Ukrainiec w Polsce - Włodzimierz Marczak.txt

(806 KB) Pobierz
W�odzimierz Marczak
UKRAINIEC W POLSCE
� .
Sanok 2000 r.
Redakcja: Leszek Pucha�a
Korekta: Janina Bogaczewicz, Anna Strzelecka
Opracowanie graficzne: Artur Olechniewicz
ISBN 83-909787-6-8
) W�odzimierz Marczak
Wydawca: Miejska Biblioteka Publiczna w Sanoku
Sk�ad tekstu i druk: Z.P.-U. �Piast Ko�odziej", 38-500 Sanok, ul. Cegielniana 54, tel. 463 24 94 (MR)
S�OWO WST�PNE
Opisuj�c moje wspomnienia, chcia�em pokaza� prawd�, kt�ra czasem jest przemilczana. Ka�dy, kto wspomina przesz�o��, przedstawiaj� wed�ug swego punktu widzenia. Bior� si� st�d r�ne, cz�sto myl�ce stereotypy. Sam z pochodzenia Ukrainiec, wywodz� si� z tych warstw spo�ecznych, jakich w�r�d Ukrai�c�w by�o najwi�cej. Ludno�� ta - w wi�kszo�ci wiejska, prosta, bardzo szczera i go�cinna we wsp�yciu, by�a ma�o wykszta�cona. Jej postawy i niekt�re pogl�dy polityczne kszta�towa�y przez najbli�sze autorytety, kt�rymi by�y duchowie�stwo i ludzie oczytani. Prosty cz�owiek mia� do nich pe�ne zaufanie. By�o takie swojskie powiedzenie: �On wie, bo jest m�dry, umie czyta�". Ten �m�dry" mia� wp�yw na kszta�towanie �wiadomo�ci ludzi na wsi. Dla �m�drego" autorytetem by� ksi�dz, ukrai�scy adwokaci i nauczyciele. Dla ksi�dza biskup i metropolita. U Polak�w prosta ludno�� ukrai�ska oparcia me szuka�a.
Uwagi historyczne pisa�em na podstawie opracowa� �r�d�owych oraz legend i opowie�ci, kt�re kr��y�y w�r�d ludno�ci ukrai�skiej. Opisy zwyczaj�w i obrz�d�w zaczerpn��em z opowiada� ludzi starych z mojej rodzinnej wioski Pakosz�wki. W�asne prze�ycia spisa�em wed�ug zapami�tanych fakt�w.
Po wielu przemy�leniach doszed�em do wniosku, �e do prawdy mo�emy doj�� tylko prawd�, nawet dla nas czasem niemi��, przykr�, ale musimy o niej powiedzie� � napisa�. Dlatego ja nic pisz�, �eby si� m�ci�, nie pisz�, by j�trzy� i wylicza� obustronne krzywdy, ale pisz� i pokazuj�, do czego zdolny jest cz�owiek, kt�remu zabierze si� Boga i sumienie. Cz�sto w swojej pysze cz�owiek sam si� tego dobra pozbywa i na to miejsce w swoim sercu zasiewa dzik� nienawi�� do drugiego cz�owieka. Prowokuje z�o i tym z�em sam chce si� t�umaczy�, usprawiedliwia�. Wszyscy prze�ladowani, z kt�rymi si� spotyka�em i rozmawia�em, ko�czyli swoje opowiadania takim ludzkim, chrze�cija�skim gestem: �Ja im niczoho nc pamiataju, nechaj
nam wsim Boh bucie my�ostywyj" (Ja im niczego mc pami�tam, mech nam wszystkim B�g b�dzie mi�o�ciwy). Ja tez przy��czam si�. do tCgo: Niech nam wszystkim B�g b�dz.c mi�o�ciwy w Swoim Mi�o-sicrdziu!
OJCOWIZNA
Kto tu przybywa�, by� oczarowany pi�knem Do��w Sanockich. Jest to teren faluj�cych g�r z bujn� przyrod� i bogatymi lasami. Rzeka San z dop�ywami: Os�aw� i Sanoczkicm wije si� srebrn� wst�g� w kszta�cie litery �S" i pluska po g�rskich kamieniach, jakby �piewaj�c ko�ysank�, by w ko�cu usn�� w �onie matki - Wis�y.
Patrz�c z sanockiego wzg�rza na okolic�, widzi si� cich� i spokojn� ziemi�, kt�ra jednak w pewnych okresach historii pe�na by�a j�ku i krwi. Sam po�o�ony na wzniesieniu Sanok wpad� w miejski wir �ycia i uprzemys�owi� si� a� po stare wioski podsanockic: Posad� Olchowsk�, Olchowce, Str�e, D�br�wk� Polsk� i Rusk�.
Najstarsza wzmianka o Sanoku jest zapisana w ruskim �Latopi-sie Ipatijewskim", pod dat� 1150 roku i dotyczy wyprawy zbrojnej kr�la w�gierskiego Gejzy II na ksi�cia ruskiego W�odzimierza Halickiego. Jak pisze kronikarz, naje�d�ca: �proszed horu i wzia Sanok horod i posadnika jeho Jasza i se�a u Peremiszla mnoho wzia".
Prawa miejskie nada� miastu ksi��� ruski Jerzy Trojdenowicz w roku 1339. W roku 1340 kr�l polski Kazimierz Wielki ju� na sta�e przy��czy� te ziemi� sanock�do Polski. Od tego czasu ludno�� mska na tych terenach dzieli�a dole i niedole ze spo�eczno�ci� polsk�.
Za Jurowcami, 12 kilometr�w na p�nocny zach�d od Sanoka roz�o�y�a si� na pag�rkach moja rodzinna wioska Pakosz�wka. Wie� niedu�a i niema�a. Jak m�wi�: �w kaszy zje�� si� nie daje". Ksi�dz Antoni Kosar, rodem z Pakosz�wki, opowiada� mi, �e przeprowadza� badania w archiwach Ossolineum we Lwowie, gdzie odnalaz� wzmiank�, �e �kr�l polski Kazimierz Wielki w roku 1348 ziemi� i lasy za Jurowcami nada� szlachcicowi Miko�ajowi Pakoszowi". Od nazwiska tego wioska wzi�a sw� nazw�. Na wschodzie graniczy ona ze starymi wsiami: Jurowcami, Kostarowcami, Srogowcm G�rnym i Dolnym. Badania historyka Dcnysa �ubryckicgo i dr. Jaksy �ady�y�skicgo daj� ciekawy pogl�d na powstanie tych wsi. Ot�
ostatni ruski ksi��� Halicza Jurij Trojdcnowicz nic mog�c sobie poradzi� z buntuj�cymi si� bojarami we Lwowie, przeni�s� si� do Sanoka. Od jego imienia pochodzi te� nazwa wsi - Jurowce, gdy� tam ksi��� mia� sw�j dw�r i tam przyje�d�a� na polowania.
Ksi��� przyjmowa� na s�u�b� r�nych fachowc�w: rzemie�lnik�w, komik�w, graczy w ko�ci, kt�rzy pochodzili z s�siednich Czech i Niemiec. Rzemie�lnicy to z ruska czerte�nyki - st�d miejsce, gdzie kaza� si� im osiedli�, nazwano Czertc�cm. Komik�w i graczy w ko�ci, kt�rzy po rusku nazywaj� si� kostyhrowci, osiedli� na po�udnie od Jurowiec i st�d nazwa tej miejscowo�ci - Kostarowcc. W 1496 roku do wsi tych, czyli a� do Pakosz�wki i Lalina, podeszli Tatarzy. Wed�ug miejscowej legendy mieli oni by� pobici pod g�r�Wrocze�. Ostatnie niedobitki pozosta�y w Srogowic G�rnym, a w Srogowic Dolnym osiedli pasterze wo�oscy. Jeszcze za mojego dzieci�stwa, w czasie �niw stary Kuezma �artowa�: �Tatary ju� �nut, Wo�ochi jiszczy spiat" - dotyczy�o to w�a�nie tych wsi.
Pakosz�wka nie mia�a wcale ani cerkwi ani ko�cio�a - �my z takoho sc�a, de ni cerkwy, ni koste�a". Parafi� dla pakoszowskich Rusm�w by�a cerkiew �w. Jerzego w Lalinie, wiosce s�siaduj�cej od p�nocy z Pakosz�wka.
Od zachodu moja rodzinna wie� graniczy z Grabownic� - wiosk� czysto polsk�, z ko�cio�em �w. Miko�aja. Od po�udnia Pakosz�wka s�siaduje z kr�lewsk� wsi� Straehoein�. Tamtejszy ko�ci� �w. Katarzyny by� parafi� dla pakoszowskich Polak�w.
Na sto trzydzie�ci pi�� dom�w w Pakosz�wce, tylko w dwunastu rozmawiano po polsku. Reszta ludno�ci m�wi�a po rusku. Za mojego dzieci�stwa w czternastu domach starzy ludzie nie umieli w og�le rozmawia� po polsku. Wie� ci�gn�a si� przez 4 kilometry i mia�a na poszczeg�lnych odcinkach skupiska rodowe. W dole, ni�ej dworu by�y trzy grupy zabudowa�: Kuczmiaki - (od nazwiska Kuezma), Kosary i Mazury. Pomi�dzy rodem Kuezm�w by� jeszcze r�d Wcnhryniak�w, a mi�dzy Kosarami r�d Pisul�w. Poni�ej sta� dom, kt�ry miejscowa ludno�� nazywa�a ��wi�tym". Dalej by� �dw�r akademicki" - dawna posiad�o�� pan�w Tyszkowskich i Jaworskich. Tyszkowski by� ostatnim z rodu Pakosz�w. Jaworscy cz�� maj�tku Tyszkowskich wygrali w karty. Jaworski. zajmuj�c wygran� posia-
d�o��, przyszed� tu ze swoimi ch�opami pa�szczy�nianymi, kt�rych miejscowa ludno�� nazywa�a Mazurami. Z biegiem czasu to przezwisko sta�o si� nazwiskiem i okre�leniem cz�ci wsi. Za dworem by� �rodek wsi. Tam te� �y�y powa�ne rodziny: Mokryckich, Madej�w, Wcnhryniak�w, Roma�czyk�w, Adamiak�w, D�browskich, D�uga-n�w i Winnickich. Z tamtego te� miejsca wsi wywodzi� si� ostatni przemyski biskup grekokatolicki - Josafat Kocy�owski. Urodzi� si� on w domu powszechnie nazywanym �u G�rmaczki" (�ona D�ugana by�a z g�r). Ludno�� Pakosz�wki tak ruska, jak i polska by�a dumna z tego, �e z jej wsi wywodzi� si� biskup. Natomiast do samej rodziny Kocy-�owskich starzy pakoszowianic mieli powa�ne pretensje. M�wili, �e dziadek biskupa by� ekonomem u ostatnich pan�w Tyszkowskich. Podobno mia� testament, w kt�rym pan Tyszkowski przeznaczy� pastwiska i las gromadzie Pakosz�wka. Z pocz�tku wie� te pastwiska u�ywa�a. �D�" mia� swoj� cz�� pod Wroczniem, ��rodek" na Wazach (byd�o wyganiali tzw. wygonem), a �g�ra" mia�a pastwiska od wsi Polana. Las �na Bo�ni" mia� by� dla ca�ej gromady. Kocy�owski testament zatai�, a ca�y maj�tek odda� Akademii Krakowskiej. Za t� transakcj� dosta� pieni�dze i kupi� za nie maj�tek we wsi Glinne, w powiecie Lesko, dok�d pod presj� wsi wraz z rodzin� musia� si� wyprowadzi�. Dalej, za ��rodkiem" by�a �g�ra" wsi, a na samym ko�cu �Bo�nia". W cz�ci g�rnej i na �Bo�ni" mieszka�y stare rodziny: Do-�oszyckich, Kowalczyk�w, Kocy�owskich, Piszyk�w, Jenka��w, Kogut�w, Kapa�owskich, �anczak�w, Cwi�ka��w i Zielonk�w. V Takie by�o po�o�enie i nazwy skupisk dom�w w mojej wiosce. Pewne miejsca mia�y swoje legendy i podania. Nale�a�y do nich: g�ra Wrocze�, dworskie pola, Rusawy, Kobyla G�ra i Mogi�y. Za
t naszymi domami by�a niewysoka g�ra Kamionka. Tam Kuczmiaki pa�li krowy, palili sob�tki, tam odbywa�y si� festyny i zabawy ludowe. Przez Kamionk� �d�" chodzi� do ko�cio�a w Strachocinie.
Tak Polacy, jak i Rusini z naszej wioski nie znali j�zyka literackiego. M�wili dialektem, a ka�da wioska mia�a odr�bn� fonetyk�. W mowie i w piosenkach nie wymawiali g�oski �w", a zast�powali
� je mi�kkim ��". Podobnie zmi�kczali inne d�wi�ki. Oto kilka przyk�ad�w piosenek obrz�dowych, �piewanych dialektem naszej wioski, zapisanych wed�ug wymowy.
Oj pujdy ja do karczmy, �ezmy �yta dla garcy Sprzedam ja go Icko�i, bedzi mi szumia�o w gloti Chaja ludki nala�a, a kuma si do mni �mia�a Oj kuma pirogi przynies�a, bit ch�opa w karczmi nasz�a Pirogi byli goroncy, jak my jich jedli na �oncy.
Albo po rusku piosenka �O I�anciu" (zdrobnienie imienia Iwan):
Oj hno� I�anciu byczka na torh, piszo� w korczmu sia zahriti wi�torok. Hri�sia w serdu i w czet�er, byczok ju� pry p�oci dobri zmerz. A w piatnyciu �yd jak toj �mij, I�anciu byczok ju� mij. Ju� je �szytku policzony, mij je byczok, t�uj pustronyk.
Po polsku piosenka ta brzmi nast�puj�co:
Gna� Jasiunio byczka na targ,
poszed� si� zagrza� do karczmy we wtorek.
Grza� si� we �rod� i we czwartek,
byczek przy p�ocie dobrze zmarz�.
A w pi�tek �yd m�wi jak len �mij,
Jasiuniu byczek jest ju� m�j.
Ju� jest wszystko policzone,
m�j jest byczek, tw�j postronek.
Inna �artobliwa piosenka o Chaji:
Chaja gruby nohi mia�a aj, �aj, bum,
i du Icka sia z�raca�a aj �aj bum.
leku rebe ja du tebe nuhami ni zajdu.
leku pejsy punaci�go� aj, �aj, bum,
Z chlopul ty� d�ugi pu��i�ga� aj, �aj, bum.
Ch�opy, chamy ja tu z �amy, a nogi ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin