.png
z Bella coś się zmieniło.
Może dlatego, że tak bardzo się różniła od Tanyie. Chuda,
koścista, o urodzie szkolnej ślicznotki, była przeciwieństwem
jego żony, egzotycznej piękności o pełnych
kształtach. Drobniutka, słodka i niewinna Bella przypominała Calineczkę.
Dobry żart.
Tamtego wieczoru nie powinien był wychodzić z domu.
Jednak perspektywa samotnego spędzenia wakacji nakłoniła
go do opuszczenia samotni, w której się zaszył. Mógł przewidzieć,
jak się to skończy, kiedy następnego ranka obudził
się sam. To prawda, uprzedził ją, że nie jest zainteresowany
kontynuowaniem znajomości, ale nie kazał jej odchodzić.
Wyczuł, że coś ich łączy.
Najwyraźniej się pomylił.
Ciekawe, ilu mężczyzn poderwała w tym barze? Ilu wykorzystała?
Dlaczego wybrała jego? Ponieważ był bezbronny?
A może ze względu na jego konto bankowe?
I pomyśleć, że był tak bliski tego, żeby się w niej zakochać.
- Zapomniałaś wspomnieć, że pracujesz w ośrodku
wypoczynkowym - zauważył. Nie powiedziała mu wielu
rzeczy o sobie. Ale o nic jej nie pytał. Nie miał ochoty na
rozmowę. Potrzebował bliskości, ciepłego, słodkiego ciała,
w którym mógłby się zanurzyć i zatracić. Coś w rodzaju
małego prezentu pod choinkę. Dopiero kiedy zniknęła,
zrozumiał, że jednak pragnie czegoś więcej.
Uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
- Praktycznie się nie znamy.
- Powiedziałbym raczej, że poznaliśmy się dość hm... blisko.
Bella przygryzła wargi, a jej twarz oblała się rumieńcem.
- Może nie pamiętasz, ale użyliśmy zabezpieczenia - zauważył.
Był pewien, że dziewczyna wymyśli jakieś sprytne
wytłumaczenie, dlaczego prezerwatywa zawiodła. Wszystkie
trzy, a może cztery?
- Uwierz mi, byłam równie zaskoczona. Podobnie jak ty
nie planowałam tego.
- Załóżmy, że dziecko jest moje. Czego ode mnie oczekujesz?
- Jakby jeszcze nie wiedział. Na pewno przygotowała
sobie długą listę żądań. Czy oczekiwała, że się z nią
ożeni? Że zamieszkają razem, bawiąc się w dom? Liczyła,
że dzięki niemu zrobi karierę aktorską?
Nie byłaby pierwszą, która chciała wykorzystać jego koneksje.
Bella spuściła wzrok. Wyglądała na szczerze urażoną.
Niezła z niej aktorka. Należał jej się Oscar za to całe
przedstawienie.
-Potrzebuję twojej pomocy. Sądziłam, że sobie sama poradzę,
ale te rachunki za lekarzy i rzeczy dla dziecka...
Tak jak podejrzewał.
- Chcę zobaczyć wyniki testu na ojcostwo. Zanim dam
ci jakiekolwiek pieniądze, muszę mieć pewność, że to moje dziecko.
Skinęła głową, wdzięczna, że nie każe się błagać. Jej
- 5 -
652427896.016.png 652427896.017.png 652427896.018.png 652427896.019.png 652427896.020.png 652427896.021.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin